ROZDZIAŁ XIX
Przyjemne, chłodne fale
muskały ich ciała skąpane w mlecznym blasku księżyca. Bawili się niczym małe
dzieci, chlapiąc i biegając.
Obserwowała Pierre'a
leżącego na kocu i owiniętego ręcznikiem jak kokonem. Nieopodal niego
przechadzała się Rabielle, raz po raz spoglądając w gwiazdy. Mimo pozytywnej
atmosfery zgody, unoszącej się wokół, ta dwójka nadal nie potrafiła ze sobą
rozmawiać.
Westchnęła ciężko, po raz
kolejny zastanawiając się, co takiego mogło się wydarzyć, że nawet nie potrafią
na siebie normalnie spojrzeć? Jak na zawołanie Rabielle posłała Pierre'owi
zimne spojrzenie, pełne wyrzutu.
A początek zapowiadał się
tak dobrze. Co zepsuło jej humor?
- Granger, łap! - usłyszała
za plecami i nim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, na jej loki poleciał
strumień wody.
Spojrzała na sprawcę z
rządzą mordu w oczach. Specjalnie nie zamoczyła włosów, a przez tego kretyna
zrobi się z nich szczotka!
- Nie daruję ci tego! -
pisnęła nieswoim głosem, po czym wydając z siebie bliżej nieokreślony okrzyk
bojowy, rzuciła się w jego kierunku, chlapiąc i popychając.
Zaśmiewała się jak małe
dziecko, kiedy Draco wziął ją na ręce i rzucił w wodę przed sobą.
Nie pozostała mu dłużna.
Wskoczyła na umięśnione plecy blondyna, czując silny dreszcz emocji w momencie,
gdy dotknęła ciałem jego skóry.
Idylla. Uniesienie. Radość.
- Dobra, już. Poddaję się!
- zawołał Malfoy, kiedy wzburzyła dłonią wodę i chlapnęła mu w twarz.
Zaśmiała się z triumfem, a
po chwili poczuła jak silne, męskie dłonie łapią ją za uda. Nie zdążyła
mrugnąć, a już znalazła się zaledwie parę centymetrów od twarzy Malfoya.
Wstrzymała oddech,
zatapiając się w jego stalowoszarych tęczówkach. Poczuła się tak, jakby cały
świat nagle zwolnił, otaczając ich lekką pierzyną prywatności. Nieważna była
Rabielle chodząca po plaży, nieważny Pierre, który właśnie im się przyglądał.
Byli tylko oni. Sami, skąpani w blasku księżyca.
Minęła dłuższa chwila zanim
jej ciało zaczęło normalnie funkcjonować, a myśli rozjaśniać.
Powolnym ruchem zeszła z
jego bioder, stając na piaszczystym dnie. Odczekała kilka sekund i dopiero
wtedy urwała to dziwne połączenie, które się między nimi zrodziło.
Odwróciła się, by odejść w
stronę plaży, kiedy poczuła na nadgarstku chłodną dłoń.
- Hermiono...
Zesztywniała słysząc swoje
imię z ust wiecznie zimnego, Dracona Malfoya.
Spojrzała mu w oczy, po raz
kolejny czując paraliżujące ciepło.
- Tak?
- Ja... przepraszam…
przepraszam za tę szlamę – wydukał, spuszczając wzrok na taflę wody.
Te kilka słów, zamiast
wywołać w niej uczucie ulgi bądź szczęścia, sprowadziły do jej umysłu prawdziwą
burzę. Co było nie tak? Dlaczego Malfoy mówi „przepraszam”?
Zmienili nieco pozycję tak,
że stali teraz bokiem do plaży. Kątem oka zauważyła uważne spojrzenie Pierre'a,
który wprost nie spuszczał z nich wzroku.
Widząc zdezorientowanie na
jej twarzy, Malfoy zrobił nieśmiały krok w przód tak, że znalazł się zaledwie parę
centymetrów od jej twarzy... i wtedy wkradły się zakłócenia.
Wokół zaczęła rozbrzmiewać
muzyka, obraz stojącego przed nią Draco zaczął się rozmywać, a następnie znów
odzyskiwać ostrość.
Zmarszczyła brwi, próbując
zrozumieć to dziwne zjawisko. Spojrzała z powrotem na plażę, ale nikogo na niej
nie było. Wróciła wzrokiem do Malfoya, ale i on zniknął.
W pewnym momencie coś
wciągnęło ją pod wodę, a muzyka coraz głośniej wwiercała się w jej bębenki.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Obudziła się, gwałtownie
siadając na łóżku. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu głębin
morskich, w których niemal się utopiła, ale jedyne co zobaczyła, to jasne
ściany jej sypialni. Spojrzała z wyrzutem na budzik stojący na szafce nocnej i
jednym sprawnym ruchem go uciszyła. Nie mogła uwierzyć, że coś tak błahego
wyrwało ją z tak cudownego snu... ale czy wszystko było snem?
Położyła się z powrotem na
plecy, podciągając kołdrę pod samą szyję. Wąska zmarszczka na jej czole
wskazywała, że intensywnie się nad czymś zastanawia.
Doskonale pamiętała, że
wczorajszego wieczoru wybrali się do Pokoju Życzeń. Malfoy zabrał ich na
przepiękną plażę. Miejsce się zgadzało, jednak co zresztą wydarzeń?
Czy on naprawdę ją
przeprosił? I czy NAPRAWDĘ omal się nie pocałowali?
A może było to tylko
zwizualizowanie jej pragnień?
Och, ty głupia.
Zganiła się w myślach
próbując doprowadzić do porządku. Niezależnie od tego, co tak naprawdę się
stało, odniosła nieodparte wrażenie, że kategorycznie coś tu nie gra. Tylko co?
Podniosła się z łóżka czując,
że więcej nie zaśnie, po czym zebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę łazienki.
Na widok Malfoya siedzącego
na kanapie, niemal wrosła w ziemię. Jak powinna się zachować? Nadal go
ignorować? Grać obrażoną? A jeżeli on naprawdę ją przeprosił?...
Na szczęście problem
rozwiązał sam Draco, który na jej widok uśmiechnął się na poły niepewnie, na
poły z kpiną.
- Cześć, Granger.
- Cz-cześć - bąknęła,
zupełnie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Co jeśli znów doszło
między nimi do nieudanej próby pocałunku?...
Halo, Hermiono! Ogarnij się!
Wyprostowała się pewnie, po czym ruszyła dalej,
nie czując potrzeby ciągnięcia rozmowy.
Kiedy jednak złapała za klamkę, coś kazało jej
się odwrócić.
- Malfoy...
- Mmm? - dał znak, że słucha i utkwił w niej
swoje stalowoszare tęczówki.
- Czy ty... - nie wiedziała jak o to zapytać. To
było krępujące nawet dla niej, a co dopiero dla niego, który przecież nigdy
nikogo nie przeprasza!
- Chcesz wiedzieć, czy cię przeprosiłem? -
domyślił się szybko. Po chwili jego nieskazitelne czoło przecięła podłużna
zmarszczka. - To dziwne i niespotykane, ale... tak, Granger. Zdaje mi się, że
przeprosiłem cię za tę szlamę.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem, a poczucie,
że coś jest nie w porządku wybuchło w niej ze zdwojoną siłą.
Ależ ty jesteś głupia! Powinnaś się cieszyć, że
cię przeprosił! Może macie szansę, na odbudowanie czegokolwiek...
Przywołała na twarz coś na kształt uśmiechu, po
czym skinąwszy głową zamknęła się w łazience.
- Kategorycznie potrzebuję długiej kąpieli – wymamrotała,
raz po raz spoglądając na zamknięte drzwi.
Co się dzieje z tym światem...
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Draco siedział na kanapie wpatrując się w drzwi,
za którymi zniknęła Granger.
Co się dzieje? Jego ciałem miotały dwie
sprzeczne siły. Z jednej strony był naprawdę zadowolony, że zdobył się na te
przeprosiny, otwierając tym samym drogę do zgody. Z drugiej jednak, nie mógł
pozbyć się palącego poczucia, że zrobił to nie do końca z własnej woli.
Nigdy nikogo nie słuchał, zawsze robił po
swojemu, a tu nagle przeprasza Granger po jednorazowej rozmowie z Pansy i tym
Francuzikiem?
Pokręcił głową, czując jak nadmiar myśli wręcz
rozsadza jego czaszkę.
Ciesz się, debilu, a nie wiecznie narzekasz.
Chciałeś z nią znów normalnie rozmawiać? Masz szansę.
Oparł się o zagłówek, przymykając powieki.
Nie chciał się nad tym zastanawiać. Bądź co
bądź, najważniejsze, że wreszcie ma to ujmujące godności doświadczenie za sobą.
Co dziwne, nie czuł, by jego duma odzywała się z pretensją, co do tego typu
zachowania.
Salazarze, chyba naprawdę zaczynam się zmieniać.
Za dużo gryfiaków, zdecydowanie!
Westchnął dwa razy, próbując rozluźnić napięte z
niewiadomych przyczyn mięśnie.
Miał plany na dziś. Już dawno omówił wszystko z
McGonagall, bez problemu otrzymując zgodę. Był to już ostatni dzień Francuzów w
Hogwarcie. Widzieli wszystko, co powinni zobaczyć, poznali historię nawet
lepiej niż większość uczniów tej szkoły, pozostało więc jedynie zapisać w ich
pamięci dobrą zabawę.
Było jeszcze w miarę wcześnie, a on miał już wszystko
przygotowane, jednak wolał nie zwlekać.
Podniósł się z miejsca i bez zbędnych ceregieli
walnął dłonią w drzwi od łazienki.
- Granger, nie wyleguj się! - zawołał, tłumiąc
śmiech na dźwięk krótkiego pisku. - Za dziesięć minut chcę cię widzieć w
salonie!
W odpowiedzi usłyszał jakiś bliżej nieokreślony
ciąg słów, a te które wyłapał wywołały w nim gwałtowne rozbawienie.
Pogwizdując wesoło pod nosem, zbliżył się do
wewnętrznego przejścia, gdzie grzecznie przystanął i zapukał, by następnie nie
czekając na pozwolenie, wejść do środka.
Stanął w niewielkim salonie, kropka w kropkę
identycznym jak ich. Jedyną różnicę stanowiły bardziej neutralne kolory, lecz
wszystko inne zgadzało się w stu procentach.
Rozejrzał się dookoła, zastanawiając od której
sypialni zacząć, kiedy drzwi od łazienki otworzyły się na oścież i stanął w
nich Pierre.
Z jego ciemnych włosów spływały kropelki wody,
tworząc cieniutkie wodospady na kształtnej piersi. Ubrany był jedynie w
bokserki, a w jego ciemnych oczach pojawił się dziwny błysk.
Na widok tego spojrzenia, Draco poczuł jak po
plecach spływa mu strużka potu. Nie był to strach. Było to zupełnie inne,
trudne do nazwania odczucie, które z pewnością nie należało do
najprzyjemniejszych.
Odchrząknął lekko, czując w gardle dziwną
suchość.
- Za dziesięć minut u nas w salonie.
Wytrzymał jego spojrzenie upewniając się, że
informacja dotarła, po czym skinął głową i czym prędzej wrócił do siebie.
Nienawidził tej niezręczności, w którą
wprowadzał go Pierre. Po raz kolejny od kilku dni zadał sobie pytanie; co z
nim jest nie tak?
Dokładnie dziesięć minut później, cała czwórka
zebrała się w salonie Prefektów Naczelnych. Spojrzenia trójki z nich spoczęły
na siedzącym w fotelu Draconie, wyrażając całą gamę odczuć, od dezaprobaty,
poprzez niedowierzanie, aż po niekryty zachwyt.
- Mówisz serio? - zapytała Hermiona wpatrując
się w niego z niepewnością. - Masz w ogóle pozwolenie?
- Tak, Granger, mam i tak, mówię serio –
odpowiedział, z kpiącym uśmiechem akcentując ostatnie słowo. - Równo o
jedenastej chcę was widzieć tu, w salonie. Macie ubrać się najcieplej jak
możecie. Zaraz przyniosę kombinezony. Mam nadzieję, że wszyscy potrafią jeździć
na nartach?
Skinienie głowami.
- A gdzie nas zabierasz?
Będąc przy drzwiach sypialni, obrócił się z
dumnym błyskiem w stalowoszarych oczach.
- Highlandy Szkockie.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Sześć godzin później Hermiona siedziała przy
stoliku w pobliskiej knajpie, wpatrując się w powoli zapadającą szarówkę za
oknem.
Jej gruby kombinezon koloru khaki leżał
przewieszony przez oparcie krzesła za nią, a czapka i rękawiczki zostały
wepchnięte głęboko w kieszeń.
Cały sprzęt już dawno odesłali z powrotem na
miejsce, a sami postanowili ogrzać się przy kubku mugolskiej herbaty.
Oderwała spojrzenie od pięknych widoków za oknem
i przebiegła nim przez zarumienione twarze towarzyszy.
To był naprawdę udany dzień. Nawet dziwne
nieporozumienie między Pierrem i Rabielle nie potrafiło zepsuć tej cudownej
atmosfery oraz całej masy dobrej zabawy.
Mimo, że jeździła na nartach już od szóstego
roku życia, kiedy to rodzice po raz pierwszy zabrali ją na wycieczkę w Alpy, to
czuła się jakby była na stoku po raz pierwszy.
Nogi co chwilę się jej rozjeżdżały, raz po raz
grożąc niechybnym upadkiem. Zaliczyła przysłowiową glebę co najmniej cztery razy,
dziwnym trafem zawsze wpadając w objęcia przystojnego blondasa.
Zarumieniła się nieznacznie, na wspomnienie
ostatniego upadku.
*
Starała się utrzymać równowagę, usilnie
układając nogi w prawidłowej pozycji. Niestety wszystkie wysiłki spełzły na niczym,
kończąc się kolejnymi bolesnymi, lecz mimo wszystko przyjemnymi upadkami. To
chyba nie był jej najlepszy dzień.
Ale czy na pewno?
Tym razem nie było inaczej. Zanim zdążyła
skręcić ciało, by wyminąć stojącego na dole Malfoy'a poczuła, że całkowicie
traci kontrolę nad nartami.
Nim przez głowę przemknęła jej choć jedna
sensowna myśl, już leżała na ciepłym torsie Dracona, przyciskając go do śniegu.
Włosy zmierzwiły się jej na głowie, szalik
podsunął pod sam nos, a czoło uderzyło o czoło, powodując zsunięcie się kaptura
aż na oczy.
- S-sorry, Malfoy – wymamrotała, próbując
uwolnić oczy od drażniącej osłony. Niestety był to chyba najgorszy ruch z
możliwych.
Kiedy już odzyskała zdolność widzenia, pierwszym
co ujrzała były wpatrzone w nią stalowoszare tęczówki.
Nie było w nich tej zwykłej kpiny, czy
złośliwości, o nie. Zamiast tego emanowały dziwną mieszanką uczuć. Z tego
wszystkiego udało jej się wyłapać coś jakby... podziw?
Nie, to nie możliwe. Właśnie na niego wpadła.
Znów. Pewnie ma ją za totalną łamagę...
Po chwili chłopak nachylił się, niby przez
przypadek opierając swój policzek o jej.
- To już czwarty raz – usłyszała rozbawiony
szept, ciepły oddech musnął jej skórę.
Zamarła na to niespotykane zachowanie, a całe
jej ciało zareagowało cudownym dreszczem. Miała ochotę wstać, uwolnić się od
tego. Jednak nie potrafiła. Na nowo zatopiła się w hipnotyzującym spojrzeniu
ślizgona, a przed oczami stanęła jej scena niedoszłego pocałunku ze snu.
Poczuła kolejny, mocniejszy dreszcz, a po chwili
jej ciało zalała fala gorąca.
- Wiem, że na mnie lecisz, Granger. Sądzę
jednak, że powinnaś już wstać. Możemy pobawić się kiedy indziej – na poparcie
słów, posłał jej zalotnie perskie oko.
Spojrzała na niego z oburzeniem, podrywając się
jednocześnie z miejsca. Silny rumieniec wypłynął na jej twarz, ale mało ją to
obchodziło.
- Możesz zapomnieć, Malfoy – warknęła na
odchodne.
*
Wspominając tę scenę teraz, przy kubku gorącej
herbaty poczuła, że mimo własnych słów, wcale nie pogardziłaby „zabawą” z nim.
Przerażało ją to po stokroć bardziej niż zagrożenie wojny z Voldemortem.
Wiedziała, że nie może tak na niego patrzeć.
Przecież całował się z Greengrass, później reagował na zaloty Rabielle...
Ona nie była wysoką, długonogą blondynką. Z
pewnością nie wchodziła w jego preferencje.
Jesteś tego pewna?
- Halo, Hermiono! -
usłyszała rozbawiony głos Pierre'a i ze zdziwieniem zauważyła jego dużą,
zadbaną dłoń tuż przed jej oczami.
- Co? - zapytała głupio czując, że jej oczy
przybierają rozmiary spodków od talerzy.
Rozejrzała się dookoła, ale nigdzie nie znalazła
ani Malfoya, ani Rabielle. Bezwiednie zmarszczyła czoło.
- Pytałem czy jesteś głodna, czy też chcesz już
iść – odpowiedział Pierre, wzdychając z pobłażaniem.
Spojrzała mu w oczy i odniosła niewytłumaczalne
wrażenie, że dokładnie wiedział o czym myślała.
- Idziemy – skinęła głową, łapiąc jednocześnie
za kombinezon.
Chłopak uśmiechnął się do niej, pozwalając
przejść jako pierwszej między stolikami.
- Draco i Rabielle poszli zapłacić rachunki.
Czekają na nas przed wejściem.
Hermiona skinęła głową. Jej serce nagle zalała
fala przejmującego chłodu, nie mającego żadnego związku z pogodą panującą na
zewnątrz.
Wyszła z knajpki, rozglądając się na boki. Widok
był doprawdy przepiękny. Wysokie góry, pokryte grubą pierzyną śniegu
rozjaśniały okolicę, wprowadzając mimo wszystko lekkie uczucie grozy.
Niewielka knajpka leżała w dole, całkowicie
otoczona przez te giganty. Co właściciele zrobią gdy nagle nadejdzie lawina?...
Otrzepała się z tych pesymistycznych myśli i w
tym samym momencie dojrzała Malfoya z Rabielle. Rozmawiali stojąc po dwóch
stronach starego powozu wystawionego na pokaz. Na widok dzielącej ich
odległości, poczuła jak lód, który jeszcze przed chwilą pokrywał jej serce,
zaczyna powoli topnieć.
W głębi duszy szczerze nienawidziła się za swoje
odruchy i zbyt wielką emocjonalność. Nie chciała być taka. Nie chciała być kolejną,
która ulega urokowi Malfoya.
I znów ten głos gdzieś z zakamarków umysłu: Ale
czy na pewno?
- No wreszci. Ja myślali,
że wy zgubili tam – zaśmiała się Rabielle, patrząc przyjaźnie na Hermionę.
Chcąc nie chcąc odwzajemniła gest. Nadal miała
do niej żal, ze względu na krzywdę, którą wyrządziła Ginny, nie mogła jednak
wciąż jej karać. Rabielle w gruncie rzeczy była bardzo miłą dziewczyną i aby
przetrwać resztę projektu, tego właśnie powinna się trzymać.
- Plan na wieczór jest taki – powiedział Malfoy,
swoim głosem przywódcy. Hermionie przemknęło przez myśl, że byłby naprawdę
dobrym Ministrem Magii, gdyby nie ciągnąca się za nim czarna przeszłość. -
Wracamy, ogarniamy się, ładnie ubieramy i dokładnie o – zerknął na swój mega
drogi i mega wypasiony zegarek – dwudziestej widzę was znowu w salonie.
- Znów? - marudziła Hermiona, czując jak nogi
dosłownie wchodzą jej do tyłka.
- Dzień się jeszcze nie skończył słoneczko –
odpowiedział Malfoy z szelmowskim uśmiechem i nim zdążyła w jakikolwiek sposób
zareagować, złapał ją za dłoń i okręcił się wokół własnej osi.
Ostatnim co zobaczyła nim otoczyła ją ciemność,
było krzywe spojrzenie Rabielle posłane w stronę Pierre'a.
Co znowu zrobił?
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Blaise chodził po swoim dormitorium, czując jak
frustracja coraz bardziej opanowuje jego przystojne ciało.
Był wściekły. Wściekły na Rabielle, że na nim
usnęła. Na siebie, że w ogóle pozwolił jej usiąść na własnych kolanach.
Czy na pewno pozwolił? Zatrzymał się na moment, marszcząc brwi. Przeleciał wspomnieniami
wydarzenia z ostatniej libacji, jednak nie znalazł odpowiedzi na dręczące go
pytanie. Nie ważne.
Był zły na Malfoya, że w ogóle wymyślił tę
imprezkę, ale też na Ginny. Na Ginny dlatego, że uciekła stamtąd i unikała go,
nie dając żadnych szans na wytłumaczenie całej sytuacji.
- Głupia, płochliwa Wiewióra! - krzyknął,
uderzając pięścią w ścianę. W innym przypadku rozbawiłaby go ta gra słów,
jednak nie teraz.
Był sfrustrowany, zły i coraz bardziej
pozbawiony nadziei.
Szukał jej przez cały piątek, starając się
złapać po każdych zajęciach, posiłkach... nigdzie jej nie znalazł. A przecież
była na każdej lekcji! Ulatniała się jak gaz?
Dziś to samo. Przeszukał cały zamek i błonia.
Był nawet pod pokojem wspólnym Gryfiaków. Jednak nawet jeśli się tam znajdowała,
to Łasic nic mu o tym nie powiedział.
Uśmieszek na jego piegowatej twarzy jasno dał mu
do zrozumienia, że nie jest mile widziany w towarzystwie jego siostry, zarówno
przez nią, jak i przez niego samego.
Głupi, rudy idiota!
Krążył po pokoju, próbując pozbyć się w ten
sposób złości. Nie została mu już ani jedna butelka Ognistej. Musiał sobie
sprawić nowy zapas.
Robił właśnie dziesiąte z kolei okrążenie, kiedy
w oczy rzuciło mu się origami w kształcie smoka, leżące na biurku. Wcześniej go
tam nie było, jednak nie wyglądał na zdziwionego. Kiedyś zwykli komunikować się
w ten sposób na terenie Hogwartu, gyd nie chciało im się używać sów.
W dwóch susach doskoczył do pięknie złożonego
smoka i tylko prychnął na ten perfekcjonizm przyjaciela.
Nie zważając na trzymane w rękach arcydzieło,
jednym ruchem rozwinął papier, w pośpiechu odczytując znajome pismo.
Wybieramy się dziś na
dyskotekę.
Ostatni wieczór
Francuzików, więc dobrze byłoby się zabawić. Wchodzisz w to?
Czekam u nas o 20.
Draco
PS Wiewiórę też zaprosiłem, nie spinaj.
Patrzył na liścik jakby był objawieniem.
Potrafił myśleć tylko o tym, że właśnie to może być jego szansa.
Ginny uwielbiała imprezy. Nie było opcji, żeby
zrezygnowała z wypadu na dyskotekę.
Prawda?...
Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz!
Nie zastanawiając się wiele, jednym zamachem
otworzył szafę, zagłębiając się w poszukiwania odpowiedniego stroju.
To będzie jego wieczór.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Hermiona długo siedziała przed własną szafą,
zastanawiając się co na siebie włożyć. Kiedyś wcale nie chodziła na imprezy, a
nawet jeśli, to zwykle ubierała zwyczajne dżinsy i top. Teraz jednak, kiedy jej
garderoba zmieniła się diametralnie, nie potrafiła oderwać wzroku od pięknych
sukienek, które ostatnimi czasy kupiła jej Ginny.
Bądź co bądź, była kobietą i wbrew pozorom
chciała być jako kobieta postrzegana.
Przejechała dłonią po różnorodnych materiałach,
wyciągając pierwszą lepszą z brzegu.
Jej oczom ukazała się delikatna, dziewczęca
sukienka, rozkloszowana lekko na dole, z koronką na plecach i opadająca na
halkę. Z przodu miała niewielkie, srebrne guziki. Była naprawdę śliczna, a na
sam jej widok poczuła, jak uśmiech wypływa na jej twarz.
Szmaragdowa...znów zieleń.
Nie zastanawiała się dłużej. Musiała ubrać
właśnie tę sukienkę. Wiedziała, że jest w ulubionych kolorach Dracona.
Wiedziała także, że może to wyglądać jakby stroiła się dla niego. Być może
chciała, żeby uznał ją za atrakcyjną, czy jest w tym coś złego?
Przemknęła do łazienki, zajmując się typowo
babskimi sprawami i niespełna dwadzieścia minut później była już gotowa.
Przejrzała się w lustrze, poprawiając na pozór
niechlujnie spięty kok, a wskazującym palcem podkręciła opadające na twarz
kosmyki.
Musiała przyznać, że wyglądała bardzo ładnie.
Miała tylko nadzieję, że chłopcy także podzielą jej zdanie.
Odetchnęła dwa razy i przywoławszy na twarz
uśmiech, wyszła z łazienki.
Nie zdążyła się nawet dobrze rozejrzeć, kiedy do
jej uszu dotarł przeciągły gwizd, a już po chwili została uniesiona w górę.
- Mioneczko! - zawołał Blaise lustrując ją
wzrokiem. - Pięknie wyglądasz. Smok z pewnością ci się nie oprze.
Puścił jej figlarnie oczko, a ona spaliła
przysłowiową cegłę.
Uśmiechnął się do niej ciepło, zaglądając przez
ramię do łazienki.
- A nie zostawiłaś tam przypadkiem, rudowłosej,
drapieżnej Wiewióreczki?
Spojrzał z powrotem na jej twarz, a widząc
zdezorientowaną minę, całe zadowolenie wyparowało z niego niczym bańka mydlana.
- Nie ma jej prawda? - zapytał ze wzrokiem
zbitego psa.
Hermiona poczuła jak jej serce drży z żalu. Idąc
za własnym instynktem, po prostu przytuliła się do niego.
- Nie martw się, Diabełku. Przejdzie jej w końcu
– wyszeptała mu do ucha.
Chłopak spojrzał jej w oczy, zawzięcie czegoś w
nich szukając. Musiał dojrzeć to, co chciał, bo już po chwili na jego twarz
wypłynął uśmiech. Nie był radosny, przypominał raczej cień typowego,
blaise'owego uśmiechu, ale zawsze.
- Ekhem, gotowi? - zapytał Malfoy, przerywając
tę dziwną chwilę.
Hermiona odwróciła się w jego stronę i poczuła
paraliżujące ciepło na widok ognistego spojrzenia, którym ją taksował.
Podobała mu się. Podobała!
Przywołała na twarz radosny uśmiech, nieudolnie
starając się, by wyglądał na zalotny. Skinęła głową, wpatrując się w niego z
zaciekawieniem.
- Zanim się przeniesiemy, proponuję wypicie
kilku szybkich... co wy na to? - podniósł do góry butelkę Ognistej, machając
nią lekko w zachęcającym geście.
- Jak najbardziej jestem za! - powiedział
Blaise, pakując się na wolny fotel. - Właśnie tego mi brakuje.
Hermiona zaśmiała się pod nosem, po czym usiadła
na wolnym miejscu obok Pierre'a. Chłopak położył ramię na oparcie za jej
plecami, a ona posłała mu uśmiech.
Nadal jeszcze z nim nie porozmawiała. Dziś musi,
to ostateczny termin.
Z uśmiechem wciąż przyklejonym do ust, obróciła
się z powrotem w stronę Malfoya i ze zdziwieniem ujrzała w jego spojrzeniu
iskierkę złości. Co dziwne nie patrzył na nią... tylko na Pierre'a.
Zmarszczyła czoło starając się zrozumieć to
anormalne zachowanie.
Zazdrosny?
- Halo, Smoku! Ja tu
usycham! - zawołał Zabini, machając przyjacielowi ręką przed oczami. Blondas
ocknął się w jednej chwili i zajął resztą gości, jak gdyby nigdy nic.
*
Około półtorej godziny później aportowali się w
ciemnej uliczce, gdzieś na obrzeżach Londynu.
Zimny wiatr smagał odsłonięte nogi dziewczyn,
sprowadzając na całe ciało gęsią skórkę.
Hermiona owinęła się szczelniej płaszczem,
poprawiając szalik tak, by nie zepsuć fryzury. Pantofelki na obcasie nie były
zbyt dobrym pomysłem, jednak nie wpadła na to wcześniej. Szła sztywno uważając,
żeby nie poślizgnąć się na oblodzonym chodniku. Po nie więcej niż pięciu
krokach, poczuła jak noga osuwa jej się w bok, a ona sama z zawrotną prędkością
leci w dół. Zamknęła oczy, spodziewając się nieuchronnego upadku oraz bolącego
tyłka, jednak do niczego takiego nie doszło. Uratowały ją męskie ramiona, znów.
Czy ja nie mogę spokojnie upaść?
Przemknęło jej przez myśl. Za każdym razem, gdy
się potykała, ktoś zawsze ją łapał. Tym kimś oczywiście był Malfoy, jednak tym
razem po otworzeniu oczu ujrzała nad sobą roześmianą twarz Pierre'a.
- Uważaj trochę – zaśmiał się, pomagając jej
złapać równowagę.
Spojrzała na niego z nikłym uśmiechem, czując
coraz większe wyrzuty sumienia.
Nie chciała, żeby ją łapał. Nie on.
Chłopak przystanął na baczność i jak na
dżentelmena przystało, zaoferował jej swoje ramię.
Na widok jego komicznej postawy, roześmiała się
w głos. Zauważając, że większość jest już daleko przed nimi, a o własnych
siłach z pewnością ich nie dogoni, przeplotła swoją rękę przez jego, unosząc
głowę niczym wielka dama.
Przez całą drogę szli nieco z tyłu i śmiali się
dosłownie ze wszystkiego.
Uwielbiała go. Jego lekkość, poczucie humoru,
zrozumienie... było jej przykro, że to wszystko musiało się zniszczyć przez jej
nieopatrzne zachowanie. Jak mogła tak go wykorzystać?
Spojrzała w roześmiane oczy chłopaka, a wyrzuty
sumienia uderzyły w nią po raz kolejny.
Dotarli do wielkiego budynku, z ogromnymi,
zielonymi i neonowymi literami układającymi się w nazwę „Dragon's Cave*”.
Parsknęła cicho.
- Zabierasz nas do swojej pieczary? - zapytała z
iskierkami wesołości w czekoladowych oczach.
Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednak
kiedy zobaczył ją stojącą z Pierrem pod rękę, na twarz wypłynął mu wredny
uśmieszek.
Już miał coś odburknąć, kiedy w drzwiach
pojawiła się Rabielle. Musiała wejść do środka przed wszystkimi.
- Idziecie? - zapytała, patrząc na każdego
nagląco.
Malfoy przyglądał im się jeszcze przez chwilę,
po czym po prostu kiwnął głową i wszedł do środka.
Kiedy uwolniła się od jego palącego spojrzenia,
całe jej ciało rozluźniło się momentalnie. Nawet nie wiedziała, że aż tak się
spięła.
- W porządku? - spytał Pierre zabierając jej
płaszcz.
- Tak – próbowała przywołać na twarz uśmiech,
jednak nic z tego nie wyszło.
Miała wrażenie, że chłopak cichutko westchnął.
- Chodź zatańczyć – powiedział i nim zdążyła
zareagować, już wirowała na podwyższonym parkiecie, wśród głośnej muzyki i masy
zielonego koloru.
Rozejrzała się dookoła oceniając wystrój.
Musiała przyznać, że lokal urządzony był skromnie, ale ładnie.
Wirując w tańcu, zdołała zobaczyć rzędy
stolików, z miękkimi pufami zamiast krzeseł, ułożone dookoła parkietu.
Naprzeciw DJ-a znajdował się bar, przy którym aktualnie siedział Malfoy i
patrzył na nich wzrokiem bazyliszka.
Przypomniała sobie o czekającej ją rozmowie, a z
jej piersi wypłynęło zbolałe westchnienie.
- Pierre...
- Hm? - chłopak spojrzał jej w oczy, nie
przestając tańczyć.
- Chodzi o to, że... - jak ma mu to
powiedzieć, do cholery?! - że nie byłam wobec ciebie do końca szczera.
Między jego idealnie wyprofilowanymi brwiami
pojawiła się zmarszczka.
- Co masz na myśli?
Zawahała się przez moment, czując jak zalewa ją
palące uczucie wstydu. Wzięła głęboki wdech i wyrzuciła z siebie wszystko na
jednym wydechu.
- WykorzystałamciężebyzemścićsięnaDraconie –
kiedy już się tego pozbyła, odetchnęła z niemałą ulgą.
Ku jej zdziwieniu Pierre roześmiał się w głos.
- Nie do końca zrozumiałem co powiedziałaś,
jednak domyślam się sensu – powiedział, znów spoglądając jej prosto w oczy. -
Wiem, że nic do mnie nie czujesz i że kręciłaś się przy mnie po to, żeby dopiec
Malfoyowi.
Hermiona poczuła, że jej szczęka ląduje na rozświetlonym
parkiecie. Nawet nie zauważyła kiedy przestali tańczyć. Wpatrywała się w tego
tajemniczego Francuza z bezgranicznym zdziwieniem. Jakim cudem on zawsze
wszystko wie?
- Ty... nie jesteś na mnie zły? - zapytała
niepewnie, wracając do nieskładnego tańca, zupełnie niepasującego do muzyki.
Pierre pokręcił przecząco głową.
- Nie, skarbie – uśmiechnął się powalająco. -
Jesteś prześliczną dziewczyną i cudowną przyjaciółką. Od początku domyśliłem
się twoich intencji. Jeżeli bałaś się, że źle zrozumiem i zacznie mi zależeć...
niepotrzebnie.
Auć. Bądź co bądź, zabolało.
Chyba dojrzał to w jej oczach, bo złapał jej
twarz w dłonie.
- Jesteś atrakcyjna – powiedział z mocą, patrząc
jej prosto w oczy. - Po prostu... nie wliczasz się w moje preferencje seksualne.
Mówiąc to, puścił jej oczko i znów wciągnął do
tańca.
Dał jej kilka minut na przeanalizowanie tych
słów, a ona skwapliwie to wykorzystała. Mimo swej lotności umysłu, potrzebowała
dłuższej chwili, żeby zrozumieć.
- Wolisz facetów! - wykrzyknęła z oczami wielkimi
jak spodki.
Pierre zaśmiał się, kiwając potwierdzająco
głową.
- Ale dlaczego?... - zapytała, nie do końca
rozumiejąc jego zachowanie.
- Dlaczego ci pomogłem? - odgadł. - Ponieważ
pokochałem cię miłością braterską, od momentu, gdy tylko cię ujrzałem. Ponieważ
Draco mi się podoba, ale widziałem jak bardzo jest zapatrzony w ciebie. Wiedziałem,
że zrobił coś czym cię zranił, a ty chcesz się odpłacić, a dzięki temu także
zwrócić na siebie jego uwagę.
Mówiąc to wszystko patrzył jej prosto w oczy,
jakby chciał przekazać coś bardzo ważnego. Jakby chciał, żeby wyciągnęła ukryty
między wierszami sens.
Jednak nie potrafiła. Powiedział coś, co
całkowicie zaćmiło jej zmysł logicznego myślenia.
- Podoba ci się... - spojrzała na siedzącego
przy barze blondyna, który aktualnie rozmawiał z Blaise'm. Czy mógłby się
komukolwiek nie podobać? Nagle otworzyła szerzej oczy.- Jest
zapatrzony we MNIE?
- Tak – odpowiedział poważnie, całkowicie
ignorując niedowierzanie wymalowane na jej twarzy. - Nie widzisz jak na ciebie
patrzy?
- Ale... on woli blondynki! Całował się z tą
wywłoką Greengrass! Reagował na zaloty Rabielle! - wymieniała, zastanawiając
się czy ona jest taka głupia, czy on nienormalny.
- Rabielle się nie przejmuj, jest nieszkodliwa –
powiedział ze złowrogim błyskiem w oczach. - A ta, jak to mówisz „wywłoka” nic
dla niego nie znaczy.
- Skąd wiesz? - zapytała, patrząc na niego
uważnie.
- Bo wiem – wzruszył ramionami. Wydawało się
jej, że zobaczyła coś w jego oczach, jednak po chwili obrócił wzrok w stronę
Malfoya. - Spójrz na niego. Co widzisz w tym spojrzeniu?
Idąc za poleceniem Pierre'a, zerknęła na Draco.
Pierwszym co zobaczyła, była wszechogarniająca złość i … zazdrość. Tak, to z
pewnością była zazdrość. Zniknęła jednak w ułamku sekundy. Kiedy tylko
zorientował się, że na niego patrzy, spuścił wzrok i zerwał się z miejsca.
- Zasługujecie na szczęście – szepnął jej do
ucha, a następnie pocałował delikatnie w czoło.
Nie rozumiała tego chłopaka, zupełnie nie
rozumiała.
Co z nim było nie tak? Skąd to wszystko
wiedział? Dlaczego Rabielle jest na niego wściekła? I dlaczego jej pomaga skoro
Draco mu się podoba?
Może dlatego, że Draco woli kobiety, głupia
dziewczyno. A tak właściwie to jedną...
Kiedy odwróciła głowę, spojrzała wprost w
stalowe tęczówki Malfoya...
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Nie wiedział co go podkusiło, żeby do niej
podejść. Siedział przy barze, obserwując ją w objęciach Perwolla i walczył z
wszechogarniającą zazdrością.
Próbował sobie wmawiać, że Granger nic a nic go
nie interesuje. Że może robić co jej się podoba i tańczyć z kim chce...
To nie była prawda.
Chciał, by tańczyła z nim i tylko z nim. Chciał
ją mieć dla siebie. Właśnie dlatego, kiedy ich spojrzenia się połączyły, zerwał
się z miejsca. Chciał wreszcie zawalczyć o swoje.
Swoje? Serio?
Nie ważne. Musiał do niej podejść. Musiał i już.
Stanął naprzeciw przepięknej dziewczyny, ubranej
w krótką sukienkę w jego ulubionych barwach. Patrzył jej w oczy, starając się
odczytać z nich jej duszę. Chciał ją zrozumieć, wiedzieć czego pragnie i co
czuje.
Lekkim ruchem ręki odgarnął jej zbłąkany kosmyk
z twarzy i przybliżył się jeszcze bardziej.
Wiedział już, że chce ją pocałować. Tak
właściwie, chciał to zrobić już od momentu pamiętnej imprezy w wieży Ravenclaw.
O niczym innym nie marzył. Nie chciał innej kobiety. Chciał ją.
Pochylił się powoli, jeszcze raz patrząc w jej
oczy, szukając potwierdzenia....
BACH!
Blondwłosa dziewczyna
wylądowała dokładnie między nimi, rozdzielając i niwecząc na dobre kolejny,
niedoszły pocałunek.
Draco spojrzał na nią z
wściekłością, ale widząc pijacki wyraz twarzy dziewczyny, po prostu pochylił
się i podniósł ją do pozycji stojącej.
Rabielle zaniosła się
głośnym śmiechem, po czym oparła się o jego ramię, co jakiś czas czkając.
- Oj, chyba koniec imprezy
– zawyrokował Blaise. Hermiona rozejrzała się ze zdezorientowaniem. Przecież
przed chwilą go tu nie było!
Draco spojrzał na blondynkę,
następnie na Hermionę, a w jego oczach błysnął żal.
- Masz rację. Wracamy.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
*Jaskinia Smoka
No właśnie, dziękować mi ludzie!!!!!!!! :P
OdpowiedzUsuńCo do Perwolla... Dobra, zaskoczyłaś mnie, bo tej opcji nie rozważałam w ŻADNYM WYPADKU! Spotkałam się z tym poraz pierwszy na blogu i przyznam, że jestm mile zaskoczona z takiego urozmaicenia :)
A wracając do pojej drugiej miłości, zaraz po Dramione...... Gdzie Wiewiórka i Blaisik?! Ludomowe Skrzaty chcą żartów i scenz piekła rodem!!!
Pozdrawiam, Ludum :*
Łoł jakie to długie. Określe to w trzech słowach super cudo więcej. Nic więcej nie dodam a w sumie nawet jak bym chciała to bym dodać nie mogła bo internet w telefonie szwankuje i nie da się więcej napisać. Więc przepraszam za taki krótki ale coż trzeba se załatwić wifi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam TAtia.
tak sobie wchodzę na Twój blog i myślę , że pewnie i tak nie będzie rozdziału nowego bo dopiero środa, a tu taka niespodzianka !! :D
OdpowiedzUsuńKurcze kolejny przystojniak się marnuje i myślałam że padne jak się okazało, że woli chłopaków:D ale to dobrze, bo przynajmniej powoli coś do przodu idzie między Draco i Mioną :D I te ich biedne pocałunki- w takim tempie to im życia braknie :D
Tak czy tak uwielbiam Twój blog !!! Czkam na nn !! Weny :)
Ha! Coś przeczuwałam, że Pierre jest 'inny'! :)
OdpowiedzUsuńBiedny Blaise... Jak skrzywdzony szczeniak :3 niech Ginny da mu szansę szybciorem! :3
Draco nareszcie przeprosił Mionę! No brawo. Owacja na stojąco xD
Świetnie, po prostu genialnie :3
Pozdrawiam, em.
A gdzie podziękowania dla mnie...? Czuję się pokrzywdzona!
OdpowiedzUsuńLudumowe Skrzaty mają już drugi powód do smutku
Pierre homoseksualistą?! Ale się porobiło. Rozdział jest oczywiście świetny, tyle się w nim dzieje i w ogóle jest cudowny. Szkoda, że znowu im ktoś przerwał, no ale trudno :) Juz sie nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
ciekawa jestem o co chodzi z Pierrem i Riebiell, ale pewnie napiszesz w nastepnym rozdziale. życzę dużo weny i pozdrawiam ;3 :*
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAA! Nigdy bym na to nie wpadła!!! :O MÓJ BOŻE, CO ZA SZOK!
OdpowiedzUsuńPoza tym- rozdział świetny, uśmiałam się parę razy, szczególnie wtedy, gdy Draco dobijał się do łazienki Hermiony. Słyszałam ten "krótki pisk" w głowie ;) Chylę czoła przed Twoim talentem!
A co do zakładki... Nie znam się jeszcze na blogspocie, muszę to sobie powoli jakoś ogarnąć :)
Pozdrawiam! :*
http://hogwartsdragon.blogspot.com/
Bardzo mnie ciekawi ta sprawa miedzy Pierrem a Rabielle. blagam rozwin to jak najszybciej. :) A tak poza tym to rozdzial jak zwykle swietny. Tylko szkoda, ze Blaise jeszcze nie odzyskal Ginny.
OdpowiedzUsuń~theeverly
Brak słów to jest takie genialne :D Wow z Pierrem mnie zaskoczylas :D Jenyyy jaki długi ten rozdział można prosić o.wiecej ;) Dziękuję za komentarz na moim blogu ;) Przy okazji zapraszam na drugi panstwoweasley.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdział genialny tylko tak mało Binny a Dramione mrrr ;) Weny:D Pozdrawiam,Lili:D
Uhuhu, Draco przeprasza :)
OdpowiedzUsuńPo tej akcji jak Draco zobaczył Pierra wychodzącego z łazienki chyba zaczęło mi coś świtać w głowie xD
Dlaczego Rabielle zawsze robi coś głupiego? Najpierw spała wtulona w Blaisa teraz przeszkodziła Malfoyowi w całowaniu sie z Granger...To wszystko jej wina :D
Rozdział jednym słowem świetny.
http://how-to-say-i-am-sorry.blogspot.com/
Ileż to razy widzę, że Dracona ulubionym kolorem jest zieleń... :P Mniejsza o to, przejdźmy do rzeczy. Piszesz typowo pod fabułę, starasz się wklejać w kanon, nie licząc postaci Blaise'a, ale to jeden szczegół z wielu. Uwielbiam takie opowiadania. Zachowują tą swojskość, którą czułam, gdy weszłam w świat Harry'ego Pottera poprzez Kamień Filozoficzny, gdy miałam mniej lat niż palców u rąk:P Zachowujesz tę magię, chociaż czasami zdarza Ci się mylić magiczny świat z realnym. Mam na myśli powiedzonka, rzeczy i nazewnictwa, które raczej czarodziejom są nieznane. Co do pisowni niewiele Ci powiem, bo jeśli nie są to straszne i makabryczne błędy znaków przestankowych, gramatyki, literówek, które przeszkadzają w odbiorze, to nie zwracam większej uwagi na nie, a też nie jestem na tyle wyczulona na tym punkcie by teraz szukać, kopiować i wklejać:P Osobiście nie brak mi akcji z Ginny i Blaisem, ponieważ jak na opowiadanie, które jest o Dramione i tak dużo umieszczasz w rozdziałach sporo o nich, dzięki czemu nabiera to smaczku ;)
OdpowiedzUsuńWeny życze i mam nadzieję, że nie zasnęłaś czytając moje szlaczki :P Wybacz, jeśli są błędy, ale ten rozdział był na dobranoc ;)
Nelly
I tak Cię kocham choć wystawiasz moją cierpliwość na próbę każąc mi czekać na Blinny. Rozdział naprawdę świetny wreszcie Draco przyznał się że Hermiona nie jest mu obojętna. Uwielbiam Twoją Ginny jest taka twarda złośliwa i zadziorna idealna dla Diabełka. Mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się szybko.Karola
OdpowiedzUsuńFajnie, że przeprosił, no i Pierre gej?! Kto by powiedział...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i czekam na więcej ;) Życzę weny.
No nie,no nie,jak mogłaś? To było perfidnie złe tak kończyć! Biedne Diablątko,cierpi :( Niech Gin szybko mu wybaczy,plosee..
OdpowiedzUsuńNo i wreszcie Draco wyznał co czuje! To już coś.
Hahaha wiedziałam,że z Pierrem jest coś nie tak i coś podejrzewałam,gej!
Cudowny rozdział
Dziękuję za dedykację, kochana :) Wiem, że zaczęłam późno czytać, ale już teraz jestem na bieżąco <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Cały czas uśmiechałam się jak głupia. Ta głupia blondynka musiała wpaść między Dracona a Mionkę właśnie w tym momencie! To nie fair!!! Pierre jest gejem, no cóż... to rozwiązuje pewną sprawę. Przynajmniej nie jest zakochany w Hermionie. Ale sądzę, że jego miłość do Dracona i tak wiele by nie zmieniła ^^ Haha!
Nawet nie wiesz jaki banan wyrósł na mojej twarzy jak Draco nareszcie przyznał że Hermiona nie jest mu obojętna ^^ <33
Całość wspaniała, czytało się łatwo i przyjemnie, jak zwykle <3
Jeszcze raz dziękuję za dedykację
Pozdrawiam magicznie
~hope~
Świetny ^^
OdpowiedzUsuńAle jak Rabielle mogła im przerwać??? JAK???
I szkoda mi Blaisa troszkę.
I wiedziałam, że Pierre jest trochę... inny. Ale dlaczego żyje z Rabielle jak pies z kotem.
A ten ich prawie pocałunek to był meeega
Kolejny cudowny rozdział! Tego się po "Francuziku" nie spodziewałam :D. To trochę dziwne, ale w sumie lubię tą Rabielle, nie jest taka zła. No może poza popsuciem pocałunku... Cały czas kombinuję co może być między nią, a Pierrem. Mam nadzieję, że szybko nam to zdradzisz :D. Znowu brakowało mi tylko Rudej i Diabła :/ Dobrze, że przynajmniej między Mioną i Draco coś się zaczyna dziać :). Czekam na next, pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńLana
Jejciu, jejciu. Jak Ty potrafisz pisać tak długie i świetne rozdziały? Podziwiam. :)
OdpowiedzUsuńŁo matko, tyle w tym rozdziale się rzeczy ujawniło, że aż głowa mnie rozbolała :>
A więc Pierre jest geeeeeejem :D hahaha, no tego bym się nie spodziewała :P
Uh, już tak, tak było blisko iii... ugh! Rabielle ,musiała się akurat upić :x
Hmm, tak sobie myślę, że może Pierre był z Rabielle, zanim zmienił swoje poglądy, i ona ma do niego o to żal? :o
hehs, moje dziwne pomysły xd
Czekam na kolejny rozdział :)
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Cudny rozdział. Mam nadzieję, że niedługo wyjaśnisz ten konflikt Rabielle i Pierre'a. Och, akurat Rabielle musiała im przerwać w takim momencie! Biedny Blaise. Szkoda, że Ginny nie poszła z nimi. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Coffie
Wiedziałam, że jest coś nie tak z tym Perwollem ;D Chociaż lepiej żeby był gejem, niż zakochał w naszej Mionce...
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział super, ale chyba padnę jak Draco znowu stchórzy przed Hermioną lub na odwrót.
Pozdrawiam i życzę weny,
Pożoga
PS Świetna nazwa dla klubu ;)
Głupia Rabiell! Jak mogła zepsuć to wszystko w tak ważnym momencie?!?! Uhhhh nie fair..
OdpowiedzUsuńCo do Pierra bardzo się uciesszyłam na wieść, że jest gejem ;D Nie wiem czemu, ale bardzo ich lubie i chciałabym kiedyś jakiegoś poznać xD
Czekam na nowy rozdział :D
Pozdrawiam!
Avad Ka;*
Rabielle, zaćwiartuję Cię przy najbliższej okazji! Jak mogłaś wszystko zepsuć, ty pijana blondynko?! A zaczęło sie tak pięknie ;____;
OdpowiedzUsuńUdało mi się przeczytać rozdział przed wyjazdem, jest naprawdę wspaniały!Dawno nie czytało mi się tak lekko i nawet nie wiem, kiedy ten czas minął, a ja już przeczytałam całość.
Na początku rozdziału, gdy Draco wszedł do ich dormitorium, już tak podejrzewałam (pod uwagę brałam jeszcze wampira, chociaż z opisu niezbyt do niego pasował XD), ale jeszcze nigdy moje przypuszczenia nie były prawdziwe, więc zaskoczyło mnie to :)
Czekam na kolejny z niecierpliwością i życzę Ci duuuużo weny :)
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Rozdział jak zwykle cudowny, kiedy myślałam po ostatnim że lepiej być nie może. Ty mnie znów pozytywnie zaskoczyłaś. Czytało się cudownie. Strasznie przepraszam że tak późno i krótko, ale mam taki zamęt... Remont, masa zadań, przygotowanie do testów, konkursu z Biolci itp.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w szalonym pędzie na zajęcia.
Melania
Ps. Pierre to gej! Pierre to gej! ^^ <3
:(((( I znowu nie doszło do pocałunku, noooooo :((((((
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że tam będzie w końcu ten mój upragniony całus!!
Pierre totalnie mnie zaskoczył, w pozytywny sposób, oczywiście!
buźki
Lacarnum
Niedawno odkryłam twojego bloga wiec teraz bede komentować na bierząco :) rozdział świetny, szkoda że nie było pocałunku ale mam nadzieje że w następnej notce będzie się działo ;3 pozdrawiam i życze duuuużo weny <3 ~E .
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D Głupia Rabielle... Jak ja jej nie lubie! A pijana Rabielle to podwójny kłopot!
OdpowiedzUsuńPierre jest homoseksualistą?! No tego sie nie spodziwałam...
Nareszcie Draco przyznał się do tego co czuje przed samym sobą :)
Szkoda że jednak w końcu nie było buziaka... (przeklinam cię Rabielle!) Ale mówi się TRUDNO. Następnym razem może się uda.
Życzę weny i czasu na pisanie.
Vera :*
Alee się rozpisałaś :D
OdpowiedzUsuńHaha, od razu mi przyszło na myśl, że Pierre będzie homo! Ale im dalej tym mniej już o tym myślałam, a tu bach! Miałam rację! :P
Idę czytać następne ! :*
B.
Hm, muszę powiedzieć, że domyślałam się, jakie będą preferencje Pierre. Zazdrość Malfoy'a coraz bardziej mnie rozwala :) Szkoda, że Ginny się nie pojawiła :/
OdpowiedzUsuńHomoseksualizm Pierre'a podejrzewałam od samego początku :)
OdpowiedzUsuńA Rabielle pewnie jest na niego wkurzona, bo on jej się podobał, i chyba nawet byli razem, a potem on jej powiedział, że jest gejem i ona się wściekła, albo po prostu Rabielle jest homofobem :c
Rozdzialik mega ;)
Jak zawsze ktos musial im przerwac biednii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
SZOK! Jeden z lepszych rozdziałów. Czekam na pocałunek :3 aaaa... od tego nie da się oderwać!
OdpowiedzUsuńHahaha , narty ? :D Jak widać czarodzieje też je znają :D I kolejne uratowanie tyłka Moiny przed upadkiem ! Kurde , ale mogli się w tych górach pocałowali :C
OdpowiedzUsuńIMPREZA <3 TAAAAK ! Jak przeczytałam , że wybierają się na dyskotekę , to już się tym jarałam :D Sam jej przebieg zajebisty <3 ! I to wyznanie Pierre'a xD Że gej to się domyślałam , ale to jak jej powiedział , że kocha ją braterską miłością , i że jest wspaniałą przyjaciółką , atrakcyjną dziewczyną , to było tak bardzo słodkie <3 Kochany Pierre <3
No i znowu taka okazja , a Rabielle im przerwała ! Nieświadomie co prawda , bo glebła na parkiet nawalona , więc nie mam jej tego za złe . Ale musieli od razu już iść , bo jedna się wywalała ? Mogli zostać dłużej :c Ale i tak zajebiście :************
/DramiLoveStory