ROZDZIAŁ XVII
Wbrew wcześniejszym obawom,
kolejne trzy dni nie były wcale takie złe. Goście z Francji zachowywali się
raczej znośnie, a jedynie panna Granger przynudzała momentami, snując zbyt
długie opowieści na temat historii Hogwartu, Hogsmeade, Wrzeszczącej Chaty oraz
innych, niezwykle ciekawych według niej miejsc. Takie przemowy najczęściej
kończyły się dosyć ostrą wymianą zdań pomiędzy Prefektami, a także lawiną
niezbyt pochlebnych epitetów pod adresem Malfoya. W efekcie tego Pierre niemal
pokładał się ze śmiechu, Rabielle patrzyła na nich dziwnym wzrokiem, żując
ostentacyjnie gumę, a sami zainteresowani nie odzywali się do siebie już do
końca dnia.
Relacje między nimi nie
poprawiły się nawet na jotę, a realizacja harmonogramu zgodnie z założeniami
tylko i wyłącznie Hermiony, bynajmniej tej poprawie nie sprzyjała. Draco
najzwyczajniej w świecie się nudził, zwiedzając zakątki zamku, czy oglądając
zabytkowe miejsca w pobliskich wioskach, które w gruncie rzeczy znał na pamięć
już od dobrych paru lat. A kiedy cudowna panna prefektówna wyskoczyła z
odwiedzinami Doliny Godryka, miejsca narodzin sławetnego Harry'ego Pottera,
Wybawcy świata magicznego, myślał, że umrze z nadmiaru uwielbienia i czci
skierowanej w stronę Wybrańca.
Pozwalał jej na to.
Pozwalał tylko i wyłącznie dlatego, że wiedział, iż długo to już nie potrwa.
Specjalnie ułożył harmonogram w ten sposób, by irytująca Gryfonka mogła popisać
się swoją nieograniczoną wiedzą przez połowę tygodnia. Zgodnie z tym założeniem
został jej jedynie dzień dzisiejszy i to dokładnie do godziny osiemnastej,
czyli do kolacji. Później on przejmie pałeczkę.
Uśmiechnął się pod nosem
niczym złoczyńca, planujący kolejną owocną napaść, a jego dłoń zacisnęła się na
do połowy opróżnionym kuflu Kremowego Piwa.
Granger wymyśliła sobie, że
odwiedzą dziś Pokątną, gdzie oczywiście wygłosiła długi, usypiający wykład na temat
różnych budynków. Od całkowitej śmierci z nudów uratował ich ten Pierdek,
zadając pytania i odwracając uwagę zaabsorbowanej dziewczyny. Musiał przyznać,
że w tym momencie poczuł do niego coś na kształt wdzięczności. Myślał, że
jeszcze chwila i po prostu zaśnie na stojąco, co niechybnie skończyłoby się
bolesnym upadkiem na ziemię.
Po trzech godzinach
męczarni, dziewczyna w końcu postanowiła się nad nimi zlitować i zaproponowała
chwilę przerwy na kolejkę Kremowego Piwa w „Dziurawym Kotle”. Cała trójka przyjęła
to z niekrytym entuzjazmem, co wywołało na jej twarzy ledwo widoczny wyraz
zawstydzenia, a także przykrości. Na ten widok Draco poczuł, jak coś ściska go
za serce i w tym samym momencie zalała go paląca fala wyrzutów sumienia. Miał
ochotę do niej podejść i w geście pocieszenia, pogłaskać po włosach. Z drugiej
jednak strony, kto jej kazał tyle gadać? Czy naprawdę sądziła, że wszystkich
interesuje historia, w dodatku w tym samym stopniu, co ją? Toż to fanatyczka
pomału!
Usłyszał głośny śmiech
Pierre'a z prawej strony, co przywróciło go do rzeczywistości. Spojrzał kątem
oka na radość wymalowaną na twarzach Granger i tego chłystka, a jego ciałem
wstrząsnął dreszcz wściekłości.
No i co cię to, głąbie
obchodzi?!
Prychnął pod nosem,
podnosząc swój kufel, ale jedynie spojrzał na niego i opuścił z powrotem. Nie
mógł uwierzyć, że zamiast Ognistej pije taki chłam. Granger chciała zachować
pozory porządnych uczniów, więc jasno dała do zrozumienia, że piją tylko i
wyłącznie ten trunek. Cóż, zostało jej jeszcze... spojrzał na mosiężny zegarek,
zdobiący jego arystokratyczny nadgarstek- dokładnie piętnaście minut. Od
osiemnastej on przejmie prym, dobrze.
Oparł się nonszalancko,
wyciągając nogi pod stołem, a jedną rękę położył na oparcie krzesła. Spojrzał
na siedzącą naprzeciw niego Francuzkę, starając się ignorować rosnące
poirytowanie na dźwięk coraz głośniejszego śmiechu swojej współlokatorki.
Rabielle siedziała sztywno, opierając ręce na stoliku i z niezwykłym
zaangażowaniem oglądała własne paznokcie. Nawet największy głąb domyśliłby się,
że i jej nie do końca pasuje ta zażyłość między Granger, a Campbellem.
- Masz słonko, dopij –
powiedział Draco zalotnie, podsuwając jej swój, nadal do połowy opróżniony
kufel. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko, najwyraźniej węsząc jakąś bliższą
znajomość, po czym przełożyła rurkę z własnego piwa i przyssała się do niej z
lubieżnym wyrazem twarzy.
Widząc to zachowanie, Draco
ledwo powstrzymał się od parsknięcia zimnym, pogardliwym śmiechem. Zamiast tego
uśmiechnął się do niej i puścił oczko. Dziewczyna zarumieniła się ogniście, na
co wyprostował się zadowolony.
Nie zrobił tego bez
przyczyny. Czuł na sobie wzrok Granger, dokładnie w momencie kiedy Francuzka
przyssała się do rurki. Nie mógł powstrzymać się od wykorzystania tak cudownej
okazji.
Usłyszał ciche prychnięcie,
które jedynie poszerzyło uśmiech na jego przystojnej twarzy
- Dobra dzieciaki, zbieramy
się, bo kolacja dokładnie za pięć minut – powiedział, podnosząc się z miejsca i
łapiąc za swój płaszcz.
Z dezaprobatą zobaczył, że
francuski dupek pomaga ubrać się Granger i nie byłby sobą, gdyby nie zrobił
tego samego z Rabielle. Na pokaz. Na złość. Miał być gorszy? Też był dobrze
wychowany, do cholery!
- Brr, jaki tu zimno –
jęknęła Bonnetty, kiedy zmierzali w stronę ciemnej uliczki.
Spojrzał na nią przelotnie,
zastanawiając się nad intencją jej słów. Czyżby chciała, żeby ją objął?
Wzruszył ramionami.
- Spokojnie, zaraz będziemy
na miejscu – powiedział, posyłając jej pocieszający uśmiech, na co dziewczyna
skrzywiła się z zawodem. Udawał, że nie widzi tego grymasu, tylko odwrócił się
do idącej z tyłu dwójki.
- Ej, a wy tam się ruszcie.
- Spoko, Malfoy! Co ty taki
punktualny i porządny dzisiaj jesteś, co? - zakpiła Granger, ale momentalnie
przyspieszyła kroku, by za chwilę się z nim zrównać.
Kiedy go minęła, przez
przypadek otarli się o siebie, a Draco poczuł jak przez jego ciało przechodzi
mocny dreszcz.
Cholera, naprawdę jest
zimno...
No bo jak mógłby się
przyznać, że coś innego było powodem takiej reakcji? To by było nie po
Malfoyowemu.
- Złapcie się za ręce –
zakomenderował, przejmując od Hermiony rolę przewodnika i kiedy zobaczył, że
wszyscy spełnili jego polecenie, aportował ich do Hogsmeade.
- Po kolacji idźcie się
umyć i ogarnąć. Około dwudziestej przejdźcie do naszego dormitorium –
poinstruował tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Granger spojrzała na niego
ze zdziwieniem, marszcząc przy tym brwi.
- Malfoy, co ty
kombinujesz?
- Trzeba się w końcu
zapoznać jak należy – wytłumaczył prosto, aczkolwiek oschle, mając na
względzie, że nadal ze sobą normalnie nie rozmawiają.
Dwójka Francuzów spojrzała
na niego z zaciekawieniem.
- Co ty ma na myśli? -
zaszczebiotała Rabielle, a w jej oczach pojawiło się podniecenie.
- W dwóch słowach; Ognista
Whiskey.
Draco uśmiechnął się
przebojowo, starając się powstrzymać rozbawienie na widok wzburzonej miny
swojej współlokatorki.
Blondynka uśmiechnęła się
zalotnie, a Pierre założył ręce na piersi, kiwając głową w zamyśleniu.
- Jutro. Są. Zajęcia –
wysyczała Granger, rzucając w jego stronę błyskawice.
Poszerzył uśmiech, który w
jednej chwili stał się bezczelny.
- Nie bądź taka sztywna,
Granger.
Z mieszanymi uczuciami
patrzył, jak dziewczyna prycha pod nosem, a jej brwi schodzą się jeszcze
bardziej. Miał plany i nie miał zamiaru jej ustępować.
- Ja za! - zadeklarowała
się Rabielle, podnosząc rękę do góry jak na zajęciach.
Spojrzenia całej trójki
spoczęły na Campbellu czekając aż się wypowie.
Chłopak przyglądał się
najpierw Hermionie, później Draco z taką mocą, że gdy ich oczy się spotkały
ślizgon poczuł niepokojący dreszcz na karku.
Po chwili Francuz kiwnął
głową i rozłożył ręce w geście bezradności.
- Uważam, że to dobry
pomysł.
Granger spojrzała na niego
z niedowierzaniem, za co posłał jej przepraszający uśmiech. Draco z ledwością
powstrzymał się od zwinięcia dłoni w pięść i krzyknięcia „jest!”.
Odprowadził wzrokiem
Hermionę, która wyprzedziła ich o parę metrów, prychając pod nosem i mamrocząc
coś o „zdradzieckich niewdzięcznikach”.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Siedziała przy stole
Gryfonów, podpierając głowę na jednej ręce, a drugą zawzięcie dłubiąc w swojej
porcji jajecznicy. Wyobrażała sobie, że każdy kawałek drobno skrojonego boczku
jest twarzą Malfoya, a jej zadaniem jest je wszystkie zmasakrować.
Przez jej ciało raz po raz
przechodziła fala złości i frustracji. Nie mogła uwierzyć, że ten blond dupek
wymyślił coś takiego. Mieli pokazać się z jak najlepszej strony, a nie chlać na
umór!
Prawda jest taka, że
Hermiona bardzo dobrze wiedziała, jak to „zapoznawcze picie” się skończy. Wiedziała i to ją najbardziej w tym wszystkim przerażało.
W gruncie rzeczy kac, którego niechybnie
spodziewała się na drugi dzień, stanowił najmniejszy problem. Bardziej bała się
swoich reakcji i tłumionych uczuć. Bardzo dobrze pamiętała, co się działo za
każdym razem gdy przesadziła z alkoholem w obecności Malfoya. Mimo wściekłości
oraz wiecznych kłótni, nadal czuła do tego buca ogromny pociąg, nad którym, co
gorsza, nie zawsze potrafiła zapanować. Jak to ją frustrowało!
Powinna być na niego zła, powinna być wściekła,
a nie czuć niepohamowaną ochotę, żeby pogłaskać go po policzku!
Czy ja naprawdę to pomyślałam?!
Wyprostowała się na moment zdziwiona własnymi
pokrętnymi pragnieniami, po czym potrzepała głową i wróciła do poprzedniego
zajęcia, czyli eliminowania boczku o twarzy Malfoya Juniora, z talerza.
Od pamiętnego wyzwiska w „Trzech Miotłach”,
chłopak nie przestał być złośliwy, jednak już więcej nie usłyszała tego
ohydnego, obraźliwego słowa.
Jakby spojrzeć na to z szerszej perspektywy,
bardziej zabolał ją chyba fakt pocałunku ślizgona z tą wywłoką Greengrass, niż
sama obelga. Ona oczywiście przeważyła szalę, lecz była jedynie kroplą w
oceanie goryczy.
A teraz jeszcze flirtuje z tą Rabielle!
Zwróciła spojrzenie w stronę osobnego stolika,
przy którym siedzieli goście.
Musiała przyznać, że Francuzka potrafiła być
naprawdę w porządku, jeśli tylko tego chciała. I była mądra. Szkoda tylko, że
priorytetem tak młodej dziewczyny było zdobycie przystojnego faceta, a nie
dobrego wykształcenia. Dobra, może i trochę ją polubiła, nie zmienia to jednak
faktu, że irytują ją te końskie zaloty...
I nie chodzi tu tylko o Malfoya. Po prostu nie
toleruje takiego pustego zachowania u dziewczyn, ot co!
Wmawiaj sobie, wmawiaj...
Pokręciła głową z irytacją, a jej spojrzenie
powędrowało do siedzącego naprzeciw Rabielle, Pierre'a.
Pierre. Cudowny, miły, uczynny, ciepły,
wyrozumiały i cholernie przystojny. Czuła się przy nim, jakby znali się od
zawsze. Rozumieli się bez słów, nie musiała tłumaczyć swoich uczuć czy
poglądów, doskonale wiedział co zaprząta jej myśli w danym momencie.
Miał niezwykle szeroką wiedzę na temat zachowań,
myślenia czy sposobu bycia kobiet. Bezbłędnie przewidywał jej reakcje, potrafił
załagodzić złość czy ból. Był idealnym kandydatem na przyjaciela i z pewnością
byłby świetnym kochankiem. Która nie chciałaby takiego faceta jak on?
Nagle przez jej głowę przemknęła przebiegła,
wręcz zła myśl.
Spojrzała na Malfoya, który właśnie ze
znudzeniem wysłuchiwał szczebiotu młodszej latorośli Greengrassów, a następnie
z powrotem na Pierre'a. Wiedziała, że to, co planowała jest niezwykle okrutne,
coś jej jednak mówiło, że powinna tak zrobić.
- O czym myślisz? - zapytała Ginny, która
właśnie wcisnęła się na miejsce obok niej. Podążyła za wzrokiem przyjaciółki, a
jej brwi podjechały pod samą grzywkę. - Ciasteczko...
Hermiona zarumieniła się zarówno do swoich myśli
jak i na dźwięk słów Rudej.
Sięgnęła po kromkę chleba postanawiając wreszcie
zjeść okaleczoną jajecznicę, a w tym samym czasie Wesleyówna nalała sobie
herbaty.
- No więc? Jak wam minął dzień?
- W porządku – odpowiedziała, przełykając swoją
porcję. - Ale ten kretyn wymyślił sobie na dziś libację alkoholową...
Ginny odłożyła dzbanek, patrząc na nią z nikłym
uśmiechem.
- Jutro są zajęcia...
- ...właśnie to starałam się mu uświadomić!
- … jednak myślę, że nie jest to taki zły
pomysł.
Hermiona spojrzała na przyjaciółkę jak na
kosmitę, omal nie dławiąc się jednym z kawałków boczku, które wcześniej
maltretowała. Karma wróciła...
- Oj no, nie patrz tak na
mnie – powiedziała łagodnie Ginny, sięgając po kanapki z łososiem. - Uważam, że
wspólne picie dobrze wam zrobi, oczywiście, nie w za dużych ilościach. -
Podobno alkohol rozwiązuje języki i zbliża ludzi, tak słyszałam.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Ginevrą Weasley?!
Ruda zaśmiała się wesoło, widząc niedowierzanie
na twarzy Prefekt.
- Daj spokój. Rozluźnij się, bo ostatnio jesteś
jakaś sztywna...
- To samo powiedział dzisiaj ten dupek... -
wymruczała z urazą, odsuwając od siebie pusty talerz.
- No widzisz? - kontynuowała łagodnie Ginny,
ignorując zupełnie spojrzenie godne wściekłego hipogryfa, które poleciało w jej
stronę. - Jak chcesz to wpadniemy też, będzie więcej ludzi, będzie raźniej.
- “My” czyli kto? - zapytała Hermiona, ważąc w
myślach propozycję przyjaciółki. Właściwie nie był to taki zły pomysł. Z dwojga
złego, wolała mieć przy sobie przyjaciółkę, nawet jeśli i jej miałby grozić
jutrzejszy kac.
- Ja i Blaise – odpowiedziała zwięźle,
odwracając twarz, żeby ukryć ognisty rumieniec.
Widząc zachowanie przyjaciółki, Hermiona
przysunęła się do niej, niemal wciskając w nią swoje ramię.
- Ginevro Weasley – zaczęła poważnym tonem,
łapiąc jej spojrzenie. - Czy ja o czymś nie wiem?
- Nie jesteśmy parą, jeśli o to pytasz –
odpowiedziała szybko, zarumieniona dziewczyna. - Po prostu się przyjaźnimy.
Nasze stosunki są platoniczno- przyjacielskie.
- Platoniczno- przyjacielskie? - zdziwiła się
Hermiona, na to dziwne określenie. Widząc, że przyjaciółka jedynie kiwa głową
na potwierdzenie, nie mając zamiaru odpowiedzieć, wzruszyła ramionami. - No
dobrze. O dwudziestej u nas. Nie spóźnijcie się.
Mówiąc to, podniosła się z miejsca. Ruszyła w
stronę wyjścia, machając z uśmiechem Harry'emu i Lunie siedzącym przy stole
Ravenclawu, a następnie zniknęła w ciemnym korytarzu, próbując wykrzesać w
sobie choć odrobinę entuzjazmu.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
- Gdzie te nachosy? - krzyczała panna Granger,
biegając po pomieszczeniu. Do przybycia gości zostało zaledwie dziesięć minut,
a na stole nie pojawiła się nawet połowa przystawek.
- Nie gorączkuj się tak, Granger – powiedział
Malfoy, niosąc w rękach osiem butelek Ognistej Whiskey. Na jego ustach błąkał
się cień uśmiechu, a w oczach widoczne było rozbawienie.
Hermiona spojrzała na niego z wyrzutem, a jej
oczy przybrały rozmiar spodków, na widok tak dużej ilości alkoholu.
- Masz zamiar to wszystko dzisiaj wypić?!
- Lepiej mieć więcej niż żeby zabrakło –
wytłumaczył blondas w miarę neutralnym tonem. - Najwyżej zostanie.
- Jaaasne! Słyszałeś, żeby kiedykolwiek „coś
zostało”?- zakpiła Hermiona, patrząc na niego z mieszanymi uczuciami. -
Merlinie, dopomóż...
- Spoko, nie dramatyzuj – uciął Malfoy i
rozłożył butelki pod stołem.
Nawet nie zauważyli kiedy atmosfera gniewu
panująca między nimi, przeszła na stopień neutralny, momentami wręcz
koleżeński.
Nawet jeżeli zdali sobie z tego sprawę, to nie
dali po sobie nic poznać. Zupełnie tak, jakby się bali, że ta bańka mydlana,
która została wypuszczona niedawno, pęknie pod wpływem choćby najmniejszego,
złego ruchu.
Poszedł po szklanki i wyjął przy okazji kilka
półmisków. Wiedział, że Granger planuje zaserwować jakieś przystawki.
- Weź dwie więcej – usłyszał jej łagodny,
zamyślony głos. - Przyjdą też Ginny z Blaisem.
Chciał coś powiedzieć, jednak zrezygnował.
Wzruszył ramionami, po czym bez słowa złapał dwie dodatkowe szklanki i ułożył
całość na stoliku.
Rozejrzał się dookoła sprawdzając, czy zrobił
wszystko, co do niego należało. Stwierdzając, że wszystko jest na swoim
miejscu, a on sam wygląda nieskazitelnie, rozsiadł się w fotelu.
Jego wzrok momentalnie powędrował w stronę
Granger, która biegała od barku do stolika, donosząc coraz to nowe rzeczy.
Dziewczyna ubrana była w obcisłe dżinsowe
spodnie i ładną, zwiewną koszulkę a la nietoperz. Wyglądała...
normalnie, dziewczęco. Nie jak potwór zakopany w stanowczo za duże worki.
Przyglądał się jej, a przez jego ciało przepływała paleta uczuć. Niezwykle
podobało mu się, jak Gryfonka marszczyła swój niewielki nosek, albo jak z
frustracją zakładała za ucho zbłąkane kosmyki.
Poczuł się niezwykle swojsko. Zupełnie jakby był
we własnym mieszkaniu i organizował z dziewczyną imprezę dla znajomych.
Salazarze, co za sentymenty. Jaką dziewczyną?
Toż to Granger!
Skrzywił się, próbując wykrzesać w sobie choć
trochę złości w związku z resztą pochlebnych myśli na temat Gryfonki, jednak
nic z tego nie wyszło. Przetarł twarz otwartą dłonią, po czym poklepał się
lekko po policzku, z próbą pozbycia ogarniającego go odrętwienia.
Zerknął na zegarek i w tym samym momencie
rozległo się pukanie do wewnętrznych drzwi. Otworzył machnięciem różdżki i już
po chwili w salonie znaleźli się Rabielle z Pierrem.
- Cześć wam! - zawołał Pierre, wskakując na
kanapę jakby był u siebie.
Draco zmierzył go niezadowolonym spojrzeniem,
ale nie zdążył się odezwać, bo w tym samym momencie przybiegła Granger,
schylając się, by pocałować gościa w policzek.
Pieprzone żabojady... pomyślał Malfoy i momentalnie odwrócił spojrzenie, posyłając
wymuszony uśmiech w stronę Rabielle.
Czuł, że jeżeli dalej będą go prowokować, szanse
na brak kłótni dzisiejszego wieczoru spadną praktycznie do zera. A nie chciał
tego. Nie miał zamiaru robić z siebie idioty. Teraz nad sobą panował, bo był
trzeźwy. A skoro na trzeźwo irytują go takie rzeczy, to co będzie jak się
napije? Wolał tego nie wiedzieć...
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Hermiona gnana głęboko zakorzenionym
postanowieniem, podbiegła do Pierre'a serwując mu soczystego całusa w policzek.
Miała nadzieję, że zaangażuje się w jej grę i że nie będzie później cierpiał.
Wiedziała, że robi źle, ale co innego jej pozostało? Malfoy to dupek, a dupki
zasługują na zemstę. Oko za oko, ząb za ząb, zazdrość za zazdrość.
Spojrzała w oczy gościa, próbując przekazać mu
niemy komunikat, w którym zawarła całą prośbę oraz przeprosiny. Odpowiedział
jej zdezorientowaniem, jednak po chwili uśmiechnął się radośnie, obejmując ją
ramieniem.
Wydała z siebie zduszone westchnienie ulgi.
Zrozumiał. Może nie do końca tak, jakby tego pragnęła, ale zawsze coś.
Zerknęła kątem oka w stronę Malfoya, a na widok
tłumionego gniewu wymalowanego na nieskazitelnie bladej twarzy, uśmiechnęła się
przelotnie. Ułożyła głowę na ramieniu Pierre'a, na co przygarnął ją mocniej do
siebie. Poczuła jak jej ciało zalewa ostra fala wyrzutów sumienia.
Nie powinna się tak zachowywać, to nie po
gryfońsku...
Mimo własnych myśli, nie zmieniła pozycji w
żaden sposób, przywierając do niego jeszcze bardziej.
Będę tego żałować...
Cisza, która ich otaczała, była naprawdę
niezręczna. Wręcz czuło się przenikające przez skórę napięcie i rosnącą złość.
Hermiona skuliła się w sobie, mając pełną
świadomość, że winę za tę wrogą atmosferę ponosi właśnie ona i już miała się
odezwać, żeby rozładować sytuację, kiedy drzwi do dormitorium otwarły się, a do
środka wparował Blaise Zabini.
- Jestem już, jestem. Cieszę się, że czekaliście
na główną gwiazdę dzisiejszej imprezy – powiedział, kłaniając się nisko przed
każdym z obecnych. Na jego pełnych ustach igrał szelmowski uśmieszek, a cała
postawa emanowała czystym rozbawieniem.
- Zapewne. Każdy z niecierpliwością oczekiwał
twojej cudownej osoby, hę? - zapytała Ginny ze śmiechem, wynurzając się spoza
jego pleców.
- Oczywiście, Wiewióreczko. Czyżbyś ośmieliła
się w to wątpić? - jego wyraz twarzy zmienił się na drapieżny i z udawanym
oburzeniem zaczął się do niej zbliżać.
Ginny roześmiała się histerycznie, po czym
zrobiła krok w tył, uciekając przed jego rękami.
Hermiona obserwowała ich z coraz większym
rozbawieniem. Z zadowoleniem zorientowała się, że ta dwójka świrusów z
powodzeniem rozładowuje napiętą atmosferę.
Rozejrzała się po twarzach już obecnych i
stłumiła śmiech.
Pierre wyglądał jakby ledwo powstrzymywał się od
wybuchnięcia gromkim śmiechem, Rabielle wpatrywała się w Blaise'a z prawdziwą
fascynacją i tylko Malfoy wyglądał, jakby chciał wyrzucić tę dwójkę za drzwi.
- Możecie skończyć już to przedstawienie? Jak
chcecie bawić się w gry wstępne, to może nie przy ludziach – skomentował
złośliwie, na co Ginny spłoniła się ogniście.
- A co ty taki sztywny, Malfoy? - prychnęła
Hermiona, za co otrzymała miażdżące spojrzenie.
- No właśnie, Smoku. Co ty taki sztywny?
Siedzicie wszyscy jakbyście się dowiedzieli, że Voldemort powrócił i zamierza
napaść na Hogwart – Zabini uśmiechnął się zawadiacko, wywołując histeryczny
śmiech u Rabielle.
- Jaki ty zabawny – zaćwierkała dziewczyna,
mrużąc zalotnie powieki.
Hermiona powstrzymała nagłą chęć walnięcia
Francuzki w łeb. Bardzo dobrze znała to spojrzenie. Widziała je niemal
codziennie, skierowane w stronę Malfoya. Czyżby zmieniła obiekt westchnień?
Zerknęła na Ginny i zauważyła jak ta mierzy
Rabielle wściekłym spojrzeniem zwężonych oczu.
- To skoro jesteśmy już w komplecie – zaczął
Pierre, patrząc pytająco w stronę Prefektów. Otrzymawszy potwierdzenie, lekkim
skinieniem głowy Hermiony, uśmiechnął się znacząco. - Może zaczniemy imprezkę?
- Jestem za! - zawołał Blaise, usadawiając się w
niewielkiej odległości od Rabielle, która, ku zgrozie Ginny, zaczęła zalotnie
się do niego uśmiechać.- Polewaj, Smoku!
Malfoy zmierzył przyjaciela przeciągłym
spojrzeniem, ale bez szemrania zabrał się za otwieranie pierwszej butelki.
- Ma być zapoznawczy wieciór, łi?-
zaszczebiotała Rabielle, odrywając wzrok od Zabiniego. - Ja proponuję gra.
Wszyscy spojrzeli na nią ze szczerym
zaciekawieniem.
- Jaką grę, Rabielle? - zapytał Pierre,
neutralnym tonem.
Dziewczyna zmierzyła go zimnym spojrzeniem, ale
odpowiedziała, opierając się wygodnie w fotelu.
- Magiczni pytani i odpowiedzi.
- To znaczy? - zapytała Hermiona, nie do końca
rozumiejąc.
Malfoy przewrócił oczami na ten totalny brak
ogarnięcia w świecie magicznym, ale nijak tego nie skomentował. Gryfonka widząc
ten gest, posłała mu pełne złości spojrzenie, po czym obróciła się z
oczekiwaniem w stronę Rabielle.
- To taka gra – odezwała się Ginny, z dość
niemrawą miną. Chyba nie zapałała miłością do ślicznej Francuzki. - Polega na
tym, że rzucamy na wszystkich członków specjalne zaklęcie, uniemożliwiające
udzielenia fałszywych odpowiedzi. Różdżkę, którą rzuciło się owe zaklęcie,
kładziemy na środku i w trakcie zadawania pytań, nakierowuje się na osobę
odpowiadającą, pilnując jej prawdomówności. Jeżeli skłamie, przez jej ciało
przechodzą nieprzyjemne wibracje, a różdżka wypuszcza czerwony dym. Grę zawsze
zaczyna się od najstarszego w gronie i idzie się zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
- A kończy? - zapytała Hermiona, trawiąc w
myślach wszystkie informacje.
- Kończy w momencie, kiedy każdy odmówi
udzielenia odpowiedzi dwa razy – tym razem odezwał się Pierre, obserwując
uważnie Rabielle.
Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie, wytrzymując
jego spojrzenie.
- To co, Granger. Wchodzisz, czy tchórzysz? -
zapytał Malfoy, przykładając szklaneczkę do ust. W jego stalowoszarych oczach
błysnęły iskierki złośliwości.
- Przymknij się, Malfoy – syknęła, mrużąc oczy.
Głupi, arogancki, pieprzony arystokrata.
- Gramy.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
- Hej, to nie fair! - wykrzyknął Zabini, patrząc
na Malfoya na poły z rozbawieniem, na poły złością. - Czemu zawsze ja dostaję
takie pytania?!
Ginny spojrzała na niego, z trudem tłumiąc
wybuch śmiechu. W miarę upływu czasu, a także opróżniania coraz większej ilości
alkoholu, pytania stawały się coraz śmielsze i coraz bardziej sprośne.
Kolejka leciała za kolejką, wprawiając pijących
w coraz większe upojenie, a co za tym idzie w coraz lepszy humor.
Niepozorny, złocisty płyn uwalniał w nich
nieograniczone pokłady pomysłów, na coraz to różne pytania.
Początkowo były bardzo niewinne, dzięki czemu
dowiedzieli się, że Pierre jest pół Francuzem, pół Anglikiem, czarodziejem
półkrwi, jego tata jest reżyserem filmowym, a on sam lubi włoską kuchnię oraz
długie rozmowy nocą.
Odmówił jedynie odpowiedzi na pytania o jego
obiekt zainteresowań, częstotliwość zaspokajania samego siebie, a także ogólne
doświadczenie seksualne, które oczywiście pojawiły się stosunkowo niedawno.
Rabielle także nie została już ani jedna
możliwość odmowy odpowiedzi, a o niej samej dowiedzieli się, że jest w połowie
wilą od strony matki, lubi typowo francuską modę, interesuje się
dziennikarstwem, a jej największym marzeniem jest zdobycie przystojnego i
bogatego męża.
Przy udzielaniu tej ostatniej odpowiedzi nie
omieszkała obdarzyć powłóczystym spojrzeniem zarówno Zabiniego jak i Malfoya.
Wszyscy spojrzeli w oczekiwaniu na Blaise'a,
który nijak nie mógł się wymigać od odpowiedzi.
- Odpowiedz, nie chrzań – powiedział Draco,
podnosząc szklankę, a w jego wzroku zatańczyły złośliwe iskierki.
- Trzy razy, okej? Kupiłem mugolskie Playboye
trzy razy.
Ginny roześmiała się w głos słysząc to wyznanie,
a Blaise obdarzył ją zadziornym spojrzeniem, w którym kryła się lekka groźba.
Na widok tego spojrzenia, Ruda momentalnie się
uspokoiła, a na jej twarz wypłynął wyraz przerażenia. Podniosła jednak
podbródek do góry, obiecując sobie, że za nic nie pokaże własnego zakłopotania.
- Powiedz mi, Wiewiórko... O kim skrycie marzysz
po nocach? - zapytał Zabini, posyłając jej zadziorne spojrzenie.
Miała jeszcze jedną możliwość odmowy odpowiedzi,
jako ostatnia z grających, co dało jej racjonalny powód do przywołania na twarz
wrednego uśmieszku.
Od niej zależało, czy gra będzie trwała nadal
czy skończy się właśnie w tym momencie.
Rozejrzała się po twarzach grających, sprawiając
wrażenie głęboko zamyślonej nad odpowiedzią.
Wszyscy byli już nieźle wstawieni, a z samego
rana odbywały się przecież lekcje.
Postanowiła posłuchać głosu rozsądku,
jednocześnie wykorzystując szansę wymigania się od odpowiedzi.
- Odmawiam – powiedziała z wrednym uśmiechem i w
tym samym momencie różdżka Hermiony zadygotała wypuszczając szary dym,
oznaczający koniec gry.
Ginny wstała z miejsca, rzucając Blaise'owi
zadziorne spojrzenie, po czym ruszyła w stronę łazienki.
Stanęła przed lustrem, chlapiąc twarz zimną
wodą. Była zmęczona, pijana i zła. Rabielle działała jej na nerwy jak nikt
inny, tymi swoimi końskimi zalotami oraz powłóczystymi spojrzeniami rzucanymi w
stronę Zabiniego.
Nie chciała się do tego przyznać, ale była
zazdrosna. I to nie trochę... była CHOLERNIE zazdrosna!
Miała ochotę wytargać tę małą, skretyniałą wilę
za włosy.
I co z tego, że jest piękna? Co z tego, że mało
kto potrafi się jej oprzeć? Blaise jest mój!
Spojrzała w swoje odbicie ze zdziwieniem. Pierwszy
raz odważyła się przyznać przed sobą do pełni odczuć. Teraz była już pewna.
Czuła coś do Diabła i z pewnością nie było to żadne błahe uczucie.
Postanowiła, że porozmawia z nim jak
najszybciej. Przecież, chyba nie jest mu tak do końca obojętna skoro nadal z
nią przebywa, prawda?
Wytarła mokrą twarz ręcznikiem, po czym wyszła
do salonu.
Przywitała ją niezwykła cisza, więc zmarszczyła
w zdziwieniu czoło.
Co się dzieje?
Ruszyła w stronę kanapy i z
trudem powstrzymała parsknięcie śmiechem. Hermiona leżała na torsie Pierre'a,
obejmowana przez jego rękę, na niej leżał Malfoy, przytulając jej drobne ciało
niemalże w zaborczym geście, a na jego udzie leżała druga ręka Francuza.
Tworzyli naprawdę niezły
trójkąt i wprawiali Rudą w niemałe rozbawienie. Już miała się roześmiać, gdy
zobaczyła coś, co na dobre usunęło uśmiech z jej twarzy.
Na fotelu z jej prawej
strony spał Blaise i wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby nie śpiąca mu
na kolanach Rabielle.
Ginny poczuła, jak
nienawiść wraz z bezsilną złością, rozprzestrzeniają się po jej ciele. Zwinęła
dłonie w pięści, z trudem powstrzymując zdradliwe łzy.
A ona myślała, że nadal mu
zależy... naiwna, głupia kretynka!
Miała ochotę potraktować
oboje swoim słynnym Upiorogackiem, jednak powstrzymała się w ostatniej chwili,
obracając się na pięcie i znikając w ciemnym korytarzu. Po jej czerwonych ze
złości policzkach popłynęły łzy.
Nie wybaczy mu tego. Nie wybaczy.
Biedna Ginny już sobie wyobrażam jaka będzie złośliwa i wredna w stosunku do Diabełka. Proszę napisz szybko nowy rozdział bo nie wytrzymam. Uwielbiam Twój blog i na niego zagłosowałam bo Ci się należy wygrana. Karola
OdpowiedzUsuńBiedna kochana Gin :( w pełni zgadzam się z anonimkiem Karola :D ehhh nie.mogę się doczekać ;) zachowują się gorzej niż dzieci ^^ Weny:D Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńBiedna Giny.... Ale to nie wina Baisa biedaczek nie wiedział co robi. To tą głupia Francuska się do niego przyzsała, a jak wszyscy wiemy faceci jeśli chodzi o piękne kobiety są słabi (po pijaku to już wogóle). W sumie ciekawa jestem czemu Pewoll tak nie lubi się z Rabielle... A no i właśnie trójkącik w stylu Hermiony awwww.... xd Ale Miona zaczęła się robić totalna Świnka. Tak wykorzystywać biednego Pierre'a... Co tą zazdrość robi z ludźmi? Ciekawa jestem jakie będą mieć miny jak wstaną rano ;p
OdpowiedzUsuńBuźki,
Melania Zabini
Uwielbiam ♥ Rozdział jest świetny, tak jak i całe opowiadanie :) Szkoda Ginny, ale mam nadzieje, że wszystko się wyjaśni :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Biedna Ginny :c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Blaise szybko przeprosi ją, za to małe nieporozumienie :D
Rabielle.. Nie lubię tej zołzy! Napierw przystawia się do Draco a teraz do Blaisa. Głupia dziewucha :P
Oh, ta Hermiona. Niegrzeczna jest, oj niegrzeczna. Tak wykorzystywać biednego Pierre'a. Ukazują się w niej ślizgońskie cechy xd Jestem ciekawa ile jeszcze Draco i Hermiona będą się tak zachowywać :D
Rozdział wyszedł cudownie, czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Rozdział był genialny! Cieszę się, że Pierre jest jak taki dobry starszy brat, bo chyba bym nie zniosła, jeśli by chciał podrywać -Herm. -.- Trójkącik niezły. xD Muszą częściej pić.
OdpowiedzUsuńMam uczucia takie jak Gin i Herm. Wytargałabym tę idiotkę za kudły! Jak śmie podrywać Smoka i Diabła?
Ech. Biedna Gin. I znów się pokłócą? Nie, no.. Ile można? Wy dwoje, pogadajcie sobie raz, a dobrze i szczerze, a nie takie omijanie prawdy, a potem cierpicie. A Malfoy'owie niech potem przykład wezmą. ^^ Bardzo bym chciała, aby Draco się wreszcie przyznał do tego uczucia. :P Byłoby miło.
Już nie mogę się doczekać następnego! :3
Ana M.
Szkoda mi Wiewióreczki :c chociaż ona przyznała się przed sobą, że czuje coś do Blaise'a.
OdpowiedzUsuńOgólnie to ten rozdział bardzo mi się podobał. Jest napisany tak strasznie lekko ;)
Pozdrawiam, em.
Wiesz, chyba najbardziej lubię w Twoim blogu opisy relacji Ginny-Blaise :)
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię ich jako parę, ale w żadnym innym opowiadaniu nie są pokazane tak przyjemnie :D
Trochę współczuję Gin :'(
I Pierrowi też... Choć sądzę, że się domyśli zamiarów Gryfonki :P
Pozdrawiam, Ludum :*
Świetny rozdział. Szczególnie spodobała mi się końcówka;'' Hermiona leżała na torsie Pierre'a, obejmowana przez jego rękę, z kolei na niej leżał Malfoy, przytulając jej drobne ciało niemalże w zaborczym geście, a na jego udzie leżała druga ręka Francuza.''
OdpowiedzUsuńPadłam <3 Wciąż się szczerzę jak głupia i przestać nie mogę. Hermiona jest rozwalająca :) Te libacje alkoholowe...
OdpowiedzUsuńJa tam Ginny nie współczuję,twarda jest,bardziej się martwię o Zabiniego i karę jaką Wiewióra dla niego wymyśli.
A jeśli chodzi o Pierra,nie lubię go i Rabielle też.Niech Malfoy ich zniszczy,tak ładnie,po Malfoy'owsku.
Buziaki;*
Mam mieszane uczucia xD z jednej strony ciesze się ze Miona chce dać popalić Malfoyowi, i że Ginny w końcu coś sobie uświadomiła, a z drugiej strony jestem zła na Blaise, że pozwala tej Rabiell się podrywać. Awrrrr.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej ;)
zapraszam do siebie na nowy rozdział http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com oraz http://milosny-skandal.blogspot.com
nie wiem czemu nie wyświetla się w aktualizacjach :*
Pozdrawiam gorąco Avad Ka;*
Też bym nie wybaczyła, Ginny powinna się na nim odegrać. Nie lubię tej Rabielli. Hermionka jest zarąbista :D Rozdział wspaniały, życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w ciągu jednego dnia i jestem pod ogromnym wrażeniem! ;) Piszesz świetnie, budujesz napięcie, kilka razy nawet roześmiałam się na głos podczas lektury. Czekam niecierpliwie na kolejną część, życzę dużo weny. W zakładce SPAM zostawiam swoją twórczość, liczę na szczerą opinię ^^ Pozdrowienia i piiiisz szybciej! :D
OdpowiedzUsuńWczoraj przez całą noc czytałam Twojego bloga, pochłaniając w międzyczasie ogromne ilości lodów! Kiedy pojawi się następny rozdział?!Wyczekuję niecierpliwie, i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń~zniecierpliwiony
Artysta Malarz <3
W nocy siedziałam i przeczytałam wszystkie rozdziały, i muszę przyznać, że wspaniale piszesz! Myślałam, że Draco w końcu zacznie ujawniać swoje uczucia, kiedy tak się przejmował losem Hermiony w Skrzydle Szpitalnym, a tu takie rozczarowanie, znowu kłótnie. :( Ale z jednej strony to dobrze, trzymasz nas w niepewności i odzwierciedlasz prawdziwego Malfoya, który zmienia się bardzo powoli. :)
OdpowiedzUsuńU mnie pojawił się pierwszy rozdział, więc zapraszam do czytania. :)
http://dramione-pod-oslona-nocy.blogspot.com/
Wiedziałam, że jak Malfoy coś wymyśli, to na pewno nie będzie nudno :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, co Diabeł powie Ginny, gdy się natkną na siebie. Może jednak Ruda mu wybaczy? :D
Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny :3
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Haha najfajniejszy trójkącik. Biedactwo z Ginny. Jak on mógł. Wszystko jest super ładnie. Przepraszam że tak krótki komentarz ale, pisze z telefonu. Komputer mam zepsuty. Jeszcze raz sorka
OdpowiedzUsuńBuziaczki i weny Tatia.
Swietny rozdzial, czytajac te zabawne elementy smialam sie do ekranu ;> Czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz, ale także sam pomysł na historię. Mam nadzieję, ze zakończy ona się tak jakbyśmy się tego spodziewali ;) Może nawet happyendem, ale niespodziewanie :)
OdpowiedzUsuńZawsze jestem sceptycznie nastawiona do nowych bohaterów bo wiem, że zazwyczaj wprowadzają zamęt i czuję, że i tym razem tak będzie. Czekam aż francuscy uczniowie ujawnią swoje intencję.
Pozdrawiam i życzę weny :)
Pożoga
Świetny rozdział,z niecierpliwością czekam na następny.:d
OdpowiedzUsuńkiedy bd nn?? bo już się nie mogę doczekać !! :)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy rozdział?. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Madzia
OdpowiedzUsuńCudny rozdział :)
OdpowiedzUsuńByło w nim tyle emocji, ale chyba najwięcej w końcówce. Biedna Ginny.
Nie lubię tej całej Rabielle.
Już nie mogę się doczekać kontynuacji.
Pozdrawiam,
Bloom
Biedna Ginny! Rozdział super!
OdpowiedzUsuńWyobrażała sobie, że każdy kawałek drobno skrojonego boczku jest twarzą Malfoy'a, a jej zadaniem jest je wszystkie zmasakrować.
Haha tutaj sie usmialam♡
Pozdrawiam magicznie
~hope~
Hahahahaha, rozdział super, uśmiałam się :D
OdpowiedzUsuńOby takich było więcej <3
B.
Rozdział genialny, jak zwykle :) Malfoy i Hermiona wywołujący w sobie zazdrość niemiłosiernie mnie bawią.
OdpowiedzUsuńTylko szkoda mi Ginny. Biedna musiała patrzeć jak jej Blaise ma na kolanach tę wredną Francuzkę. Mam nadzieję, że ślizgon w końcu się ogarnie, a Hermiona i Draco przestaną w końcu udawać, że nic do siebie nie czują.
Nie mogłam z tej koszulki a la nietoperz :D
OdpowiedzUsuńSwietna impreza.
OdpowiedzUsuńPozdrawuam,
Tsuki
Muszę przyznać Draconowi rację - Hermi rzeczywiście trochę przynudziła xD Ale to drażnienie się w Dziurawym Kotle ... Draco nie powinien jej dawać dopić swojego piwa . I jeszcze Rabielle daje nadzieje .. No kurde . Jest MALFOY'EM więc niech się odwali od tej pustej szmaty (za przeproszeniem ) !
OdpowiedzUsuńHermiona i Pierre do siebie pasują <3 A te ich przytulaski , buziaczki są najlepsze <3
Gra w magiczne pytania i odpowiedzi (czyli to by była gra w Magiczną Rożdżke ) była Mega ! <3
Trochę szkoda , że Ginny tak to zakończyła , bo byli nieźle wstawieni , więc mogło być ciekawie :c
Współczuję Ginny , że to zobaczyła. Ale założe się , że Blaise pewnie zasnął pierwszy a ta pusta ***** to wykorzystała !
Uuuu <3 Pierre obejmuję Hermi , która na nim leży , jednocześnie jest obejmowana również przez leżącego na niej Dracona <3 ... Na którego UDZIE jest ręka Pierre'a ?! Ale to chyba nie gej ? ( nie żebym była nietolerancyjna ) xD Mam nadzieję ,że nie :3
/DramiLoveStory