19 maja 2013

ROZDZIAŁ III

     

Słońce chowało się powoli za wierzchołkami drzew Zakazanego Lasu, pokrywając błonia ostatnimi promieniami światła. Mimo późnej pory oraz faktu, że była połowa października, na dworze panowało przyjemne ciepło i tylko momentami dało się wyczuć leciutkie tchnienie nadchodzącej jesieni. Dziewczyny otulały się wówczas mocniej swetrami, a mężczyźni, jak przystało na dżentelmenów, oddawali im swoje bluzy. Tylko ci odważniejsi otaczali ramionami swoje wybranki, by dzielić z nimi wzajemne ciepło, a przy okazji skorzystać z wywołanej w ten niewinny sposób, bliskości.

Wśród zapadającego mroku, dało się dojrzeć szczupłą i niezbyt wysoką, ale na pewno męską sylwetkę. Chłopak szedł w stronę połączenia jeziora z Zakazanym Lasem. Z daleka można było wyczuć otaczającą go aurę niecierpliwości, ale również zadowolenia. Powoli obrócił się, rzucając szybkie spojrzenie zza okrągłych okularów i upewniwszy się, że nikt go nie śledził, żwawym krokiem ruszył wprost do Zakazanego Lasu.
- Jesteś wreszcie- usłyszał tak bardzo upragniony głos, który w sekundę przyspieszył bicie jego serca. Zniknął cały niepokój, wszystkie wątpliwości. Była tu, zaraz obok. Rozejrzał się, lecz nie potrafił dojrzeć ukochanej sylwetki. Po chwili poczuł, że zaczyna się denerwować. Jeszcze nigdy nie doświadczył czegoś takiego, nawet gdy był z Ginny.
Rozstali się z młodą Weasleyówną parę tygodni po zakończeniu Bitwy o Hogwart, wzajemnie stwierdzając, że ich związek nie był tym, czego oczekiwali. Teraz Ginny była z Finniganem, a on, Harry, po tylu latach znajomości, w końcu dostrzegł JĄ.
Głębokie rozmyślania przerwał mu cichy śmiech. Zanim zdążył się odwrócić poczuł, jak ktoś zwinnie wskakuje mu na plecy, a długie włosy muskają jego policzek.
- Mam cię!- usłyszał rozbawiony głos i sam zaczął się śmiać. Dziewczyna wtuliła się w jego plecy, jednocześnie obejmując go mocniej za szyję. Po chwili niewiele myśląc, obrócił ją sobie na przód tak, że przez chwilę wisiała na nim niczym małpka. Pocałowała go lekko w usta i zwinnie zeskoczyła na ziemię. Złapali się za ręce i ruszyli brzegiem lasu.
- Bałem się, że nie przyjdziesz... - zaczął cicho Harry, spoglądając na towarzyszkę. Była taka delikatna, taka... śliczna! Jak mógł nie zauważyć tego wcześniej?
- Nie martw się - odpowiedziała, spoglądając w niebo z lekko rozmarzonym uśmiechem. - Ja zawsze się zjawiam. Zwłaszcza, gdy czekasz na mnie ty. - Przy ostatnim zdaniu spojrzała mu w oczy i lekko ścisnęła za rękę. Po chwili zatrzymała się i spojrzała nieśmiało w jego stronę. - Właściwie... jak długo jeszcze mamy zamiar się tak ukrywać?
Harry zawahał się na moment, nim postanowił oddać spojrzenie. Spodziewał się tego pytania. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał się z nim zmierzyć... nie był tylko pewny, czy już jest na to gotowy.
- Już niedługo - odpowiedział ciepło, obejmując ją ramieniem. - Obiecuję, że jutro porozmawiam z Ronem i Hermioną, a potem...
- Czy nasz związek naprawdę jest zależny od ich opinii? - jej głos z rozmarzonego zmienił się w stanowczy i zawiedziony. Odsunęła się od niego.
- Nie, nie o to chodzi - zaczął się tłumaczyć, coraz bardziej speszony chłopak. - Po prostu chciałbym ich uprzedzić...
- Że jesteś z dziewczyną powszechnie uważaną za wariatkę? - przerwała mu w połowie nie dając skończyć. Teraz jej wzrok był już pełen złości. Wybraniec zrobił wielkie oczy, zupełnie nie wiedząc, jak zareagować..
- N-nie! Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć...
- Wiesz co, Harry, daj sobie spokój- powiedziała bezradnie, puszczając jego rękę i skierowała się w stronę zamku. - Myślę, że do czasu nim określisz priorytety, powinniśmy przestać się spotykać - dodała stanowczo. Harry nie widział, że gdy tylko obróciła głowę z jej oczu popłynęły gorzkie łzy. Nie czekając na reakcję ukochanego, rzuciła się biegiem do zamku i sekundę później zniknęła ciemności.
Harry stał jeszcze chwilę na skraju lasu, zastanawiając się co tak właściwie zaszło. Jak mógł dopuścić do takiej sytuacji? No jak?! Ze złością zacisnął ręce w pięści i ruszył w stronę zamku.
- Kocham cię Luna i udowodnię ci to - wyszeptał, kryjąc w tych słowach gorącą obietnicę.

                                               ***~~~***~~~***~~~***~~~***

- Nie, nie i jeszcze raz NIE! - krzyknęła gryfonka, rzucając podręcznikiem od Historii Magii jak najdalej przed siebie. W efekcie księga świsnęła obok głowy wchodzącego do dormitorium Malfoy’a, który w ostatniej chwili zrobił unik. Wściekły spojrzał na swoją współlokatorkę w celu wyrażenia swojego zdania, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Widok, który sobą prezentowała,  był co najmniej załamujący i nie miał nic wspólnego z dręczącym dziewczynę dwa tygodnie dołem. Nie, żeby liczył ten czas, co to, to nie. 
Przyglądał się chwilę, jak siedziała na podłodze w salonie, zakopana w książkach, pergaminach i piórach. Wokół niej nie było wolnego miejsca, a gdzieniegdzie mignęły mu kleksy z kałamarza. Sama zainteresowana siedziała na środku, ubrana w obszerny dres i z rękami na głowie kiwała się w przód i w tył, jak człowiek niedorozwinięty umysłowo. Może i ten widok by go rozbawił, gdyby w głębi nie bał się nawrotu płaczu i aury smutku, której wyzbyła się zaledwie parę dni temu.
- Jak mogło do tego dojść? - cichy szept raz po raz wychodził z jej ust, powoli przybierając na sile. Ze sterty papierzysk i stanu w jakim zastał gryfonkę domyślił się, ze główny problem tkwił w jej zaległościach.
Od dobrych dwóch tygodni była nieobecna na zajęciach, nie robiła notatek, nie uważała. Kompletnie nie ogarniała rzeczywistości. A teraz, gdy w końcu wybudziła się z tego cholernego transu, dotarło do niej jak wielkich zaległości sobie narobiła. A może by tak... Nie, nie jego sprawa. Niech radzi sobie sama.
Młody dziedzic prychnął cicho i slalomem, by nie podeptać rzeczy Granger, udał się do łazienki.

                                            ***~~~***~~~***~~~***~~~***

Hermiona nie mogła uwierzyć, że tak bardzo opuściła się w nauce. Przecież zawsze była najlepsza! Mogła wziąć notatki od Ginny, jednak uparcie wzbraniała się przed tym mówiąc, że sama da sobie radę. A teraz siedzi na środku pokoju, kiwa się jak szaleniec i nie ma zielonego pojęcia od czego zacząć. Cholerna gryfońska duma!
W całym tym rozgardiaszu nawet nie zauważyła Malfoya, którego omal nie znokautowała grubym podręcznikiem. Rozejrzała się ze złością po otaczającym ją bałaganie. Nie, nie ma wyjścia. Będzie musiała poprosić kogoś o notatki, a najlepiej korepetycje z ostatnich dwóch tygodni, inaczej nie da rady. Co za wstyd! Ona, najmądrzejsza czarownica od czasów Roweny Ravenclaw, nie daje sobie rady z zaległościami. O ironio!
Skrzywiła się, na własną głupotę,  po czym wstała i jednym machnięciem różdżki ogarnęła panujący w pokoju chaos. Bardziej skomplikowanym zaklęciem usunęła plamy atramentu z podłogi, a na końcu podeszła do zamrażarki po lód i nalała sobie pół szklanki Ognistej. Chyba się rozpijam, przeszło jej przez głowę, ale szybko zakopała tę myśl w najgłębszym zakątku umysłu. Upiła parę łyków, następnie chcąc nie chcąc, sięgnęła po odrzucony wcześniej podręcznik od Historii Magii i z głośnym westchnięciem skuliła się na fotelu .
- Czyżby największa kujonka na świecie miała problemy z nauką? - prawie dostała zawału na dźwięk znienawidzonego głosu, dochodzącego z łazienki. Zupełnie nie zauważyła kiedy wrócił! Na widok jego uśmieszku, aż się w niej zagotowało. Przemknęło jej przez myśl, żeby odpyskować, jednak ostatecznie tylko wzruszyła ramionami i wymruczała krótkie “spadaj Malfoy”.
Chłopak widząc jej udawany spokój uśmiechnął się jeszcze szerzej. Po chwili podszedł do barku, nalał sobie whiskey i wzorem gryfonki, usiadł na kanapie. Specjalnie wybrał miejsce naprzeciw niej, aby jeszcze bardziej drażnić ją i krępować swoją obecnością. Hermiona jednak wciąż niewzruszona przewróciła stronę i nawet na niego nie spojrzała.
- Nudzi ci się Malfoy? - zapytała spokojnym głosem, w którym zaczęły pojawiać się nutki gniewu. Wzrok pozostał utkwiony w podręczniku. 
Blondyn uśmiechnął się i nachylił w jej stronę, całkowicie ignorując to prowokujące pytanie.
- Z tego, co widzę, największa kujonka zgrywała nieugiętą, nie wzięła od nikogo notatek i teraz ma problem...
Dziewczyna mimowolnie skrzywiła się pod nosem, dając mu tym samym satysfakcję. Z hukiem zamknęła podręcznik i spojrzała na współlokatora oczami pełnymi nienawiści.
- Goń się, Malfoy - wysyczała mu prosto w oczy. Jednym haustem dopiła whiskey i przywołała czysty pergamin w celu napisania zaległego wypracowania na temat wojen goblinów. Tylko ona wie, jak wiele kosztowało ją, by nie wygarnąć mu prosto w twarz tego, co o nim myśli. Nie chciała się kłócić. Nie teraz, nie ma na to czasu. Teraz musi zająć się tym co najważniejsze, a kłótnię z Malfoy'em odbije sobie kiedy indziej.
Lekki uśmiech rozjaśnił jej twarz, co nie umknęło uwadze obserwującego ją ślizgona. Wstał w kierunku barku, skąd wziął butelkę ognistej i powolnym krokiem wrócił do dziewczyny. Nachylił się nad jej wypocinami, które zajmowały już ponad pół strony i niby przypadkiem, w tym samym czasie, postanowił uzupełnić płyn w szklance. Jak można się było spodziewać porcja, która miała znaleźć się w naczyniu, wylądowała na pergaminie gryfonki. Bursztynowy płyn rozmazał wszystko, co dotychczas napisała i przy okazji zmoczył jej dres i koszulkę. Wszystko to również całkowicie przypadkowo.
Dziewczyna zerwała się jak oparzona. Jej oczy płonęły furią, a sytuacji nie poprawił fakt, że z usta Malfoya wypłynęło krótkie, aczkolwiek wesołe “ups”.
- Malfoy, ty... skretyniały ośle!! - wykrzyczała na całe gardło.. Jej twarz wykrzywił grymas wściekłości, a oczy ciskały błyskawice. Nie przeszkadzało to jednak blondynowi w wybuchnięciu śmiechem na sam widok gryfonki w takim stanie. Hermiona, widząc jego reakcję, rozjuszyła się jeszcze bardziej i niewiele myśląc złapała za najbliższą książkę, po czym zamachnęła się na niego. Chłopak zrobił unik w ostatniej chwili, a wesołość w jednej sekundzie zniknęła z jego twarzy. Ze złością w oczach złapał współlokatorkę za ręce i przyciągnął do siebie tak, że dzieliły ich zaledwie milimetry.
- Nigdy, ale to nigdy, nie waż się podnosić na mnie ręki... ty wredna szlamo. - wysyczał jej prosto w twarz tak, że jego ciepły oddech omiótł jej policzki. Na sekundę mocniej zacisnął dłonie na jej rękach, po czym jedną odchylił w bok. W oczekiwaniu na cios, Hermiona intuicyjnie zamknęła oczy… jednak zamiast tego, usłyszała tąpnięcie na stoliku. Jej podręcznik.
Malfoy puścił jej ręce i bez słowa wyszedł dormitorium. Trzaśnięcie drzwi, które po sobie zostawił, wpuściło wibrację wzdłuż kręgosłupa zszokowanej dziewczyny.
Hermiona stała jeszcze chwilę, patrząc tępo przed siebie. Nie potrafiła opanować drżenia wywołanego adrenaliną i złością, buzującymi w jej ciele. Zajęło całe wieki, zanim zmusiła wreszcie swoje ciało do ruchu. Skierowała się do łazienki, odkręciła wodę, żeby napuścić do wanny. Zanim się rozebrała, w ostatniej chwili wróciła jeszcze po butelkę, w której została resztka ognistej.

                                              ***~~~***~~~***~~~***~~~***

Ze złością wybiegł z dormitorium. Miał ochotę walnąć kogoś jakimś naprawdę ciężkim zaklęciem. Już dawno nie stracił nad sobą panowania. Jak ona mogła podnieść na niego rękę?! Głupia szlama... Widział, że wystraszyła się jego reakcji. Przyspieszone tętno i rozszerzone źrenice mówiły same za siebie. Niech się go boi, bardzo dobrze! Uśmiechnął się pod nosem, jednocześnie uderzając pięścią w ścianę. 
Nie patrzył gdzie idzie, nogi niosły go same, jakby bardzo dobrze znały cel wędrówki. Po paru minutach stanął przed tajnym wejściem do pokoju wspólnego Slytherinu. Musiał się napić. A najlepszym towarzyszem do tego był nie kto inny, jak Blaise.
Rozejrzał się pospiesznie po zatłoczonym pokoju, ignorując całkowicie pożądliwe spojrzenia dziewczyn, ale nigdzie nie znalazł przyjaciela. Ruszył po schodach do ich byłego, wspólnego dormitorium i bez żadnych ceregieli wszedł do środka.
Zabini podskoczył na krześle, wystraszony nagłym wtargnięciem Malfoya i pospiesznie odłożył trzymaną w ręku książkę. Draco zerknął kątem oka na tytuł i skrzywił się momentalnie na widok podręcznika, którym niedawno niemal oberwał w głowę. I to dwukrotnie.
- Siemasz Smoku, co tam? - zapytał Blaise, podnosząc się, by wymienić z gościem uścisk ręki.
- Daj spokój. Z każdym dniem coraz bardziej mam ochotę ją zabić. - odpowiedział Draco padając na łóżko. Nie musiał tłumaczyć o kogo chodzi, Zabini bardzo dobrze wiedział. Na potwierdzenie tego usiadł z powrotem na krześle i parsknął śmiechem. - I czego się szczerzysz? Daj lepiej ognistej, muszę się napić.
Lekki błysk rozświetlił oczy mulata, gdy bez słowa wstał, nalał trunku do dwóch szklanek i położył na szafce stojącej obok byłego łóżka Dracona.
- No dobra. To co znów zrobiła nasza brązowooka piękność?
Słysząc to określenie, na dodatek w stosunku do Granger, Malfoy zakrztusił się ledwo nadpitym alkoholem. Spojrzał na przyjaciela, a jego brwi powędrowały pod samą grzywkę.
- Piękność?
- Sam musisz przyznać, że brzydka to ona nie jest- odpowiedział niewzruszony Zabini, pociągając łyka ze swojej szklanki. - Pamiętasz bal w czwartej klasie? Już wtedy zrobiła furorę, a na co dzień nie wyglądała nawet w połowie tak jak teraz.
Blondyn spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Czy my na pewno mówimy o tej samej osobie? Przecież Granger to tylko brudna...
- Daj spokój - przerwał mu zniecierpliwiony brunet. - Pamiętasz co ci mówiłem wczoraj? - w odpowiedzi dostał spojrzenie spode łba i ledwo dostrzegalne skinienie głową. - I co, zastanawiałeś się nad tym?
- Nie.
Tym razem brwi bruneta sięgnęły linii grzywki.
- To bez sensu - żachnął się Draco, na widok miny przyjaciela. Dopił swoją porcję i wstał by nalać sobie więcej. Spojrzał pytająco w stronę Blaise, a gdy odmówił odłożył butelkę i oparł się o biurko.  - Nawet gdyby nie doprowadzała mnie do białej gorączki, to nie wiem czy chciałbym mieć z nią jakikolwiek normalny kontakt. To zupełnie dwa różne światy - dokończył po krótkiej chwili, skupiony na swojej szklance, ale myślami błądząc daleko. Blaise także zamilkł, jakby rozważając słowa przyjaciela.
Cisza między nimi powoli się przedłużała, jednak żaden nie miał ani zamiaru, ani ochoty, by ją przerwać. Myśli każdego z nich błądziły własnymi torami, bezwiednie skupiając się na tym samym punkcie. Postaci Hermiony Granger. Mimo faktu, że myśli dotyczyły tej samej osoby, ich treść i zabarwienie różniły się diametralnie. Diabeł nadal rozmyślał nad słowami przyjaciela, podświadomie obmyślając plan, jak go przekonać, że krew nie ma już żadnego znaczenia, z kolei Draco wspominał momenty z ostatnich dni. Przypomniał sobie, jak wbrew własnym odczuciom okrył ją kołdrą, gdy wstrząsały nią dreszcze, a także to, co poczuł, gdy zobaczył ją w samej bieliźnie. Jak żywe wróciły uczucia, które pojawiły się w trakcie niedoszłej bójki i gdy obserwował załamanie nerwowe gryfonki, ślęczącej nad książkami.
Wkurzała go strasznie, uwielbiał ją drażnić i jej dokuczać. Wiedział jednak, że jeżeli chce, to potrafi być miła, a rozmowa z nią może należeć do bardzo interesujących. Miał okazję się o tym przekonać, gdy raz, parę dni przed jej depresją, zagłębili się w temat o skutkach ubocznych przedobrzenia eliksiru słodkiego snu. To był jedyny raz, gdy rozmawiali dłużej niż pięć minut bez warczenia na siebie o każdą pierdołę.
Może jednak rzeczywiście to, że jest szlamą nie zmienia faktu, że tak jak on jest człowiekiem? Nie. Nie chce o tym myśleć. Dobrze pamiętał wpajane mu nauki. Wiedział również jaka byłaby reakcja jego ojca, gdyby dowiedział się o choćby skrawku tych myśli. Wzdrygnął się na samo wyobrażenie. Nie może nawiązać z nią przyjaznego kontaktu i nie ma zamiaru. Mogą jedynie się tolerować oraz nie wchodzić sobie w drogę. Tak, to jest dobre rozwiązanie. Uśmiechnął się sam do siebie, a następnie pociągnął dużego łyka.
Reakcja chłopaka nie umknęła uwadze Blaise’a. Brunet jednak opacznie zrozumiał ten uśmiech, dochodząc do wniosku, że może jednak coś w tym platynowym łbie przeskakuje.Tym razem on wstał by złapać za butelkę, po czym bez pytania dolał towarzyszowi trunku.
- A właściwie, co ona teraz robi? - zapytał przerywając w końcu ciszę i usadowił się z powrotem na krześle. - Poza wkurzaniem cię oczywiście - dodał z szelmowskim uśmiechem.
- Nic. Jak wychodziłem to rzucała po salonie książkami. - widząc kątem oka, że Zabini robi wielkie oczy, machnął ręką. - Dostaje białej gorączki, bo ma straszne zaległości, a jest zbyt dumna by poprosić kogoś o notatki.
Wzruszył ramionami i odłożył szklankę. Jego wzrok pochwycił miotłę stojącą w kącie obok szafy, więc podszedł niespiesznie, by wziąć ją do rąk. Delikatnie pogłaskał rączkę, przejeżdżając palcami po złotym napisie „Nimbus 2001”. Jego oczy rozjaśnił blask.
- Diable... co ty na to, żeby polatać?
  
                                                 ***~~~***~~~***~~~***~~~***

Wracając do zamku po dwugodzinnym lataniu na miotłach, rzucaniu sobie kafla i strzelaniu na zmianę goli, był naprawdę w o niebo lepszym humorze. Z głowy całkowicie wyparowała mu ta cała sytuacja z gryfonką i głupie gadanie Zabiniego. Zaśmiewał się do łez, z dala od wścibskich oczu, wypominając przyjacielowi jak wleciał w trybuny, gdy próbował złapać kafla.
Pogadali jeszcze chwilę stojąc w Sali Wejściowej, po czym uścisnęli sobie ręce i każdy ruszył w swoją stronę.
- Dracusiu! - usłyszał za plecami znajomo przesłodzony, sztuczny głos. Spiął się w duchu, przyspieszając jednocześnie kroku. Miał nadzieję uciec od tej natrętnej dziewczyny.
Byli ze sobą przez jakiś czas i musi przyznać, że dobrze się wtedy bawił. Gdyby ominąć powłokę, którą dziewczyna się zawzięcie otacza można dostrzec, że jest naprawdę fajna i zabawna. Najwyraźniej jednak tylko on doświadczył jej naturalnej strony, w dodatku tylko podczas trwania związku. Po zerwaniu wróciła do robienia z siebie pustej idiotki oraz wiecznej próby udowodnienia Daphne i Pameli, że nadal ma u niego szansę. Co jej to daje? Przecież przeprowadzili już gruntowną rozmowę na ich temat. Wiedział, że jest wartościową osobą, zawzięcie jednak starała się to ukryć, aby podobać się innym.
Pokręcił głową nad tę głupią logikę. Przyłożył rękę do utrwalonego na płótnie nundu i z ulgą wszedł do dormitorium. Na widok dziewczyny, po raz kolejny śpiącej na kanapie, tylko pokręcił głową. Miał dziwne deja vu. Jedyną różnicą był fakt, że tym razem zamiast szklanki z alkoholem, gryfonka miała ze sobą książkę, która aktualnie leżała otwarta na jej piersi. Nie była także przykryta żadnym kocem. Podszedł do niej powoli, wyciągnął różdżkę, którą jednym machnięciem odesłał miotłę, a drugim przywołał poduszkę i wyczarował koc. Pochylił się z próbą wyciągnięcia podręcznika z jej rąk, jednak drobne dłonie zacisnęły się na nim jeszcze mocniej. Westchnął i najdelikatniej jak potrafił, zaczął zsuwać jej ręce z opasłego tomu. Przez sekundę drgnęła, na co zesztywniał ze strachu. Nie mogła go zobaczyć w takiej sytuacji! Jakby to wyglądało? On, nieczuły drań, pomaga szlamie? Jednak był to tylko fałszywy alarm. Złapał za poduszkę, którą podsunął jej lekko pod głowę, a następnie za koc. Kiedy jednak miał go rozłożyć zobaczył, że dziewczyna delikatnie uśmiecha się przez sen. Wyglądała tak uroczo z potarganymi włosami układającymi się w wachlarz na poduszce, lekko wygiętymi kącikami ust i wyrazem błogiego spokoju na twarzy, że nie mógł oderwać od niej wzroku. Stał tak z dobrą chwilę z kocem w ręku, wpatrując się we współlokatorkę niemal z rozczuleniem. Szybko jednak się opamiętał i pokręcił głową z niedowierzaniem. Czy on właśnie zachwycał się Granger? Co się z nim dzieje do cholery? Wściekły na cały świat zarzucił na dziewczynę koc, a następnie zaszył się w swoim pokoju.

13 komentarzy:

  1. Podoba mi się Twój styl pisania, nawet się wciągnęłam :)
    Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeeej spodobało mi się. Masz ładne opisy i zaciekawił mnie wątek z Harrym i Luną, od razu wiedziałam, że o nią chodzi. Draco zaczyna mięknąć jednocześnie będąc starym draniem :D Radziłabym jedynie zmianę szablonu ale ogólnie podoba mi się. Jeżeli możesz powiadamiaj mnie o nowościach w spamowniku na http://memories-of-hermione.blogspot.com/ ---> jeżeli chcesz możesz też poczytać, do niczego nie zmuszam.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    Memory

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam skomentować wcześniej i zupełnie zapomniałam. ;/ Oczywiście, już to nadrabiam. ;)
    Rozdział naprawdę fajny, o stylu i dojrzałości wyżej opublikowanego tekstu już się chyba wypowiadałam, mimo to chciałam zaznaczyć, ze jest bardzo ciekawy i nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, tak samo, jak moich idiotycznych komentarzy. :D
    Wspominałam, że lubię Blaisa? Nie? To już mówię! ;) Uwielbiam rozmowy między nim a Malfoyem. ;3
    Czekam na nexta, mam nadzieję, że szybko się pojawi, a mi jedynie pozostaje życzyć Ci dużo weny i czasu. ;)
    Pozdrawiam :)
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe opowiadanie, miałam przeczytać dzisiaj tylko 1-szy rozdział a już jestem po 3 więc wciągnęło :)
    Styl jest ok,chociaż czasem używasz hmm.. dość ciężkich sformułowań? Nie wiem jak to nazwać:P ale podoba mi się wyrażenie "odcień dorodnego pomidora" które pojawiło się we wcześniejszym rozdziale :D
    Od dziś masz nową, wierną czytelniczkę! :)
    N.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe, podoba mi się to JAK opowiadasz. Na prawdę we mnie też zyskałaś nową czytelniczkę!
    Palła

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest balsamem dla mojej bolącej głowy.
    Harry i Luna? No z tym sie jeszcze nie spotkałam. Ogólnie jest mi obojętnie z kim będzie Harry (oczywiście oprócz Hermiony). Niemniej jestem ciekawa jak rozwiniesz ten wątek. Kłótnie Dracona i Miony są przezabawne. Draco chyba coraz bardziej się do niej przekonuje. To przykrywanie kocem i to patrzenie ;)
    P.S. Przeczytałam twój komentarz przed chwilą i się zaśmiałam, bo w tym samym czasie czytałam ten rozdział. Będę czytała twoją powieść, choć nie zawsze mam czas na regularne komentowanie. Wiesz, wyjazdy, przyjaciele, lenistwo, brak weny itp. Nie wiem skąd się bierze ten problem z informacją, ale to już nie jest pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie piszesz i naprawdę wciągnęłam się w to opowiadanie. Dołączę się do wcześniejszych komentarzy, naprawdę ciekawy pomysł z Luną. Dobrze ją przedstawiłaś, jako dziewczynę trochę infantylną, szybko zmieniajacą zdanie i humor.
    Strasznie lubię potyczki słowne pomiędzy Draco a Hermioną. Mam nadzieję, że będzie ich więcej :) Hermiona musiała mieć naprawdę zabawną minę, jak rzucała w Draco książkami :)
    Malfoy zawsze pozostanie draniem (już tak ma), ale to nie wyklucz takich słodkich akcji, jak np. okrywanie kocem. Miło, że na razie ograniczasz się do takich szczegółów, a nie od razu wielkie wyznanie miłości, mimo że kilka sekund temu się nienawidzili :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    pakuti

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś w główce Dracona się "przestawia". I dobrze. To takie słodkie z jego strony, że już DRUGI RAZ przykrył ją kocem i podłożył pod głowę poduszkę <33333333333
    Scena rzucania w Malfoya książkami przez Hemrmę :D haha! mam nadzieję, że Dracuś przyzna sam przed sobą, że zaczyna mu się podobać Granger.
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzii Harry i Luna ? ? O.o Może być fajnie :D Czytam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne cudo. Tylko gdzieniegdzie "ł" brakuje
    Zachwycona najbardziej na świecie
    Nivis

    OdpowiedzUsuń
  11. Draco się zmienia ?! Ale jakoś tak dziwnie się zmienia !! Ale i tak świetnie się czyta.
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju! Jednak nasz Dracon ma w sobie czułość i ciepło . Znakomicie ! Lekko się czyta , jest super !
    Jany.

    OdpowiedzUsuń
  13. O jeeej ! o,o Harry i Luna ? Czytając wątek o nich , cały czas się zastanawiałam co to jest za dziewczyna , a kiedy przeczytałam że jest uważana powszechnie za wariatkę , to już wiedziałam ^^ Jednak wypowiedzi Luny nie są do jej nieco dziwnego zachowania w ogóle podobne .Ale to nawet lepiej , bo Luna jest tutaj fajną dziewczyną :3 . Oby byli nadal razem.
    Ahh , no i Draco znowu z kocem <3 I jeszcze to jego stwierdzenie o tym , że zachwycił się Hermi <3 Kolejny cudowny rozdział <3
    /DramiLoveStory

    OdpowiedzUsuń