25 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XVII



ROZDZIAŁ XVII

Wbrew wcześniejszym obawom, kolejne trzy dni nie były wcale takie złe. Goście z Francji zachowywali się raczej znośnie, a jedynie panna Granger przynudzała momentami, snując zbyt długie opowieści na temat historii Hogwartu, Hogsmeade, Wrzeszczącej Chaty oraz innych, niezwykle ciekawych według niej miejsc. Takie przemowy najczęściej kończyły się dosyć ostrą wymianą zdań pomiędzy Prefektami, a także lawiną niezbyt pochlebnych epitetów pod adresem Malfoya. W efekcie tego Pierre niemal pokładał się ze śmiechu, Rabielle patrzyła na nich dziwnym wzrokiem, żując ostentacyjnie gumę, a sami zainteresowani nie odzywali się do siebie już do końca dnia.
Relacje między nimi nie poprawiły się nawet na jotę, a realizacja harmonogramu zgodnie z założeniami tylko i wyłącznie Hermiony, bynajmniej tej poprawie nie sprzyjała. Draco najzwyczajniej w świecie się nudził, zwiedzając zakątki zamku, czy oglądając zabytkowe miejsca w pobliskich wioskach, które w gruncie rzeczy znał na pamięć już od dobrych paru lat. A kiedy cudowna panna prefektówna wyskoczyła z odwiedzinami Doliny Godryka, miejsca narodzin sławetnego Harry'ego Pottera, Wybawcy świata magicznego, myślał, że umrze z nadmiaru uwielbienia i czci skierowanej w stronę Wybrańca.
Pozwalał jej na to. Pozwalał tylko i wyłącznie dlatego, że wiedział, iż długo to już nie potrwa. Specjalnie ułożył harmonogram w ten sposób, by irytująca Gryfonka mogła popisać się swoją nieograniczoną wiedzą przez połowę tygodnia. Zgodnie z tym założeniem został jej jedynie dzień dzisiejszy i to dokładnie do godziny osiemnastej, czyli do kolacji. Później on przejmie pałeczkę.

Uśmiechnął się pod nosem niczym złoczyńca, planujący kolejną owocną napaść, a jego dłoń zacisnęła się na do połowy opróżnionym kuflu Kremowego Piwa.
Granger wymyśliła sobie, że odwiedzą dziś Pokątną, gdzie oczywiście wygłosiła długi, usypiający wykład na temat różnych budynków. Od całkowitej śmierci z nudów uratował ich ten Pierdek, zadając pytania i odwracając uwagę zaabsorbowanej dziewczyny. Musiał przyznać, że w tym momencie poczuł do niego coś na kształt wdzięczności. Myślał, że jeszcze chwila i po prostu zaśnie na stojąco, co niechybnie skończyłoby się bolesnym upadkiem na ziemię.
Po trzech godzinach męczarni, dziewczyna w końcu postanowiła się nad nimi zlitować i zaproponowała chwilę przerwy na kolejkę Kremowego Piwa w „Dziurawym Kotle”. Cała trójka przyjęła to z niekrytym entuzjazmem, co wywołało na jej twarzy ledwo widoczny wyraz zawstydzenia, a także przykrości. Na ten widok Draco poczuł, jak coś ściska go za serce i w tym samym momencie zalała go paląca fala wyrzutów sumienia. Miał ochotę do niej podejść i w geście pocieszenia, pogłaskać po włosach. Z drugiej jednak strony, kto jej kazał tyle gadać? Czy naprawdę sądziła, że wszystkich interesuje historia, w dodatku w tym samym stopniu, co ją? Toż to fanatyczka pomału!
Usłyszał głośny śmiech Pierre'a z prawej strony, co przywróciło go do rzeczywistości. Spojrzał kątem oka na radość wymalowaną na twarzach Granger i tego chłystka, a jego ciałem wstrząsnął dreszcz wściekłości.
No i co cię to, głąbie obchodzi?!
Prychnął pod nosem, podnosząc swój kufel, ale jedynie spojrzał na niego i opuścił z powrotem. Nie mógł uwierzyć, że zamiast Ognistej pije taki chłam. Granger chciała zachować pozory porządnych uczniów, więc jasno dała do zrozumienia, że piją tylko i wyłącznie ten trunek. Cóż, zostało jej jeszcze... spojrzał na mosiężny zegarek, zdobiący jego arystokratyczny nadgarstek- dokładnie piętnaście minut. Od osiemnastej on przejmie prym, dobrze.
Oparł się nonszalancko, wyciągając nogi pod stołem, a jedną rękę położył na oparcie krzesła. Spojrzał na siedzącą naprzeciw niego Francuzkę, starając się ignorować rosnące poirytowanie na dźwięk coraz głośniejszego śmiechu swojej współlokatorki. Rabielle siedziała sztywno, opierając ręce na stoliku i z niezwykłym zaangażowaniem oglądała własne paznokcie. Nawet największy głąb domyśliłby się, że i jej nie do końca pasuje ta zażyłość między Granger, a Campbellem.
- Masz słonko, dopij – powiedział Draco zalotnie, podsuwając jej swój, nadal do połowy opróżniony kufel. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko, najwyraźniej węsząc jakąś bliższą znajomość, po czym przełożyła rurkę z własnego piwa i przyssała się do niej z lubieżnym wyrazem twarzy.
Widząc to zachowanie, Draco ledwo powstrzymał się od parsknięcia zimnym, pogardliwym śmiechem. Zamiast tego uśmiechnął się do niej i puścił oczko. Dziewczyna zarumieniła się ogniście, na co wyprostował się zadowolony.
Nie zrobił tego bez przyczyny. Czuł na sobie wzrok Granger, dokładnie w momencie kiedy Francuzka przyssała się do rurki. Nie mógł powstrzymać się od wykorzystania tak cudownej okazji.
Usłyszał ciche prychnięcie, które jedynie poszerzyło uśmiech na jego przystojnej twarzy
- Dobra dzieciaki, zbieramy się, bo kolacja dokładnie za pięć minut – powiedział, podnosząc się z miejsca i łapiąc za swój płaszcz.
Z dezaprobatą zobaczył, że francuski dupek pomaga ubrać się Granger i nie byłby sobą, gdyby nie zrobił tego samego z Rabielle. Na pokaz. Na złość. Miał być gorszy? Też był dobrze wychowany, do cholery!
- Brr, jaki tu zimno – jęknęła Bonnetty, kiedy zmierzali w stronę ciemnej uliczki.
Spojrzał na nią przelotnie, zastanawiając się nad intencją jej słów. Czyżby chciała, żeby ją objął?
Wzruszył ramionami.
- Spokojnie, zaraz będziemy na miejscu – powiedział, posyłając jej pocieszający uśmiech, na co dziewczyna skrzywiła się z zawodem. Udawał, że nie widzi tego grymasu, tylko odwrócił się do idącej z tyłu dwójki. 
- Ej, a wy tam się ruszcie.
- Spoko, Malfoy! Co ty taki punktualny i porządny dzisiaj jesteś, co? - zakpiła Granger, ale momentalnie przyspieszyła kroku, by za chwilę się z nim zrównać.
Kiedy go minęła, przez przypadek otarli się o siebie, a Draco poczuł jak przez jego ciało przechodzi mocny dreszcz.
Cholera, naprawdę jest zimno...
No bo jak mógłby się przyznać, że coś innego było powodem takiej reakcji? To by było nie po Malfoyowemu.
- Złapcie się za ręce – zakomenderował, przejmując od Hermiony rolę przewodnika i kiedy zobaczył, że wszyscy spełnili jego polecenie, aportował ich do Hogsmeade.
- Po kolacji idźcie się umyć i ogarnąć. Około dwudziestej przejdźcie do naszego dormitorium – poinstruował tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Granger spojrzała na niego ze zdziwieniem, marszcząc przy tym brwi.
- Malfoy, co ty kombinujesz?
- Trzeba się w końcu zapoznać jak należy – wytłumaczył prosto, aczkolwiek oschle, mając na względzie, że nadal ze sobą normalnie nie rozmawiają.
Dwójka Francuzów spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Co ty ma na myśli? - zaszczebiotała Rabielle, a w jej oczach pojawiło się podniecenie.
- W dwóch słowach; Ognista Whiskey.
Draco uśmiechnął się przebojowo, starając się powstrzymać rozbawienie na widok wzburzonej miny swojej współlokatorki.
Blondynka uśmiechnęła się zalotnie, a Pierre założył ręce na piersi, kiwając głową w zamyśleniu.
- Jutro. Są. Zajęcia – wysyczała Granger, rzucając w jego stronę błyskawice.
Poszerzył uśmiech, który w jednej chwili stał się bezczelny.
- Nie bądź taka sztywna, Granger.
Z mieszanymi uczuciami patrzył, jak dziewczyna prycha pod nosem, a jej brwi schodzą się jeszcze bardziej. Miał plany i nie miał zamiaru jej ustępować.
- Ja za! - zadeklarowała się Rabielle, podnosząc rękę do góry jak na zajęciach.
Spojrzenia całej trójki spoczęły na Campbellu czekając aż się wypowie.
Chłopak przyglądał się najpierw Hermionie, później Draco z taką mocą, że gdy ich oczy się spotkały ślizgon poczuł niepokojący dreszcz na karku.
Po chwili Francuz kiwnął głową i rozłożył ręce w geście bezradności.
- Uważam, że to dobry pomysł.
Granger spojrzała na niego z niedowierzaniem, za co posłał jej przepraszający uśmiech. Draco z ledwością powstrzymał się od zwinięcia dłoni w pięść i krzyknięcia „jest!”.
Odprowadził wzrokiem Hermionę, która wyprzedziła ich o parę metrów, prychając pod nosem i mamrocząc coś o „zdradzieckich niewdzięcznikach”.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Siedziała przy stole Gryfonów, podpierając głowę na jednej ręce, a drugą zawzięcie dłubiąc w swojej porcji jajecznicy. Wyobrażała sobie, że każdy kawałek drobno skrojonego boczku jest twarzą Malfoya, a jej zadaniem jest je wszystkie zmasakrować.
Przez jej ciało raz po raz przechodziła fala złości i frustracji. Nie mogła uwierzyć, że ten blond dupek wymyślił coś takiego. Mieli pokazać się z jak najlepszej strony, a nie chlać na umór!
Prawda jest taka, że Hermiona bardzo dobrze wiedziała, jak to „zapoznawcze picie” się skończy. Wiedziała i to ją najbardziej w tym wszystkim przerażało.
W gruncie rzeczy kac, którego niechybnie spodziewała się na drugi dzień, stanowił najmniejszy problem. Bardziej bała się swoich reakcji i tłumionych uczuć. Bardzo dobrze pamiętała, co się działo za każdym razem gdy przesadziła z alkoholem w obecności Malfoya. Mimo wściekłości oraz wiecznych kłótni, nadal czuła do tego buca ogromny pociąg, nad którym, co gorsza, nie zawsze potrafiła zapanować. Jak to ją frustrowało!
Powinna być na niego zła, powinna być wściekła, a nie czuć niepohamowaną ochotę, żeby pogłaskać go po policzku!
Czy ja naprawdę to pomyślałam?!
Wyprostowała się na moment zdziwiona własnymi pokrętnymi pragnieniami, po czym potrzepała głową i wróciła do poprzedniego zajęcia, czyli eliminowania boczku o twarzy Malfoya Juniora, z talerza.
Od pamiętnego wyzwiska w „Trzech Miotłach”, chłopak nie przestał być złośliwy, jednak już więcej nie usłyszała tego ohydnego, obraźliwego słowa.
Jakby spojrzeć na to z szerszej perspektywy, bardziej zabolał ją chyba fakt pocałunku ślizgona z tą wywłoką Greengrass, niż sama obelga. Ona oczywiście przeważyła szalę, lecz była jedynie kroplą w oceanie goryczy.
A teraz jeszcze flirtuje z tą Rabielle!
Zwróciła spojrzenie w stronę osobnego stolika, przy którym siedzieli goście.
Musiała przyznać, że Francuzka potrafiła być naprawdę w porządku, jeśli tylko tego chciała. I była mądra. Szkoda tylko, że priorytetem tak młodej dziewczyny było zdobycie przystojnego faceta, a nie dobrego wykształcenia. Dobra, może i trochę ją polubiła, nie zmienia to jednak faktu, że irytują ją te końskie zaloty...
I nie chodzi tu tylko o Malfoya. Po prostu nie toleruje takiego pustego zachowania u dziewczyn, ot co!
Wmawiaj sobie, wmawiaj...
Pokręciła głową z irytacją, a jej spojrzenie powędrowało do siedzącego naprzeciw Rabielle, Pierre'a.
Pierre. Cudowny, miły, uczynny, ciepły, wyrozumiały i cholernie przystojny. Czuła się przy nim, jakby znali się od zawsze. Rozumieli się bez słów, nie musiała tłumaczyć swoich uczuć czy poglądów, doskonale wiedział co zaprząta jej myśli w danym momencie.
Miał niezwykle szeroką wiedzę na temat zachowań, myślenia czy sposobu bycia kobiet. Bezbłędnie przewidywał jej reakcje, potrafił załagodzić złość czy ból. Był idealnym kandydatem na przyjaciela i z pewnością byłby świetnym kochankiem. Która nie chciałaby takiego faceta jak on?
Nagle przez jej głowę przemknęła przebiegła, wręcz zła myśl.
Spojrzała na Malfoya, który właśnie ze znudzeniem wysłuchiwał szczebiotu młodszej latorośli Greengrassów, a następnie z powrotem na Pierre'a. Wiedziała, że to, co planowała jest niezwykle okrutne, coś jej jednak mówiło, że powinna tak zrobić.
- O czym myślisz? - zapytała Ginny, która właśnie wcisnęła się na miejsce obok niej. Podążyła za wzrokiem przyjaciółki, a jej brwi podjechały pod samą grzywkę. - Ciasteczko...
Hermiona zarumieniła się zarówno do swoich myśli jak i na dźwięk słów Rudej.
Sięgnęła po kromkę chleba postanawiając wreszcie zjeść okaleczoną jajecznicę, a w tym samym czasie Wesleyówna nalała sobie herbaty.
- No więc? Jak wam minął dzień?
- W porządku – odpowiedziała, przełykając swoją porcję. - Ale ten kretyn wymyślił sobie na dziś libację alkoholową...
Ginny odłożyła dzbanek, patrząc na nią z nikłym uśmiechem.
- Jutro są zajęcia...
- ...właśnie to starałam się mu uświadomić!
- … jednak myślę, że nie jest to taki zły pomysł.
Hermiona spojrzała na przyjaciółkę jak na kosmitę, omal nie dławiąc się jednym z kawałków boczku, które wcześniej maltretowała. Karma wróciła...
- Oj no, nie patrz tak na mnie – powiedziała łagodnie Ginny, sięgając po kanapki z łososiem. - Uważam, że wspólne picie dobrze wam zrobi, oczywiście, nie w za dużych ilościach. - Podobno alkohol rozwiązuje języki i zbliża ludzi, tak słyszałam.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Ginevrą Weasley?!
Ruda zaśmiała się wesoło, widząc niedowierzanie na twarzy Prefekt.
- Daj spokój. Rozluźnij się, bo ostatnio jesteś jakaś sztywna...
- To samo powiedział dzisiaj ten dupek... - wymruczała z urazą, odsuwając od siebie pusty talerz.
- No widzisz? - kontynuowała łagodnie Ginny, ignorując zupełnie spojrzenie godne wściekłego hipogryfa, które poleciało w jej stronę. - Jak chcesz to wpadniemy też, będzie więcej ludzi, będzie raźniej.
- “My” czyli kto? - zapytała Hermiona, ważąc w myślach propozycję przyjaciółki. Właściwie nie był to taki zły pomysł. Z dwojga złego, wolała mieć przy sobie przyjaciółkę, nawet jeśli i jej miałby grozić jutrzejszy kac.
- Ja i Blaise – odpowiedziała zwięźle, odwracając twarz, żeby ukryć ognisty rumieniec.
Widząc zachowanie przyjaciółki, Hermiona przysunęła się do niej, niemal wciskając w nią swoje ramię.
- Ginevro Weasley – zaczęła poważnym tonem, łapiąc jej spojrzenie. - Czy ja o czymś nie wiem?
- Nie jesteśmy parą, jeśli o to pytasz – odpowiedziała szybko, zarumieniona dziewczyna. - Po prostu się przyjaźnimy. Nasze stosunki są platoniczno- przyjacielskie.
- Platoniczno- przyjacielskie? - zdziwiła się Hermiona, na to dziwne określenie. Widząc, że przyjaciółka jedynie kiwa głową na potwierdzenie, nie mając zamiaru odpowiedzieć, wzruszyła ramionami. - No dobrze. O dwudziestej u nas. Nie spóźnijcie się.
Mówiąc to, podniosła się z miejsca. Ruszyła w stronę wyjścia, machając z uśmiechem Harry'emu i Lunie siedzącym przy stole Ravenclawu, a następnie zniknęła w ciemnym korytarzu, próbując wykrzesać w sobie choć odrobinę entuzjazmu.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

- Gdzie te nachosy? - krzyczała panna Granger, biegając po pomieszczeniu. Do przybycia gości zostało zaledwie dziesięć minut, a na stole nie pojawiła się nawet połowa przystawek.
- Nie gorączkuj się tak, Granger – powiedział Malfoy, niosąc w rękach osiem butelek Ognistej Whiskey. Na jego ustach błąkał się cień uśmiechu, a w oczach widoczne było rozbawienie.
Hermiona spojrzała na niego z wyrzutem, a jej oczy przybrały rozmiar spodków, na widok tak dużej ilości alkoholu.
- Masz zamiar to wszystko dzisiaj wypić?!
- Lepiej mieć więcej niż żeby zabrakło – wytłumaczył blondas w miarę neutralnym tonem. - Najwyżej zostanie.
- Jaaasne! Słyszałeś, żeby kiedykolwiek „coś zostało”?- zakpiła Hermiona, patrząc na niego z mieszanymi uczuciami. - Merlinie, dopomóż...
- Spoko, nie dramatyzuj – uciął Malfoy i rozłożył butelki pod stołem.
Nawet nie zauważyli kiedy atmosfera gniewu panująca między nimi, przeszła na stopień neutralny, momentami wręcz koleżeński.
Nawet jeżeli zdali sobie z tego sprawę, to nie dali po sobie nic poznać. Zupełnie tak, jakby się bali, że ta bańka mydlana, która została wypuszczona niedawno, pęknie pod wpływem choćby najmniejszego, złego ruchu.
Poszedł po szklanki i wyjął przy okazji kilka półmisków. Wiedział, że Granger planuje zaserwować jakieś przystawki.
- Weź dwie więcej – usłyszał jej łagodny, zamyślony głos. - Przyjdą też Ginny z Blaisem.
Chciał coś powiedzieć, jednak zrezygnował. Wzruszył ramionami, po czym bez słowa złapał dwie dodatkowe szklanki i ułożył całość na stoliku.
Rozejrzał się dookoła sprawdzając, czy zrobił wszystko, co do niego należało. Stwierdzając, że wszystko jest na swoim miejscu, a on sam wygląda nieskazitelnie, rozsiadł się w fotelu.
Jego wzrok momentalnie powędrował w stronę Granger, która biegała od barku do stolika, donosząc coraz to nowe rzeczy.
Dziewczyna ubrana była w obcisłe dżinsowe spodnie i ładną, zwiewną koszulkę a la nietoperz. Wyglądała... normalnie, dziewczęco. Nie jak potwór zakopany w stanowczo za duże worki. Przyglądał się jej, a przez jego ciało przepływała paleta uczuć. Niezwykle podobało mu się, jak Gryfonka marszczyła swój niewielki nosek, albo jak z frustracją zakładała za ucho zbłąkane kosmyki.
Poczuł się niezwykle swojsko. Zupełnie jakby był we własnym mieszkaniu i organizował z dziewczyną imprezę dla znajomych.
Salazarze, co za sentymenty. Jaką dziewczyną? Toż to Granger!
Skrzywił się, próbując wykrzesać w sobie choć trochę złości w związku z resztą pochlebnych myśli na temat Gryfonki, jednak nic z tego nie wyszło. Przetarł twarz otwartą dłonią, po czym poklepał się lekko po policzku, z próbą pozbycia ogarniającego go odrętwienia.
Zerknął na zegarek i w tym samym momencie rozległo się pukanie do wewnętrznych drzwi. Otworzył machnięciem różdżki i już po chwili w salonie znaleźli się Rabielle z Pierrem.
- Cześć wam! - zawołał Pierre, wskakując na kanapę jakby był u siebie.
Draco zmierzył go niezadowolonym spojrzeniem, ale nie zdążył się odezwać, bo w tym samym momencie przybiegła Granger, schylając się, by pocałować gościa w policzek.
Pieprzone żabojady... pomyślał Malfoy i momentalnie odwrócił spojrzenie, posyłając wymuszony uśmiech w stronę Rabielle.
Czuł, że jeżeli dalej będą go prowokować, szanse na brak kłótni dzisiejszego wieczoru spadną praktycznie do zera. A nie chciał tego. Nie miał zamiaru robić z siebie idioty. Teraz nad sobą panował, bo był trzeźwy. A skoro na trzeźwo irytują go takie rzeczy, to co będzie jak się napije? Wolał tego nie wiedzieć...

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Hermiona gnana głęboko zakorzenionym postanowieniem, podbiegła do Pierre'a serwując mu soczystego całusa w policzek. Miała nadzieję, że zaangażuje się w jej grę i że nie będzie później cierpiał. Wiedziała, że robi źle, ale co innego jej pozostało? Malfoy to dupek, a dupki zasługują na zemstę. Oko za oko, ząb za ząb, zazdrość za zazdrość.
Spojrzała w oczy gościa, próbując przekazać mu niemy komunikat, w którym zawarła całą prośbę oraz przeprosiny. Odpowiedział jej zdezorientowaniem, jednak po chwili uśmiechnął się radośnie, obejmując ją ramieniem.
Wydała z siebie zduszone westchnienie ulgi. Zrozumiał. Może nie do końca tak, jakby tego pragnęła, ale zawsze coś.
Zerknęła kątem oka w stronę Malfoya, a na widok tłumionego gniewu wymalowanego na nieskazitelnie bladej twarzy, uśmiechnęła się przelotnie. Ułożyła głowę na ramieniu Pierre'a, na co przygarnął ją mocniej do siebie. Poczuła jak jej ciało zalewa ostra fala wyrzutów sumienia.
Nie powinna się tak zachowywać, to nie po gryfońsku...
Mimo własnych myśli, nie zmieniła pozycji w żaden sposób, przywierając do niego jeszcze bardziej.
Będę tego żałować...
Cisza, która ich otaczała, była naprawdę niezręczna. Wręcz czuło się przenikające przez skórę napięcie i rosnącą złość.
Hermiona skuliła się w sobie, mając pełną świadomość, że winę za tę wrogą atmosferę ponosi właśnie ona i już miała się odezwać, żeby rozładować sytuację, kiedy drzwi do dormitorium otwarły się, a do środka wparował Blaise Zabini.
- Jestem już, jestem. Cieszę się, że czekaliście na główną gwiazdę dzisiejszej imprezy – powiedział, kłaniając się nisko przed każdym z obecnych. Na jego pełnych ustach igrał szelmowski uśmieszek, a cała postawa emanowała czystym rozbawieniem.
- Zapewne. Każdy z niecierpliwością oczekiwał twojej cudownej osoby, hę? - zapytała Ginny ze śmiechem, wynurzając się spoza jego pleców.
- Oczywiście, Wiewióreczko. Czyżbyś ośmieliła się w to wątpić? - jego wyraz twarzy zmienił się na drapieżny i z udawanym oburzeniem zaczął się do niej zbliżać.
Ginny roześmiała się histerycznie, po czym zrobiła krok w tył, uciekając przed jego rękami.
Hermiona obserwowała ich z coraz większym rozbawieniem. Z zadowoleniem zorientowała się, że ta dwójka świrusów z powodzeniem rozładowuje napiętą atmosferę.
Rozejrzała się po twarzach już obecnych i stłumiła śmiech.
Pierre wyglądał jakby ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia gromkim śmiechem, Rabielle wpatrywała się w Blaise'a z prawdziwą fascynacją i tylko Malfoy wyglądał, jakby chciał wyrzucić tę dwójkę za drzwi.
- Możecie skończyć już to przedstawienie? Jak chcecie bawić się w gry wstępne, to może nie przy ludziach – skomentował złośliwie, na co Ginny spłoniła się ogniście.
- A co ty taki sztywny, Malfoy? - prychnęła Hermiona, za co otrzymała miażdżące spojrzenie.
- No właśnie, Smoku. Co ty taki sztywny? Siedzicie wszyscy jakbyście się dowiedzieli, że Voldemort powrócił i zamierza napaść na Hogwart – Zabini uśmiechnął się zawadiacko, wywołując histeryczny śmiech u Rabielle.
- Jaki ty zabawny – zaćwierkała dziewczyna, mrużąc zalotnie powieki.
Hermiona powstrzymała nagłą chęć walnięcia Francuzki w łeb. Bardzo dobrze znała to spojrzenie. Widziała je niemal codziennie, skierowane w stronę Malfoya. Czyżby zmieniła obiekt westchnień?
Zerknęła na Ginny i zauważyła jak ta mierzy Rabielle wściekłym spojrzeniem zwężonych oczu.
- To skoro jesteśmy już w komplecie – zaczął Pierre, patrząc pytająco w stronę Prefektów. Otrzymawszy potwierdzenie, lekkim skinieniem głowy Hermiony, uśmiechnął się znacząco. - Może zaczniemy imprezkę?
- Jestem za! - zawołał Blaise, usadawiając się w niewielkiej odległości od Rabielle, która, ku zgrozie Ginny, zaczęła zalotnie się do niego uśmiechać.- Polewaj, Smoku!
Malfoy zmierzył przyjaciela przeciągłym spojrzeniem, ale bez szemrania zabrał się za otwieranie pierwszej butelki.
- Ma być zapoznawczy wieciór, łi?- zaszczebiotała Rabielle, odrywając wzrok od Zabiniego. - Ja proponuję gra.
Wszyscy spojrzeli na nią ze szczerym zaciekawieniem.
- Jaką grę, Rabielle? - zapytał Pierre, neutralnym tonem.
Dziewczyna zmierzyła go zimnym spojrzeniem, ale odpowiedziała, opierając się wygodnie w fotelu.
- Magiczni pytani i odpowiedzi.
- To znaczy? - zapytała Hermiona, nie do końca rozumiejąc.
Malfoy przewrócił oczami na ten totalny brak ogarnięcia w świecie magicznym, ale nijak tego nie skomentował. Gryfonka widząc ten gest, posłała mu pełne złości spojrzenie, po czym obróciła się z oczekiwaniem w stronę Rabielle.
- To taka gra – odezwała się Ginny, z dość niemrawą miną. Chyba nie zapałała miłością do ślicznej Francuzki. - Polega na tym, że rzucamy na wszystkich członków specjalne zaklęcie, uniemożliwiające udzielenia fałszywych odpowiedzi. Różdżkę, którą rzuciło się owe zaklęcie, kładziemy na środku i w trakcie zadawania pytań, nakierowuje się na osobę odpowiadającą, pilnując jej prawdomówności. Jeżeli skłamie, przez jej ciało przechodzą nieprzyjemne wibracje, a różdżka wypuszcza czerwony dym. Grę zawsze zaczyna się od najstarszego w gronie i idzie się zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
- A kończy? - zapytała Hermiona, trawiąc w myślach wszystkie informacje.
- Kończy w momencie, kiedy każdy odmówi udzielenia odpowiedzi dwa razy – tym razem odezwał się Pierre, obserwując uważnie Rabielle.
Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie, wytrzymując jego spojrzenie.
- To co, Granger. Wchodzisz, czy tchórzysz? - zapytał Malfoy, przykładając szklaneczkę do ust. W jego stalowoszarych oczach błysnęły iskierki złośliwości.
- Przymknij się, Malfoy – syknęła, mrużąc oczy.
Głupi, arogancki, pieprzony arystokrata.
- Gramy.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

- Hej, to nie fair! - wykrzyknął Zabini, patrząc na Malfoya na poły z rozbawieniem, na poły złością. - Czemu zawsze ja dostaję takie pytania?!
Ginny spojrzała na niego, z trudem tłumiąc wybuch śmiechu. W miarę upływu czasu, a także opróżniania coraz większej ilości alkoholu, pytania stawały się coraz śmielsze i coraz bardziej sprośne.
Kolejka leciała za kolejką, wprawiając pijących w coraz większe upojenie, a co za tym idzie w coraz lepszy humor.
Niepozorny, złocisty płyn uwalniał w nich nieograniczone pokłady pomysłów, na coraz to różne pytania.
Początkowo były bardzo niewinne, dzięki czemu dowiedzieli się, że Pierre jest pół Francuzem, pół Anglikiem, czarodziejem półkrwi, jego tata jest reżyserem filmowym, a on sam lubi włoską kuchnię oraz długie rozmowy nocą.
Odmówił jedynie odpowiedzi na pytania o jego obiekt zainteresowań, częstotliwość zaspokajania samego siebie, a także ogólne doświadczenie seksualne, które oczywiście pojawiły się stosunkowo niedawno.
Rabielle także nie została już ani jedna możliwość odmowy odpowiedzi, a o niej samej dowiedzieli się, że jest w połowie wilą od strony matki, lubi typowo francuską modę, interesuje się dziennikarstwem, a jej największym marzeniem jest zdobycie przystojnego i bogatego męża.
Przy udzielaniu tej ostatniej odpowiedzi nie omieszkała obdarzyć powłóczystym spojrzeniem zarówno Zabiniego jak i Malfoya.
Wszyscy spojrzeli w oczekiwaniu na Blaise'a, który nijak nie mógł się wymigać od odpowiedzi.
- Odpowiedz, nie chrzań – powiedział Draco, podnosząc szklankę, a w jego wzroku zatańczyły złośliwe iskierki.
- Trzy razy, okej? Kupiłem mugolskie Playboye trzy razy.
Ginny roześmiała się w głos słysząc to wyznanie, a Blaise obdarzył ją zadziornym spojrzeniem, w którym kryła się lekka groźba.
Na widok tego spojrzenia, Ruda momentalnie się uspokoiła, a na jej twarz wypłynął wyraz przerażenia. Podniosła jednak podbródek do góry, obiecując sobie, że za nic nie pokaże własnego zakłopotania.
- Powiedz mi, Wiewiórko... O kim skrycie marzysz po nocach? - zapytał Zabini, posyłając jej zadziorne spojrzenie.
Miała jeszcze jedną możliwość odmowy odpowiedzi, jako ostatnia z grających, co dało jej racjonalny powód do przywołania na twarz wrednego uśmieszku.
Od niej zależało, czy gra będzie trwała nadal czy skończy się właśnie w tym momencie.
Rozejrzała się po twarzach grających, sprawiając wrażenie głęboko zamyślonej nad odpowiedzią.
Wszyscy byli już nieźle wstawieni, a z samego rana odbywały się przecież lekcje.
Postanowiła posłuchać głosu rozsądku, jednocześnie wykorzystując szansę wymigania się od odpowiedzi.
- Odmawiam – powiedziała z wrednym uśmiechem i w tym samym momencie różdżka Hermiony zadygotała wypuszczając szary dym, oznaczający koniec gry.
Ginny wstała z miejsca, rzucając Blaise'owi zadziorne spojrzenie, po czym ruszyła w stronę łazienki.
Stanęła przed lustrem, chlapiąc twarz zimną wodą. Była zmęczona, pijana i zła. Rabielle działała jej na nerwy jak nikt inny, tymi swoimi końskimi zalotami oraz powłóczystymi spojrzeniami rzucanymi w stronę Zabiniego.
Nie chciała się do tego przyznać, ale była zazdrosna. I to nie trochę... była CHOLERNIE zazdrosna!
Miała ochotę wytargać tę małą, skretyniałą wilę za włosy.
I co z tego, że jest piękna? Co z tego, że mało kto potrafi się jej oprzeć? Blaise jest mój!
Spojrzała w swoje odbicie ze zdziwieniem. Pierwszy raz odważyła się przyznać przed sobą do pełni odczuć. Teraz była już pewna. Czuła coś do Diabła i z pewnością nie było to żadne błahe uczucie.
Postanowiła, że porozmawia z nim jak najszybciej. Przecież, chyba nie jest mu tak do końca obojętna skoro nadal z nią przebywa, prawda?
Wytarła mokrą twarz ręcznikiem, po czym wyszła do salonu.
Przywitała ją niezwykła cisza, więc zmarszczyła w zdziwieniu czoło.
Co się dzieje?
Ruszyła w stronę kanapy i z trudem powstrzymała parsknięcie śmiechem. Hermiona leżała na torsie Pierre'a, obejmowana przez jego rękę, na niej leżał Malfoy, przytulając jej drobne ciało niemalże w zaborczym geście, a na jego udzie leżała druga ręka Francuza.
Tworzyli naprawdę niezły trójkąt i wprawiali Rudą w niemałe rozbawienie. Już miała się roześmiać, gdy zobaczyła coś, co na dobre usunęło uśmiech z jej twarzy.
Na fotelu z jej prawej strony spał Blaise i wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby nie śpiąca mu na kolanach Rabielle.
Ginny poczuła, jak nienawiść wraz z bezsilną złością, rozprzestrzeniają się po jej ciele. Zwinęła dłonie w pięści, z trudem powstrzymując zdradliwe łzy.
A ona myślała, że nadal mu zależy... naiwna, głupia kretynka!
Miała ochotę potraktować oboje swoim słynnym Upiorogackiem, jednak powstrzymała się w ostatniej chwili, obracając się na pięcie i znikając w ciemnym korytarzu. Po jej czerwonych ze złości policzkach popłynęły łzy.
Nie wybaczy mu tego. Nie wybaczy.


29 komentarzy:

  1. Biedna Ginny już sobie wyobrażam jaka będzie złośliwa i wredna w stosunku do Diabełka. Proszę napisz szybko nowy rozdział bo nie wytrzymam. Uwielbiam Twój blog i na niego zagłosowałam bo Ci się należy wygrana. Karola

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna kochana Gin :( w pełni zgadzam się z anonimkiem Karola :D ehhh nie.mogę się doczekać ;) zachowują się gorzej niż dzieci ^^ Weny:D Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Giny.... Ale to nie wina Baisa biedaczek nie wiedział co robi. To tą głupia Francuska się do niego przyzsała, a jak wszyscy wiemy faceci jeśli chodzi o piękne kobiety są słabi (po pijaku to już wogóle). W sumie ciekawa jestem czemu Pewoll tak nie lubi się z Rabielle... A no i właśnie trójkącik w stylu Hermiony awwww.... xd Ale Miona zaczęła się robić totalna Świnka. Tak wykorzystywać biednego Pierre'a... Co tą zazdrość robi z ludźmi? Ciekawa jestem jakie będą mieć miny jak wstaną rano ;p

    Buźki,
    Melania Zabini

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ♥ Rozdział jest świetny, tak jak i całe opowiadanie :) Szkoda Ginny, ale mam nadzieje, że wszystko się wyjaśni :D
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Ginny :c
    Mam nadzieję, że Blaise szybko przeprosi ją, za to małe nieporozumienie :D
    Rabielle.. Nie lubię tej zołzy! Napierw przystawia się do Draco a teraz do Blaisa. Głupia dziewucha :P
    Oh, ta Hermiona. Niegrzeczna jest, oj niegrzeczna. Tak wykorzystywać biednego Pierre'a. Ukazują się w niej ślizgońskie cechy xd Jestem ciekawa ile jeszcze Draco i Hermiona będą się tak zachowywać :D
    Rozdział wyszedł cudownie, czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział był genialny! Cieszę się, że Pierre jest jak taki dobry starszy brat, bo chyba bym nie zniosła, jeśli by chciał podrywać -Herm. -.- Trójkącik niezły. xD Muszą częściej pić.
    Mam uczucia takie jak Gin i Herm. Wytargałabym tę idiotkę za kudły! Jak śmie podrywać Smoka i Diabła?
    Ech. Biedna Gin. I znów się pokłócą? Nie, no.. Ile można? Wy dwoje, pogadajcie sobie raz, a dobrze i szczerze, a nie takie omijanie prawdy, a potem cierpicie. A Malfoy'owie niech potem przykład wezmą. ^^ Bardzo bym chciała, aby Draco się wreszcie przyznał do tego uczucia. :P Byłoby miło.
    Już nie mogę się doczekać następnego! :3
    Ana M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda mi Wiewióreczki :c chociaż ona przyznała się przed sobą, że czuje coś do Blaise'a.
    Ogólnie to ten rozdział bardzo mi się podobał. Jest napisany tak strasznie lekko ;)

    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, chyba najbardziej lubię w Twoim blogu opisy relacji Ginny-Blaise :)
    Ogólnie lubię ich jako parę, ale w żadnym innym opowiadaniu nie są pokazane tak przyjemnie :D
    Trochę współczuję Gin :'(
    I Pierrowi też... Choć sądzę, że się domyśli zamiarów Gryfonki :P
    Pozdrawiam, Ludum :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Szczególnie spodobała mi się końcówka;'' Hermiona leżała na torsie Pierre'a, obejmowana przez jego rękę, z kolei na niej leżał Malfoy, przytulając jej drobne ciało niemalże w zaborczym geście, a na jego udzie leżała druga ręka Francuza.''

    OdpowiedzUsuń
  10. Padłam <3 Wciąż się szczerzę jak głupia i przestać nie mogę. Hermiona jest rozwalająca :) Te libacje alkoholowe...
    Ja tam Ginny nie współczuję,twarda jest,bardziej się martwię o Zabiniego i karę jaką Wiewióra dla niego wymyśli.
    A jeśli chodzi o Pierra,nie lubię go i Rabielle też.Niech Malfoy ich zniszczy,tak ładnie,po Malfoy'owsku.
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam mieszane uczucia xD z jednej strony ciesze się ze Miona chce dać popalić Malfoyowi, i że Ginny w końcu coś sobie uświadomiła, a z drugiej strony jestem zła na Blaise, że pozwala tej Rabiell się podrywać. Awrrrr.
    Jestem ciekawa co będzie dalej ;)
    zapraszam do siebie na nowy rozdział http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com oraz http://milosny-skandal.blogspot.com
    nie wiem czemu nie wyświetla się w aktualizacjach :*
    Pozdrawiam gorąco Avad Ka;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Też bym nie wybaczyła, Ginny powinna się na nim odegrać. Nie lubię tej Rabielli. Hermionka jest zarąbista :D Rozdział wspaniały, życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam wszystkie rozdziały w ciągu jednego dnia i jestem pod ogromnym wrażeniem! ;) Piszesz świetnie, budujesz napięcie, kilka razy nawet roześmiałam się na głos podczas lektury. Czekam niecierpliwie na kolejną część, życzę dużo weny. W zakładce SPAM zostawiam swoją twórczość, liczę na szczerą opinię ^^ Pozdrowienia i piiiisz szybciej! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wczoraj przez całą noc czytałam Twojego bloga, pochłaniając w międzyczasie ogromne ilości lodów! Kiedy pojawi się następny rozdział?!Wyczekuję niecierpliwie, i pozdrawiam ;*

    ~zniecierpliwiony
    Artysta Malarz <3

    OdpowiedzUsuń
  15. W nocy siedziałam i przeczytałam wszystkie rozdziały, i muszę przyznać, że wspaniale piszesz! Myślałam, że Draco w końcu zacznie ujawniać swoje uczucia, kiedy tak się przejmował losem Hermiony w Skrzydle Szpitalnym, a tu takie rozczarowanie, znowu kłótnie. :( Ale z jednej strony to dobrze, trzymasz nas w niepewności i odzwierciedlasz prawdziwego Malfoya, który zmienia się bardzo powoli. :)
    U mnie pojawił się pierwszy rozdział, więc zapraszam do czytania. :)
    http://dramione-pod-oslona-nocy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiedziałam, że jak Malfoy coś wymyśli, to na pewno nie będzie nudno :)
    Jestem bardzo ciekawa, co Diabeł powie Ginny, gdy się natkną na siebie. Może jednak Ruda mu wybaczy? :D
    Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny :3
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  17. Haha najfajniejszy trójkącik. Biedactwo z Ginny. Jak on mógł. Wszystko jest super ładnie. Przepraszam że tak krótki komentarz ale, pisze z telefonu. Komputer mam zepsuty. Jeszcze raz sorka
    Buziaczki i weny Tatia.

    OdpowiedzUsuń
  18. Swietny rozdzial, czytajac te zabawne elementy smialam sie do ekranu ;> Czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz, ale także sam pomysł na historię. Mam nadzieję, ze zakończy ona się tak jakbyśmy się tego spodziewali ;) Może nawet happyendem, ale niespodziewanie :)
    Zawsze jestem sceptycznie nastawiona do nowych bohaterów bo wiem, że zazwyczaj wprowadzają zamęt i czuję, że i tym razem tak będzie. Czekam aż francuscy uczniowie ujawnią swoje intencję.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    Pożoga

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział,z niecierpliwością czekam na następny.:d

    OdpowiedzUsuń
  21. kiedy bd nn?? bo już się nie mogę doczekać !! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy dodasz nowy rozdział?. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Madzia

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudny rozdział :)
    Było w nim tyle emocji, ale chyba najwięcej w końcówce. Biedna Ginny.
    Nie lubię tej całej Rabielle.
    Już nie mogę się doczekać kontynuacji.
    Pozdrawiam,
    Bloom

    OdpowiedzUsuń
  24. Biedna Ginny! Rozdział super!

    Wyobrażała sobie, że każdy kawałek drobno skrojonego boczku jest twarzą Malfoy'a, a jej zadaniem jest je wszystkie zmasakrować.

    Haha tutaj sie usmialam♡
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  25. Hahahahaha, rozdział super, uśmiałam się :D
    Oby takich było więcej <3

    B.

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział genialny, jak zwykle :) Malfoy i Hermiona wywołujący w sobie zazdrość niemiłosiernie mnie bawią.
    Tylko szkoda mi Ginny. Biedna musiała patrzeć jak jej Blaise ma na kolanach tę wredną Francuzkę. Mam nadzieję, że ślizgon w końcu się ogarnie, a Hermiona i Draco przestaną w końcu udawać, że nic do siebie nie czują.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie mogłam z tej koszulki a la nietoperz :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Swietna impreza.
    Pozdrawuam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  29. Muszę przyznać Draconowi rację - Hermi rzeczywiście trochę przynudziła xD Ale to drażnienie się w Dziurawym Kotle ... Draco nie powinien jej dawać dopić swojego piwa . I jeszcze Rabielle daje nadzieje .. No kurde . Jest MALFOY'EM więc niech się odwali od tej pustej szmaty (za przeproszeniem ) !
    Hermiona i Pierre do siebie pasują <3 A te ich przytulaski , buziaczki są najlepsze <3
    Gra w magiczne pytania i odpowiedzi (czyli to by była gra w Magiczną Rożdżke ) była Mega ! <3
    Trochę szkoda , że Ginny tak to zakończyła , bo byli nieźle wstawieni , więc mogło być ciekawie :c
    Współczuję Ginny , że to zobaczyła. Ale założe się , że Blaise pewnie zasnął pierwszy a ta pusta ***** to wykorzystała !
    Uuuu <3 Pierre obejmuję Hermi , która na nim leży , jednocześnie jest obejmowana również przez leżącego na niej Dracona <3 ... Na którego UDZIE jest ręka Pierre'a ?! Ale to chyba nie gej ? ( nie żebym była nietolerancyjna ) xD Mam nadzieję ,że nie :3
    /DramiLoveStory

    OdpowiedzUsuń