27 maja 2013

ROZDZIAŁ V


Ginevra Weasley przemierzała korytarze zamku, w bardzo szybkim tempie. Jej twarz wykrzywiał grymas złości, a cała postawa wyrażała napięcie. Wkoło było niewielu ludzi, z czego była zadowolona. Nie chciała by ktoś ją widział w tym stanie. Wciąż miała w pamięci akcję sprzed kilku dni.
Po wyjściu od Hermiony, od razu pospieszyła do lochów, w celu odnalezienia Blaise'a. Nie wiedziała co dodało jej odwagi, ale szukała go z godną podziwu determinacją. Gdy w końcu dostrzegła obiekt swoich poszukiwań, nie zważając na nic, podeszła doń z dumnie uniesioną głową. Nie rozglądała się wokół, mając przed oczami wyłącznie czarnoskórego ślizgona, nic więc dziwnego, że dopiero po paru sekundach dostrzegła stojącą z chłopakiem i mierzącą ją pogardliwym wzrokiem Pamelę Thiks.
Widząc nadejście gryfonki, obydwoje w moment zamilkli, czekając na słowo wyjaśnienia z jej strony. Wbrew własnej naturze spłoniła się, na widok pogardy w oczach ślizgonki i życzliwości w chłopaka. Po chwili jednak wzięła się w garść, by z dumą podziękować mu za udzieloną pomoc. Z poczuciem, że wykonała co do niej należało, z gracją odwróciła się i odeszła, nie przywiązując już żadnej wagi do otaczających ją pogardliwych spojrzeń.
Od tamtego dnia zaszyła się w dormitorium, unikając każdego członka pamiętnej sceny w łazience, w tym również Hermiony. Wiedziała jednak, że prędzej czy później będzie musiała stanąć z przyjaciółką twarzą w twarz. W końcu zostanie zmuszona, by wytłumaczyć zarówno swoje dziecinne zachowanie, jak i sprawę z Seamusem. Dzisiejsza sytuacja przysposobiła ją do tego idealnie.
Aż zagotowała się w środku na wspomnienie nachodzącego ją byłego chłopaka. Czy jest sposób by się od niego uwolnić?
Pozostawiła swoje nieme pytanie bez odpowiedzi, bo akurat znalazła się przed znajomym obrazem, strzegącym wejścia do prywatnego dormitorium Prefektów Naczelnych. Od niechcenia przyłożyła dłoń do nosa nundu i chwilę później była już w środku.
- Mion... - nie zdołała skończyć. W momencie gdy ujrzała swoją przyjaciółkę wraz z jej największym wrogiem, siedzących ramię w ramię na kanapie i studiujących jakąś opasłą księgę, aż wrosła w podłogę ze zdziwienia.
Całkowicie zajęta para nadal dyskutowała, najwyraźniej zupełnie nie zdając sobie sprawy z pojawienia się intruza.
Ginny stała jeszcze przez chwilę, oswajając się z sytuacją, po czym wzruszyła ramionami i podeszła do lodówki, by samej obsłużyć się piwem miodowym. Odkorkowała je najciszej jak umiała, po czym podeszła do nadal nic nie świadomych lokatorów, by z cichym tąpnięciem opaść na fotel. Ten dźwięk musiał zwrócić w końcu ich uwagę, bo już po sekundzie Hermiona podniosła głowę i dosłownie podskoczyła z przerażenia, wpadając na siedzącego za nią, nic nie rozumiejącego ślizgona. Nie umknęło uwadze Ginny, że chłopak instynktownie złapał współlokatorkę w ramiona, jednak gdy poczuł na sobie wzrok gościa, skrzywił się nieznacznie, a następnie odsunął od dziewczyny. Ruda uśmiechnęła się pod nosem i nieświadomie powtórzyła pytanie, które ostatnimi czasy wciąż gościło w myślach jej przyjaciółki: Co się dzieje z tymi ślizgonami? 
- G..Gin?- wydukała Hermiona, gdy już doszła do siebie. Mając świadomość własnej pozycji, zarumieniła się delikatnie i także odsunęła od chłopaka. Na koniec niezdarnym gestem poprawiła swoją spódniczkę za kolana, po czym spojrzała na przyjaciółkę już pewniejszym wzrokiem. - Jak się tu znalazłaś? I gdzie się podziewałaś przez cały ten czas? Martwiłam się!
Przytłoczona natłokiem pytań Ginny, zarumieniła się nieznacznie. Kątem oka zauważyła, że ślizgon krzywi się i wstaje by odejść.
- Nie chcę oglądać tej żenady – rzucił pogardliwie z lekkim uśmieszkiem, wywołując na twarzy współlokatorki wyraz niedowierzania, a następnie złości.
- Nikt ci nie każe, Malfoy. Spadaj – warknęła w odpowiedzi, po czym skupiła swoją uwagę z powrotem na młodszej przyjaciółce. Kątem oka widziała jednak jak chłopak z jeszcze szerszym uśmiechem wzrusza ramionami i znika w wejściu do dormitorium. Zostały same. Całkowicie. Pierwszy raz od tej całej akcji w łazience. Hermiona zmrużyła swoje czekoladowe oczy. - No więc?
- Miona, nie bierz tego do siebie, proszę... - zaczęła Weasley'ówna patrząc na przyjaciółkę błagalnie. Nienawidziła być z nią w takich stosunkach! Sama jednak do tego doprowadziła, musi zatem odpokutować.
Zobaczyła we wpatrujących się w nią oczach rodzący się zarzut, szybko więc go uprzedziła. 
- Owszem, unikałam cię. Ale zrozum, musiałam sobie wszystko poukładać. Sama – podkreśliła ostatnie słowo widząc, że jej rozmówczyni zaczyna otwierać usta by zaprotestować.
Hermiona zawahała się przez chwilę, po czym westchnęła ciężko, wskazując na własną kapitulację.
- Rozumiem cię – odpowiedziała po chwili, już łagodnym głosem. - Chodzi o to, że jak ja byłam w dołku, to opiekowałaś się mną. Codziennie przy mnie byłaś, a ja nie potrafiłam cię nawet odnaleźć w tym pieprzonym zamku!
Ginny słysząc wypowiedź przyjaciółki i widząc jej gwałtowną reakcję, aż zaniemówiła. Spodziewała się złości, żalu, wyrzutów sumienia także, ale nie z tej strony! Podeszła do Hermiony i przytuliła się do jej boku.
- Mionka, przestań się zadręczać – wyszeptała łagodnie. - Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem i wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć. Bez obaw!
Widząc, że jej słowa odnoszą powołany sukces, wstała z gracją, by przynieść drugie piwo. Na widok takiego zadomowienia ze strony najmłodszej z Weasleyów, Hermiona parsknęła śmiechem.
- Czuj się jak u siebie – powiedziała ze śmiechem, przyjmując napój. - Co cię sprowadza do mnie po tych kilku dniach? - zapytała po chwili, ostrożnie, bojąc się na nowo zepsuć atmosferę.
Ginny zszedł nieco humor, jednak pociągnęła łyka i bez ociągania odpowiedziała na pytanie.
- Jestem gotowa, żeby porozmawiać.


                                                ***~~~***~~~***~~~***~~~***


Zmierzając na kolację, trzy godziny później, Hermiona nadal spoglądała na towarzyszącą jej przyjaciółkę z mieszaniną podziwu, współczucia oraz zaniepokojenia.
Po kilku dniach trzymania emocji na wodzy, Ginny bez większych oporów wylała z siebie wszystkie problemy, smutki i cierpienia. Przyznała się do przyłapania Seamusa na zdradzie z jakąś małolatą z Hufflepuffu. Opowiedziała o pamiętnej kłótni przed zaklęciami, o jej wyrzutach i groźbie, że w takim razie ona też znajdzie sobie kogoś innego, a wtedy będą kwita. Szczeniackie zachowanie, to prawda, jednak Hermiona w pełni je rozumiała. Doskonale pamiętała własną sytuację sprzed niemalże miesiąca. Wychodzi na to, że jej pech przeszedł na najlepszą przyjaciółkę...
Ginny przyznała się także, że w łazience, wykrzyczała Seamus'owi prosto w oczy, że każdy byłby od niego lepszy, nawet Zabini, bo on przynajmniej ma honor i nie jest takim kurwiszczem. Jej słowa poskutkowały zamaszystym policzkiem wymierzonym w jej stronę, jednak nie żałowała ich ani trochę. Nie zdążyła nawet pomyśleć o tym, by oddać chłopakowi, gdy przed oczami mignęła jej ciemna czupryna, a chwilę później wspomniany niedawno ślizgon, przyciskał do ściany przerażonego Finnigana.
Gdy moment później weszli Miona z Malfoyem, młodsza Gryfonka nadal nie potrafiła wyjść z szoku, że jej wybawcą okazał się chłopak, którego w nerwach nazwała honorowym i uznała za lepszego. Teraz wiedziała, że miała całkowitą rację. Po tym, jak jej pomógł i jak potraktował ją gdy przyszła podziękować, nie mogła mieć żadnych wątpliwości. Było to dla niej naprawdę trudne, by podejść do niego i powiedzieć swoje. Mimo, że zawsze była odważna, ta sytuacja trochę ją przerastała.
Hermiona westchnęła cicho do swoich myśli, po czym bezwiednie podeszła do przyjaciółki, by objąć ją ramieniem.
Zgodziła się dziś, by Weasleyówna została u niej na parę dni, dopóki były chłopak nie przestanie jej nachodzić. Właściwie nie tyle się zgodziła, co osobiście zaproponowała takie rozwiązanie, ku niezmiernej radości Rudej.
Gdy dochodziły do Wielkiej Sali, przy stole Slytherinu mignęła jej platynowa czupryna. Dziewczyna nagle zdała sobie sprawę, że nie skonsultowała ze współlokatorem wprowadzenia się Gin na jakiś czas. Wiedziała, że będzie wściekły i że ryzykuje utratę tego dziwnego zawieszenia broni, które panuje między nimi od paru dni. A zresztą, co ją to interesuje? Zawsze byli skłóceni, już od pierwszego roku nauki, więc właściwie nic się nie zmieni. Jednak mimo stanowczych myśli, poczuła delikatne ukłucie w sercu. Poczuła, że na jej twarz wypływa grymas zażenowania.
Dość. Gin jest najważniejsza.
- Halo, Hermiono! - usłyszała głos przyjaciółki i dopiero teraz zauważyła, że macha jej ręką przed oczami. - Podasz mi dżem?
- Jasne.
Sama nałożyła sobie jedynie gotowe kanapki z łososiem norweskim i nalała soku z dyni.
Rozejrzała się po stole gryfonów, w poszukiwaniu Harry’ego, jednak nigdzie go nie dostrzegła. Jej wzrok padł za to na Rona siedzącego z nieodłączną Danielle. Parsknęła śmiechem widząc, że dziewczyna próbuje wmusić w rudzielca szpinak, którego tak nie znosił, jednak z dzielną miną przełykał każdą porcję. Chłopak chyba usłyszał jej chichot, bo zwrócił się w jej stronę. W ostatniej chwili zdążyła ukryć twarz, za to Ginny, która już wcześniej podążyła za wzrokiem przyjaciółki i odgadła co wywołało jej śmiech, pomachała bratu z rozbawieniem, po czym wróciła do swojego jedzenia.
Hermiona postanowiła nie patrzeć więcej w stronę swojego byłego przyjaciela, a zarazem chłopaka. Nie sądziła, że tak prędko przejdą jej wszystkie uczucia w stosunku do niego. Niemniej, była z takiego obrotu sprawy niezwykle zadowolona. W końcu była wolna! Postanowiła tę wolność docenić najlepiej jak potrafiła.
Rozmyślając o planach pójścia na jakąś imprezę (już od dawna miała na to ochotę!), poczuła na sobie czyjś intensywny wzrok. Poruszona odwróciła się gwałtownie i zauważyła, że Malfoy obraca się szybko w stronę Blaise'a. Mulat z kolei nadal na nią patrzył, a następnie uśmiechając się z rozbawieniem, pomachał. Po paru sekundach, widząc zachowanie przyjaciela, blondyn podniósł głowę i ich oczy się spotkały. Przez krótki moment wydawało jej się, że widzi w jego spojrzeniu zaciekawienie i rozbawienie, które jednak szybko zastąpił stały zimny wyraz.
Pomachała do Blaise'a, odwzajemniając rozbawienie. Nie zważając na zdziwione spojrzenia otaczających ich uczniów,  posłała Malfoyowi zimny, ironiczny uśmiech i już miała wracać do posiłku, gdy na sali zrobił się szum. Wszystkie głowy skierowały się ku wejściu.
Miona upuściła swoją kanapkę i poklepała przyjaciółkę po ręku, bo zajęta własnym talerzem, najwyraźniej nie zauważyła dziwnego poruszenia. Gdy i jej wzrok odnalazł źródło powszechnego zaciekawienia poczuła, że oczy zaraz wyjdą jej z orbit.
W wejściu do Wielkiej Sali stał sam Harry Potter i trzymał za rękę drobną blondynkę z delikatnym, rozmarzonym uśmiechem na twarzy, która okazała się ich długoletnią przyjaciółką, Luną Lovegood.
Na sali nastała nieprzenikniona cisza, przerywana tylko łkaniem kilku dziewczyn i odgłosami dławienia, dochodzącymi ze strony Ronalda Weasleya. Rudzielec patrzył z niedowierzaniem na odbywającą się właśnie scenę. Nie mógł pojąć, że jego najlepszy przyjaciel wszedł za rękę z Pomyluną. Hermiona doskonale odczytywała wyraz twarzy byłego i mimo podobnych odczuć, znów zachciało jej się śmiać. Kątem oka zauważyła, że Harry zmierza w jej kierunku, z niepewnym, a zarazem błagalnym wyrazem twarzy. Z kolei jego partnerka patrzyła na wszystkich z rozmarzeniem w wielkich błękitnych oczach i delikatnym uśmiechem.
- Cześć Gin, hej Mionka! - przywitała je radośnie, nachylając się nieznacznie.
- Cześć Luna – odpowiedziały chórem i zachichotały pod nosem, po czym jak na zawołanie spojrzały na wybrańca łagodnym, wyczekującym spojrzeniem.
Hermiona z łatwością wyczuwała jego niepewność oraz zdenerwowanie. Nie uszło jej uwadze, że szurnął nogą z roztargnieniem ani to, że Luna ścisnęła jego dłoń, z próbą dodania odwagi.
Przez parę sekund, Harry patrzył jej głęboko w oczy, po czym zwrócił swój pełen determinacji wzrok na siedzące przed nim, bliskie mu dziewczyny.
- Hermiono, Ginny – zaczął niezwykle poważnie, wywołując na twarzach dziewczyn cień uśmiechu. Doskonale wiedziały, co ma im do zakomunikowania. - Znacie Lunę – skinęły głowami z potwierdzeniem.- Chcę wam tylko oznajmić, że jesteśmy razem, jako para.
Dokończył głośno, po czym spojrzał w oczy  jednej i drugiej, a następnie przeniósł wzrok na Rona, który po raz drugi zakrztusił się sokiem dyniowym, z Danielle zawzięcie klepiącą go po plecach. Głęboką ciszę przerwał perlisty śmiech Hermiony, na co stojąca przed nią para nieco się zmieszała, a w oczach zwykle łagodnej Luny pojawiły się iskry. Hermiona jednak, nie zważając na wrażenie, które wywołała, zerwała się z miejsca, by rzucić przyjaciołom na szyję.
- I to tak długo bałeś się nam powiedzieć? - zapytała nadal ze śmiechem, po czym widząc jak przytakuje, pokręciła głową z niedowierzaniem. - Och, Harry. To przecież cudownie!
Uśmiechnęła się promiennie do już uspokojonej partnerki wybrańca i uściskała ich po raz drugi. Widząc reakcję najlepszej przyjaciółki Pottera, reszta sali albo wzruszyła ramionami, albo nadal patrzyła na rozgrywającą się scenę z nieukrywaną wrogością. Tylko od strony stołu ślizgonów dobiegły ich szydercze śmiechy.
- Cieszę się waszym szczęściem – usłyszała głos Ginny, jednocześnie spoglądając z niedowierzaniem na stół współlokatora. Spojrzała tam od razu, gdy usłyszała śmiech i aż rozszerzyła oczy w zdziwieniu, kiedy zobaczyła siedzącą obok blondyna Parkinson, która szeptała mu do ucha coś, na co chłopak wybuchnął gromkim śmiechem. Przecież mówił, że go irytuje i że nie chce mieć z nią nic wspólnego!
Ci ślizgoni są gorsi niż dziewczyny, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji.
Pokręciła tylko głową widząc, że blondyn uwiesił na niej wzrok, po czym na nowo odwróciła się do Harry'ego i Ginny, którzy właśnie rozmawiali o treningach quidditcha. Zauważyła, że Luna wróciła do swojego stołu, gdzie dziewczyny gratulowały jej ukochanego. Uśmiechnęła się pod nosem i sięgnęła po kanapkę. Po chwili odłożyła ją jednak z niesmakiem, na widok zazdrosnej miny Rona skierowanej w stronę Harry'ego siedzącego tuż obok niej.


                                               ***~~~***~~~***~~~***~~~***


Wybraniec i Pomyluna? To po prostu śmieszne. Wiedział od zawsze, że z Potterem jest coś nie do końca w porządku, jednak o takie bezguście go nie podejrzewał.
Z rozbawieniem obserwował jego skrępowanie, gdy podchodził do Granger. Razem z wiewiórką miały takie miny, że aż parsknął śmiechem, omal nie krztusząc się sokiem z dyni.
- Ej, stary, bo się udusisz! - mruknął Blaise z dezaprobatą, jednak na jego twarzy również widoczne było wyraźne rozbawienie.
- Widzieliście z kim przyszedł Potter? - zapytała z rozbawieniem Pansy, przysiadając się przy okazji z prawej strony Dracona. Kątem oka zauważyła, że Pamela i Daphne uważnie im się przyglądają. Od ich pamiętnego wejścia razem do Wielkiej Sali ,zaraz po przeprosinach, dały jej już spokój z docinkami, a zamiast tego zaczęły obdarzać większym szacunkiem.
- Taa... myślicie, że to dla żartu? - zapytał Zabini marszcząc lekko czoło.
Odpowiedzi udzielił jednak sam Potter, oznajmiając w głuchej ciszy o swoim związku z krukonką. Po stole ślizgonów przeszła salwa pogardliwego śmiechu.
- To masz odpowiedź stary – zaśmiał się Draco.
- Dobrały się dwa największe dziwolągi w Hogwarcie... - usłyszał rozbawiony szept siedzącej obok niego dziewczyny, na co wybuchnął szczerym śmiechem.
Kątem oka zauważył, zdziwiony wzrok Granger, która po chwili pokręciła głową na znak dezaprobaty i wróciła do składania gratulacji.
- Widziałeś jak ta szlama na nas patrzyła? - wysyczała Pansy, zwężając swoje czarne oczy i spoglądając dokładnie w tym samym kierunku co blondyn.
Słysząc jej słowa od razu spoważniał.
- Daj spokój Pansy, wojna się skończyła – wtrącił Blaise, przyglądając im się uważnie. Draco słysząc stałą ostatnimi czasy śpiewkę przyjaciela, tylko przewrócił oczami, po czym zajął się swoim talerzem. Dziewczyna jednak rozszerzyła oczy w zdziwieniu i spojrzała na kolegę z politowaniem.
- A tobie co się ostatnio dzieje, Zabini?- zapytała na pozór słodko, jednak w jej głosie można było wyczuć rozdrażnienie. - Od kiedy to bawisz się w wybawcę biednych i udręczonych?
Brunet zmierzył ją chłodno z góry na dół, ale zostawił jej słowa bez komentarza. Dziewczyna widząc, że tę wymianę zdań stanowczo wygrała, podniosła się powoli z miejsca. Uścisnęła Dracona w ramię, po czym ruszyła w stronę wyjścia.
- Wiesz, Diable – zaczął Draco przeżuwając powoli kanapkę i patrząc przed siebie. - Powinieneś dać sobie spokój z tym nawracaniem – otrzepał ręce pozbywając się niewidzialnych okruchów. - To, że tobie poprzewracało się w głowie, nie znaczy, że masz zarażać tym innych.
Ruszył w stronę wyjścia, odwracając się jeszcze, by rzucić rozdrażnionemu przyjacielowi ironiczny uśmieszek, gdy poczuł, że na kogoś wpada.
- Uważaj jak cho... Granger?!- zawołał na widok leżącej przed nim na podłodze gryfonki.
Nie odpowiedziała, tylko posłała mu wściekłe spojrzenie, na co zareagował pogardliwym uśmiechem. Arogancko założył ręce na piersi, by patrzeć jak sama zmaga się ze wstaniem z podłogi.
- To ty uważaj jak chodzisz, Malfoy – warknęła, łapiąc się bezwiednie w bolące miejsce i próbując się podnieść.
Blondyn już szykował jakąś niewybredną replikę, gdy przed jego twarzą pojawiły się długie do ramion, ciemnobrązowe włosy.
- Hermiona, nic ci nie jest? - usłyszał męski głos i zobaczył jak stojący przed nim osobnik podaje dziewczynie rękę, by pomóc jej  wstać. Obdarzyła go wdzięcznym uśmiechem, na widok którego Draco poczuł dziwny ucisk w klatce piersiowej.
- Dziękuję, Terry – szepnęła słodko, po czym uraczywszy go zalotnym uśmiechem, wyszła z sali.
Pozostali chłopcy patrzyli na siebie przez chwilę z nieukrywaną wrogością. Brąz prowadził niemy pojedynek z szarym, zawzięcie walcząc o dominację. Wyraz twarzy blondyna w momencie zmienił się z zawziętego, z powrotem na ironiczny.
- I co, uważasz się za bohatera Boot? - wysyczał cicho, tak by usłyszał go jedynie przeciwnik.
- Ja, w przeciwieństwie do ciebie nie uważam nic, Malfoy – odpowiedział normalnym głosem, kładąc nacisk na nazwisko blondyna. - Chociaż nie – dodał po chwili namysłu, łapiąc się aktorsko za brodę. - Uważam, że nawet najgorszego ślizgona byłoby stać na więcej honoru.
Powiedział dobitnie, po czym mając świadomość, że igra z ogniem, ulotnił się z Wielkiej Sali.
Draco patrzył przez chwilę na znikające w tłumie plecy krukona i aż gotował się w środku. Miał ochotę ruszyć za nim, by dać mu nauczkę za takie traktowanie, jednak miał świadomość, że puszczając się teraz za nim tylko się zbłaźni. Musi wymyślić coś, co ta szumowina zapamięta. Zerknął za siebie i zobaczył wpatrującego się w niego Blaise'a, skinęli sobie głową porozumiewawczo, po czym wtopił się tłum by także wyjść z sali.

*

Był zmęczony. Jedyne na co miał w tej chwili ochotę, to szklanka ognistej i fotel przed kominkiem. Miał nadzieję, że Granger zniknie gdzieś na noc, albo przynajmniej położy się szybciej spać.
Niespiesznie przeszedł przez obraz pilnujący wejścia do prywatnego dormitorium i aż wrósł w ziemię na widok wiewiórki siedzącej, jakby nigdy nic na kanapie, z książką w ręku i w piżamie.
- Czy tobie się przypadkiem nie pomyliły dormitoria, Weasley? - zapytał zimno, mrużąc oczy i opierając się o ścianę z założonymi rękoma. Dziewczyna oddała mu takie samo spojrzenie, po czym spokojnie wróciła do lektury.
- Nie – powiedziała stanowczo, nie mając zamiaru rozwijać tematu.
- Nie? - wściekał się powoli blondyn. Co ona sobie myśli? - Ja jestem innego zdania. Tak więc zbieraj manatki wiewiórko i nie chcę cię tu widzieć – mimo próby opanowania, nie potrafił utrzymać neutralnego tonu.
Ku wielkiemu zdziwieniu, dziewczyna nic sobie nie zrobiła z jego nadchodzącej, nieuniknionej złości. Postawiła na całkowitą ignorancję, poprawiając się w fotelu, po czym polizała palec i przewróciła stronę na kolejną. Na ten widok, ciśnienie skoczyło mu do góry.
- GRANGER!- wydarł się tak głośno, że ruda podskoczyła, a zdezorientowana Hermiona wypadła z łazienki w samym ręczniku. Ewidentna nagość współlokatorki trochę go zdezorientowała, ale od razu pokręcił głową, wyzbywając się niechcianych myśli.
Dziewczyna spojrzała na niego na poły ze zdziwieniem, a na poły z pogardą.
- I czego się wydzierasz? Myślałam, że co najmniej się pali – powiedziała sarkastycznym tonem, patrząc na niego zadziornie.
Blondyn wziął dwa głębsze oddechy, policzył do pięciu i dopiero się odezwał.
- Czy mógłbym się, do cholery, dowiedzieć – zaczął cicho, ale z każdym słowem ton jego głosu wzrastał. - dlaczego wiewiórka zachowuje się, jakby była u siebie?!
Ostatnie zdanie niemal wykrzyczał, jednak na stojącej przed nim dziewczynie nie zrobiło to żadnego wrażenia.
- Bo jest – odpowiedziała prosto, wzruszając ramionami, podciągając nieznacznie swoje prowizoryczne okrycie.
- Co? - wyrwało się z jego ust, zanim ugryzł się w język. Przez chwilę stał zdezorientowany, po czym w oczach znów zaczęły tańczyć mu iskierki gniewu. - Nie, nie jest- tu zwrócił się w stronę gościa.- Masz dziesięć minut, żeby się stąd zabrać, albo...
- Albo co, Malfoy? - przerwała mu brutalnie Hermiona, podchodząc krok bliżej. W jej oczach zauważył rosnący gniew. - Gdybyś zapomniał, ja też tutaj mieszkam. Mam prawo zapraszać na noc kogo mi się podoba. Akurat teraz mam ochotę, aby Ginny zamieszkała z nami na parę następnych dni – dokończyła, podchodząc jeszcze bliżej i patrząc mu prosto w stalowoszare tęczówki. Od razu stanęła mu przed oczami sytuacja z łazienki i obraz wściekłej Granger. Wzdrygnął się mimo woli.
- Też tu mieszkasz, ale nie jesteś sama – odwarknął coraz bardziej zły. - A ja sobie nie życzę wiewióry u mnie w dormitorium dłużej niż to konieczne.
- Ginny zostaje – powiedziała hardo Hermiona. Nie czekając na odpowiedź, odwróciła się by wrócić do łazienki, kończąc tym samym temat.
Draco wściekły do granic możliwości, patrzył przez chwilę na drzwi za którymi zniknęła jego współlokatorka. Po sekundzie skierował zmrużone oczy na dalej zajętą czytaniem rudą, po czym powstrzymując się by nie miotnąć jakimś naprawdę wrednym zaklęciem ruszył do wyjścia. Gdy znikał za ścianą, wydawało mu się, że usłyszał cichy damski głos:
- Wal się, Malfoy.


                                               ***~~~***~~~***~~~***~~~***


Przez kilka następnych dni, nastoletnie gryfonki królowały w prywatnym dormitorium całkiem same. Przystojny ślizgon, jak zniknął za drzwiami pierwszego dnia, tak widziały go jedynie na zajęciach bądź posiłkach, a także, w przypadku Hermiony, na codziennych wieczornych patrolach, jednak w dormitorium więcej się nie pojawił.
W piątym dniu nieobecności blondyna, a jednocześnie zamieszkania Ginny z Hermioną, dziewczyny najedzone i pełne życia siedziały na kanapie, trzymając po butelce piwa kremowego każda. Dzisiejszego wieczoru miała być noc duchów, co równało się morderczo przystrojonymi korytarzami, wyśmienitą kolacją, a także imprezą organizowaną przez któryś z domów Hogwartu. W tym roku przygotowaniem wieczoru zajął się Ravenclaw. Hermiona nigdy nie była na takiej imprezie, mimo że odbywały się co roku, a więc myśląc o niej czuła na przemian ekscytację i zdenerwowanie.
Tematy gryfonek, od rana kręciły się tylko i wyłącznie wokół balu, od kiedy to zostały zaproszone przez Lunę, a także Terry'ego, który osobiście podszedł do Hermiony i poprosił by się pojawiła. Ginny wpadła w euforię cały czas paplając na jeden i ten sam temat, przeszkadzając tym samym starszej koleżance w nauce.
Gdy wróciły do dormitorium, usta młodszej z dziewczyn nadal się nie zamykały, a więc Hermiona chcąc nie chcąc włączyła się do rozmowy i pozwoliła Ginny przejrzeć jej szafę, czego od razu pożałowała.
- Miona, ty naprawdę masz w szafie same worki? - zapytała Ginny, łapiąc za obszerny sweter koloru zielonego i krzywiąc się nieznacznie.
- To wcale nie są worki! - zaperzyła się właścicielka garderoby, krzywiąc przy tym komicznie. - Ten akurat jest bardzo ładny, dostałam go...
- Dobra, dobra... - przerwała jej niecierpliwie przyjaciółka, po czym na nowo zagłębiła się między ubrania. Hermiona usiadła naburmuszona na kanapie i z niezadowoloną miną założyła ręce na piersi.
Nigdy wcześniej nie brała pod uwagę, aby kupić sobie coś typowo na imprezę. Miała, owszem, kilka eleganckich ciuchów, a także tę śliczną sukienkę, którą założyła na bal w czwartej klasie, czuła jednak, że żadna z tych rzeczy nie będzie odpowiednia na tego rodzaju wydarzenie. Jej myśli potwierdziła zdegustowana mina Ginny, która akurat patrzyła z dezaprobatą na trzymaną w ręce plisowaną spódnicę za kolano.
Buszowanie w nie swojej szafie zajęło jej jeszcze kilka dobrych minut, po czym z miną naburmuszoną niemal w tym samym stopniu co mina przyjaciółki, padła obok niej na kanapę, przybierając nieświadomie tę samą pozę.
- Nie no, ja mam dość... - oświadczyła pochmurnie. - Jak będzie jakieś wyjście do Hogsmeade to zabieram cię na zakupy, i bez gadania! - dodała widząc, że Hermiona chce zaprotestować i podniosła komicznie palec w celu podkreślenia swoich słów. - W co by cię tu ubrać na dzisiejszy wieczór... - oparła się, mamrocząc coś do siebie pod nosem, a jej wzrok powędrował z powrotem w stronę szafy. Nagle jej twarz rozjaśnił uśmiech, a w oczach zamigotały iskierki. Hermiona spojrzała na nią podejrzliwie.
- Mam! - zawołała, niezwykle z siebie dumna, na co starsza momentalnie się spięła. - Wybierz mi jeden z tych swoich worków, jakiś najgorszy.
- Ale ja nie mam takiego... - wymruczała z rozpaczą, dając się pociągnąć za rękę w stronę szafy. Przyjaciółka spojrzała na nią z politowaniem, po czym bez pardonu otworzyła drzwiczki i wyciągnęła rękę w nakazującym geście.
Hermiona westchnęła ciężko i chcąc nie chcąc zaczęła przeglądać swoje ukochane sweterki, każdy co do jednego odkładając z powrotem na miejsce. Po dobrych dwudziestu minutach takiej pracy, zniecierpliwiona Ginny zerwała się z miejsca, by odebrać przyjaciółce akurat trzymany beżowy polar i łapiąc różdżkę ruszyła do salonu.
Zdezorientowana dziewczyna zrobiła wielkie oczy, po czym zerwała się w celu odebrania przyjaciółce należącej do niej części garderoby.
- Gin, oddaj to! - krzyknęła rozpaczliwie i złapała za puchowy materiał, próbując wyrwać go z rąk swojej niedoszłej oprawczyni.
- Ani mi się śni! - odkrzyknęła Ginny, przeciągając materiał stanowczo w swoją stronę. - Zaraz wykombinujemy dla ciebie idealny strój!
Słysząc te słowa i domyślając się zamiaru tymczasowej współlokatorki, rozszerzyła oczy, jeszcze bardziej zawzięcie szarpiąc za materiał. Siłowały się tak przez parę chwil, wyglądając jak typowe nastolatki, z których każda chce mieć daną rzecz dla siebie i nie zauważyły pojawienia się nieobecnego długi czas blondyna.
Widząc rozgrywającą się na środku salonu scenę, początkowo stanął w wejściu zastanawiając się nad odwrotem, jednak na widok zawziętych min rywalek nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
Gryfonki od razu się uspokoiły, spoglądając na nowo przybyłego ze zdziwieniem, po czym na twarzy Hermiony pojawiły się ślady rumieńca.
- To, że Granger jest totalnym bezguściem, wiem od dawna- powiedział zaczepnie, widząc źródło sporu i próbując opanować pchający mu się na usta uśmiech.- Po tobie jednak bym się nie spodziewał takiego braku wyczucia stylu, Weasley.
Najmłodsza latorośl Weasleyów w odpowiedzi pokazała mu jedynie język, z kolei z oczu Hermiony zaczęły sypać się niebezpieczne iskry.
Ginevra widząc reakcję przyjaciółki zaśmiała się serdecznie i trzepnęła ją delikatnie w ramię.
- Widzisz Mionka? Masz dowód na to, że tego worka trzeba się pozbyć i to jak najszybciej – powiedziała z rozbawieniem machając dziewczynie swetrem przed oczami, po czym złapała różdżkę intensywnie się nad czymś zastanawiając i starając się nie roześmiać słysząc mściwe pomruki stojącej obok niej Hermiony.
Draco z rozbawieniem obserwował całą scenę. Przeczuwał, że jego współlokatorka tak łatwo się nie podda, podszedł więc do kanapy i klapnął na nią z rozbawieniem, nie spuszczając wzroku z gryfonek.
Zgodnie z jego przewidywaniami, Granger spróbowała wykorzystać chwilową nieobecność duchową przyjaciółki i rzuciła się chciwie w stronę swojej własności. Ruda jakby przeczuwając nastąpienie tegoż ruchu, z prędkością błyskawicy złapała za górny otwór, ciągnąc go z całej siły z powrotem do siebie. Tego znoszonemu materiałowi było już za wiele. Rozległ się głośny trzask i wyglądający dosyć solidnie golf przedarł się do połowy. Żałosny jęk Granger przerwała salwa zgodnego śmiechu Weasley i Malfoya.
- Widzisz? Teraz to już naprawdę trzeba coś z tym zrobić – powiedziała triumfalnie Ginny, próbując opanować rozbawienie.
- Ale przecież można...
- Cicho bądź – syknęła w stronę protestującej przyjaciółki i znów zaczęła intensywnie wpatrywać się w materiał. Bezradna i wściekła Hermiona, opadła na kanapę, zupełnie nie przejmując się bliską obecnością blondyna, który aktualnie przyglądał się Weasley z lekkim podziwem. Ta mała to ma temperament! Mało kto potrafi zgasić, a już tym bardziej ustawić Granger. Poznał ją już na tyle, aby móc to stwierdzić.
Spojrzał kątem oka na współlokatorkę i znów parsknął śmiechem widząc wyraz jej twarzy, na co dziewczyna odpowiedziała mu morderczym spojrzeniem.
Najmłodsza z Weasleyów, nie przejmując się irytacją przyjaciółki, ani chichotem nielubianego ślizgona, tworzyła w głowie obraz idealnej kreacji. Chciała stworzyć coś delikatnego, dziewczęcego, coś w czym Hermiona wyglądałaby jak kobieta, a nie żebrak w worku na ziemniaki. Kochała ją, jednak nie mogła czasem znieść tego braku wyczucia stylu. Zamknęła swoje brązowe oczy i skupiła się całym umysłem. Wiedziała, że jest to trudne zadanie, ale mimo wszystko udowodniła już sama sobie, że w kwestii transmutowania ubrań wyrobiła się perfekcyjnie. Z lekkim uśmiechem zwizualizowała sobie wymarzony strój i wypowiedziała cicho zaklęcie, wykonując różdżką skomplikowane ruchy.
Gdy podniosła powieki, uśmiechnęła się do siebie z satysfakcją. Przed jej oczami, zamiast obszernego, beżowego golfu, leżała prześliczna koronkowa sukienka w kolorze ciemnej zieleni, sięgająca długością połowy ud. Pod koronką znajdowała się lekka halka, wiedziała jednak, że materiał prześwituje- taki zresztą był jej plan. Podniosła swoje dzieło podziwiając głębokie wcięcie na plecach, po czym odwróciła się z uśmiechem, na dźwięk tłumionego jęku.
- Zgłupiałaś? - wybuchnęła Hermiona, zrywając się i łapiąc za materiał. - Przecież to z pewnością ledwo co zakrywa! - Jej głos robił się coraz wyższy, przez co przechodził w pisk.
Za jej plecami, Draco zaklaskał parę razu z uznaniem.
- Muszę przyznać, że gust, to ty jednak masz – wyznał spoglądając na Ginny i z porozumiewawczym uśmiechem odwrócił wzrok na współlokatorkę. - Jednakże nie wydaje mi się, by na Granger wyglądało to dobrze, pomijając już fakt... że w ogóle nie odważy się tego założyć- dokończył prowokacyjnie i z zimnym zadowoleniem w oczach, patrzył jak na twarzy gryfonki rodzi się bunt.
- Dawaj to! - syknęła do przyjaciółki wyrywając jej delikatny materiał z rąk, po czym zniknęła za drzwiami łazienki.
Ruda uśmiechnęła się pogodnie do blondyna w podzięce, jednak ten odpowiedział jej jedynie ironicznym grymasem. Zdziwiona i skonsternowana dziewczyna skrzywiła się i bez słowa usiadła w fotelu.
Po nie więcej niż dwóch minutach dębowe drzwi otworzyły się, a spoza nich nieśmiało wysunęła się głowa Hermiony.
- No dalej, pokaż się! - Ginny zachęciła przyjaciółkę z uśmiechem.
- Malfoy wyjdź – Hermiona zwróciła się w pierwszej kolejności do blondyna, ni to z prośbą ni rozkazem.
Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się jeszcze szerzej i sięgnął po leżącą nieopodal gazetę.
- Nigdzie się nie ruszam – odpowiedział wrednie, nawet nie patrząc w jej stronę. - Po za tym, nie musisz się martwić. Nie pociągasz mnie w żadnym stopniu, nie obchodzi mnie jak wyglądasz.
Nie mówił do końca szczerze, a świadczył o tym lekko przyspieszony puls, jakby... w oczekiwaniu? Niezależnie od swoich słów odwrócił się jednak, by zlustrować wzrokiem speszoną dziewczynę.
Obejrzał ją dokładnie od dołu do góry, zatrzymując się na dłuższą chwilę na odsłoniętych udach. Czuł dokładnie, że ma rozszerzone oczy ze zdumienia, a jego szczęka znajduje się na puszystym dywanie. Kątem oka odnotował u rudej taką samą reakcję, po czym otrząsnął się z szoku nim dziewczyna cokolwiek zarejestrowała.
Stała pośrodku pomieszczenia spuszczając skromnie głowę, w momencie gdy koronka przepięknie opinała całe jej ciało, uwydatniając każdą krągłość, a także idealne wcięcia w talii. Wyglądała cudownie.
- Chyba jednak przesadziłam... - wyszeptała Ginny jakby do siebie. Po czym dodała już głośniej: - W tym stroju będziesz miała dziś wieczorem chłopaków na pęczki!
Zeskoczyła z kanapy podekscytowana, a sarkastyczne prychnięcie ze strony ślizgona bynajmniej nie ugasiło jej zapału.
- Wybieracie się gdzieś? - wypalił blondyn, zanim zdążył ugryźć się w język.
Hermiona potraktowała go zdziwionym, a następnie ironicznym uśmiechem.
- A ciebie co to interesuje? - zapytała zadziornie i zapominając zupełnie w co jest ubrana, postawiła parę kroków w jego stronę i oparła się rękoma o biodra. Chłopakowi na moment zaparło dech. Uspokój się palancie! - A poza tym, po co wróciłeś?
Słysząc to bezczelne pytanie, momentalnie się spiął.
- Nie panoszysz się za bardzo, Granger? - zapytał zimno, patrząc w jej brązowe oczy ze złością. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i obróciła się, by wrócić do Ginny.
- Gin nadal zostaje – dodała stanowczo, nie obracając się już w stronę współlokatora.
- A niech sobie siedzi – sarknął, wzruszając ramionami i uśmiechając się ironicznie pod nosem. Dziewczyny spojrzały na siebie, zdziwione zmianą nastawienia ślizgona i już miały pytać o jej powód, gdy w drzwiach pojawił się szeroko uśmiechnięty Blaise, z dużą torbą na ramieniu.
- Jestem Smoku! - zawołał radośnie, kłaniając się przy okazji dziewczynom i gwiżdżąc cicho na widok Hermiony. - Pięknie wyglądasz, Miona – szepnął w stronę dziewczyny, puszczając jej figlarnie perskie oko, po czym zwrócił się z powrotem do przyjaciela. - A więc, gdzie ja śpię?
Słysząc jego beztroskie pytanie i zaciekawiony wzrok, gryfonki poczuły jak ich szczęki ze zdziwienia lądują na podłodze.


29 komentarzy:

  1. Jak ja kocham poniżanie Draco i tą jego zemstę, no po prostu kocham i tyle :D
    Świetny rozdział i nie martw się ja czytam, komentuje i nie przestanę ;D
    Pozdrawiam

    Memory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem i jestem Ci bardzo wdzięczna za wsparcie <3 Dziękuję :*

      Usuń
  2. Aaa! Boskie! Końcówka powala, totalnie i definitywnie! ;D Jak ja kocham Blaisa... Właśnie sobie wyobraziłam Zabiniego z szerokim uśmiechem, który wchodzi do pokoju, a dziewczynom opada szczęka... No po prostu świetne. Nie spodziewałam się takiej akcji, ale mam jedno małe ale... Dlaczego skończyłaś w takim momencie!? Czy ty chcesz mnie zabić? Miałam pisać CV na WOS i teraz dostanę jedynkę, bo moje myśli krążą tylko i wyłącznie wokół pewnych przystojnych Ślizgonów.. Rozdział niesamowity, długi, więc jedyne co mogę dodać to.. wow! Fabuła rozwija się w mega szybkim tempie, a scena z Ginny, gdy przerabia "worek" Miony - super! ;)
    Czekam na nexta z niecierpliwością i życzę meega dużo weny! :*
    Pozdrawiam
    Fioletoowa
    P.S. Moja wypowiedź chyba nie ma ani ładu ani składu, ale co tam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawiłaś, że na mojej twarzy pojawił się mega szeroki uśmiech :) Dziękuję Ci za każde miłe słowo i cieszę się, że wpasowuję się w Twoje upodobania :D
      A teraz lepiej idź i ogarniaj ten WOS, bo nie chcę, żebyś miała problemy przeze mnie <3

      Usuń
  3. Zakończyłabym troszkę inaczej, choć z drugiej strony zostawiasz nutkę niepewności do następnego rozdziału, który mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej.
    Druga moja uwaga co do spódnicy, nie używa się nazwy "plisowa", lecz "plisowana" ;))
    Nie mam więcej uwag, kawał dobrej roboty i oby tak dalej !
    Z mojej strony to tyle!

    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za poprawkę ;) A przede wszystkim za szczere słowa <3

      Usuń
  4. Od drugiego rozdziału zabieram się za komentarz ale jakoś nie mogę się zabrać za napisanie czegokolwiek, zdecydowanie wole czytać nić pisać. Skoro poprosiłaś musiałem się w końcu zmobilizować i oto jest komentarz ;) Podoba mi się to co piszesz, masz coś w stylu pisania co przyciąga. Myślę, że musisz jeszcze popracować nad kreowaniem emocji bo wszystko wydaje się być pisane z jedną uniwersalną emocją :) Co jeszcze mi przeszkadza, to określenia ludzi w dialogach (bladego pojęcia nie mam jak to nazwać, kompletnie nie znam się na pisani, ale za to dużo czytam) takich jak:-"Kasztanowłosa" ; "partnerki wybrańca" i tego typu. Często "brzmią" strasznie nienaturalnie i "na siłę". To samo tyczy się rzeczy: "- Jasne – uśmiechnęła się i podała produkt." (marki łowicz :P) "przeciągając materiał stanowczo w swoją stronę." ; "puszczając jej figlarnie perskie oko" (perskie oko jest najlepsze :D ). Sam pewnie nie napisał bym nic lepszego ale postaraj się to trochę wygładzić to tekst będzie jeszcze lepszy.

    Wszystko czyta się lekko i przyjemnie i czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością. Do czegokolwiek się przyczepiłem to tylko po to żebyś postarała się być jeszcze lepsza. Mi zostaje jedynie czytanie bo pisanie było by tragedią :)

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i pierwszą książkę.

    P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Dzięki za wyrażenie zdania ;) Ogólnie rozbawiłeś mnie niektórymi sformułowaniami xd
      Postaram się poprawić, chociaż myślę, że nie ze wszystkim może pójść mi łatwo..
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Dzień dobry, cześć, i czołem! :D
    Muszę Ci powiedzieć, że ten rozdział czytało mi się wyjątkowo łatwo ;)
    Chodź był długi, to nie bardzo to odczułam, bo wręcz połknęłam notkę ;)
    Błędów takowych nie wychwyciłam.
    Moim zdaniem jest to najlepszy rozdział, jak do tej pory ;)
    A końcówka...Mega po prostu <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział prześwietny, w niektórych momentach śmiałam się do komputera :P
    Czekam na następny! :)
    N.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak się cieszę, że trafiłam na ten blog. Cudowne rozdziały, dzięki którym śmiałam się do monitora. Mam nadzieję, że nie karzesz nam długo czekać na następną notkę.
    Pozdrawiam Nevena :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój blog został dodany do Stowarzyszenia.
    Zapraszamy do udziału w życiu bloga. Pozdrawiam serdecznie.
    Ross.

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne! Wspaniale opisujesz ich reakcje, a zakończenie wprost epickie :) Jak to czytałam to śmiałam się do monitora, a z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Jestem bardzo Ci wdzięczna, że wysłałaś mi tego bloga w komentarzu. Już nie mogę się doczekać kolejnej części i informuję, że zostaję fanką numer ileś-tam Twojego bloga XD
    Pozdrawiam bardzo serdecznie
    Bloom
    PS. Zapraszam do siebie na kolejny rozdział:
    http://samitworzymynaszswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoje opowiadanie jest fantastyczne! *.*
    Nie lubię za bardzo DM/HG ale u ciebie mogę zrobić wyjątek ;)
    Nie dość, że opowiadanie bardzo wciąga, to rozdziały są strasznie długie i w dodatku lekko się je czyta. :D
    Masz talent! ;D
    Twój Draco jest strasznie uparty, co moim zdaniem jest słodkie ^.^
    Ron to straszna świnia i idiota! ;/
    Miona mimo, że życie powoli jej się wali, to wzięła się za siebie i wszytko jest okej :D
    Ginny uparta, ale także wrażliwa. Taka jaka powinna być! :p
    Blase taki jakiego ja zawsze widziałam ^.^ Czasem, aż żałuję, że w moim opowiadaniu go nie ma ;<
    Harry, jak to Harry :D Dobrze, że ma przy sobie Lune :D
    Tak więc jak już mówiłam, opowiadanie fantastyczne, świetne, boskie i od razu przypadło mi do gustu! ;]
    Może masz jakieś plany do stworzenia opowiadania o SS/HG? *.*
    Haha, jeśli kiedykolwiek najdzie cię ochota do stworzenia opowiadania o tym paringu, to proszę mnie powiadomić. Najlepiej od razu xD
    Tak czy inaczej, będzie mi bardzo miło, jeśli powiadomisz mnie u mnie na blogu o nowym rozdziale ^.^

    PS:' Przepraszam, że dopiero teraz zabrałam się za to opowiadanie, ale musiałam nadrobić kilka innych. Mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe ;)

    Weny życzę!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiiiiiedy następnyyyyyy rooooozdziaaaaaaaaaał????? Czekam, z niecierpliwością!!!
    Palła

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha chyba najśmieszniejszy rozdział.Malfoy,Blaise,Ruda i Miona w jednym dormitorium-zakończenie będzie napewno niesamowite.Jesteś genialna!Weny życzę!Zapraszam i do mnie http://finamorestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. znalazłam dziś to opowiadanie, przeczytałam te kilka rozdziałów i cieszę się, bo z pewnością mogę je zaliczyć do tych, które fajnie się czyta i mi się podoba - a takich ostatnio jest coraz mniej - Wciągnęłam się i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow.. Nie wiem, co powiedzieć.. Po części czuję się, jakbym już to gdzieś czytałam, a z drugiej, że nie :D Podoba mi się to opowiadanie :D Nie wiem ile błędów jest, bo nie patrzę na to xD Ogólnie fajny pomysł :) I czekam na dalsze losy :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekamy wszystkie na rozdział następny!

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdybym nie musiala wczesnie rano wstac, na pewno pochlanialabym Twoje opowiadanie dalej, niestety musze zrobic sobie do jutra przerwe :(

    A teraz pozwole sobie wyrazic swoja opinie ;)
    mam tylko jedno zastrzezenie: mimo,ze podoba mi sie szablon bloga, to przy czytaniu jakos rozmazuja mi sie litery, nie wiem czy to wina kolorow,czy tylko ja tak mam?

    A teraz samo slodzenie ;)
    Przy zdaniu:"Na sali nastała nieprzenikniona cisza, przerywana tylko łkaniem kilku dziewczyn i odgłosami dławienia, dochodzącymi ze strony Ronalda Weasley'a" to az parsknelam smiechem , juz widze Rona calego czerwonego i klepiaca go po plecach Danielle, heheh:D

    Bardzo podoba mi sie w Twoim opowiadaniu tez postac Blaise'a,poza tym lubie pairing Blaise plus Ginny, wiec bede kibicowac, by rozwinelo sie w ta strone ;)

    Czyta sie "Ciebie" na prawde przyjemnie, masz super styl, ktory czyni czytanie sama przyjemnoscia:)

    A tak czulam, ze Draco w koncu sciagnie Blaise do wspolnego dormitorium, okazalo sie, ze dobrze wyczulam, super koncowka :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaczęło się dosyć tragicznie, skończyło bardzo śmiesznie. Oj, kocham to, kocham! Cóż, żałuję Ginny, ale chyba to dobrze, że wyplątała się z tego związku z Seamusem. Harry w końcu ogłosił wszem i wobec, że umawia się z pewną Krukonką, a Draco i Hermiona mieli chwilowe zawieszenie broni... Chwilowe. Potem znowu powróciły ich kłótnie, co uwielbiam, bo wychodzą Ci naprawdę komicznie!
    Fajnie pokazałaś przygotowania obu dziewczyn do imprezy. Te bitwy o stary, wyciągnięty sweter :) Mam nadzieję, że Hermionie zmieni się trochę wyczucie stylu (zapewne za sprawa Rudej) i Draconowi częściej będą wychodzić oczy z orbit. :)
    No i mamy wesołą czwórkę. Dwóch panów, dwie panie, będzie się działo :) Zwłaszcza, że nie tylko Draco i Hermiona mają wybuchowe charakterki. Już widzę, jak Draco próbuje "ustawić sobie" Ginny ;)
    Pozdrawiam i lecę czytać dalej
    pakuti

    OdpowiedzUsuń
  18. Muszę przyznać, że Hermiona nie zachowała się fair wobec Dracona. Ja na jego miejscu z pewnością bym bardzo szybko Ginny wykurzyła z dormitorium, ale jak widzę, to wymyślił coś znacznie ciekawszego. Już nie mogę się doczekać imprezy. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem od czego zacząć. Naprawdę. Brak mi słów. Jestem po prostu wniebowzięta! :)
    Znów dopatrzyłam się kilku błędów interpunkcyjnych (sama robię ich mnóstwo i moja beta ma dużo roboty :/ )
    Scena kiedy Ginny chciała przemienić jakiś stary sweter w piękną kreację - genialna! Cieszę się, że mam dobrą wyobraźnie i bezbłędnie ta scenka ukazała się w mojej głowie :) A i jeszcze Blaise <3 Kocham go, ja też lubię, gdy Zabini jest "tym lepszym Ślizgonem". I paring Ginny + Blaise= <33333333333333333. Ubóstwiamich zaraz po Dramione <33
    Ale mam jeden konkretny problem z Twoim opowiadaniem. Jest on bardzo duży i poważny!!
    Przez Ciebie śmieję się jak głupia do laptopa, mam wielkiego banana na twarzy podczas czytania, lub coś krzyczę w stylu "ty idioto, jak mogłeś to zrobić!!". :)
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  20. hahahaha Blaise się wprowadził <3 Nie mg :D !!! I te ich miny już sobie wyobrażam ! Muszę jak najszybciej przeczytać następny rozdział !! :P
    ~lena~

    OdpowiedzUsuń
  21. Wczoraj się natknęłam na Twojego bloga, zupełnie przypadkowo :) Nie przepadam za darmione, ale z każdym rozdziałem, który przeczytam strasznie mi się podoba Twoje opowiadanie. :) Mam nadzieję, że zdążę przeczytać resztę zanim dodasz kolejny :)
    Blaise, mnie rozwala. Jest genialny. Mam nadzieję, że Draco też w końcu się przełamie i zacznie być normalny :)
    Powodzenia w dalszym czytaniu i dużo dużo weny Ci życzę. Dodałam Cię do obserwowanych, a w zakładce ze spamem zostawiłam adres swojego bloga.
    Serdecznie pozdrawiam,
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń
  22. O Matko , no to będzie impreza jak jest Blaise i Ginny, jezu też chce taką sukienkę !!
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  23. Mimo że opowiadanie się skończyło to są osoby które je nadal czytają. :)
    Świetny rozdział czekam na rozwój wydarzeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. No w końcu Harry i Luna otwarcie przyznali , że są parą <3
    Pomysł Ginny odnośnie sukienki Hermiony mistrzowski :D Jestem ciekawa jak impreza będzie przebiegać :D
    Ahh , Blaise,Blaise,Blaise <33 Ja go normalnie kocham <3 " A więc, gdzie ja śpię ? " Najlepsze <33 Pozdrowionka :********
    /DramiLoveStory

    OdpowiedzUsuń
  25. Oficjalnie, chyba mój ulubiony rozdział. Końcówką zmiażdżyłaś mnie całkowicie! Bardzo sprytny pomysł :> godny miana prawdziwego Ślizgona..

    Ach no i Blais.. UWIELBIAM GO. <3

    OdpowiedzUsuń