ROZDZIAŁ
VI cz. II
Hermiona
czuła, że nie ma ochoty brać w tym udziału. Po prostu nie chciała i już!
Ale
było za późno na jakiekolwiek protesty. Zniesmaczona weszła na podest i tym
samym skazała się na uczestnictwo w tym całym turnieju. Zastanawiało ją tylko
czy inni też mają co do tego mieszane uczucia, czy może uważają to za świetną
zabawę?
-
Spokojnie, nie stresujcie się tak – zaśmiał się Jeffrey, zwracając się do
wszystkich, ale patrząc wprost na nerwową gryfonkę. Poczuła, że mocny rumieniec
rozlewa się na jej policzkach, ale dumnie uniosła podbródek. Na widok tego
gestu, prowadzący skinął głową z aprobatą, a następnie zwrócił się do
wszystkich.
- Będą to konkurencje lekkie. Są cztery zadania, a wszystkie zrobione czysto dla zabawy – spojrzał na całą czwórkę z uśmiechem i obrócił się w stronę prowizorycznego barku. - Pierwsza z nich: wypicie na czas dwóch pełnych szklanek ognistej whiskey!
- Będą to konkurencje lekkie. Są cztery zadania, a wszystkie zrobione czysto dla zabawy – spojrzał na całą czwórkę z uśmiechem i obrócił się w stronę prowizorycznego barku. - Pierwsza z nich: wypicie na czas dwóch pełnych szklanek ognistej whiskey!
Reakcja
tłumu na słowa Jeffrey'a była różnoraka- niektórzy wybuchnęli śmiechem, inni
kręcili głowami, ale większość zaczęła patrzeć na tę całą „szopkę z turniejem”
z coraz większą aprobatą. Najwidoczniej Krukoni rzeczywiście postanowili
postawić na imprezowy nastrój, rezygnując z nudnych konkurencji polegających na
wykorzystaniu wiedzy.
Reakcje
zawodników także były różne. Draco usłyszawszy na czym ma polegać pierwsze
zadanie, zaczął się śmiać i zatarł ręce, węsząc rychłą wygraną, Hanna zrobiła
wielkie oczy, Terry tylko się uśmiechnął pod nosem, a Hermiona skamieniała.
Owszem,
popijała czasem, ostatnio można powiedzieć, że nawet częściej, jednak nigdy
takiej ilości naraz!
Krew
krążyła po jej ciele napędzana sporą dawką adrenaliny, lecz mimo to zmusiła się
by spojrzeć na współzawodników z wymuszonym uśmiechem, idealnie tuszując burzę
uczuć, która odbywała się wewnątrz niej. Musi wygrać. Musi zetrzeć Malfoyowi
ten ślizgoński uśmieszek z twarzy!
Ustawili
się całą czwórką przed stolikiem, przyciągając do siebie po dwie pełne szklanki
każdy. Hermiona rozejrzała się po sali, z zadowoleniem zauważając Ginny, która
przepychała się przez tłum, by stanąć jak najbliżej niej. Łapiąc wzrok
zestresowanej przyjaciółki, ruda uśmiechnęła się i podniosła kciuk do góry, a
jej usta poruszyły się przekazując nieme słowa: dasz radę!
Podniesiona
na duchu Hermiona, złapała pierwszą szklankę i ustawiła się w pełnej gotowości.
Na
donośną komendę „start” przyłożyła ją do ust i przymknęła powieki wyobrażając
sobie, że zamiast mocnego alkoholu, przez jej gardło przepływa czysta woda
źródlana. Mocny trunek rozchodził się po jej żyłach z zawrotną szybkością,
stopniowo wprowadzając w stan upojenia, mieszając w głowie oraz dodając odwagi.
Gdy
odkładała puste naczynie, z rozdrażnieniem, ale też niemałą satysfakcją
zauważyła, że tylko Hanna radziła sobie gorzej od niej.
Chłopcy
stali wyluzowani, jakby wypili swoje porcje całe wieki temu, a na twarzy
blondyna gościł pełen satysfakcji uśmieszek, wskazujący zapewnie na jego
niezaprzeczalne pierwszeństwo. Domysły gryfonki potwierdził zwielokrotniony
głos Jeffrey'a:
-
Pierwsze miejsce Slytherin, pół minuty; drugie Ravenclaw, pięćdziesiąt sekund;
trzecie Gryffindor, minuta czterdzieści i ostatnie Hufflepuff...
Wzrok
wszystkich zwrócił się w stronę Hanny, która ostatkami sił wlała w siebie
resztkę płynu. Skrzywiła się straszliwie i ze wściekłą miną, chwiejąc się
lekko, podeszła do pozostałej trójki czekającej na kolejne zadanie.
Hermiona
czuła, że tak prędko wypita, dość duża ilość alkoholu, zaczyna przejmować
kontrolę nad jej umysłem.
-
Druga część...
-
Pieprzę to! - przerwał mu głos pijanej i zdenerwowanej puchonki. - Nie będę
brała udziału w tych durnotach – dokończyła stanowczo, choć język jej się
plątał. Piorunując wszystkich wzrokiem odwróciła się na pięcie i potykając o
własne nogi, ruszyła w kierunku wyjścia.
Hermiona
patrzyła jak kilka osób wybiega za nią ze wściekłymi minami, nie była jednak
pewna, czy były one spowodowane kapitulacją ich współmieszkanki, czy może całym
tym pomysłem z konkurowaniem. Po chwili poczuła lekkie zawroty głowy, więc
oparła się o stojącego obok niej Terry'ego.
-
Hej, w porządku? - usłyszała jego zatroskany głos, ale zdobyła się jedynie na
twierdzące kiwnięcie głową.
Spojrzała
na Jeffrey'a, który wyraźnie stracił rezon, nie do końca wiedząc jak rozwiązać
zaistniałą sytuację. Patrzył na nich dziwnym wzrokiem, jakby z niemą prośbą, by
to oni podjęli decyzję za niego.
-
To chyba koniec zabawy – powiedział głośno Terry, na co prefekt naczelny
ślizgonów prychnął ostentacyjnie.
-
Może dla ciebie, Boot. Granger i ja nadal bierzemy udział.
W
reakcji na słowa dumnego arystokraty Hermiona podniosła gwałtownie głowę, przez
przypadek uderzając Krukona prosto w nos.
-
Merlinie, Terry, przepraszam! - jęknęła, starając się jednocześnie zobaczyć
wyrządzone szkody. Chłopak stał chwilę, z ręką przyciśniętą do twarzy, jednak
okazało się, że poza niewielką ilością krwi, nic poważniejszego się nie stało,
mimo to posłał jej niewyraźny uśmiech i odszedł do łazienki.
Sytuacja
zrobiła się co najmniej dziwna, biorąc po uwagę, że zostali z Malfoyem sami,
stojąc ramię w ramię na środku pustego podestu. Towarzyszyła im ogólna cisza,
mącona jedynie płynącą cicho muzyką, a stojący przed nimi Jeffrey wciąż nie
wiedział jak powinien się zachować.
Nie
chciała ciągnąć tej szopki. Miała ochotę zejść ze sceny, wrócić do Ginny, a
najlepiej prosto do dormitorium. Jednak ten napuszony blondyn rzucił jej wyzwanie,
nie mogła więc go nie przyjąć. Cholerna gryfońska duma!
Wyprostowała
się z niechęcią i zwróciła wyczekujące spojrzenie w stronę Jeffrey'a.
-
Bierzemy dalej udział – oznajmiła, a w salonie rozległy się gwizdy na znak
aprobaty.
Chłopak
zmarszczył czoło, ale skinął głową, po czym dał im znać ręką by chwilę
poczekali.
W
czasie, gdy zniknął im z oczu, Hermiona rozejrzała się pobieżnie po pokoju.
Większość uczniów rozsiadła się na kanapach, popijając ognistą- niektórzy
pochłonięci byli rozmową, z kolei inni patrzyli z wyczekiwaniem w ich stronę.
- A
więc dobra – usłyszała damski głos za plecami. - Skoro chcecie nadal brać
udział, to zmieniamy zasady – na twarz Kathleen wypłynął chytry uśmieszek. –
Jesteście pewni, że możecie zrobić wszystko? - Gdy potwierdzili spoglądając na
siebie hardo, kontynuowała. - Znacie kizombę*? - cień niepewności przemknął po
ich twarzach, lecz ku obopólnemu zdziwieniu zarówno Hermiona jak i Draco
skinęli głowami. Krukonka rozejrzała się po salonie podnosząc głos. - Czy każdy
chciałby zobaczyć namiętny taniec w wykonaniu najbardziej nienawidzącej się
pary w zamku?!
Z
ust zainteresowanych wydobyło się zszokowane „CO?!” jednak wiwat publiki
skutecznie to zamaskował.
Na
propozycję organizatorki zgodzili się prawie wszyscy, nie licząc kilku osób,
pośród których Hermiona dojrzała Rona, Harry'ego oraz większość ślizgonów,
lojalnych swemu przywódcy. Nawet Ginny wyraziła swoją aprobatę, zdrajczyni.
Dziewczyna
spojrzała na swojego przyszłego partnera w tańcu i skrzywiła się nieznacznie.
Merlinie, w co się wpakowała!
-
Nie zgadzam się – powiedziała stanowczo.
-
Czyli jednak dygasz, Granger – szepnął Malfoy, a jego prawa brew podjechała
kilka centymetrów do góry. ON chce tańczyć z NIĄ?!
Dziewczyna
zmierzyła go powątpiewającym wzrokiem, a w jej brązowych oczach pojawiła się
niema determinacja.
-
Świetnie. Tańczymy, ale najpierw muszę się napić – warknęła, zanim udała się z
powrotem do stolika z alkoholem.
Łapiąc
pełną szklankę, oparła się tak, by mieć widok na salę, a jej wzrok powędrował
na Malfoy’a, który powoli zmierzał w jej stronę. Gdy dotarł na miejsce
momentalnie sięgnął po nową butelkę.
Zmierzyła
go z góry na dół. Czy rzeczywiście potrafi tańczyć kizombę? Kathleen pytała czy
ją znają, a nie czy potrafią tańczyć. Jak się nie zgrają to będzie kompletna
klapa. Ale co ją to właściwie obchodzi? Sama zna ten taniec doskonale.
Uczęszczała na warsztaty taneczne organizowane w wakacje, przez dwa lata przed
rozpoczęciem wojny i miesiąc po jej zakończeniu. Uwielbiała ten taniec. Może
więc dlatego nie chciała by okazał się kompletnym niewypałem?
Złapała
się na tym, że jej wzrok nadal spoczywa na chłopaku, który ku jej nieszczęściu,
zauważył to, kwitując odwiecznym, ironicznym uśmiechem.
Usłyszawszy
wołający ich głos prowadzącej, westchnęła ciężko i odłożyła szklankę.
Dziękowała Ginny w duchu za wyczarowanie tak krótkiej, a zarazem wygodnej
sukienki- idealnej do tego typu tańca, a wchodząc na podest obiecała sobie, że
niezależnie od umiejętności Malfoy'a, da z siebie wszystko.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Pierwsze
zadanie było dla niego pestką. On, wytrawny smakosz Ognistej, miałby mieć
problem z pochłonięciem większej jej ilości w trybie natychmiastowym? Zajęło mu
to dokładnie pół minuty, z czego był bardzo dumny. Teraz wiedział już na pewno,
że ma szansę wygrać z Granger i miał zamiar zrobić to za wszelką cenę.
Ze
zniecierpliwieniem oczekiwał kolejnego zadania, więc tylko on wie, jak bardzo
wkurzyła go kapitulacja tej głupiej puchonki. Skoro raz powziął decyzję o
wygranej, to musi odnieść zwycięstwo, w tej czy innej kategorii- duma nie
pozwalała mu inaczej.
Bez
większych emocji przyjął informację, o zmianie zasad w momencie gdy zostali
tylko w dwójkę, ale kiedy usłyszał, że mają zatańczyć kizombę, poczuł, że los
sprzeniewierza się przeciwko niemu. Miał zmiażdżyć Granger w jakiejś
konkurencji, pokazać, że jest od niej lepszy, a nie tańczyć przez wszystkimi
namiętny taniec. I to wszystko po to, by zachować honor!
Na
gładką, arystokratyczną twarz nie wypłynął nawet najmniejszy grymas, który
odzwierciedlałby towarzyszące mu emocje.
Wątpił
by ta kujonowata gryfonka potrafiła tańczyć coś takiego. Widział ją na
parkiecie wcześniej, poruszała się seksownie, owszem, jednak ten taniec to
zupełnie co innego.
Był
wdzięczny matce, że zaciągnęła go na kurs, zaraz po zamknięciu ojca w
Azkabanie. Teraz będzie mógł poniżyć Granger. Da z siebie wszystko! Będzie
patrzył na jej dezorientację i bezsilność w braku znajomości kroków.
Z
tą myślą ruszył za dziewczyną, by jej wzorem napić się alkoholu. Oparł się
tyłem o stolik, w jednej ręce trzymał szklankę, a drugą zakładając na piersi,
zahaczył o poprzednią.
Kiedy
wyczuł, że dziewczyna przygląda mu się intensywnie, obrócił głowę mierząc ją z
ironią. Zobaczył w jej oczach jakąś dziwną determinację i jakby chęć
powiedzenia czegoś... to wrażenie zniknęło jednak w momencie, gdy usłyszeli
głos wołającej ich krukonki.
-
Wiecie co macie robić – oznajmiła patrząc w oczy obojga partnerów. Musiała
dojrzeć w nich coś, co ją usatysfakcjonowało, bo skinęła głową i wycofała się.
Gdy
popłynęły pierwsze dźwięki melodii (muzyka) Draco uśmiechnął się pod nosem- dokładnie do tego
utworu tańczyli na kursie!
Wzorując
się na znanym sobie układzie przysiadł nieopodal na podłodze, z lekką
dezorientacją rejestrując pewny siebie uśmiech partnerki.
Dziewczyna
przymknęła powieki, czując obezwładniającą ją z wolna siłę muzyki, następnie
bez cienia dezorientacji, czy niepewności zbliżyła się lekko luzackim krokiem,
poruszając biodrami i obdarzając partnera zalotnym uśmiechem.
Gdy
znalazła się metr od niego przystanęła, by po chwili obrócić się tyłem, a
następnie zmysłowo kręcąc biodrami, zejść w dół. Jej ruchy były płynne,
niezwykle pociągające i pełne kobiecego seksapilu.
Widząc
to, Draco poczuł, że serce zaczyna bić mu szybciej, a krew spływa w dolne
partie ciała. Ależ ta dziewczyna potrafi rozbudzić zmysły!
Zerwał
się na nogi i przez chwilę tańczyli w niewielkiej odległości od siebie, patrząc
prosto w oczy oraz bezbłędnie dopasowując swoje ruchy do partnera. Stawiali
kroki tak, jakby ćwiczyli to już dziesiątki razy. Byli zgrani, jakby tańczyli
razem od zawsze.
Płynęli
po parkiecie z pewną gracją, sprawiając wrażenie wprost stworzonych do
wykonania tego właśnie tańca.
Stawiając
w idealnej synchronizacji każdy krok, zaczęli zbliżać się do siebie,
niebezpiecznie zmniejszając dzielącą ich odległość. W którymś momencie
zapomnieli, że znajdują się w pomieszczeniu, pełnym innych uczniów,
wpatrujących się w ich ruchy z niemym zachwytem. Istnieli tylko oni. Stworzyli
własny tymczasowy świat, w którym stopniowo zatracali się bez reszty.
Draco
objął dziewczynę w talii przyciągając do swojego boku, tak że jej prawa noga
znalazła się między jego, a drobna sylwetka w całości przylgnęła do
umięśnionego ciała ślizgona. W reakcji na tę bliskość obojga przeszedł
rozkoszny dreszcz emocji i świadomości drugiego ciała. Hermiona zamknęła oczy,
wciągając cudowny, upajający zapach perfum.
Trzymali
sztywną ramę, zagłębiając się jednocześnie we własnych spojrzeniach, a poniżej
pasa ich ciała wykonywały iście namiętne ruchy, tworząc czysto erotyczną
całość.
Gryfonka
wyginała się w jego objęciach, na co nie pozostawał bierny- dwuznaczne pozycje,
przywodziły na myśl gorący stosunek na parkiecie.
W
rzadkich momentach odsuwali się od siebie, ale nawet wtedy nie brakowało w
całym przedstawieniu pewnego rodzaju seksualności. Hermiona falowała swoim
ciałem, jakby było pozbawione kręgosłupa. Jakby w ogóle nie podlegało prawom
fizyki. Ruchy jej bioder były płynne i zalotne. Draco wprost nie umiał opanować
rodzącego się w nim podniecenia i fascynacji dziewczyną. Jak mało ją znał!
Całkowicie
pochłonięci bliskością, a także hipnotyzującą mocą muzyki, zaczęli poruszać się
coraz bardziej pewnie, aż wreszcie całkowicie zgrali się w jedno. Niema walka
ciał rozpuszczała wokół siebie aurę namiętności, napięcia i seksu.
Jakby
wyczuwając rychły koniec utworu, kasztanowłosa delikatnie podskoczyła, w
całkowicie przygotowane na ten ruch ramiona chłopaka i oplatając go nogami oraz
czując silne dłonie na swych nagich plecach, odchyliła się maksymalnie do tyłu.
Okręcił się w takiej pozycji, a gryfonka podniosła tułów przy ostatnim dźwięku
piosenki, zupełnie jakby miała to wszystko dokładnie wykalkulowane.
Wisiała
na nim przodem, jej twarz znajdowała się dokładnie naprzeciw jego, a tyłek
wpasował się w silne dłonie chłopaka, jakby tam właśnie było jego miejsce.
Zupełnie nie przejmowali się tym, że muzyka się skończyła, ani tym, że wszyscy
wokół wprost oniemieli. To był ich moment, ich świat, w którym w tym momencie
pragnęli zostać na zawsze. Szare, błyszczące z podniecenia oczy zatopiły się w
brązowych. Był coraz bliżej, zmniejszając odległość z poczuciem, że chce... że
musi! Ją pocałować.
A
wtedy rozległy się oklaski i jak na komendę cały czar prysł. Draco opamiętał
się, przybierając na twarz stały uśmieszek. Potrzebował chwili, by opanować
targające nim podniecenie oraz resztki łączącego ich przeżycia, zanim zmusił
się, by szorstko postawić ją na ziemi i odejść.
-
Você dança bem, talvez um dia ele vai repetir * - rzucił jeszcze przez ramię,
następnie nie dowierzając własnym odruchom odszedł do swoich, gdzie Zabini
czekał na niego z butelką ognistej i promiennym uśmiechem na twarzy.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Hermiona
stała na środku podestu wpatrując się w plecy odchodzącego blondyna. Jej oddech
wciąż był przerywany, a krew szumiała głośno w uszach na znak wciąż
trzymającego ją podniecenia. Nie mogła uwierzyć, że ten taniec wyszedł im tak
perfekcyjnie, że tak bardzo pobudził ich zmysły. Dosłownie przestała myśleć jak
się zachowuje! Już dawno nie zatraciła się tak bardzo w muzyce.
Przez
jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
Dobrze
tańczyło się jej z Terry'm, jednak z Malfoy'em... Nie potrafiła wytłumaczyć
tego fenomenu. Gdzieś usłyszała, że pary, które tańczą razem, automatycznie
pogłębiają swoją więź, czyżby było w tym coś z prawdy? Nie chciała tego
sprawdzać. Już i tak była przerażona faktem jak jej ciało reagowało na jego. To
nie było normalne, przecież to Malfoy!
Wpatrując
się bezwiednie w sylwetkę blondyna zauważyła, że ten zatrzymuje się i obraca w
jej stronę.
-
Você dança bem, talvez um dia ele vai repetir.
Hermiona
poczuła, że jej szczęka opada w dół. Domyśliła się, że było to coś po
portugalsku, ze względu na pozostałe w nich chwilowe napięcie spowodowane
tańcem, właśnie do portugalskiej piosenki. Nie znała jednak tego języka, nie
mogła więc stwierdzić, czy było to coś obraźliwego czy też nie, a z jego
twarzy, jak zwykle, nie dało się nic odczytać.
Musi
go kiedyś o to zapytać. Kiedyś, o ile zaczną kiedykolwiek normalnie rozmawiać.
-
Hermiona! - usłyszała głos przyjaciółki, a już po chwili patrzyła w jej pełne
wyrzutu, brązowe oczy.- Dlaczego nic mi nie wiadomo, że moja najlepsza
przyjaciółka potrafi tak dobrze tańczyć?!
-
Bo nikt o tym nie wiedział – odparła dziewczyna z uśmiechem. Ze zdziwieniem
zauważyła, że parkiet znów jest pełen ludzi, a muzyka dudni jak wcześniej.
-
Nie ważne – machnęła ręką Ginny, widząc, że i tak niczego więcej się nie dowie.
Nagle jej twarz rozjaśnił promienny uśmiech. - Byłaś po prostu obłędna! Połowa
chłopaków na sali zaczęła się ślinić na twój widok. Blaise'owi musiałam
podłożyć szklankę pod brodę, żeby ślina nie ściekała mu na koszulkę.
Dodała
już ciszej z lekkim przekąsem, na co Hermiona wybuchnęła gromkim śmiechem.
-
Chodźmy korzystać z imprezy, póki jeszcze młoda godzina – złapała przyjaciółkę,
by pociągnąć ją do stolika z alkoholem. Po chwili ponownie oddały się magii
tańca.
Tańczyła
bez opamiętania z każdym, kto odważył się do niej podejść. Chciała za wszelką
cenę stłumić w sobie to dziwne uczucie, które zrodziło się w niej w trakcie
tańca z blondynem.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
-
Smoku, to było fenomenalne! - zawołał Blaise, wciskając mu butelkę w dłoń i
klepiąc z aprobatą po ramieniu. - Miona jadła ci z ręki. W życiu nie widziałem
tak zgranej pary. Jeszcze chwila, a myślałem, że zedrzesz z niej tę kieckę!
-
Zamknij się, Diable – warknął Draco, uśmiechając się pod nosem.
-
Co zamknij, co zamknij? Smoku! Pasujecie do siebie jak.. jak... Jomeo i Rulia,
jak Ristan i Tizolda, jak...
-
Co ty pieprzysz, Zabini?! - zirytował się blondyn, słysząc bezsensowny słowotok
wychodzący z ust przyjaciela.
-
No co? - zdziwił się brunet na reakcję Malfoya. - To jakieś tam zakochane pary
z mugolskich książek. Słyszałem kiedyś, jak takie dwie śliczne...
-
Wiesz co? Weź ty już nie pij, bo ci szkodzi – przerwał mu Draco, nie zwracając
uwagi na oburzoną minę przyjaciela. Podniósł butelkę, by pociągnąć łyka, jednak
ta nagle zniknęła mu sprzed nosa, lądując w rękach Zabiniego. - Diable, nie
drażnij mnie.
-
Cicho bądź, tu się myśli.
-
Idź na parkiet, Weasley nie ma co ze sobą zrobić – podpuścił przyjaciela Draco,
co o dziwo poskutkowało. Korzystając z momentu, gdy Blaise zwrócił swój błędny
wzrok w stronę tańczącego tłumu, wyrwał mu alkohol z ręki i przyssał się do
niego łapczywie. - Jeden zero dla mnie!- zawołał ze śmiechem, na widok miny
poszkodowanego.
-
Ach, goń się – odpowiedział Blaise, opadając na fotel z rozbawieniem. - Pij tą
butelkę, podziel się i idziemy korzystać – pokazał rękoma ramę do tańca,
demonstrując tym samym o co mu chodzi, jakby miał do czynienia z
niedorozwiniętym obcokrajowcem.
Zgromadzeni
ślizgoni wybuchnęli zgodnym śmiechem, a Draco tylko pokręcił głową nad głupotą
najlepszego przyjaciela.
Wypili
butelkę, potem kolejną, następnie czując w sobie ducha imprezy, pomknęli na
parkiet.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Około
czwartej nad ranem dnia następnego, piątka uczniów siódmego roku przemierzała
korytarze Hogwartu, chwiejąc się i raz po raz zanosząc śmiechem.
W
ręce jednego z chłopaków znajdowała się do połowy opróżniona butelka Ognistej
Whiskey, a dwie dziewczyny, ruda i kasztanowłosa szły na boso, śmiejąc się z
żartu powiedzianego przez ciemnoskórego towarzysza.
Szli
zwartym szykiem opierając się jedno na drugim. Dziewczyny słaniały się na
nogach ledwo same trzeźwe, ale hardo podtrzymywały pijanych chłopaków.
-
Ja ci mówię, jesteś taka seksowna.. - słowa blondyna wywołały u kasztanowłosej
dziewczyny atak histerycznego śmiechu.
- A
ja chcę być ojcem twoich rudych, małych, wrzeszczących berbeciów... -
zadeklarował się bełkotliwym głosem ciemnoskóry chłopak, na co podtrzymująca go
ruda zachichotała, dostając przy okazji czkawki.
Towarzyszący
im, ciemnowłosy chłopak, szedł parę metrów przed nimi, nie wtrącając się w
rozmowę i nucąc pod nosem hymn narodowy Irlandii.
Droga
ciągnęła się niemiłosiernie, jednak udało im się, jakimś cudem bez zostania
przyłapanym, dotrzeć do wielkiego obrazu przedstawiającego ogromnego nundu.
Ciemnoskóry
chłopak spojrzał na wściekły wzrok zwierzęcia, a z jego ust wydobył się głupawy
chichot.
-
Patrzcie... kotek! - ruda nie wytrzymała. Puściła chłopaka na ziemię i zaniosła
się tak głośnym śmiechem, że czkawka chwilowo przestała ją męczyć.
Blondyn
z kasztanowłosą, nadal wisząc na sobie, podeszli do malowidła, gdzie wiedzeni
instynktem podnieśli swoje wolne dłonie, by przyłożyć je do ogromnego nosa. Ich
palce spotkały się w połowie drogi, a przez ciała przeszedł delikatny dreszcz.
-
Ja to zrobię, Granger – wymruczał bełkotliwie, przymykając jednocześnie prawe
oko, aby wymierzyć ręką we właściwe miejsce.
Widząc
te wyczyny, kasztanowłosa zachichotała, po czym delikatnie odciągając jego
dłoń, położyła w dane miejsce swoją własną.
-
Jak to zrobiłaś? Skąd wiedziałaś, który nochal jest prawdziwy? - wybełkotał,
spoglądając na nią z pijackim podziwem. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko
znów zaczęła się śmiać.
-
To ja se tego... hik... już pójdę... - towarzyszący im ciemnowłosy chłopak z
pustą już butelką ognistej w ręce, stał w wejściu, chwiejąc się niebezpiecznie
na nogach.
-
Nie pieprz Torkins, tylko właź – zaprotestował ciemnoskóry i wciągnął go za
koszulkę do salonu, co poskutkowało upadkiem i jednego i drugiego.
- Kurwa...
- Kurwa...
Po
salonie rozszedł się gromki śmiech lokatorów.
-Dobra,
ja idę spać – wyszeptała kasztanowłosa ziewając przeciągle.
-
Mmmm – odpowiedział jej pomruk śpiącej na stojąco przyjaciółki.
Zaśmiała
się pod nosem, znikając za drzwiami łazienki.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
-
Granger? - usłyszała znajomy, bełkotliwy głos gdzieś na krawędzi snu i jawy.
-
Mmm? - wymruczała, nie otwierając oczu.
-
Nie mam gdzie spać.
-
I?
-
Posuń się.
-
Dlaczego ? - zapytała naiwnie, na co odpowiedział jej śmiech.
-
Bo nie mam gdzie spać. Moje łóżko jest zajęte, a na podłodze nie mam zamiaru.
-
Aha – odpowiedziała zgodnie, ale nie ruszyła się ani o centymetr.
Nie
minęła sekunda nim silne, męskie dłonie, złapały ją delikatnie, przesuwając
parę centymetrów w przód. Skrzywiła się nieznacznie, ale nie otworzyła oczu.
-
Tylko nie chrap – poprosiła sennie, nieświadomie robiąc minkę rozkapryszonego
dziecka.
- A
ty nie zabieraj kołdry.
-
Zgoda.
-
Zgoda. To dobranoc.
-
Mmm – wymruczała po raz ostatni, po czym odpłynęła w tak bardzo upragnioną
krainę snu.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Hermiona
Granger powoli wracała do rzeczywistości. Cucił ją coraz silniejszy i coraz
bardziej obezwładniający ból głowy, a także lekkie mdłości. Cholerny kac. Już
nigdy nie ruszy Ognistej! Skrzywiła się paskudnie na falę bólu, w jednej chwili
całkowicie przytomniejąc. Poczuła że jej spocona twarz przykleja się do czegoś
przyjemnie twardego i ciepłego. Nie otwierając oczu spróbowała poruszyć prawą
ręką, ale była czymś przygwożdżona do miejsca, w którym się znajdowała.
Z
próbą opanowania narastających mdłości i zignorowania rwącego bólu głowy,
uniosła powoli powieki. Sekundę zajęło jej zorientowanie się, że to, do czego
przykleiło się jej spocone czoło jest obnażonym i - musiała to przyznać-,
świetnie zbudowanym męskim torsem.
Poczuła
na plecach zimny dreszcz przerażenia. Czy do czegoś doszło?... Bała się
podnieść wzrok. Bała się twarzy, którą będzie dane jej zobaczyć jeśli tylko to
zrobi. Przez głowę przebiegały jej mgliste wspomnienia z poprzedniego wieczoru-
niedoszła rywalizacja, namiętny taniec, ognista. Baaaardzo dużo ognistej. W
żadnym wypadku nie potrafiła jednak skojarzyć żadnego chłopaka, z którym
zbliżyłaby się na tyle, by spać z nim w jednym łóżku. No, może poza Terrym,
wiedziała jednak gdzieś głęboko w podświadomości, że to nie tors przystojnego Krukona
znajduje się aktualnie pod jej policzkiem. Uświadamiając sobie pozycję, w
której nadal się znajduje, odsunęła się gwałtownie, a jej wzrok w końcu padł na
twarz łóżkowego kompana.
-
Malfoy?! - w momencie zeskoczyła z łóżka, ciągnąc za sobą kołdrę w celu
prowizorycznego okrycia, po czym pisnęła wyprowadzona z równowagi słodkim
wyglądem, aroganckiego ślizgona. Jego platynowe włosy, rozłożone do tej pory w
nieładzie na gładkim czole, poleciały do tyłu w momencie, gdy ich właściciel
poderwał się do pozycji siedzącej. Momentalnie pożałował tego ruchu, łapiąc się
za głowę i krzywiąc przy tym niemiłosiernie.
-
Na Merlina, Granger, nie wydzieraj się tak – wychrypiał mierząc ją wzrokiem.
Odchrząknął nieznacznie na dźwięk swojego głosu, a jego oczy rozszerzyły się,
ukazując pełne zrozumienie zaistniałej sytuacji. - Granger, co robisz w mojej
sypialni? Dlaczego byłaś w moim łóżku?
Zapytał,
siląc się na spokój.
- W
twoim?! W TWOIM?! To ty leżysz w MOIM łóżku, w MOJEJ sypialni! - piszczała
dziewczyna nie panując nad ogarniającą ją paniką. Jeśli do czegoś doszło, to
chyba utopi się w eliksirze słodkiego snu.
Myśli
blondyna widocznie pochłonęła ta sama kwestia, bo na jego twarz wypłynął wyraz
głębokiego zamyślenia, a usta wykrzywiło coś na wzór rozmarzonego grymasu.
- I
tak było niewygodnie – sarknął. Wstając z łóżka posłał jej wredny uśmieszek. -
A poza tym, strasznie chrapałaś.
Hermiona
zaczerwieniła się po cebulki włosów, w nerwowym odruchu łapiąc najbliższą
poduszkę, by wysłać ją wprost w głowę wrednego ślizgona.
Chłopak
uchylił się od pocisku z pogardliwym śmiechem.
-
Tyyy – widząc jego reakcję, rzuciła kołdrę z powrotem na łóżko, następnie
zupełnie zapominając, że ma na sobie tylko przewiewną, krótką piżamkę,
przemierzyła pokój w stronę znienawidzonego współlokatora. - Ty wredny...
Jednak
nie dane jej było dokończyć obelgi, która nawiasem mówiąc, w jej umyśle
brzmiała naprawdę nieprzyjemnie. Przerwał jej donośny pisk dochodzący z salonu.
Zamarli, spojrzeli na siebie ze zdziwieniem i wypadli z sypialni.
Na
środku pomieszczenia stała Ginny Weasley ubrana tylko w koszulkę oraz
koronkowe, czarne majtki. Jej zszokowany wzrok utkwiony był w rozłożonym na
kanapie Zabinim, który miał na sobie jedynie obcisłe, zielone bokserki.
-
Dlaczego jestem w samej bieliźnie? I co TY robisz ze mną na kanapie?! -
krzyczała młoda gryfonka coraz bardziej podenerwowana. Rozejrzała się dookoła,
jednak nie znalazła nic, czym mogłaby się zakryć.
-
Aktualnie nic, bo leżę na niej sam – odpowiedział arogancko zaatakowany
chłopak, posyłając jej jednak łagodny uśmiech. - Nie panikuj, do niczego nie
doszło.
Hermiona
i Draco stali nadal niezauważeni w przejściu między pomieszczeniami, z
rozbawieniem oglądając toczącą się scenę i całkowicie zapominając, że przed
chwilą sami byli w bardzo podobnej sytuacji.
Na
twarzy Ginevryj pojawiła się niepewność pomieszana z niedowierzaniem.
-
Na pewno? - wyszeptała patrząc mu prosto w oczy.
-
Na pewno.
-
Ale skąd ta pewność? - zapytała wojowniczo, najwidoczniej z silną potrzebą
otrzymania konkretnego potwierdzenia. Blaise westchnął teatralnie, podniósł się
z miejsca i podszedł do dziewczyny, na co cofnęła się nieznacznie.
- A
stąd, że gdyby do czegoś między nami doszło, to NA PEWNO bym tego nie
zapomniał. Nawet będąc pod wpływem alkoholu – powiedział miękko, patrząc jej
prosto w oczy.
Nawet
ze swojego kąta, w którym prefekci chowali się, by obserwować zajście, Hermiona
widziała krwistoczerwony rumieniec, pokrywający twarz młodej Weasley.
Dziewczyna
żachnęła się, po czym obróciła by odejść w stronę łazienki i wtedy zauważyła
intruzów.
Na
jej twarzy najpierw odmalowało się niedowierzanie, następnie złość, a na końcu
rozbawienie, gdy zdała sobie sprawę, że nie tylko ona wylądowała w dwuznacznej
sytuacji.
-
Ależ ty jesteś romantyczny, Diable – zadrwił Malfoy opierając się nonszalancko
o futrynę drzwi, nadal ubrany jedynie w dół od piżamy.
-
Widzę, że ty też miałeś nockę niczego sobie – odpowiedział brunet, odbijając
piłeczkę z rozbawieniem.
-
Taa, nie było źle – powiedział, uśmiechając się ironicznie – tylko strasznie
chrapała – dodał, komicznie wykrzywiając usta w podkówkę.
-
Ja przynajmniej nie jęczę w nocy i nie przytulam się do poduszki jak mała
małpka – odparowała Hermiona tylko po to, by odgryźć się na wrednym chłopaku. W
odpowiedzi otrzymała wściekłe spojrzenie stalowoszarych oczu.
-
Naprawdę? - zaśmiał się Blaise, patrząc wprost na blondyna. - Wiewiórka, z
kolei gada przez sen.
- A
ty wydajesz z siebie dźwięki zdychającej orki – odparowała rudowłosa,
demonstrując jednocześnie o jaki dźwięk jej chodzi.
Hermiona
widząc zachowanie przyjaciółki parsknęła donośnym śmiechem.
-
Odwołaj to! - krzyk oburzenia wydarł się z obu męskich gardeł. Każdy z nich
postanowił chronić swej godności.
-
To wy też odwołajcie – odpowiedziała zadziornie Hermiona, a Ginny przytaknęła
jej ochoczo, zakładając ręce na piersi.
Kolejne
rzeczy wydarzyły się zaledwie w ułamku sekundy- porozumiewawczy wzrok
wymieniony między ślizgonami, skinienie głową, a w następnym momencie obydwie
dziewczyny leżały w wannie, a na ich głowę lały się hektolitry zimnej wody.
Krzyk
oburzenia i strachu wyrwał się z ich dziewczęcych ust, a zaraz po nim pojawiła
się wola walki.
Niewiele
myśląc, Ginny wstała i mimo swej niezbyt okazałej aparycji bezpardonalnie
wepchała chłopaków do wanny, wspomagana przez ciągnącą ich za ręce Hermionę.
-
Widzę, że omija mnie miss mokrego podkoszulka – przerwał im obcy głos, na co
ślizgoni zwrócili się w stronę drzwi, a przemoczone gryfonki na siebie
nawzajem. Z ich ust wydarł się pisk, po czym szybko złapały najbliższe ręczniki
by ukryć widoczne w każdym calu ciała, prześwitujące przez przemoczone, zwiewne
koszulki.
-
Co tu robisz, Tyler? - zapytał Malfoy, mierząc chłopaka z niechęcią. Nie
pamiętał, by kiedykolwiek zapraszał go do dormitorium, ani by w ogóle z nim
rozmawiał dłużej niż pięć minut. Spojrzał katem oka na gryfonkę, lecz jej
zdezorientowana mina przekonała go, że także nie ma z tym nic wspólnego.
-
Spałem – odpowiedział Tyler prosto, wzruszając przy tym ramionami.
-
Co? Gdzie?
- W
jakimś łóżku, nie wiem czyje to.
-
Przynajmniej wiem, czemu znalazłem się u Granger – wymamrotał do siebie, ale
dziewczyna usłyszała to i spojrzała na niego uważnie. - Kto cię tu w ogóle
wpuścił?
-
Blaise.
Wszystkie
pary oczu spoczęły na ciemnoskórym chłopaku, który widząc nieme oskarżenie w
ich postawie, podniósł ręce w obronnym geście.
-
Ej, pamiętam tyle co i wy!
Dziewczyny
westchnęły pobłażliwie, krzywiąc się na puste luki we wspomnieniach z
wczorajszego dnia, z kolei blondyn pokiwał głową i zwrócił się z powrotem do
intruza.
- A
więc miałeś gdzie spać, bardzo mnie to cieszy – powiedział patrząc na chłopaka
przenikliwie oraz akcentując słowo 'bardzo'. – A teraz do widzenia.
Machnął
ręką, po czym odwrócił się w stronę reszty, dając tym samym do zrozumienia, że
rozmowa jest skończona.
Po
wyjściu chłopaka stali chwilę, przyglądając się w ciszy bałaganowi, który
narobili- ręczniki walały się po mokrej podłodze, żel pod prysznic leżał
otwarty w koszu na brudy wylewając swoją zawartość, a półka z kosmetykami była
lekko przekrzywiona.
-
Ekhm – głos Malfoya przerwał przedłużającą się ciszę. - To co, Diable,
śniadanie?
Chłopak
skinął głową, po czym ruszyli w stronę drzwi.
-
Ej! - zaprotestowała Miona. - A kto posprząta ten burdel?
- Ty.
Poczuła,
że krew zaczyna się w niej gotować. Zmrużyła swoje piękne, brązowe oczy
ciskając iskry w stronę współlokatora.
-
Chyba nie myślisz, że...
- A
właśnie, że myślę – odpowiedział arogancko, przystając w drzwiach w momencie,
gdy Blaise zniknął za nimi odprowadzany wściekłym spojrzeniem Ginevry. - Wy, z
Weasley, macie w tym, że tak powiem... wprawę. Nasze ręce niestety nie nadają
się do tak przyziemnych prac.
Uśmiechnął
się ironicznie, następnie nie czekając na rychły wybuch nieźle rozsierdzonej
gryfonki, zniknął w ślad za przyjacielem.
-
Ja... go... kiedyś... zabiję! - krzyczała ,wyładowując swoją złość poprzez
łapanie przedmiotów i rzucanie w drzwi łazienki po każdym wypowiedzianym
słowie.
-
Wredne karaluchy – wyszeptała Ginny, nadal mrużąc oczy. - Już ja im dam
'wprawę'...
Patrzyły
na siebie ze wściekłą bezradnością, a w ich głowach rodziły się różnorodne
sposoby na pozbycie się wkurzających ślizgonów.
-
No nic, trzeba tu ogarnąć – powiedziała Miona, po paru minutach, gdy zdołała
się choć trochę uspokoić. Przyjaciółka mimo skrzywionej miny skinęła głowa i
ruszyła do pokoju po różdżkę.
-
Ci ślizgoni to chyba jednak nigdy się nie zmienią – wymamrotała Hermiona i
ruszyła śladem Ginny.
*~*~*
*
kizomba - gatunek muzyki i tańca, utworzony w Angoli
**
Dobrze tańczysz, może kiedyś to powtórzymy
Opisy zdecydowanie bardziej WILGOTNE xD
OdpowiedzUsuńJedna z Twoich najlepszych notek, nawet "nie zmęczyły" mi się oczy przy czytaniu, co często się zdarza :P
Nie wyłapałam błędów, w sumie rzadko zwracam na nie uwagę :)
Twórz dalej, bo czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!
I oczywiście dziękuję za dedykację :*
N.
Awwww...
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację :)
Co do mojej otwartości w wyrażaniu opinii, to nie ma co się dziwić...
Ninawidzę tych wszystkich przesłodzonych komentarzy, których autorzy zauważają błędy, ale nie informują autora na ich tamat...
Przecież każdy popełnia błędy, prawda?
Co do notki...
Zapewniam cię, że opisy znacznie zwilgotniały, a przynajmniej ja mam takie odczucia xD
Wyłapałam kilka literówek, ale mniejsza...
Zauważyłam też, że przestałaś dodawać w niepotrzebnych miejscach przecinki, co czasem zdarzało się w poprzednich rozdziałach ;)
Z mojej strony to chyba wszystko...
Pozdrawiam, Skrzat :*
Echh... A chciałam być pierwsza... ;/ No nic. ;)
OdpowiedzUsuńSceny są świetnie opisane, szczególnie taniec... ;D Po prostu super!
Jak ja uwielbiam skacowanych Ślizgonów! ;D
Genialne opisy, duża dawka humoru i przede wszystkim Draco i Miona razem w łóżku...Oczywiście, dosłownie "w łóżku" ;D
Blaise i Ginny to moja ulubiona para, a jeśli jeszcze będą mieć rude, małe, wrzeszczące berbecie... ;3
Dobra, kończę moje wywody. Bardzo dziękuję Ci za dedykację. ;** Zawsze będę Cię bronić. ;D
Swoim zwyczajem życzę mnóstwa weny dla każdego rozdziału, czasu, by notki pojawiały się codziennie (żartuję, ewentualnie mogą być w 2-dniowych odstępach :D), wytrwałości, byś nie opuszczała nas, aż do końca opowiadania (ślub Miona/Draco i Blaise/Ginny. Innego końca nie przewiduję. ;3) oraz takich wspaniałych czytelniczek jak ja. :D
Pozdrawiam
Fioletoowa
P.S. Mam taki dobry nastrój, że to chyba nielegalne. ;3 Nie przejmuj się moi komentarzem, ja już sama nie wiem co piszę. ;:
Yeas! Tarzałam się,ryłam w ogólnie wszystko w tym temacie po przeczytaniu tego.Genialne
OdpowiedzUsuńWpadłam tu przez przypadek i myślę że będe wpadać częściej, i czytać. Jak ja ich lubię :D Zapraszam do siebie http://wbrewwszystkim.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudo!!!
OdpowiedzUsuńTo jak opisałaś ich taniec... Czułam się tak jakbym to wszystko widziała! ;D
Na miejscu Miony i Gin, podeszłabym do nich i palnęła ich w łeb gdy powiedzieli, że one mają "wprawe"
Masz wieki talent! Oh! Jak ja ci go zazdroszczę! ;<
Weny życzę! I zapraszam do mnie ;)
Ale mnie sporo ominęło xD Ach! Świetny rozdział xD Jestem zadowolona. Kurcze, już myślałam, że dojdzie do pocałunku po tym tańcu. Ale byłoby to za wcześnie xD Niezła historia z tym spaniem xD Byłam w szoku, jak przyszedł do Hermnony Draco- w głowie już lampka- coś będzie? xD A tu nic :P Było tak pięknie w tej łazience, ale niestety zostało to przerwane- jesteś okrutna, mogłaś im dłużej pobawić się :) No i jak na arystokratów przystało, nie pomogli im w sprzątani ;/ Ale ważne, że zaciekawiło to wszystko :D Czekam z niecierpliwością na nową notkę, u mnie niedługo też pojawi się nowy rozdział, więc zapraszam xD A jak nie czytałaś jeszcze poprzedniego rozdziału to proszę:
OdpowiedzUsuńhttp://czytojestmilosc-katrin.blogspot.com
Pozdrawiam :D :*
przeczytałam teraz, bo od łikendu brakowało mi czasu, ale..
OdpowiedzUsuńhahaha, cholera, kocham tego typu pisanie! strasznie mi się podoba ten rozdział! sytuacja przy wracaniu do dormitorium - zawsze spoko. się uśmiałam. dawaj częściej takie bajery XD
Zaczynając od początku. Nie jestem dobra w komentowaniu ale cóż. Dziękuję ci serdecznie za dedykację choć uważam, że moja obrona była zupełnie naturalna i oczywista, w końcu świetnie piszesz. ^^Przeczytałam rozdział już wcześniej tylko z zebraniem się do komentowania było gorzej :)
OdpowiedzUsuńPrzejdę do treści bo w końcu o to chodzi. Na blogach spotkałam już wiele imprez ale mimo wszystko czytało mi się niezwykle lekko i muszę przyznać, że się uśmiałam. Gdy doszłam do tańca to chłonęłam słowa jak gąbka. Ślicznie opisane i myślę, że wszelkie zarzuty co do suchości opisów zniknął. Malfoy w łóżku z Granger... Czemu po pijaku ja się pytam?! Nawet małego buziaczka nie było :( No cóż tak czy inaczej mi się rozdział bardzooo podobał ;) czekam na więcej i więcej.
Pozdrawiam
Memory
Cudowny, a ten taniec uuu ;D Genialnie to opisałaś. Aż czułam to napięcie. Generalnie bardzo mi się tu wszystko podobało,a w szczególności scenka po przebudzeniu. Śmiałam się jak nigdy wcześniej. Tylko kurczę, ale z ślizgonów staroświeccy ludzie. No bo kobieta nie jest tylko od sprzątania! Dziewczyny mogłyby ich jak powiedziała Ginny: "Już ja im dam 'wprawę'...".
OdpowiedzUsuńWszystko opisałaś tak płynie i przyjemnie, że nic jak czekać na dalszą część :)
Pozdrawiam
Bloom
PS. Dzięki za powiadomienie, bo coś mi nie działa na blogerze i nie wiedziałam, że wstawiłaś.
Świetny rozdział :) Czekam na następny. Kocham wręcz Twoją opowieść. Przepraszam za spam, ale czy mogłabyś wejść tutaj: dramione-odbudujmy-nasz-maly-swiat.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam i zależy mi na Twojej opinii
Rozdział bardzo ciekawy :D Uśmiałam sie czytajac scenę z Blaisem i Ginny w roli głównej, chociaż ta z Dramione tez mi się podobała. ;) ślizgoni jak zwykle - szowiniści do zielonego kwadratu, ale co zrobić taka ich natura.. :D
OdpowiedzUsuńjak mówiłam wcześnie bardzo mi się o tym. Nie chcę ci tu zaśmiecać, ani spamować. powiadamiam jedynie o nowym rozdziale jak obiecałam http://wbrewwszystkim.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział cudo - jeden z lepszych :)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się opis ich tańca, choć wiedząc jak wygląda (i najczęściej na youtube tańczą go w salach, będąc w dresach), jakoś nie pasowała mi jego oryginalna nazwa do całego świata magii :D
Opis super, ale zmieniłabym nazwę tańca na bardziej pasującą do tego wszystkiego [ale może się czepiam].
Powrót i poranek - super! :)
[czyżby własne doświadczenia z whisky ?] :D
To chyba tyle! I dziękuję za dedykację! :*
B.
No, nieźle, nieźle... Pierwszy taniec już za nimi :) Również pierwsza noc, ale byli tak upici, że nic nie pamiętają ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała ich pobudka- komiczne reakcje Hermiony i Ginny, ale za dyskryminację chłopakom się należy solidne manto :)
Hermiona nam się rozpija, nie chcę, żeby została alkoholiczką :) Ja się po prostu martwię. :)
Pozdrowienia i weny, dużo weny!
pakuti
Ten rozdział był prawdziwą bombą. Naprawdę jestem miło zaskoczona. Ach nie wiem co było lepsze. Ten taniec czy to przebudzenie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!! Opisy są bardziej wilgotne, przez co podobają mi się jeszcze bardziej. Bardzo podobał mi się pomysł z tym tańcem. Do mojego słownika dołączyło nowe słowo <3
OdpowiedzUsuńNastępny plus - dłuuuuuuuuuuga notka. A ja takie wręcz ubóstwiam.
Ale najlepsze jak się obudzili rano. Wtedy z mojej strony poleciała salwa śmiechu, co pewnie wkurzyło moich rodziców (jest 1 nad ranem a oni nie mają wakacji), gdyż nie byłam tak całkiem cicho <3
Pozdrawiam magicznie
~hope~
Za-je-biste!!!! Rozgrywki, taniec i jeszcze jak się rano obudzili <3 Kocham czytać :]
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl pisania. :) Rozdział jest niesamowity. Szczerzyłam się do komputera jak głupia. :) Świetne opisy i genialny humor zawarty w całej notce. Życzę Ci mnóstwa weny. :)
OdpowiedzUsuńJak zajebiście wszysko opisane !!!!!!!!!!!!!! Jej kocham !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Super rozdział leżałam na łóżku i śmiałam się do poduszki :)
OdpowiedzUsuńHahahha , te konkurencje mega wymyśliłaś <3 I ten taniec Dracona i Hermiony <3 Mmm , a to po portugalsku też dobre :D Jestem ciekawa kiedy Hermi zrozumie znaczenie tych słów.
OdpowiedzUsuńCo za poranek , hahah :D No proszę , a ci już w łóżku :D Jednak z drugiej strony to dobrze wyszło xD Czytam dalej :********
/DramiLoveStory
Twój blog znalazła wczoraj dzięki uprzejmości Venetti, super sie go czyta ale mam inne wyobrażenie tańca Hermiony I Draco jako że mieli się w tym tańcu zapomnieć....co powiesz na coś takiego??? https://www.youtube.com/watch?v=J9PMnJfmTGE pozdrawiam Maja
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, bardziej zmysłowy :) szkoda, że nie trafiłam na niego wcześniej.
Usuń