8 czerwca 2013

ROZDZIAŁ VI cz. II


ROZDZIAŁ VI cz. II

Hermiona czuła, że nie ma ochoty brać w tym udziału. Po prostu nie chciała i już! 
Ale było za późno na jakiekolwiek protesty. Zniesmaczona weszła na podest i tym samym skazała się na uczestnictwo w tym całym turnieju. Zastanawiało ją tylko czy inni też mają co do tego mieszane uczucia, czy może uważają to za świetną zabawę?
- Spokojnie, nie stresujcie się tak – zaśmiał się Jeffrey, zwracając się do wszystkich, ale patrząc wprost na nerwową gryfonkę. Poczuła, że mocny rumieniec rozlewa się na jej policzkach, ale dumnie uniosła podbródek. Na widok tego gestu, prowadzący skinął głową z aprobatą, a następnie zwrócił się do wszystkich.
- Będą to konkurencje lekkie. Są cztery zadania, a wszystkie zrobione czysto dla zabawy – spojrzał na całą czwórkę z uśmiechem i obrócił się w stronę prowizorycznego barku. - Pierwsza z nich: wypicie na czas dwóch pełnych szklanek ognistej whiskey!
Reakcja tłumu na słowa Jeffrey'a była różnoraka- niektórzy wybuchnęli śmiechem, inni kręcili głowami, ale większość zaczęła patrzeć na tę całą „szopkę z turniejem” z coraz większą aprobatą. Najwidoczniej Krukoni rzeczywiście postanowili postawić na imprezowy nastrój, rezygnując z nudnych konkurencji polegających na wykorzystaniu wiedzy.
Reakcje zawodników także były różne. Draco usłyszawszy na czym ma polegać pierwsze zadanie, zaczął się śmiać i zatarł ręce, węsząc rychłą wygraną, Hanna zrobiła wielkie oczy, Terry tylko się uśmiechnął pod nosem, a Hermiona skamieniała.
Owszem, popijała czasem, ostatnio można powiedzieć, że nawet częściej, jednak nigdy takiej ilości naraz!
Krew krążyła po jej ciele napędzana sporą dawką adrenaliny, lecz mimo to zmusiła się by spojrzeć na współzawodników z wymuszonym uśmiechem, idealnie tuszując burzę uczuć, która odbywała się wewnątrz niej. Musi wygrać. Musi zetrzeć Malfoyowi ten ślizgoński uśmieszek z twarzy!
Ustawili się całą czwórką przed stolikiem, przyciągając do siebie po dwie pełne szklanki każdy. Hermiona rozejrzała się po sali, z zadowoleniem zauważając Ginny, która przepychała się przez tłum, by stanąć jak najbliżej niej. Łapiąc wzrok zestresowanej przyjaciółki, ruda uśmiechnęła się i podniosła kciuk do góry, a jej usta poruszyły się przekazując nieme słowa: dasz radę!
Podniesiona na duchu Hermiona, złapała pierwszą szklankę i ustawiła się w pełnej gotowości.
Na donośną komendę „start” przyłożyła ją do ust i przymknęła powieki wyobrażając sobie, że zamiast mocnego alkoholu, przez jej gardło przepływa czysta woda źródlana. Mocny trunek rozchodził się po jej żyłach z zawrotną szybkością, stopniowo wprowadzając w stan upojenia, mieszając w głowie oraz dodając odwagi.
Gdy odkładała puste naczynie, z rozdrażnieniem, ale też niemałą satysfakcją zauważyła, że tylko Hanna radziła sobie gorzej od niej.
Chłopcy stali wyluzowani, jakby wypili swoje porcje całe wieki temu, a na twarzy blondyna gościł pełen satysfakcji uśmieszek, wskazujący zapewnie na jego niezaprzeczalne pierwszeństwo. Domysły gryfonki potwierdził zwielokrotniony głos Jeffrey'a:
- Pierwsze miejsce Slytherin, pół minuty; drugie Ravenclaw, pięćdziesiąt sekund; trzecie Gryffindor, minuta czterdzieści i ostatnie Hufflepuff...
Wzrok wszystkich zwrócił się w stronę Hanny, która ostatkami sił wlała w siebie resztkę płynu. Skrzywiła się straszliwie i ze wściekłą miną, chwiejąc się lekko, podeszła do pozostałej trójki czekającej na kolejne zadanie.
Hermiona czuła, że tak prędko wypita, dość duża ilość alkoholu, zaczyna przejmować kontrolę nad jej umysłem.
- Druga część...
- Pieprzę to! - przerwał mu głos pijanej i zdenerwowanej puchonki. - Nie będę brała udziału w tych durnotach – dokończyła stanowczo, choć język jej się plątał. Piorunując wszystkich wzrokiem odwróciła się na pięcie i potykając o własne nogi, ruszyła w kierunku wyjścia.
Hermiona patrzyła jak kilka osób wybiega za nią ze wściekłymi minami, nie była jednak pewna, czy były one spowodowane kapitulacją ich współmieszkanki, czy może całym tym pomysłem z konkurowaniem. Po chwili poczuła lekkie zawroty głowy, więc oparła się o stojącego obok niej Terry'ego.
- Hej, w porządku? - usłyszała jego zatroskany głos, ale zdobyła się jedynie na twierdzące kiwnięcie głową.
Spojrzała na Jeffrey'a, który wyraźnie stracił rezon, nie do końca wiedząc jak rozwiązać zaistniałą sytuację. Patrzył na nich dziwnym wzrokiem, jakby z niemą prośbą, by to oni podjęli decyzję za niego.
- To chyba koniec zabawy – powiedział głośno Terry, na co prefekt naczelny ślizgonów prychnął ostentacyjnie.
- Może dla ciebie, Boot. Granger i ja nadal bierzemy udział.
W reakcji na słowa dumnego arystokraty Hermiona podniosła gwałtownie głowę, przez przypadek uderzając Krukona prosto w nos.
- Merlinie, Terry, przepraszam! - jęknęła, starając się jednocześnie zobaczyć wyrządzone szkody. Chłopak stał chwilę, z ręką przyciśniętą do twarzy, jednak okazało się, że poza niewielką ilością krwi, nic poważniejszego się nie stało, mimo to posłał jej niewyraźny uśmiech i odszedł do łazienki.
Sytuacja zrobiła się co najmniej dziwna, biorąc po uwagę, że zostali z Malfoyem sami, stojąc ramię w ramię na środku pustego podestu. Towarzyszyła im ogólna cisza, mącona jedynie płynącą cicho muzyką, a stojący przed nimi Jeffrey wciąż nie wiedział jak powinien się zachować. 
Nie chciała ciągnąć tej szopki. Miała ochotę zejść ze sceny, wrócić do Ginny, a najlepiej prosto do dormitorium. Jednak ten napuszony blondyn rzucił jej wyzwanie, nie mogła więc go nie przyjąć. Cholerna gryfońska duma!
Wyprostowała się z niechęcią i zwróciła wyczekujące spojrzenie w stronę Jeffrey'a.
- Bierzemy dalej udział – oznajmiła, a w salonie rozległy się gwizdy na znak aprobaty.
Chłopak zmarszczył czoło, ale skinął głową, po czym dał im znać ręką by chwilę poczekali.
W czasie, gdy zniknął im z oczu, Hermiona rozejrzała się pobieżnie po pokoju. Większość uczniów rozsiadła się na kanapach, popijając ognistą- niektórzy pochłonięci byli rozmową, z kolei inni patrzyli z wyczekiwaniem w ich stronę.
- A więc dobra – usłyszała damski głos za plecami. - Skoro chcecie nadal brać udział, to zmieniamy zasady – na twarz Kathleen wypłynął chytry uśmieszek. – Jesteście pewni, że możecie zrobić wszystko? - Gdy potwierdzili spoglądając na siebie hardo, kontynuowała. - Znacie kizombę*? - cień niepewności przemknął po ich twarzach, lecz ku obopólnemu zdziwieniu zarówno Hermiona jak i Draco skinęli głowami. Krukonka rozejrzała się po salonie podnosząc głos. - Czy każdy chciałby zobaczyć namiętny taniec w wykonaniu najbardziej nienawidzącej się pary w zamku?!
Z ust zainteresowanych wydobyło się zszokowane „CO?!” jednak wiwat publiki skutecznie to zamaskował.
Na propozycję organizatorki zgodzili się prawie wszyscy, nie licząc kilku osób, pośród których Hermiona dojrzała Rona, Harry'ego oraz większość ślizgonów, lojalnych swemu przywódcy. Nawet Ginny wyraziła swoją aprobatę, zdrajczyni.
Dziewczyna spojrzała na swojego przyszłego partnera w tańcu i skrzywiła się nieznacznie. Merlinie, w co się wpakowała!
- Nie zgadzam się – powiedziała stanowczo.
- Czyli jednak dygasz, Granger – szepnął Malfoy, a jego prawa brew podjechała kilka centymetrów do góry. ON chce tańczyć z NIĄ?!
Dziewczyna zmierzyła go powątpiewającym wzrokiem, a w jej brązowych oczach pojawiła się niema determinacja.
- Świetnie. Tańczymy, ale najpierw muszę się napić – warknęła, zanim udała się z powrotem do stolika z alkoholem.
Łapiąc pełną szklankę, oparła się tak, by mieć widok na salę, a jej wzrok powędrował na Malfoy’a, który powoli zmierzał w jej stronę. Gdy dotarł na miejsce momentalnie sięgnął po nową butelkę.
Zmierzyła go z góry na dół. Czy rzeczywiście potrafi tańczyć kizombę? Kathleen pytała czy ją znają, a nie czy potrafią tańczyć. Jak się nie zgrają to będzie kompletna klapa. Ale co ją to właściwie obchodzi? Sama zna ten taniec doskonale. Uczęszczała na warsztaty taneczne organizowane w wakacje, przez dwa lata przed rozpoczęciem wojny i miesiąc po jej zakończeniu. Uwielbiała ten taniec. Może więc dlatego nie chciała by okazał się kompletnym niewypałem?
Złapała się na tym, że jej wzrok nadal spoczywa na chłopaku, który ku jej nieszczęściu, zauważył to, kwitując odwiecznym, ironicznym uśmiechem.
Usłyszawszy wołający ich głos prowadzącej, westchnęła ciężko i odłożyła szklankę. Dziękowała Ginny w duchu za wyczarowanie tak krótkiej, a zarazem wygodnej sukienki- idealnej do tego typu tańca, a wchodząc na podest obiecała sobie, że niezależnie od umiejętności Malfoy'a, da z siebie wszystko.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Pierwsze zadanie było dla niego pestką. On, wytrawny smakosz Ognistej, miałby mieć problem z pochłonięciem większej jej ilości w trybie natychmiastowym? Zajęło mu to dokładnie pół minuty, z czego był bardzo dumny. Teraz wiedział już na pewno, że ma szansę wygrać z Granger i miał zamiar zrobić to za wszelką cenę.
Ze zniecierpliwieniem oczekiwał kolejnego zadania, więc tylko on wie, jak bardzo wkurzyła go kapitulacja tej głupiej puchonki. Skoro raz powziął decyzję o wygranej, to musi odnieść zwycięstwo, w tej czy innej kategorii- duma nie pozwalała mu inaczej.
Bez większych emocji przyjął informację, o zmianie zasad w momencie gdy zostali tylko w dwójkę, ale kiedy usłyszał, że mają zatańczyć kizombę, poczuł, że los sprzeniewierza się przeciwko niemu. Miał zmiażdżyć Granger w jakiejś konkurencji, pokazać, że jest od niej lepszy, a nie tańczyć przez wszystkimi namiętny taniec. I to wszystko po to, by zachować honor!
Na gładką, arystokratyczną twarz nie wypłynął nawet najmniejszy grymas, który odzwierciedlałby towarzyszące mu emocje.
Wątpił by ta kujonowata gryfonka potrafiła tańczyć coś takiego. Widział ją na parkiecie wcześniej, poruszała się seksownie, owszem, jednak ten taniec to zupełnie co innego.
Był wdzięczny matce, że zaciągnęła go na kurs, zaraz po zamknięciu ojca w Azkabanie. Teraz będzie mógł poniżyć Granger. Da z siebie wszystko! Będzie patrzył na jej dezorientację i bezsilność w braku znajomości kroków.
Z tą myślą ruszył za dziewczyną, by jej wzorem napić się alkoholu. Oparł się tyłem o stolik, w jednej ręce trzymał szklankę, a drugą zakładając na piersi, zahaczył o poprzednią.
Kiedy wyczuł, że dziewczyna przygląda mu się intensywnie, obrócił głowę mierząc ją z ironią. Zobaczył w jej oczach jakąś dziwną determinację i jakby chęć powiedzenia czegoś... to wrażenie zniknęło jednak w momencie, gdy usłyszeli głos wołającej ich krukonki.
 - Wiecie co macie robić – oznajmiła patrząc w oczy obojga partnerów. Musiała dojrzeć w nich coś, co ją usatysfakcjonowało, bo skinęła głową i wycofała się.

Gdy popłynęły pierwsze dźwięki melodii (muzyka) Draco uśmiechnął się pod nosem- dokładnie do tego utworu tańczyli na kursie!
Wzorując się na znanym sobie układzie przysiadł nieopodal na podłodze, z lekką dezorientacją rejestrując pewny siebie uśmiech partnerki.
Dziewczyna przymknęła powieki, czując obezwładniającą ją z wolna siłę muzyki, następnie bez cienia dezorientacji, czy niepewności zbliżyła się lekko luzackim krokiem, poruszając biodrami i obdarzając partnera zalotnym uśmiechem.
Gdy znalazła się metr od niego przystanęła, by po chwili obrócić się tyłem, a następnie zmysłowo kręcąc biodrami, zejść w dół. Jej ruchy były płynne, niezwykle pociągające i pełne kobiecego seksapilu.
Widząc to, Draco poczuł, że serce zaczyna bić mu szybciej, a krew spływa w dolne partie ciała. Ależ ta dziewczyna potrafi rozbudzić zmysły!
Zerwał się na nogi i przez chwilę tańczyli w niewielkiej odległości od siebie, patrząc prosto w oczy oraz bezbłędnie dopasowując swoje ruchy do partnera. Stawiali kroki tak, jakby ćwiczyli to już dziesiątki razy. Byli zgrani, jakby tańczyli razem od zawsze.
Płynęli po parkiecie z pewną gracją, sprawiając wrażenie wprost stworzonych do wykonania tego właśnie tańca.
Stawiając w idealnej synchronizacji każdy krok, zaczęli zbliżać się do siebie, niebezpiecznie zmniejszając dzielącą ich odległość. W którymś momencie zapomnieli, że znajdują się w pomieszczeniu, pełnym innych uczniów, wpatrujących się w ich ruchy z niemym zachwytem. Istnieli tylko oni. Stworzyli własny tymczasowy świat, w którym stopniowo zatracali się bez reszty.
Draco objął dziewczynę w talii przyciągając do swojego boku, tak że jej prawa noga znalazła się między jego, a drobna sylwetka w całości przylgnęła do umięśnionego ciała ślizgona. W reakcji na tę bliskość obojga przeszedł rozkoszny dreszcz emocji i świadomości drugiego ciała. Hermiona zamknęła oczy, wciągając cudowny, upajający zapach perfum.
Trzymali sztywną ramę, zagłębiając się jednocześnie we własnych spojrzeniach, a poniżej pasa ich ciała wykonywały iście namiętne ruchy, tworząc czysto erotyczną całość.
Gryfonka wyginała się w jego objęciach, na co nie pozostawał bierny- dwuznaczne pozycje, przywodziły na myśl gorący stosunek na parkiecie.
W rzadkich momentach odsuwali się od siebie, ale nawet wtedy nie brakowało w całym przedstawieniu pewnego rodzaju seksualności. Hermiona falowała swoim ciałem, jakby było pozbawione kręgosłupa. Jakby w ogóle nie podlegało prawom fizyki. Ruchy jej bioder były płynne i zalotne. Draco wprost nie umiał opanować rodzącego się w nim podniecenia i fascynacji dziewczyną. Jak mało ją znał!
Całkowicie pochłonięci bliskością, a także hipnotyzującą mocą muzyki, zaczęli poruszać się coraz bardziej pewnie, aż wreszcie całkowicie zgrali się w jedno. Niema walka ciał rozpuszczała wokół siebie aurę namiętności, napięcia i seksu.
Jakby wyczuwając rychły koniec utworu, kasztanowłosa delikatnie podskoczyła, w całkowicie przygotowane na ten ruch ramiona chłopaka i oplatając go nogami oraz czując silne dłonie na swych nagich plecach, odchyliła się maksymalnie do tyłu. Okręcił się w takiej pozycji, a gryfonka podniosła tułów przy ostatnim dźwięku piosenki, zupełnie jakby miała to wszystko dokładnie wykalkulowane.
Wisiała na nim przodem, jej twarz znajdowała się dokładnie naprzeciw jego, a tyłek wpasował się w silne dłonie chłopaka, jakby tam właśnie było jego miejsce. Zupełnie nie przejmowali się tym, że muzyka się skończyła, ani tym, że wszyscy wokół wprost oniemieli. To był ich moment, ich świat, w którym w tym momencie pragnęli zostać na zawsze. Szare, błyszczące z podniecenia oczy zatopiły się w brązowych. Był coraz bliżej, zmniejszając odległość z poczuciem, że chce... że musi! Ją pocałować.
A wtedy rozległy się oklaski i jak na komendę cały czar prysł. Draco opamiętał się, przybierając na twarz stały uśmieszek. Potrzebował chwili, by opanować targające nim podniecenie oraz resztki łączącego ich przeżycia, zanim zmusił się, by szorstko postawić ją na ziemi i odejść.
- Você dança bem, talvez um dia ele vai repetir * - rzucił jeszcze przez ramię, następnie nie dowierzając własnym odruchom odszedł do swoich, gdzie Zabini czekał na niego z butelką ognistej i promiennym uśmiechem na twarzy.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Hermiona stała na środku podestu wpatrując się w plecy odchodzącego blondyna. Jej oddech wciąż był przerywany, a krew szumiała głośno w uszach na znak wciąż trzymającego ją podniecenia. Nie mogła uwierzyć, że ten taniec wyszedł im tak perfekcyjnie, że tak bardzo pobudził ich zmysły. Dosłownie przestała myśleć jak się zachowuje! Już dawno nie zatraciła się tak bardzo w muzyce.
Przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
Dobrze tańczyło się jej z Terry'm, jednak z Malfoy'em... Nie potrafiła wytłumaczyć tego fenomenu. Gdzieś usłyszała, że pary, które tańczą razem, automatycznie pogłębiają swoją więź, czyżby było w tym coś z prawdy? Nie chciała tego sprawdzać. Już i tak była przerażona faktem jak jej ciało reagowało na jego. To nie było normalne, przecież to Malfoy!
Wpatrując się bezwiednie w sylwetkę blondyna zauważyła, że ten zatrzymuje się i obraca w jej stronę.
- Você dança bem, talvez um dia ele vai repetir. 
Hermiona poczuła, że jej szczęka opada w dół. Domyśliła się, że było to coś po portugalsku, ze względu na pozostałe w nich chwilowe napięcie spowodowane tańcem, właśnie do portugalskiej piosenki. Nie znała jednak tego języka, nie mogła więc stwierdzić, czy było to coś obraźliwego czy też nie, a z jego twarzy, jak zwykle, nie dało się nic odczytać.
Musi go kiedyś o to zapytać. Kiedyś, o ile zaczną kiedykolwiek normalnie rozmawiać.
- Hermiona! - usłyszała głos przyjaciółki, a już po chwili patrzyła w jej pełne wyrzutu, brązowe oczy.- Dlaczego nic mi nie wiadomo, że moja najlepsza przyjaciółka potrafi tak dobrze tańczyć?!
- Bo nikt o tym nie wiedział – odparła dziewczyna z uśmiechem. Ze zdziwieniem zauważyła, że parkiet znów jest pełen ludzi, a muzyka dudni jak wcześniej.
- Nie ważne – machnęła ręką Ginny, widząc, że i tak niczego więcej się nie dowie. Nagle jej twarz rozjaśnił promienny uśmiech. - Byłaś po prostu obłędna! Połowa chłopaków na sali zaczęła się ślinić na twój widok. Blaise'owi musiałam podłożyć szklankę pod brodę, żeby ślina nie ściekała mu na koszulkę.
Dodała już ciszej z lekkim przekąsem, na co Hermiona wybuchnęła gromkim śmiechem.
- Chodźmy korzystać z imprezy, póki jeszcze młoda godzina – złapała przyjaciółkę, by pociągnąć ją do stolika z alkoholem. Po chwili ponownie oddały się magii tańca.

Tańczyła bez opamiętania z każdym, kto odważył się do niej podejść. Chciała za wszelką cenę stłumić w sobie to dziwne uczucie, które zrodziło się w niej w trakcie tańca z blondynem.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

- Smoku, to było fenomenalne! - zawołał Blaise, wciskając mu butelkę w dłoń i klepiąc z aprobatą po ramieniu. - Miona jadła ci z ręki. W życiu nie widziałem tak zgranej pary. Jeszcze chwila, a myślałem, że zedrzesz z niej tę kieckę!
- Zamknij się, Diable – warknął Draco, uśmiechając się pod nosem.
- Co zamknij, co zamknij? Smoku! Pasujecie do siebie jak.. jak... Jomeo i Rulia, jak Ristan i Tizolda, jak...
- Co ty pieprzysz, Zabini?! - zirytował się blondyn, słysząc bezsensowny słowotok wychodzący z ust przyjaciela.
- No co? - zdziwił się brunet na reakcję Malfoya. - To jakieś tam zakochane pary z mugolskich książek. Słyszałem kiedyś, jak takie dwie śliczne...
- Wiesz co? Weź ty już nie pij, bo ci szkodzi – przerwał mu Draco, nie zwracając uwagi na oburzoną minę przyjaciela. Podniósł butelkę, by pociągnąć łyka, jednak ta nagle zniknęła mu sprzed nosa, lądując w rękach Zabiniego. - Diable, nie drażnij mnie.
- Cicho bądź, tu się myśli.
- Idź na parkiet, Weasley nie ma co ze sobą zrobić – podpuścił przyjaciela Draco, co o dziwo poskutkowało. Korzystając z momentu, gdy Blaise zwrócił swój błędny wzrok w stronę tańczącego tłumu, wyrwał mu alkohol z ręki i przyssał się do niego łapczywie. - Jeden zero dla mnie!- zawołał ze śmiechem, na widok miny poszkodowanego.
- Ach, goń się – odpowiedział Blaise, opadając na fotel z rozbawieniem. - Pij tą butelkę, podziel się i idziemy korzystać – pokazał rękoma ramę do tańca, demonstrując tym samym o co mu chodzi, jakby miał do czynienia z niedorozwiniętym obcokrajowcem.
Zgromadzeni ślizgoni wybuchnęli zgodnym śmiechem, a Draco tylko pokręcił głową nad głupotą najlepszego przyjaciela.
Wypili butelkę, potem kolejną, następnie czując w sobie ducha imprezy, pomknęli na parkiet.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Około czwartej nad ranem dnia następnego, piątka uczniów siódmego roku przemierzała korytarze Hogwartu, chwiejąc się i raz po raz zanosząc śmiechem.
W ręce jednego z chłopaków znajdowała się do połowy opróżniona butelka Ognistej Whiskey, a dwie dziewczyny, ruda i kasztanowłosa szły na boso, śmiejąc się z żartu powiedzianego przez ciemnoskórego towarzysza.
Szli zwartym szykiem opierając się jedno na drugim. Dziewczyny słaniały się na nogach ledwo same trzeźwe, ale hardo podtrzymywały pijanych chłopaków.
 - Ja ci mówię, jesteś taka seksowna.. - słowa blondyna wywołały u kasztanowłosej dziewczyny atak histerycznego śmiechu.
- A ja chcę być ojcem twoich rudych, małych, wrzeszczących berbeciów... - zadeklarował się bełkotliwym głosem ciemnoskóry chłopak, na co podtrzymująca go ruda zachichotała, dostając przy okazji czkawki.
Towarzyszący im, ciemnowłosy chłopak, szedł parę metrów przed nimi, nie wtrącając się w rozmowę i nucąc pod nosem hymn narodowy Irlandii.

Droga ciągnęła się niemiłosiernie, jednak udało im się, jakimś cudem bez zostania przyłapanym, dotrzeć do wielkiego obrazu przedstawiającego ogromnego nundu.
Ciemnoskóry chłopak spojrzał na wściekły wzrok zwierzęcia, a z jego ust wydobył się głupawy chichot.
- Patrzcie... kotek! - ruda nie wytrzymała. Puściła chłopaka na ziemię i zaniosła się tak głośnym śmiechem, że czkawka chwilowo przestała ją męczyć. 
Blondyn z kasztanowłosą, nadal wisząc na sobie, podeszli do malowidła, gdzie wiedzeni instynktem podnieśli swoje wolne dłonie, by przyłożyć je do ogromnego nosa. Ich palce spotkały się w połowie drogi, a przez ciała przeszedł delikatny dreszcz.
- Ja to zrobię, Granger – wymruczał bełkotliwie, przymykając jednocześnie prawe oko, aby wymierzyć ręką we właściwe miejsce.
Widząc te wyczyny, kasztanowłosa zachichotała, po czym delikatnie odciągając jego dłoń, położyła w dane miejsce swoją własną.
- Jak to zrobiłaś? Skąd wiedziałaś, który nochal jest prawdziwy? - wybełkotał, spoglądając na nią z pijackim podziwem. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko znów zaczęła się śmiać.
- To ja se tego... hik... już pójdę... - towarzyszący im ciemnowłosy chłopak z pustą już butelką ognistej w ręce, stał w wejściu, chwiejąc się niebezpiecznie na nogach.
- Nie pieprz Torkins, tylko właź – zaprotestował ciemnoskóry i wciągnął go za koszulkę do salonu, co poskutkowało upadkiem i jednego i drugiego.
- Kurwa...
Po salonie rozszedł się gromki śmiech lokatorów.
-Dobra, ja idę spać – wyszeptała kasztanowłosa ziewając przeciągle.
- Mmmm – odpowiedział jej pomruk śpiącej na stojąco przyjaciółki.
Zaśmiała się pod nosem, znikając za drzwiami łazienki.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

- Granger? - usłyszała znajomy, bełkotliwy głos gdzieś na krawędzi snu i jawy.
- Mmm? - wymruczała, nie otwierając oczu.
- Nie mam gdzie spać.
- I?
- Posuń się.
- Dlaczego ? - zapytała naiwnie, na co odpowiedział jej śmiech.
- Bo nie mam gdzie spać. Moje łóżko jest zajęte, a na podłodze nie mam zamiaru.
- Aha – odpowiedziała zgodnie, ale nie ruszyła się ani o centymetr.
Nie minęła sekunda nim silne, męskie dłonie, złapały ją delikatnie, przesuwając parę centymetrów w przód. Skrzywiła się nieznacznie, ale nie otworzyła oczu.
- Tylko nie chrap – poprosiła sennie, nieświadomie robiąc minkę rozkapryszonego dziecka.
- A ty nie zabieraj kołdry.
- Zgoda.
- Zgoda. To dobranoc.
- Mmm – wymruczała po raz ostatni, po czym odpłynęła w tak bardzo upragnioną krainę snu.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Hermiona Granger powoli wracała do rzeczywistości. Cucił ją coraz silniejszy i coraz bardziej obezwładniający ból głowy, a także lekkie mdłości. Cholerny kac. Już nigdy nie ruszy Ognistej! Skrzywiła się paskudnie na falę bólu, w jednej chwili całkowicie przytomniejąc. Poczuła że jej spocona twarz przykleja się do czegoś przyjemnie twardego i ciepłego. Nie otwierając oczu spróbowała poruszyć prawą ręką, ale była czymś przygwożdżona do miejsca, w którym się znajdowała.
Z próbą opanowania narastających mdłości i zignorowania rwącego bólu głowy, uniosła powoli powieki. Sekundę zajęło jej zorientowanie się, że to, do czego przykleiło się jej spocone czoło jest obnażonym i - musiała to przyznać-, świetnie zbudowanym męskim torsem.
Poczuła na plecach zimny dreszcz przerażenia. Czy do czegoś doszło?... Bała się podnieść wzrok. Bała się twarzy, którą będzie dane jej zobaczyć jeśli tylko to zrobi. Przez głowę przebiegały jej mgliste wspomnienia z poprzedniego wieczoru- niedoszła rywalizacja, namiętny taniec, ognista. Baaaardzo dużo ognistej. W żadnym wypadku nie potrafiła jednak skojarzyć żadnego chłopaka, z którym zbliżyłaby się na tyle, by spać z nim w jednym łóżku. No, może poza Terrym, wiedziała jednak gdzieś głęboko w podświadomości, że to nie tors przystojnego Krukona znajduje się aktualnie pod jej policzkiem. Uświadamiając sobie pozycję, w której nadal się znajduje, odsunęła się gwałtownie, a jej wzrok w końcu padł na twarz łóżkowego kompana.
 - Malfoy?! - w momencie zeskoczyła z łóżka, ciągnąc za sobą kołdrę w celu prowizorycznego okrycia, po czym pisnęła wyprowadzona z równowagi słodkim wyglądem, aroganckiego ślizgona. Jego platynowe włosy, rozłożone do tej pory w nieładzie na gładkim czole, poleciały do tyłu w momencie, gdy ich właściciel poderwał się do pozycji siedzącej. Momentalnie pożałował tego ruchu, łapiąc się za głowę i krzywiąc przy tym niemiłosiernie.
- Na Merlina, Granger, nie wydzieraj się tak – wychrypiał mierząc ją wzrokiem. Odchrząknął nieznacznie na dźwięk swojego głosu, a jego oczy rozszerzyły się, ukazując pełne zrozumienie zaistniałej sytuacji. - Granger, co robisz w mojej sypialni? Dlaczego byłaś w moim łóżku?
Zapytał, siląc się na spokój.
- W twoim?! W TWOIM?! To ty leżysz w MOIM łóżku, w MOJEJ sypialni! - piszczała dziewczyna nie panując nad ogarniającą ją paniką. Jeśli do czegoś doszło, to chyba utopi się w eliksirze słodkiego snu.
Myśli blondyna widocznie pochłonęła ta sama kwestia, bo na jego twarz wypłynął wyraz głębokiego zamyślenia, a usta wykrzywiło coś na wzór rozmarzonego grymasu.
- I tak było niewygodnie – sarknął. Wstając z łóżka posłał jej wredny uśmieszek. - A poza tym, strasznie chrapałaś.
Hermiona zaczerwieniła się po cebulki włosów, w nerwowym odruchu łapiąc najbliższą poduszkę, by wysłać ją wprost w głowę wrednego ślizgona.
Chłopak uchylił się od pocisku z pogardliwym śmiechem.
- Tyyy – widząc jego reakcję, rzuciła kołdrę z powrotem na łóżko, następnie zupełnie zapominając, że ma na sobie tylko przewiewną, krótką piżamkę, przemierzyła pokój w stronę znienawidzonego współlokatora. - Ty wredny...
Jednak nie dane jej było dokończyć obelgi, która nawiasem mówiąc, w jej umyśle brzmiała naprawdę nieprzyjemnie. Przerwał jej donośny pisk dochodzący z salonu. Zamarli, spojrzeli na siebie ze zdziwieniem i wypadli z sypialni.
Na środku pomieszczenia stała Ginny Weasley ubrana tylko w koszulkę oraz koronkowe, czarne majtki. Jej zszokowany wzrok utkwiony był w rozłożonym na kanapie Zabinim, który miał na sobie jedynie obcisłe, zielone bokserki.
- Dlaczego jestem w samej bieliźnie? I co TY robisz ze mną na kanapie?! - krzyczała młoda gryfonka coraz bardziej podenerwowana. Rozejrzała się dookoła, jednak nie znalazła nic, czym mogłaby się zakryć. 
- Aktualnie nic, bo leżę na niej sam – odpowiedział arogancko zaatakowany chłopak, posyłając jej jednak łagodny uśmiech. - Nie panikuj, do niczego nie doszło.
Hermiona i Draco stali nadal niezauważeni w przejściu między pomieszczeniami, z rozbawieniem oglądając toczącą się scenę i całkowicie zapominając, że przed chwilą sami byli w bardzo podobnej sytuacji.
Na twarzy Ginevryj pojawiła się niepewność pomieszana z niedowierzaniem.
- Na pewno? - wyszeptała patrząc mu prosto w oczy.
- Na pewno.
- Ale skąd ta pewność? - zapytała wojowniczo, najwidoczniej z silną potrzebą otrzymania konkretnego potwierdzenia. Blaise westchnął teatralnie, podniósł się z miejsca i podszedł do dziewczyny, na co cofnęła się nieznacznie.
- A stąd, że gdyby do czegoś między nami doszło, to NA PEWNO bym tego nie zapomniał. Nawet będąc pod wpływem alkoholu – powiedział miękko, patrząc jej prosto w oczy.
Nawet ze swojego kąta, w którym prefekci chowali się, by obserwować zajście, Hermiona widziała krwistoczerwony rumieniec, pokrywający twarz młodej Weasley.
Dziewczyna żachnęła się, po czym obróciła by odejść w stronę łazienki i wtedy zauważyła intruzów.
Na jej twarzy najpierw odmalowało się niedowierzanie, następnie złość, a na końcu rozbawienie, gdy zdała sobie sprawę, że nie tylko ona wylądowała w dwuznacznej sytuacji.
- Ależ ty jesteś romantyczny, Diable – zadrwił Malfoy opierając się nonszalancko o futrynę drzwi, nadal ubrany jedynie w dół od piżamy.
- Widzę, że ty też miałeś nockę niczego sobie – odpowiedział brunet, odbijając piłeczkę z rozbawieniem.
- Taa, nie było źle – powiedział, uśmiechając się ironicznie – tylko strasznie chrapała – dodał, komicznie wykrzywiając usta w podkówkę.
- Ja przynajmniej nie jęczę w nocy i nie przytulam się do poduszki jak mała małpka – odparowała Hermiona tylko po to, by odgryźć się na wrednym chłopaku. W odpowiedzi otrzymała wściekłe spojrzenie stalowoszarych oczu. 
- Naprawdę? - zaśmiał się Blaise, patrząc wprost na blondyna. - Wiewiórka, z kolei gada przez sen.
- A ty wydajesz z siebie dźwięki zdychającej orki – odparowała rudowłosa, demonstrując jednocześnie o jaki dźwięk jej chodzi.
Hermiona widząc zachowanie przyjaciółki parsknęła donośnym śmiechem.
- Odwołaj to! - krzyk oburzenia wydarł się z obu męskich gardeł. Każdy z nich postanowił chronić swej godności.
- To wy też odwołajcie – odpowiedziała zadziornie Hermiona, a Ginny przytaknęła jej ochoczo, zakładając ręce na piersi.
Kolejne rzeczy wydarzyły się zaledwie w ułamku sekundy- porozumiewawczy wzrok wymieniony między ślizgonami, skinienie głową, a w następnym momencie obydwie dziewczyny leżały w wannie, a na ich głowę lały się hektolitry zimnej wody.
Krzyk oburzenia i strachu wyrwał się z ich dziewczęcych ust, a zaraz po nim pojawiła się wola walki.
Niewiele myśląc, Ginny wstała i mimo swej niezbyt okazałej aparycji bezpardonalnie wepchała chłopaków do wanny, wspomagana przez ciągnącą ich za ręce Hermionę.
- Widzę, że omija mnie miss mokrego podkoszulka – przerwał im obcy głos, na co ślizgoni zwrócili się w stronę drzwi, a przemoczone gryfonki na siebie nawzajem. Z ich ust wydarł się pisk, po czym szybko złapały najbliższe ręczniki by ukryć widoczne w każdym calu ciała, prześwitujące przez przemoczone, zwiewne koszulki.
- Co tu robisz, Tyler? - zapytał Malfoy, mierząc chłopaka z niechęcią. Nie pamiętał, by kiedykolwiek zapraszał go do dormitorium, ani by w ogóle z nim rozmawiał dłużej niż pięć minut. Spojrzał katem oka na gryfonkę, lecz jej zdezorientowana mina przekonała go, że także nie ma z tym nic wspólnego.
- Spałem – odpowiedział Tyler prosto, wzruszając przy tym ramionami.
- Co? Gdzie?
- W jakimś łóżku, nie wiem czyje to.
- Przynajmniej wiem, czemu znalazłem się u Granger – wymamrotał do siebie, ale dziewczyna usłyszała to i spojrzała na niego uważnie. - Kto cię tu w ogóle wpuścił?
- Blaise.
Wszystkie pary oczu spoczęły na ciemnoskórym chłopaku, który widząc nieme oskarżenie w ich postawie, podniósł ręce w obronnym geście.
- Ej, pamiętam tyle co i wy!
Dziewczyny westchnęły pobłażliwie, krzywiąc się na puste luki we wspomnieniach z wczorajszego dnia, z kolei blondyn pokiwał głową i zwrócił się z powrotem do intruza.
- A więc miałeś gdzie spać, bardzo mnie to cieszy – powiedział patrząc na chłopaka przenikliwie oraz akcentując słowo 'bardzo'. – A teraz do widzenia.
Machnął ręką, po czym odwrócił się w stronę reszty, dając tym samym do zrozumienia, że rozmowa jest skończona.
Po wyjściu chłopaka stali chwilę, przyglądając się w ciszy bałaganowi, który narobili- ręczniki walały się po mokrej podłodze, żel pod prysznic leżał otwarty w koszu na brudy wylewając swoją zawartość, a półka z kosmetykami była lekko przekrzywiona.
- Ekhm – głos Malfoya przerwał przedłużającą się ciszę. - To co, Diable, śniadanie?
Chłopak skinął głową, po czym ruszyli w stronę drzwi.
- Ej! - zaprotestowała Miona. - A kto posprząta ten burdel?
- Ty.
Poczuła, że krew zaczyna się w niej gotować. Zmrużyła swoje piękne, brązowe oczy ciskając iskry w stronę współlokatora.
- Chyba nie myślisz, że...
- A właśnie, że myślę – odpowiedział arogancko, przystając w drzwiach w momencie, gdy Blaise zniknął za nimi odprowadzany wściekłym spojrzeniem Ginevry. - Wy, z Weasley, macie w tym, że tak powiem... wprawę. Nasze ręce niestety nie nadają się do tak przyziemnych prac.
Uśmiechnął się ironicznie, następnie nie czekając na rychły wybuch nieźle rozsierdzonej gryfonki, zniknął w ślad za przyjacielem.
- Ja... go... kiedyś... zabiję! - krzyczała ,wyładowując swoją złość poprzez łapanie przedmiotów i rzucanie w drzwi łazienki po każdym wypowiedzianym słowie.
- Wredne karaluchy – wyszeptała Ginny, nadal mrużąc oczy. - Już ja im dam 'wprawę'...
Patrzyły na siebie ze wściekłą bezradnością, a w ich głowach rodziły się różnorodne sposoby na pozbycie się wkurzających ślizgonów.
- No nic, trzeba tu ogarnąć – powiedziała Miona, po paru minutach, gdy zdołała się choć trochę uspokoić. Przyjaciółka mimo skrzywionej miny skinęła głowa i ruszyła do pokoju po różdżkę.
- Ci ślizgoni to chyba jednak nigdy się nie zmienią – wymamrotała Hermiona i ruszyła śladem Ginny. 

*~*~*

* kizomba - gatunek muzyki i tańca, utworzony w Angoli
** Dobrze tańczysz, może kiedyś to powtórzymy


24 komentarze:

  1. Opisy zdecydowanie bardziej WILGOTNE xD
    Jedna z Twoich najlepszych notek, nawet "nie zmęczyły" mi się oczy przy czytaniu, co często się zdarza :P
    Nie wyłapałam błędów, w sumie rzadko zwracam na nie uwagę :)
    Twórz dalej, bo czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!
    I oczywiście dziękuję za dedykację :*

    N.

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww...
    Dziękuję za dedykację :)
    Co do mojej otwartości w wyrażaniu opinii, to nie ma co się dziwić...
    Ninawidzę tych wszystkich przesłodzonych komentarzy, których autorzy zauważają błędy, ale nie informują autora na ich tamat...
    Przecież każdy popełnia błędy, prawda?
    Co do notki...
    Zapewniam cię, że opisy znacznie zwilgotniały, a przynajmniej ja mam takie odczucia xD
    Wyłapałam kilka literówek, ale mniejsza...
    Zauważyłam też, że przestałaś dodawać w niepotrzebnych miejscach przecinki, co czasem zdarzało się w poprzednich rozdziałach ;)
    Z mojej strony to chyba wszystko...
    Pozdrawiam, Skrzat :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Echh... A chciałam być pierwsza... ;/ No nic. ;)
    Sceny są świetnie opisane, szczególnie taniec... ;D Po prostu super!
    Jak ja uwielbiam skacowanych Ślizgonów! ;D
    Genialne opisy, duża dawka humoru i przede wszystkim Draco i Miona razem w łóżku...Oczywiście, dosłownie "w łóżku" ;D
    Blaise i Ginny to moja ulubiona para, a jeśli jeszcze będą mieć rude, małe, wrzeszczące berbecie... ;3
    Dobra, kończę moje wywody. Bardzo dziękuję Ci za dedykację. ;** Zawsze będę Cię bronić. ;D
    Swoim zwyczajem życzę mnóstwa weny dla każdego rozdziału, czasu, by notki pojawiały się codziennie (żartuję, ewentualnie mogą być w 2-dniowych odstępach :D), wytrwałości, byś nie opuszczała nas, aż do końca opowiadania (ślub Miona/Draco i Blaise/Ginny. Innego końca nie przewiduję. ;3) oraz takich wspaniałych czytelniczek jak ja. :D
    Pozdrawiam
    Fioletoowa
    P.S. Mam taki dobry nastrój, że to chyba nielegalne. ;3 Nie przejmuj się moi komentarzem, ja już sama nie wiem co piszę. ;:

    OdpowiedzUsuń
  4. Yeas! Tarzałam się,ryłam w ogólnie wszystko w tym temacie po przeczytaniu tego.Genialne

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam tu przez przypadek i myślę że będe wpadać częściej, i czytać. Jak ja ich lubię :D Zapraszam do siebie http://wbrewwszystkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo!!!
    To jak opisałaś ich taniec... Czułam się tak jakbym to wszystko widziała! ;D
    Na miejscu Miony i Gin, podeszłabym do nich i palnęła ich w łeb gdy powiedzieli, że one mają "wprawe"
    Masz wieki talent! Oh! Jak ja ci go zazdroszczę! ;<
    Weny życzę! I zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale mnie sporo ominęło xD Ach! Świetny rozdział xD Jestem zadowolona. Kurcze, już myślałam, że dojdzie do pocałunku po tym tańcu. Ale byłoby to za wcześnie xD Niezła historia z tym spaniem xD Byłam w szoku, jak przyszedł do Hermnony Draco- w głowie już lampka- coś będzie? xD A tu nic :P Było tak pięknie w tej łazience, ale niestety zostało to przerwane- jesteś okrutna, mogłaś im dłużej pobawić się :) No i jak na arystokratów przystało, nie pomogli im w sprzątani ;/ Ale ważne, że zaciekawiło to wszystko :D Czekam z niecierpliwością na nową notkę, u mnie niedługo też pojawi się nowy rozdział, więc zapraszam xD A jak nie czytałaś jeszcze poprzedniego rozdziału to proszę:
    http://czytojestmilosc-katrin.blogspot.com
    Pozdrawiam :D :*

    OdpowiedzUsuń
  8. przeczytałam teraz, bo od łikendu brakowało mi czasu, ale..
    hahaha, cholera, kocham tego typu pisanie! strasznie mi się podoba ten rozdział! sytuacja przy wracaniu do dormitorium - zawsze spoko. się uśmiałam. dawaj częściej takie bajery XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczynając od początku. Nie jestem dobra w komentowaniu ale cóż. Dziękuję ci serdecznie za dedykację choć uważam, że moja obrona była zupełnie naturalna i oczywista, w końcu świetnie piszesz. ^^Przeczytałam rozdział już wcześniej tylko z zebraniem się do komentowania było gorzej :)

    Przejdę do treści bo w końcu o to chodzi. Na blogach spotkałam już wiele imprez ale mimo wszystko czytało mi się niezwykle lekko i muszę przyznać, że się uśmiałam. Gdy doszłam do tańca to chłonęłam słowa jak gąbka. Ślicznie opisane i myślę, że wszelkie zarzuty co do suchości opisów zniknął. Malfoy w łóżku z Granger... Czemu po pijaku ja się pytam?! Nawet małego buziaczka nie było :( No cóż tak czy inaczej mi się rozdział bardzooo podobał ;) czekam na więcej i więcej.
    Pozdrawiam

    Memory

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny, a ten taniec uuu ;D Genialnie to opisałaś. Aż czułam to napięcie. Generalnie bardzo mi się tu wszystko podobało,a w szczególności scenka po przebudzeniu. Śmiałam się jak nigdy wcześniej. Tylko kurczę, ale z ślizgonów staroświeccy ludzie. No bo kobieta nie jest tylko od sprzątania! Dziewczyny mogłyby ich jak powiedziała Ginny: "Już ja im dam 'wprawę'...".
    Wszystko opisałaś tak płynie i przyjemnie, że nic jak czekać na dalszą część :)
    Pozdrawiam
    Bloom
    PS. Dzięki za powiadomienie, bo coś mi nie działa na blogerze i nie wiedziałam, że wstawiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział :) Czekam na następny. Kocham wręcz Twoją opowieść. Przepraszam za spam, ale czy mogłabyś wejść tutaj: dramione-odbudujmy-nasz-maly-swiat.blogspot.com
    Dopiero zaczynam i zależy mi na Twojej opinii

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział bardzo ciekawy :D Uśmiałam sie czytajac scenę z Blaisem i Ginny w roli głównej, chociaż ta z Dramione tez mi się podobała. ;) ślizgoni jak zwykle - szowiniści do zielonego kwadratu, ale co zrobić taka ich natura.. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. jak mówiłam wcześnie bardzo mi się o tym. Nie chcę ci tu zaśmiecać, ani spamować. powiadamiam jedynie o nowym rozdziale jak obiecałam http://wbrewwszystkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział cudo - jeden z lepszych :)
    Podobał mi się opis ich tańca, choć wiedząc jak wygląda (i najczęściej na youtube tańczą go w salach, będąc w dresach), jakoś nie pasowała mi jego oryginalna nazwa do całego świata magii :D
    Opis super, ale zmieniłabym nazwę tańca na bardziej pasującą do tego wszystkiego [ale może się czepiam].
    Powrót i poranek - super! :)
    [czyżby własne doświadczenia z whisky ?] :D

    To chyba tyle! I dziękuję za dedykację! :*

    B.

    OdpowiedzUsuń
  15. No, nieźle, nieźle... Pierwszy taniec już za nimi :) Również pierwsza noc, ale byli tak upici, że nic nie pamiętają ;)
    Bardzo mi się podobała ich pobudka- komiczne reakcje Hermiony i Ginny, ale za dyskryminację chłopakom się należy solidne manto :)
    Hermiona nam się rozpija, nie chcę, żeby została alkoholiczką :) Ja się po prostu martwię. :)
    Pozdrowienia i weny, dużo weny!
    pakuti

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten rozdział był prawdziwą bombą. Naprawdę jestem miło zaskoczona. Ach nie wiem co było lepsze. Ten taniec czy to przebudzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział!! Opisy są bardziej wilgotne, przez co podobają mi się jeszcze bardziej. Bardzo podobał mi się pomysł z tym tańcem. Do mojego słownika dołączyło nowe słowo <3
    Następny plus - dłuuuuuuuuuuga notka. A ja takie wręcz ubóstwiam.
    Ale najlepsze jak się obudzili rano. Wtedy z mojej strony poleciała salwa śmiechu, co pewnie wkurzyło moich rodziców (jest 1 nad ranem a oni nie mają wakacji), gdyż nie byłam tak całkiem cicho <3
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  18. Za-je-biste!!!! Rozgrywki, taniec i jeszcze jak się rano obudzili <3 Kocham czytać :]

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam Twój styl pisania. :) Rozdział jest niesamowity. Szczerzyłam się do komputera jak głupia. :) Świetne opisy i genialny humor zawarty w całej notce. Życzę Ci mnóstwa weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak zajebiście wszysko opisane !!!!!!!!!!!!!! Jej kocham !
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział leżałam na łóżku i śmiałam się do poduszki :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hahahha , te konkurencje mega wymyśliłaś <3 I ten taniec Dracona i Hermiony <3 Mmm , a to po portugalsku też dobre :D Jestem ciekawa kiedy Hermi zrozumie znaczenie tych słów.
    Co za poranek , hahah :D No proszę , a ci już w łóżku :D Jednak z drugiej strony to dobrze wyszło xD Czytam dalej :********
    /DramiLoveStory

    OdpowiedzUsuń
  23. Twój blog znalazła wczoraj dzięki uprzejmości Venetti, super sie go czyta ale mam inne wyobrażenie tańca Hermiony I Draco jako że mieli się w tym tańcu zapomnieć....co powiesz na coś takiego??? https://www.youtube.com/watch?v=J9PMnJfmTGE pozdrawiam Maja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, bardziej zmysłowy :) szkoda, że nie trafiłam na niego wcześniej.

      Usuń