Ginevra
Weasley przemierzała korytarze zamku, w bardzo szybkim tempie. Jej twarz
wykrzywiał grymas złości, a cała postawa wyrażała napięcie. Wkoło było niewielu
ludzi, z czego była zadowolona. Nie chciała by ktoś ją widział w tym stanie.
Wciąż miała w pamięci akcję sprzed kilku dni.
Po
wyjściu od Hermiony, od razu pospieszyła do lochów, w celu odnalezienia
Blaise'a. Nie wiedziała co dodało jej odwagi, ale szukała go z godną podziwu
determinacją. Gdy w końcu dostrzegła obiekt swoich poszukiwań, nie zważając na
nic, podeszła doń z dumnie uniesioną głową. Nie rozglądała się wokół, mając
przed oczami wyłącznie czarnoskórego ślizgona, nic więc dziwnego, że dopiero po
paru sekundach dostrzegła stojącą z chłopakiem i mierzącą ją pogardliwym
wzrokiem Pamelę Thiks.
Widząc
nadejście gryfonki, obydwoje w moment zamilkli, czekając na słowo wyjaśnienia z
jej strony. Wbrew własnej naturze spłoniła się, na widok pogardy w oczach
ślizgonki i życzliwości w chłopaka. Po chwili jednak wzięła się w garść, by z
dumą podziękować mu za udzieloną pomoc. Z poczuciem, że wykonała co do niej
należało, z gracją odwróciła się i odeszła, nie przywiązując już żadnej wagi do
otaczających ją pogardliwych spojrzeń.
Od
tamtego dnia zaszyła się w dormitorium, unikając każdego członka pamiętnej
sceny w łazience, w tym również Hermiony. Wiedziała jednak, że prędzej czy
później będzie musiała stanąć z przyjaciółką twarzą w twarz. W końcu zostanie
zmuszona, by wytłumaczyć zarówno swoje dziecinne zachowanie, jak i sprawę z
Seamusem. Dzisiejsza sytuacja przysposobiła ją do tego idealnie.
Aż
zagotowała się w środku na wspomnienie nachodzącego ją byłego chłopaka. Czy
jest sposób by się od niego uwolnić?
Pozostawiła
swoje nieme pytanie bez odpowiedzi, bo akurat znalazła się przed znajomym
obrazem, strzegącym wejścia do prywatnego dormitorium Prefektów Naczelnych. Od
niechcenia przyłożyła dłoń do nosa nundu i chwilę później była już w środku.
-
Mion... - nie zdołała skończyć. W momencie gdy ujrzała swoją przyjaciółkę wraz
z jej największym wrogiem, siedzących ramię w ramię na kanapie i studiujących
jakąś opasłą księgę, aż wrosła w podłogę ze zdziwienia.
Całkowicie
zajęta para nadal dyskutowała, najwyraźniej zupełnie nie zdając sobie sprawy z
pojawienia się intruza.
Ginny
stała jeszcze przez chwilę, oswajając się z sytuacją, po czym wzruszyła
ramionami i podeszła do lodówki, by samej obsłużyć się piwem miodowym.
Odkorkowała je najciszej jak umiała, po czym podeszła do nadal nic nie
świadomych lokatorów, by z cichym tąpnięciem opaść na fotel. Ten dźwięk musiał
zwrócić w końcu ich uwagę, bo już po sekundzie Hermiona podniosła głowę i
dosłownie podskoczyła z przerażenia, wpadając na siedzącego za nią, nic nie
rozumiejącego ślizgona. Nie umknęło uwadze Ginny, że chłopak instynktownie
złapał współlokatorkę w ramiona, jednak gdy poczuł na sobie wzrok gościa,
skrzywił się nieznacznie, a następnie odsunął od dziewczyny. Ruda uśmiechnęła
się pod nosem i nieświadomie powtórzyła pytanie, które ostatnimi czasy wciąż
gościło w myślach jej przyjaciółki: Co się dzieje z tymi ślizgonami?
-
G..Gin?- wydukała Hermiona, gdy już doszła do siebie. Mając świadomość własnej
pozycji, zarumieniła się delikatnie i także odsunęła od chłopaka. Na koniec
niezdarnym gestem poprawiła swoją spódniczkę za kolana, po czym spojrzała na
przyjaciółkę już pewniejszym wzrokiem. - Jak się tu znalazłaś? I gdzie się
podziewałaś przez cały ten czas? Martwiłam się!
Przytłoczona
natłokiem pytań Ginny, zarumieniła się nieznacznie. Kątem oka zauważyła, że
ślizgon krzywi się i wstaje by odejść.
-
Nie chcę oglądać tej żenady – rzucił pogardliwie z lekkim uśmieszkiem,
wywołując na twarzy współlokatorki wyraz niedowierzania, a następnie złości.
-
Nikt ci nie każe, Malfoy. Spadaj – warknęła w odpowiedzi, po czym skupiła swoją
uwagę z powrotem na młodszej przyjaciółce. Kątem oka widziała jednak jak
chłopak z jeszcze szerszym uśmiechem wzrusza ramionami i znika w wejściu do
dormitorium. Zostały same. Całkowicie. Pierwszy raz od tej całej akcji w
łazience. Hermiona zmrużyła swoje czekoladowe oczy. - No więc?
-
Miona, nie bierz tego do siebie, proszę... - zaczęła Weasley'ówna patrząc na
przyjaciółkę błagalnie. Nienawidziła być z nią w takich stosunkach! Sama jednak
do tego doprowadziła, musi zatem odpokutować.
Zobaczyła
we wpatrujących się w nią oczach rodzący się zarzut, szybko więc go
uprzedziła.
-
Owszem, unikałam cię. Ale zrozum, musiałam sobie wszystko poukładać. Sama –
podkreśliła ostatnie słowo widząc, że jej rozmówczyni zaczyna otwierać usta by
zaprotestować.
Hermiona
zawahała się przez chwilę, po czym westchnęła ciężko, wskazując na własną
kapitulację.
-
Rozumiem cię – odpowiedziała po chwili, już łagodnym głosem. - Chodzi o to, że
jak ja byłam w dołku, to opiekowałaś się mną. Codziennie przy mnie byłaś, a ja
nie potrafiłam cię nawet odnaleźć w tym pieprzonym zamku!
Ginny
słysząc wypowiedź przyjaciółki i widząc jej gwałtowną reakcję, aż zaniemówiła.
Spodziewała się złości, żalu, wyrzutów sumienia także, ale nie z tej strony!
Podeszła do Hermiony i przytuliła się do jej boku.
-
Mionka, przestań się zadręczać – wyszeptała łagodnie. - Jesteś najlepszą
przyjaciółką pod słońcem i wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć. Bez obaw!
Widząc,
że jej słowa odnoszą powołany sukces, wstała z gracją, by przynieść drugie
piwo. Na widok takiego zadomowienia ze strony najmłodszej z Weasleyów, Hermiona
parsknęła śmiechem.
-
Czuj się jak u siebie – powiedziała ze śmiechem, przyjmując napój. - Co cię
sprowadza do mnie po tych kilku dniach? - zapytała po chwili, ostrożnie, bojąc
się na nowo zepsuć atmosferę.
Ginny
zszedł nieco humor, jednak pociągnęła łyka i bez ociągania odpowiedziała na
pytanie.
-
Jestem gotowa, żeby porozmawiać.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Zmierzając
na kolację, trzy godziny później, Hermiona nadal spoglądała na towarzyszącą jej
przyjaciółkę z mieszaniną podziwu, współczucia oraz zaniepokojenia.
Po
kilku dniach trzymania emocji na wodzy, Ginny bez większych oporów wylała z
siebie wszystkie problemy, smutki i cierpienia. Przyznała się do przyłapania
Seamusa na zdradzie z jakąś małolatą z Hufflepuffu. Opowiedziała o pamiętnej
kłótni przed zaklęciami, o jej wyrzutach i groźbie, że w takim razie ona też
znajdzie sobie kogoś innego, a wtedy będą kwita. Szczeniackie zachowanie, to
prawda, jednak Hermiona w pełni je rozumiała. Doskonale pamiętała własną
sytuację sprzed niemalże miesiąca. Wychodzi na to, że jej pech przeszedł na
najlepszą przyjaciółkę...
Ginny
przyznała się także, że w łazience, wykrzyczała Seamus'owi prosto w oczy, że
każdy byłby od niego lepszy, nawet Zabini, bo on przynajmniej ma honor i nie
jest takim kurwiszczem. Jej słowa poskutkowały zamaszystym policzkiem
wymierzonym w jej stronę, jednak nie żałowała ich ani trochę. Nie zdążyła nawet
pomyśleć o tym, by oddać chłopakowi, gdy przed oczami mignęła jej ciemna
czupryna, a chwilę później wspomniany niedawno ślizgon, przyciskał do ściany
przerażonego Finnigana.
Gdy
moment później weszli Miona z Malfoyem, młodsza Gryfonka nadal nie potrafiła
wyjść z szoku, że jej wybawcą okazał się chłopak, którego w nerwach nazwała
honorowym i uznała za lepszego. Teraz wiedziała, że miała całkowitą rację. Po
tym, jak jej pomógł i jak potraktował ją gdy przyszła podziękować, nie mogła
mieć żadnych wątpliwości. Było to dla niej naprawdę trudne, by podejść do niego
i powiedzieć swoje. Mimo, że zawsze była odważna, ta sytuacja trochę ją
przerastała.
Hermiona
westchnęła cicho do swoich myśli, po czym bezwiednie podeszła do przyjaciółki,
by objąć ją ramieniem.
Zgodziła
się dziś, by Weasleyówna została u niej na parę dni, dopóki były chłopak nie
przestanie jej nachodzić. Właściwie nie tyle się zgodziła, co osobiście
zaproponowała takie rozwiązanie, ku niezmiernej radości Rudej.
Gdy
dochodziły do Wielkiej Sali, przy stole Slytherinu mignęła jej platynowa
czupryna. Dziewczyna nagle zdała sobie sprawę, że nie skonsultowała ze
współlokatorem wprowadzenia się Gin na jakiś czas. Wiedziała, że będzie
wściekły i że ryzykuje utratę tego dziwnego zawieszenia broni, które panuje
między nimi od paru dni. A zresztą, co ją to interesuje? Zawsze byli skłóceni,
już od pierwszego roku nauki, więc właściwie nic się nie zmieni. Jednak mimo
stanowczych myśli, poczuła delikatne ukłucie w sercu. Poczuła, że na jej twarz
wypływa grymas zażenowania.
Dość.
Gin jest najważniejsza.
-
Halo, Hermiono! - usłyszała głos przyjaciółki i dopiero teraz zauważyła, że
macha jej ręką przed oczami. - Podasz mi dżem?
-
Jasne.
Sama
nałożyła sobie jedynie gotowe kanapki z łososiem norweskim i nalała soku z
dyni.
Rozejrzała
się po stole gryfonów, w poszukiwaniu Harry’ego, jednak nigdzie go nie
dostrzegła. Jej wzrok padł za to na Rona siedzącego z nieodłączną Danielle.
Parsknęła śmiechem widząc, że dziewczyna próbuje wmusić w rudzielca szpinak,
którego tak nie znosił, jednak z dzielną miną przełykał każdą porcję. Chłopak
chyba usłyszał jej chichot, bo zwrócił się w jej stronę. W ostatniej chwili
zdążyła ukryć twarz, za to Ginny, która już wcześniej podążyła za wzrokiem
przyjaciółki i odgadła co wywołało jej śmiech, pomachała bratu z rozbawieniem,
po czym wróciła do swojego jedzenia.
Hermiona
postanowiła nie patrzeć więcej w stronę swojego byłego przyjaciela, a zarazem
chłopaka. Nie sądziła, że tak prędko przejdą jej wszystkie uczucia w stosunku
do niego. Niemniej, była z takiego obrotu sprawy niezwykle zadowolona. W końcu
była wolna! Postanowiła tę wolność docenić najlepiej jak potrafiła.
Rozmyślając
o planach pójścia na jakąś imprezę (już od dawna miała na to ochotę!), poczuła
na sobie czyjś intensywny wzrok. Poruszona odwróciła się gwałtownie i
zauważyła, że Malfoy obraca się szybko w stronę Blaise'a. Mulat z kolei nadal
na nią patrzył, a następnie uśmiechając się z rozbawieniem, pomachał. Po paru
sekundach, widząc zachowanie przyjaciela, blondyn podniósł głowę i ich oczy się
spotkały. Przez krótki moment wydawało jej się, że widzi w jego spojrzeniu
zaciekawienie i rozbawienie, które jednak szybko zastąpił stały zimny wyraz.
Pomachała
do Blaise'a, odwzajemniając rozbawienie. Nie zważając na zdziwione spojrzenia
otaczających ich uczniów, posłała Malfoyowi zimny, ironiczny uśmiech i
już miała wracać do posiłku, gdy na sali zrobił się szum. Wszystkie głowy
skierowały się ku wejściu.
Miona
upuściła swoją kanapkę i poklepała przyjaciółkę po ręku, bo zajęta własnym
talerzem, najwyraźniej nie zauważyła dziwnego poruszenia. Gdy i jej wzrok
odnalazł źródło powszechnego zaciekawienia poczuła, że oczy zaraz wyjdą jej z
orbit.
W
wejściu do Wielkiej Sali stał sam Harry Potter i trzymał za rękę drobną
blondynkę z delikatnym, rozmarzonym uśmiechem na twarzy, która okazała się ich
długoletnią przyjaciółką, Luną Lovegood.
Na
sali nastała nieprzenikniona cisza, przerywana tylko łkaniem kilku dziewczyn i
odgłosami dławienia, dochodzącymi ze strony Ronalda Weasleya. Rudzielec patrzył z niedowierzaniem na
odbywającą się właśnie scenę. Nie mógł pojąć, że jego najlepszy przyjaciel
wszedł za rękę z Pomyluną. Hermiona doskonale odczytywała wyraz twarzy byłego i
mimo podobnych odczuć, znów zachciało jej się śmiać. Kątem oka zauważyła, że
Harry zmierza w jej kierunku, z niepewnym, a zarazem błagalnym wyrazem twarzy.
Z kolei jego partnerka patrzyła na wszystkich z rozmarzeniem w wielkich
błękitnych oczach i delikatnym uśmiechem.
- Cześć Gin, hej Mionka!
- przywitała je radośnie, nachylając się nieznacznie.
- Cześć Luna –
odpowiedziały chórem i zachichotały pod nosem, po czym jak na zawołanie
spojrzały na wybrańca łagodnym, wyczekującym spojrzeniem.
Hermiona z łatwością
wyczuwała jego niepewność oraz zdenerwowanie. Nie uszło jej uwadze, że szurnął
nogą z roztargnieniem ani to, że Luna ścisnęła jego dłoń, z próbą dodania
odwagi.
Przez parę sekund, Harry
patrzył jej głęboko w oczy, po czym zwrócił swój pełen determinacji wzrok na
siedzące przed nim, bliskie mu dziewczyny.
- Hermiono, Ginny –
zaczął niezwykle poważnie, wywołując na twarzach dziewczyn cień uśmiechu.
Doskonale wiedziały, co ma im do zakomunikowania. - Znacie Lunę – skinęły
głowami z potwierdzeniem.- Chcę wam tylko oznajmić, że jesteśmy razem, jako
para.
Dokończył głośno, po
czym spojrzał w oczy jednej i drugiej, a następnie przeniósł wzrok na
Rona, który po raz drugi zakrztusił się sokiem dyniowym, z Danielle zawzięcie
klepiącą go po plecach. Głęboką ciszę przerwał perlisty śmiech Hermiony, na co
stojąca przed nią para nieco się zmieszała, a w oczach zwykle łagodnej Luny
pojawiły się iskry. Hermiona jednak, nie zważając na wrażenie, które wywołała,
zerwała się z miejsca, by rzucić przyjaciołom na szyję.
- I to tak długo bałeś
się nam powiedzieć? - zapytała nadal ze śmiechem, po czym widząc jak
przytakuje, pokręciła głową z niedowierzaniem. - Och, Harry. To przecież
cudownie!
Uśmiechnęła się
promiennie do już uspokojonej partnerki wybrańca i uściskała ich po raz drugi.
Widząc reakcję najlepszej przyjaciółki Pottera, reszta sali albo wzruszyła
ramionami, albo nadal patrzyła na rozgrywającą się scenę z nieukrywaną
wrogością. Tylko od strony stołu ślizgonów dobiegły ich szydercze śmiechy.
- Cieszę się waszym
szczęściem – usłyszała głos Ginny, jednocześnie spoglądając z niedowierzaniem
na stół współlokatora. Spojrzała tam od razu, gdy usłyszała śmiech i aż
rozszerzyła oczy w zdziwieniu, kiedy zobaczyła siedzącą obok blondyna
Parkinson, która szeptała mu do ucha coś, na co chłopak wybuchnął gromkim
śmiechem. Przecież mówił, że go irytuje i że nie chce mieć z nią nic wspólnego!
Ci ślizgoni są gorsi niż
dziewczyny, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji.
Pokręciła tylko głową
widząc, że blondyn uwiesił na niej wzrok, po czym na nowo odwróciła się do
Harry'ego i Ginny, którzy właśnie rozmawiali o treningach quidditcha.
Zauważyła, że Luna wróciła do swojego stołu, gdzie dziewczyny gratulowały jej
ukochanego. Uśmiechnęła się pod nosem i sięgnęła po kanapkę. Po chwili odłożyła
ją jednak z niesmakiem, na widok zazdrosnej miny Rona skierowanej w stronę
Harry'ego siedzącego tuż obok niej.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Wybraniec i Pomyluna? To
po prostu śmieszne. Wiedział od zawsze, że z Potterem jest coś nie do końca w
porządku, jednak o takie bezguście go nie podejrzewał.
Z rozbawieniem
obserwował jego skrępowanie, gdy podchodził do Granger. Razem z wiewiórką miały
takie miny, że aż parsknął śmiechem, omal nie krztusząc się sokiem z dyni.
- Ej, stary, bo się
udusisz! - mruknął Blaise z dezaprobatą, jednak na jego twarzy również widoczne
było wyraźne rozbawienie.
- Widzieliście z kim
przyszedł Potter? - zapytała z rozbawieniem Pansy, przysiadając się przy okazji
z prawej strony Dracona. Kątem oka zauważyła, że Pamela i Daphne uważnie im się
przyglądają. Od ich pamiętnego wejścia razem do Wielkiej Sali ,zaraz po
przeprosinach, dały jej już spokój z docinkami, a zamiast tego zaczęły obdarzać
większym szacunkiem.
- Taa... myślicie, że to
dla żartu? - zapytał Zabini marszcząc lekko czoło.
Odpowiedzi udzielił
jednak sam Potter, oznajmiając w głuchej ciszy o swoim związku z krukonką. Po
stole ślizgonów przeszła salwa pogardliwego śmiechu.
- To masz odpowiedź
stary – zaśmiał się Draco.
- Dobrały się dwa
największe dziwolągi w Hogwarcie... - usłyszał rozbawiony szept siedzącej obok
niego dziewczyny, na co wybuchnął szczerym śmiechem.
Kątem oka zauważył,
zdziwiony wzrok Granger, która po chwili pokręciła głową na znak dezaprobaty i
wróciła do składania gratulacji.
- Widziałeś jak ta
szlama na nas patrzyła? - wysyczała Pansy, zwężając swoje czarne oczy i
spoglądając dokładnie w tym samym kierunku co blondyn.
Słysząc jej słowa od
razu spoważniał.
- Daj spokój Pansy,
wojna się skończyła – wtrącił Blaise, przyglądając im się uważnie. Draco
słysząc stałą ostatnimi czasy śpiewkę przyjaciela, tylko przewrócił oczami, po
czym zajął się swoim talerzem. Dziewczyna jednak rozszerzyła oczy w zdziwieniu
i spojrzała na kolegę z politowaniem.
- A tobie co się
ostatnio dzieje, Zabini?- zapytała na pozór słodko, jednak w jej głosie można
było wyczuć rozdrażnienie. - Od kiedy to bawisz się w wybawcę biednych i
udręczonych?
Brunet zmierzył ją
chłodno z góry na dół, ale zostawił jej słowa bez komentarza. Dziewczyna
widząc, że tę wymianę zdań stanowczo wygrała, podniosła się powoli z miejsca.
Uścisnęła Dracona w ramię, po czym ruszyła w stronę wyjścia.
- Wiesz, Diable – zaczął
Draco przeżuwając powoli kanapkę i patrząc przed siebie. - Powinieneś dać sobie
spokój z tym nawracaniem – otrzepał ręce pozbywając się niewidzialnych
okruchów. - To, że tobie poprzewracało się w głowie, nie znaczy, że masz
zarażać tym innych.
Ruszył w stronę wyjścia,
odwracając się jeszcze, by rzucić rozdrażnionemu przyjacielowi ironiczny
uśmieszek, gdy poczuł, że na kogoś wpada.
- Uważaj jak cho...
Granger?!- zawołał na widok leżącej przed nim na podłodze gryfonki.
Nie odpowiedziała, tylko
posłała mu wściekłe spojrzenie, na co zareagował pogardliwym uśmiechem.
Arogancko założył ręce na piersi, by patrzeć jak sama zmaga się ze wstaniem z
podłogi.
- To ty uważaj jak
chodzisz, Malfoy – warknęła, łapiąc się bezwiednie w bolące miejsce i próbując
się podnieść.
Blondyn już szykował
jakąś niewybredną replikę, gdy przed jego twarzą pojawiły się długie do ramion,
ciemnobrązowe włosy.
- Hermiona, nic ci nie
jest? - usłyszał męski głos i zobaczył jak stojący przed nim osobnik podaje
dziewczynie rękę, by pomóc jej wstać. Obdarzyła go wdzięcznym uśmiechem,
na widok którego Draco poczuł dziwny ucisk w klatce piersiowej.
- Dziękuję, Terry –
szepnęła słodko, po czym uraczywszy go zalotnym uśmiechem, wyszła z sali.
Pozostali chłopcy
patrzyli na siebie przez chwilę z nieukrywaną wrogością. Brąz prowadził niemy
pojedynek z szarym, zawzięcie walcząc o dominację. Wyraz twarzy blondyna w
momencie zmienił się z zawziętego, z powrotem na ironiczny.
- I co, uważasz się za
bohatera Boot? - wysyczał cicho, tak by usłyszał go jedynie przeciwnik.
- Ja, w przeciwieństwie
do ciebie nie uważam nic, Malfoy – odpowiedział normalnym głosem, kładąc nacisk
na nazwisko blondyna. - Chociaż nie – dodał po chwili namysłu, łapiąc się
aktorsko za brodę. - Uważam, że nawet najgorszego ślizgona byłoby stać na
więcej honoru.
Powiedział dobitnie, po
czym mając świadomość, że igra z ogniem, ulotnił się z Wielkiej Sali.
Draco patrzył przez
chwilę na znikające w tłumie plecy krukona i aż gotował się w środku. Miał
ochotę ruszyć za nim, by dać mu nauczkę za takie traktowanie, jednak miał
świadomość, że puszczając się teraz za nim tylko się zbłaźni. Musi wymyślić
coś, co ta szumowina zapamięta. Zerknął za siebie i zobaczył wpatrującego się w
niego Blaise'a, skinęli sobie głową porozumiewawczo, po czym wtopił się tłum by
także wyjść z sali.
*
Był zmęczony. Jedyne na
co miał w tej chwili ochotę, to szklanka ognistej i fotel przed kominkiem. Miał
nadzieję, że Granger zniknie gdzieś na noc, albo przynajmniej położy się
szybciej spać.
Niespiesznie przeszedł
przez obraz pilnujący wejścia do prywatnego dormitorium i aż wrósł w ziemię na
widok wiewiórki siedzącej, jakby nigdy nic na kanapie, z książką w ręku i w
piżamie.
- Czy tobie się
przypadkiem nie pomyliły dormitoria, Weasley? - zapytał zimno, mrużąc oczy i
opierając się o ścianę z założonymi rękoma. Dziewczyna oddała mu takie samo
spojrzenie, po czym spokojnie wróciła do lektury.
- Nie – powiedziała
stanowczo, nie mając zamiaru rozwijać tematu.
- Nie? - wściekał się
powoli blondyn. Co ona sobie myśli? - Ja jestem innego zdania. Tak więc zbieraj
manatki wiewiórko i nie chcę cię tu widzieć – mimo próby opanowania, nie
potrafił utrzymać neutralnego tonu.
Ku wielkiemu zdziwieniu,
dziewczyna nic sobie nie zrobiła z jego nadchodzącej, nieuniknionej złości.
Postawiła na całkowitą ignorancję, poprawiając się w fotelu, po czym polizała
palec i przewróciła stronę na kolejną. Na ten widok, ciśnienie skoczyło mu do
góry.
- GRANGER!- wydarł się
tak głośno, że ruda podskoczyła, a zdezorientowana Hermiona wypadła z łazienki
w samym ręczniku. Ewidentna nagość współlokatorki trochę go zdezorientowała,
ale od razu pokręcił głową, wyzbywając się niechcianych myśli.
Dziewczyna spojrzała na
niego na poły ze zdziwieniem, a na poły z pogardą.
- I czego się
wydzierasz? Myślałam, że co najmniej się pali – powiedziała sarkastycznym
tonem, patrząc na niego zadziornie.
Blondyn wziął dwa
głębsze oddechy, policzył do pięciu i dopiero się odezwał.
- Czy mógłbym się, do
cholery, dowiedzieć – zaczął cicho, ale z każdym słowem ton jego głosu
wzrastał. - dlaczego wiewiórka zachowuje się, jakby była u siebie?!
Ostatnie zdanie niemal
wykrzyczał, jednak na stojącej przed nim dziewczynie nie zrobiło to żadnego
wrażenia.
- Bo jest –
odpowiedziała prosto, wzruszając ramionami, podciągając nieznacznie swoje
prowizoryczne okrycie.
- Co? - wyrwało się z
jego ust, zanim ugryzł się w język. Przez chwilę stał zdezorientowany, po czym
w oczach znów zaczęły tańczyć mu iskierki gniewu. - Nie, nie jest- tu zwrócił
się w stronę gościa.- Masz dziesięć minut, żeby się stąd zabrać, albo...
- Albo co, Malfoy? -
przerwała mu brutalnie Hermiona, podchodząc krok bliżej. W jej oczach zauważył
rosnący gniew. - Gdybyś zapomniał, ja też tutaj mieszkam. Mam prawo zapraszać na
noc kogo mi się podoba. Akurat teraz mam ochotę, aby Ginny zamieszkała z nami
na parę następnych dni – dokończyła, podchodząc jeszcze bliżej i patrząc mu
prosto w stalowoszare tęczówki. Od razu stanęła mu przed oczami sytuacja z
łazienki i obraz wściekłej Granger. Wzdrygnął się mimo woli.
- Też tu mieszkasz, ale
nie jesteś sama – odwarknął coraz bardziej zły. - A ja sobie nie życzę wiewióry
u mnie w dormitorium dłużej niż to konieczne.
- Ginny zostaje –
powiedziała hardo Hermiona. Nie czekając na odpowiedź, odwróciła się by wrócić
do łazienki, kończąc tym samym temat.
Draco wściekły do granic
możliwości, patrzył przez chwilę na drzwi za którymi zniknęła jego
współlokatorka. Po sekundzie skierował zmrużone oczy na dalej zajętą czytaniem
rudą, po czym powstrzymując się by nie miotnąć jakimś naprawdę wrednym
zaklęciem ruszył do wyjścia. Gdy znikał za ścianą, wydawało mu się, że usłyszał
cichy damski głos:
- Wal się, Malfoy.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Przez kilka następnych
dni, nastoletnie gryfonki królowały w prywatnym dormitorium całkiem same.
Przystojny ślizgon, jak zniknął za drzwiami pierwszego dnia, tak widziały go
jedynie na zajęciach bądź posiłkach, a także, w przypadku Hermiony, na
codziennych wieczornych patrolach, jednak w dormitorium więcej się nie pojawił.
W piątym dniu
nieobecności blondyna, a jednocześnie zamieszkania Ginny z Hermioną, dziewczyny
najedzone i pełne życia siedziały na kanapie, trzymając po butelce piwa
kremowego każda. Dzisiejszego wieczoru miała być noc duchów, co równało się
morderczo przystrojonymi korytarzami, wyśmienitą kolacją, a także imprezą
organizowaną przez któryś z domów Hogwartu. W tym roku przygotowaniem wieczoru
zajął się Ravenclaw. Hermiona nigdy nie była na takiej imprezie, mimo że
odbywały się co roku, a więc myśląc o niej czuła na przemian ekscytację i
zdenerwowanie.
Tematy gryfonek, od rana
kręciły się tylko i wyłącznie wokół balu, od kiedy to zostały zaproszone przez
Lunę, a także Terry'ego, który osobiście podszedł do Hermiony i poprosił by się
pojawiła. Ginny wpadła w euforię cały czas paplając na jeden i ten sam temat,
przeszkadzając tym samym starszej koleżance w nauce.
Gdy wróciły do
dormitorium, usta młodszej z dziewczyn nadal się nie zamykały, a więc Hermiona
chcąc nie chcąc włączyła się do rozmowy i pozwoliła Ginny przejrzeć jej szafę,
czego od razu pożałowała.
- Miona, ty naprawdę
masz w szafie same worki? - zapytała Ginny, łapiąc za obszerny sweter koloru
zielonego i krzywiąc się nieznacznie.
- To wcale nie są worki!
- zaperzyła się właścicielka garderoby, krzywiąc przy tym komicznie. - Ten
akurat jest bardzo ładny, dostałam go...
- Dobra, dobra... -
przerwała jej niecierpliwie przyjaciółka, po czym na nowo zagłębiła się między
ubrania. Hermiona usiadła naburmuszona na kanapie i z niezadowoloną miną
założyła ręce na piersi.
Nigdy wcześniej nie
brała pod uwagę, aby kupić sobie coś typowo na imprezę. Miała, owszem, kilka
eleganckich ciuchów, a także tę śliczną sukienkę, którą założyła na bal w czwartej
klasie, czuła jednak, że żadna z tych rzeczy nie będzie odpowiednia na tego
rodzaju wydarzenie. Jej myśli potwierdziła zdegustowana mina Ginny, która
akurat patrzyła z dezaprobatą na trzymaną w ręce plisowaną spódnicę za kolano.
Buszowanie w nie swojej
szafie zajęło jej jeszcze kilka dobrych minut, po czym z miną naburmuszoną
niemal w tym samym stopniu co mina przyjaciółki, padła obok niej na kanapę,
przybierając nieświadomie tę samą pozę.
- Nie no, ja mam dość...
- oświadczyła pochmurnie. - Jak będzie jakieś wyjście do Hogsmeade to zabieram
cię na zakupy, i bez gadania! - dodała widząc, że Hermiona chce zaprotestować i
podniosła komicznie palec w celu podkreślenia swoich słów. - W co by cię tu
ubrać na dzisiejszy wieczór... - oparła się, mamrocząc coś do siebie pod nosem,
a jej wzrok powędrował z powrotem w stronę szafy. Nagle jej twarz rozjaśnił
uśmiech, a w oczach zamigotały iskierki. Hermiona spojrzała na nią
podejrzliwie.
- Mam! - zawołała,
niezwykle z siebie dumna, na co starsza momentalnie się spięła. - Wybierz mi
jeden z tych swoich worków, jakiś najgorszy.
- Ale ja nie mam
takiego... - wymruczała z rozpaczą, dając się pociągnąć za rękę w stronę szafy.
Przyjaciółka spojrzała na nią z politowaniem, po czym bez pardonu otworzyła
drzwiczki i wyciągnęła rękę w nakazującym geście.
Hermiona westchnęła
ciężko i chcąc nie chcąc zaczęła przeglądać swoje ukochane sweterki, każdy co
do jednego odkładając z powrotem na miejsce. Po dobrych dwudziestu minutach
takiej pracy, zniecierpliwiona Ginny zerwała się z miejsca, by odebrać
przyjaciółce akurat trzymany beżowy polar i łapiąc różdżkę ruszyła do salonu.
Zdezorientowana
dziewczyna zrobiła wielkie oczy, po czym zerwała się w celu odebrania
przyjaciółce należącej do niej części garderoby.
- Gin, oddaj to! - krzyknęła
rozpaczliwie i złapała za puchowy materiał, próbując wyrwać go z rąk swojej
niedoszłej oprawczyni.
- Ani mi się śni! -
odkrzyknęła Ginny, przeciągając materiał stanowczo w swoją stronę. - Zaraz
wykombinujemy dla ciebie idealny strój!
Słysząc te słowa i
domyślając się zamiaru tymczasowej współlokatorki, rozszerzyła oczy, jeszcze
bardziej zawzięcie szarpiąc za materiał. Siłowały się tak przez parę chwil,
wyglądając jak typowe nastolatki, z których każda chce mieć daną rzecz dla
siebie i nie zauważyły pojawienia się nieobecnego długi czas blondyna.
Widząc rozgrywającą się
na środku salonu scenę, początkowo stanął w wejściu zastanawiając się nad
odwrotem, jednak na widok zawziętych min rywalek nie wytrzymał i parsknął
śmiechem.
Gryfonki od razu się
uspokoiły, spoglądając na nowo przybyłego ze zdziwieniem, po czym na twarzy
Hermiony pojawiły się ślady rumieńca.
- To, że Granger jest
totalnym bezguściem, wiem od dawna- powiedział zaczepnie, widząc źródło sporu i
próbując opanować pchający mu się na usta uśmiech.- Po tobie jednak bym się nie
spodziewał takiego braku wyczucia stylu, Weasley.
Najmłodsza latorośl
Weasleyów w odpowiedzi pokazała mu jedynie język, z kolei z oczu Hermiony
zaczęły sypać się niebezpieczne iskry.
Ginevra widząc reakcję
przyjaciółki zaśmiała się serdecznie i trzepnęła ją delikatnie w ramię.
- Widzisz Mionka? Masz
dowód na to, że tego worka trzeba się pozbyć i to jak najszybciej – powiedziała
z rozbawieniem machając dziewczynie swetrem przed oczami, po czym złapała
różdżkę intensywnie się nad czymś zastanawiając i starając się nie roześmiać
słysząc mściwe pomruki stojącej obok niej Hermiony.
Draco z rozbawieniem
obserwował całą scenę. Przeczuwał, że jego współlokatorka tak łatwo się nie
podda, podszedł więc do kanapy i klapnął na nią z rozbawieniem, nie spuszczając
wzroku z gryfonek.
Zgodnie z jego
przewidywaniami, Granger spróbowała wykorzystać chwilową nieobecność duchową
przyjaciółki i rzuciła się chciwie w stronę swojej własności. Ruda jakby
przeczuwając nastąpienie tegoż ruchu, z prędkością błyskawicy złapała za górny
otwór, ciągnąc go z całej siły z powrotem do siebie. Tego znoszonemu
materiałowi było już za wiele. Rozległ się głośny trzask i wyglądający dosyć
solidnie golf przedarł się do połowy. Żałosny jęk Granger przerwała salwa zgodnego
śmiechu Weasley i Malfoya.
- Widzisz? Teraz to już
naprawdę trzeba coś z tym zrobić – powiedziała triumfalnie Ginny, próbując
opanować rozbawienie.
- Ale przecież można...
- Cicho bądź – syknęła w
stronę protestującej przyjaciółki i znów zaczęła intensywnie wpatrywać się w
materiał. Bezradna i wściekła Hermiona, opadła na kanapę, zupełnie nie
przejmując się bliską obecnością blondyna, który aktualnie przyglądał się
Weasley z lekkim podziwem. Ta mała to ma temperament! Mało kto potrafi zgasić,
a już tym bardziej ustawić Granger. Poznał ją już na tyle, aby móc to
stwierdzić.
Spojrzał kątem oka na
współlokatorkę i znów parsknął śmiechem widząc wyraz jej twarzy, na co
dziewczyna odpowiedziała mu morderczym spojrzeniem.
Najmłodsza z Weasleyów,
nie przejmując się irytacją przyjaciółki, ani chichotem nielubianego ślizgona,
tworzyła w głowie obraz idealnej kreacji. Chciała stworzyć coś delikatnego,
dziewczęcego, coś w czym Hermiona wyglądałaby jak kobieta, a nie żebrak w worku
na ziemniaki. Kochała ją, jednak nie mogła czasem znieść tego braku wyczucia
stylu. Zamknęła swoje brązowe oczy i skupiła się całym umysłem. Wiedziała, że
jest to trudne zadanie, ale mimo wszystko udowodniła już sama sobie, że w
kwestii transmutowania ubrań wyrobiła się perfekcyjnie. Z lekkim uśmiechem
zwizualizowała sobie wymarzony strój i wypowiedziała cicho zaklęcie, wykonując
różdżką skomplikowane ruchy.
Gdy podniosła powieki,
uśmiechnęła się do siebie z satysfakcją. Przed jej oczami, zamiast obszernego,
beżowego golfu, leżała prześliczna koronkowa sukienka w kolorze ciemnej
zieleni, sięgająca długością połowy ud. Pod koronką znajdowała się lekka halka,
wiedziała jednak, że materiał prześwituje- taki zresztą był jej plan. Podniosła
swoje dzieło podziwiając głębokie wcięcie na plecach, po czym odwróciła się z
uśmiechem, na dźwięk tłumionego jęku.
- Zgłupiałaś? -
wybuchnęła Hermiona, zrywając się i łapiąc za materiał. - Przecież to z
pewnością ledwo co zakrywa! - Jej głos robił się coraz wyższy, przez co
przechodził w pisk.
Za jej plecami, Draco
zaklaskał parę razu z uznaniem.
- Muszę przyznać, że
gust, to ty jednak masz – wyznał spoglądając na Ginny i z porozumiewawczym
uśmiechem odwrócił wzrok na współlokatorkę. - Jednakże nie wydaje mi się, by na
Granger wyglądało to dobrze, pomijając już fakt... że w ogóle nie odważy się
tego założyć- dokończył prowokacyjnie i z zimnym zadowoleniem w oczach, patrzył
jak na twarzy gryfonki rodzi się bunt.
- Dawaj to! - syknęła do
przyjaciółki wyrywając jej delikatny materiał z rąk, po czym zniknęła za
drzwiami łazienki.
Ruda uśmiechnęła się
pogodnie do blondyna w podzięce, jednak ten odpowiedział jej jedynie ironicznym
grymasem. Zdziwiona i skonsternowana dziewczyna skrzywiła się i bez słowa
usiadła w fotelu.
Po nie więcej niż dwóch
minutach dębowe drzwi otworzyły się, a spoza nich nieśmiało wysunęła się głowa
Hermiony.
- No dalej, pokaż się! -
Ginny zachęciła przyjaciółkę z uśmiechem.
- Malfoy wyjdź –
Hermiona zwróciła się w pierwszej kolejności do blondyna, ni to z prośbą ni
rozkazem.
Chłopak w odpowiedzi
uśmiechnął się jeszcze szerzej i sięgnął po leżącą nieopodal gazetę.
- Nigdzie się nie ruszam
– odpowiedział wrednie, nawet nie patrząc w jej stronę. - Po za tym, nie musisz
się martwić. Nie pociągasz mnie w żadnym stopniu, nie obchodzi mnie jak
wyglądasz.
Nie
mówił do końca szczerze, a świadczył o tym lekko przyspieszony puls, jakby... w
oczekiwaniu? Niezależnie od swoich słów odwrócił się jednak, by zlustrować
wzrokiem speszoną dziewczynę.
Obejrzał
ją dokładnie od dołu do góry, zatrzymując się na dłuższą chwilę na odsłoniętych
udach. Czuł dokładnie, że ma rozszerzone oczy ze zdumienia, a jego szczęka
znajduje się na puszystym dywanie. Kątem oka odnotował u rudej taką samą
reakcję, po czym otrząsnął się z szoku nim dziewczyna cokolwiek zarejestrowała.
Stała
pośrodku pomieszczenia spuszczając skromnie głowę, w momencie gdy koronka
przepięknie opinała całe jej ciało, uwydatniając każdą krągłość, a także
idealne wcięcia w talii. Wyglądała cudownie.
-
Chyba jednak przesadziłam... - wyszeptała Ginny jakby do siebie. Po czym dodała
już głośniej: - W tym stroju będziesz miała dziś wieczorem chłopaków na pęczki!
Zeskoczyła
z kanapy podekscytowana, a sarkastyczne prychnięcie ze strony ślizgona
bynajmniej nie ugasiło jej zapału.
-
Wybieracie się gdzieś? - wypalił blondyn, zanim zdążył ugryźć się w język.
Hermiona
potraktowała go zdziwionym, a następnie ironicznym uśmiechem.
- A
ciebie co to interesuje? - zapytała zadziornie i zapominając zupełnie w co jest
ubrana, postawiła parę kroków w jego stronę i oparła się rękoma o biodra.
Chłopakowi na moment zaparło dech. Uspokój się palancie! - A poza tym, po co
wróciłeś?
Słysząc
to bezczelne pytanie, momentalnie się spiął.
-
Nie panoszysz się za bardzo, Granger? - zapytał zimno, patrząc w jej brązowe
oczy ze złością. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i obróciła się, by wrócić
do Ginny.
-
Gin nadal zostaje – dodała stanowczo, nie obracając się już w stronę
współlokatora.
- A
niech sobie siedzi – sarknął, wzruszając ramionami i uśmiechając się ironicznie
pod nosem. Dziewczyny spojrzały na siebie, zdziwione zmianą nastawienia
ślizgona i już miały pytać o jej powód, gdy w drzwiach pojawił się szeroko
uśmiechnięty Blaise, z dużą torbą na ramieniu.
-
Jestem Smoku! - zawołał radośnie, kłaniając się przy okazji dziewczynom i
gwiżdżąc cicho na widok Hermiony. - Pięknie wyglądasz, Miona – szepnął w stronę
dziewczyny, puszczając jej figlarnie perskie oko, po czym zwrócił się z
powrotem do przyjaciela. - A więc, gdzie ja śpię?
Słysząc
jego beztroskie pytanie i zaciekawiony wzrok, gryfonki poczuły jak ich szczęki
ze zdziwienia lądują na podłodze.
Jak ja kocham poniżanie Draco i tą jego zemstę, no po prostu kocham i tyle :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i nie martw się ja czytam, komentuje i nie przestanę ;D
Pozdrawiam
Memory
Wiem i jestem Ci bardzo wdzięczna za wsparcie <3 Dziękuję :*
UsuńAaa! Boskie! Końcówka powala, totalnie i definitywnie! ;D Jak ja kocham Blaisa... Właśnie sobie wyobraziłam Zabiniego z szerokim uśmiechem, który wchodzi do pokoju, a dziewczynom opada szczęka... No po prostu świetne. Nie spodziewałam się takiej akcji, ale mam jedno małe ale... Dlaczego skończyłaś w takim momencie!? Czy ty chcesz mnie zabić? Miałam pisać CV na WOS i teraz dostanę jedynkę, bo moje myśli krążą tylko i wyłącznie wokół pewnych przystojnych Ślizgonów.. Rozdział niesamowity, długi, więc jedyne co mogę dodać to.. wow! Fabuła rozwija się w mega szybkim tempie, a scena z Ginny, gdy przerabia "worek" Miony - super! ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta z niecierpliwością i życzę meega dużo weny! :*
Pozdrawiam
Fioletoowa
P.S. Moja wypowiedź chyba nie ma ani ładu ani składu, ale co tam. :)
Sprawiłaś, że na mojej twarzy pojawił się mega szeroki uśmiech :) Dziękuję Ci za każde miłe słowo i cieszę się, że wpasowuję się w Twoje upodobania :D
UsuńA teraz lepiej idź i ogarniaj ten WOS, bo nie chcę, żebyś miała problemy przeze mnie <3
Zakończyłabym troszkę inaczej, choć z drugiej strony zostawiasz nutkę niepewności do następnego rozdziału, który mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńDruga moja uwaga co do spódnicy, nie używa się nazwy "plisowa", lecz "plisowana" ;))
Nie mam więcej uwag, kawał dobrej roboty i oby tak dalej !
Z mojej strony to tyle!
B.
Dzięki za poprawkę ;) A przede wszystkim za szczere słowa <3
UsuńOd drugiego rozdziału zabieram się za komentarz ale jakoś nie mogę się zabrać za napisanie czegokolwiek, zdecydowanie wole czytać nić pisać. Skoro poprosiłaś musiałem się w końcu zmobilizować i oto jest komentarz ;) Podoba mi się to co piszesz, masz coś w stylu pisania co przyciąga. Myślę, że musisz jeszcze popracować nad kreowaniem emocji bo wszystko wydaje się być pisane z jedną uniwersalną emocją :) Co jeszcze mi przeszkadza, to określenia ludzi w dialogach (bladego pojęcia nie mam jak to nazwać, kompletnie nie znam się na pisani, ale za to dużo czytam) takich jak:-"Kasztanowłosa" ; "partnerki wybrańca" i tego typu. Często "brzmią" strasznie nienaturalnie i "na siłę". To samo tyczy się rzeczy: "- Jasne – uśmiechnęła się i podała produkt." (marki łowicz :P) "przeciągając materiał stanowczo w swoją stronę." ; "puszczając jej figlarnie perskie oko" (perskie oko jest najlepsze :D ). Sam pewnie nie napisał bym nic lepszego ale postaraj się to trochę wygładzić to tekst będzie jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuńWszystko czyta się lekko i przyjemnie i czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością. Do czegokolwiek się przyczepiłem to tylko po to żebyś postarała się być jeszcze lepsza. Mi zostaje jedynie czytanie bo pisanie było by tragedią :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i pierwszą książkę.
P
Hahaha :D Dzięki za wyrażenie zdania ;) Ogólnie rozbawiłeś mnie niektórymi sformułowaniami xd
UsuńPostaram się poprawić, chociaż myślę, że nie ze wszystkim może pójść mi łatwo..
Pozdrawiam!
Dzień dobry, cześć, i czołem! :D
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że ten rozdział czytało mi się wyjątkowo łatwo ;)
Chodź był długi, to nie bardzo to odczułam, bo wręcz połknęłam notkę ;)
Błędów takowych nie wychwyciłam.
Moim zdaniem jest to najlepszy rozdział, jak do tej pory ;)
A końcówka...Mega po prostu <3
Pozdrawiam!
Rozdział prześwietny, w niektórych momentach śmiałam się do komputera :P
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :)
N.
Tak się cieszę, że trafiłam na ten blog. Cudowne rozdziały, dzięki którym śmiałam się do monitora. Mam nadzieję, że nie karzesz nam długo czekać na następną notkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nevena :*
Twój blog został dodany do Stowarzyszenia.
OdpowiedzUsuńZapraszamy do udziału w życiu bloga. Pozdrawiam serdecznie.
Ross.
Genialne! Wspaniale opisujesz ich reakcje, a zakończenie wprost epickie :) Jak to czytałam to śmiałam się do monitora, a z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Jestem bardzo Ci wdzięczna, że wysłałaś mi tego bloga w komentarzu. Już nie mogę się doczekać kolejnej części i informuję, że zostaję fanką numer ileś-tam Twojego bloga XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie
Bloom
PS. Zapraszam do siebie na kolejny rozdział:
http://samitworzymynaszswiat.blogspot.com/
Twoje opowiadanie jest fantastyczne! *.*
OdpowiedzUsuńNie lubię za bardzo DM/HG ale u ciebie mogę zrobić wyjątek ;)
Nie dość, że opowiadanie bardzo wciąga, to rozdziały są strasznie długie i w dodatku lekko się je czyta. :D
Masz talent! ;D
Twój Draco jest strasznie uparty, co moim zdaniem jest słodkie ^.^
Ron to straszna świnia i idiota! ;/
Miona mimo, że życie powoli jej się wali, to wzięła się za siebie i wszytko jest okej :D
Ginny uparta, ale także wrażliwa. Taka jaka powinna być! :p
Blase taki jakiego ja zawsze widziałam ^.^ Czasem, aż żałuję, że w moim opowiadaniu go nie ma ;<
Harry, jak to Harry :D Dobrze, że ma przy sobie Lune :D
Tak więc jak już mówiłam, opowiadanie fantastyczne, świetne, boskie i od razu przypadło mi do gustu! ;]
Może masz jakieś plany do stworzenia opowiadania o SS/HG? *.*
Haha, jeśli kiedykolwiek najdzie cię ochota do stworzenia opowiadania o tym paringu, to proszę mnie powiadomić. Najlepiej od razu xD
Tak czy inaczej, będzie mi bardzo miło, jeśli powiadomisz mnie u mnie na blogu o nowym rozdziale ^.^
PS:' Przepraszam, że dopiero teraz zabrałam się za to opowiadanie, ale musiałam nadrobić kilka innych. Mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe ;)
Weny życzę!!! ;*
Kiiiiiedy następnyyyyyy rooooozdziaaaaaaaaaał????? Czekam, z niecierpliwością!!!
OdpowiedzUsuńPalła
Hahaha chyba najśmieszniejszy rozdział.Malfoy,Blaise,Ruda i Miona w jednym dormitorium-zakończenie będzie napewno niesamowite.Jesteś genialna!Weny życzę!Zapraszam i do mnie http://finamorestory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńznalazłam dziś to opowiadanie, przeczytałam te kilka rozdziałów i cieszę się, bo z pewnością mogę je zaliczyć do tych, które fajnie się czyta i mi się podoba - a takich ostatnio jest coraz mniej - Wciągnęłam się i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ^^
OdpowiedzUsuńWow.. Nie wiem, co powiedzieć.. Po części czuję się, jakbym już to gdzieś czytałam, a z drugiej, że nie :D Podoba mi się to opowiadanie :D Nie wiem ile błędów jest, bo nie patrzę na to xD Ogólnie fajny pomysł :) I czekam na dalsze losy :D
OdpowiedzUsuńCzekamy wszystkie na rozdział następny!
OdpowiedzUsuńGdybym nie musiala wczesnie rano wstac, na pewno pochlanialabym Twoje opowiadanie dalej, niestety musze zrobic sobie do jutra przerwe :(
OdpowiedzUsuńA teraz pozwole sobie wyrazic swoja opinie ;)
mam tylko jedno zastrzezenie: mimo,ze podoba mi sie szablon bloga, to przy czytaniu jakos rozmazuja mi sie litery, nie wiem czy to wina kolorow,czy tylko ja tak mam?
A teraz samo slodzenie ;)
Przy zdaniu:"Na sali nastała nieprzenikniona cisza, przerywana tylko łkaniem kilku dziewczyn i odgłosami dławienia, dochodzącymi ze strony Ronalda Weasley'a" to az parsknelam smiechem , juz widze Rona calego czerwonego i klepiaca go po plecach Danielle, heheh:D
Bardzo podoba mi sie w Twoim opowiadaniu tez postac Blaise'a,poza tym lubie pairing Blaise plus Ginny, wiec bede kibicowac, by rozwinelo sie w ta strone ;)
Czyta sie "Ciebie" na prawde przyjemnie, masz super styl, ktory czyni czytanie sama przyjemnoscia:)
A tak czulam, ze Draco w koncu sciagnie Blaise do wspolnego dormitorium, okazalo sie, ze dobrze wyczulam, super koncowka :D
Zaczęło się dosyć tragicznie, skończyło bardzo śmiesznie. Oj, kocham to, kocham! Cóż, żałuję Ginny, ale chyba to dobrze, że wyplątała się z tego związku z Seamusem. Harry w końcu ogłosił wszem i wobec, że umawia się z pewną Krukonką, a Draco i Hermiona mieli chwilowe zawieszenie broni... Chwilowe. Potem znowu powróciły ich kłótnie, co uwielbiam, bo wychodzą Ci naprawdę komicznie!
OdpowiedzUsuńFajnie pokazałaś przygotowania obu dziewczyn do imprezy. Te bitwy o stary, wyciągnięty sweter :) Mam nadzieję, że Hermionie zmieni się trochę wyczucie stylu (zapewne za sprawa Rudej) i Draconowi częściej będą wychodzić oczy z orbit. :)
No i mamy wesołą czwórkę. Dwóch panów, dwie panie, będzie się działo :) Zwłaszcza, że nie tylko Draco i Hermiona mają wybuchowe charakterki. Już widzę, jak Draco próbuje "ustawić sobie" Ginny ;)
Pozdrawiam i lecę czytać dalej
pakuti
Muszę przyznać, że Hermiona nie zachowała się fair wobec Dracona. Ja na jego miejscu z pewnością bym bardzo szybko Ginny wykurzyła z dormitorium, ale jak widzę, to wymyślił coś znacznie ciekawszego. Już nie mogę się doczekać imprezy. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć. Naprawdę. Brak mi słów. Jestem po prostu wniebowzięta! :)
OdpowiedzUsuńZnów dopatrzyłam się kilku błędów interpunkcyjnych (sama robię ich mnóstwo i moja beta ma dużo roboty :/ )
Scena kiedy Ginny chciała przemienić jakiś stary sweter w piękną kreację - genialna! Cieszę się, że mam dobrą wyobraźnie i bezbłędnie ta scenka ukazała się w mojej głowie :) A i jeszcze Blaise <3 Kocham go, ja też lubię, gdy Zabini jest "tym lepszym Ślizgonem". I paring Ginny + Blaise= <33333333333333333. Ubóstwiamich zaraz po Dramione <33
Ale mam jeden konkretny problem z Twoim opowiadaniem. Jest on bardzo duży i poważny!!
Przez Ciebie śmieję się jak głupia do laptopa, mam wielkiego banana na twarzy podczas czytania, lub coś krzyczę w stylu "ty idioto, jak mogłeś to zrobić!!". :)
Pozdrawiam magicznie
~hope~
hahahaha Blaise się wprowadził <3 Nie mg :D !!! I te ich miny już sobie wyobrażam ! Muszę jak najszybciej przeczytać następny rozdział !! :P
OdpowiedzUsuń~lena~
Wczoraj się natknęłam na Twojego bloga, zupełnie przypadkowo :) Nie przepadam za darmione, ale z każdym rozdziałem, który przeczytam strasznie mi się podoba Twoje opowiadanie. :) Mam nadzieję, że zdążę przeczytać resztę zanim dodasz kolejny :)
OdpowiedzUsuńBlaise, mnie rozwala. Jest genialny. Mam nadzieję, że Draco też w końcu się przełamie i zacznie być normalny :)
Powodzenia w dalszym czytaniu i dużo dużo weny Ci życzę. Dodałam Cię do obserwowanych, a w zakładce ze spamem zostawiłam adres swojego bloga.
Serdecznie pozdrawiam,
Guardian Angel
O Matko , no to będzie impreza jak jest Blaise i Ginny, jezu też chce taką sukienkę !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Mimo że opowiadanie się skończyło to są osoby które je nadal czytają. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na rozwój wydarzeń. :)
No w końcu Harry i Luna otwarcie przyznali , że są parą <3
OdpowiedzUsuńPomysł Ginny odnośnie sukienki Hermiony mistrzowski :D Jestem ciekawa jak impreza będzie przebiegać :D
Ahh , Blaise,Blaise,Blaise <33 Ja go normalnie kocham <3 " A więc, gdzie ja śpię ? " Najlepsze <33 Pozdrowionka :********
/DramiLoveStory
Oficjalnie, chyba mój ulubiony rozdział. Końcówką zmiażdżyłaś mnie całkowicie! Bardzo sprytny pomysł :> godny miana prawdziwego Ślizgona..
OdpowiedzUsuńAch no i Blais.. UWIELBIAM GO. <3