31 października 2013

ROZDZIAŁ XXVII (+18)

ROZDZIAŁ XXVII

Miłość poz­na­je się po tym, że czy­jegoś głosu prag­niesz bar­dziej, niż ciszy;
kochać to zgod­nie przer­wać roz­mowę, żeby posłuchać deszczu...
Wojciech Kuczok

You jump - I jump. Remember?
Jack Dawson "Titanic"

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Miona!

Nie ma Cię dopiero kilka dni, a ja dosłownie pękam z tęsknoty.
Nawet nie wiesz ile mam Ci do opowiedzenia!
Tak, wiem. Mam jeszcze Lunę. Wiesz jednak jak ona się zachowuje od kiedy zaczęła być z Harry'm, prawda? Od ich zaręczyn jest jeszcze gorzej.
Mam wrażenie, że zamienili się w jakieś duchy, które pokazują się jedynie podczas posiłków i zajęć. Nie pamiętam, żebym widziała ich w czasie wolnym. Trochę przesada, prawda? Mam nadzieję, że ze mną i z Blaisem tak nie jest.
Obiecałam sobie, że poczekam ze zwierzeniami aż wrócisz, jednak nie potrafię. Zresztą, znasz mnie.
Mówiłam już, jak bardzo jestem Ci wdzięczna za udostępnienie nam dormitorium?
Jeśli tak, to się powtórzę, a jeśli nie...
Dziękuję, Herm!
Dzięki Tobie przeżywam istny raj na ziemi. Zupełnie nie wiem dlaczego nazywają Blaise'a Diabłem. Przy mnie zachowuje się jak istny aniołek, chociaż... przyznam, że ma w sobie coś złośliwego i drapieżnego. Oczywiście w pozytywnym sensie, a i bez podtekstów proszę!
Właśnie, co do tego...
Wiem, że jesteśmy ze sobą dopiero kilka dni, a Ty prawdopodobnie zabijesz mnie za to co napiszę, ale... zastanawiam się całkowicie na serio czy nie zrobić następnego kroku.
Jestem głupia, prawda? Jestem?
Merlinie, jak mi Ciebie tu brakuje! Kto ma mnie kopnąć w tyłek i powiedzieć „Wiewióro weź się w garść!”?
To mieszkanie z Blaisem naprawdę mnie demoralizuje. Jego ciało nie daje w nocy spać, a oczy hipnotyzują...
Gdyby nie było tak wcześnie!
A właściwie co u Ciebie? Jak nasza blond zołza? Dalej jej nie lubię, szczerze mówiąc. Pociągnij ją za te szkuty ode mnie!
A jak Malfoy? Sytuacja choć trochę się wyjaśniła czy nadal jesteście pokłóceni jak Snape z szamponem?
Wracaj, wracaj. A jak wrócisz, to koniecznie musimy porozmawiać.

Tęsknię!
Twoja Gin

PS Chyba to zrobię...

Fragment +18
Czytasz na własną odpowiedzialność!

- Co zrobisz? - usłyszała za sobą głęboki głos, a jej serce na moment stanęło. Nie mógł tego widzieć!
Czym prędzej obróciła się do niego, zasłaniając pergamin własnym ciałem.
- Nic takiego – odpowiedziała, starając się panować nad własnym głosem. Czuła, jak na policzki wypływa jej rumieniec.
Spuściła głowę i podniosła się z miejsca, zabierając ze sobą list. Chciała iść go wysłać, jednak poczuła silną dłoń na ramieniu.
Obróciła się i spojrzała wprost w ukochane, ciemnobrązowe, niemal czarne oczy.
Blaise bez słowa przyciągnął ją do siebie, z całej siły przyciskając do piersi. Poczuła jak jej mięśnie powoli zaczynają się rozluźniać. Nawet nie wiedziała, że aż tak była spięta. Oddała pieszczotę, z przyjemnością przymykając powieki.
Kiedy gorące wargi Blaise'a zaczęły kreślić ścieżkę od jej skroni, aż po żuchwę stwierdziła, że wysłanie listu może poczekać kilka minut. A kiedy ich wargi się złączyły... Nieodwołalnie odłożyła tę czynność na jutro.
Teraz liczył się tylko on. On i jego wargi, złaknione więcej i więcej.
Czuła duże, silne dłonie chłopaka błądzące po jej ciele, podciągające lekko koszulkę do góry.
Jeżeli wcześniej miała jeszcze jakieś obiekcje – teraz wyzbyła się ich całkowicie.
Kochała go i miała pewność, że on czuje to samo. Wiedziała, że po wszystkim wciąż będzie. Nie skrzywdzi jej, nie odejdzie. Są dla siebie. Chyba zawsze byli.
Poddała się jego niewerbalnym wskazówkom i pozwoliła podnieść do góry tak, że teraz wisiała na nim niczym małpka.
Nawet nie zauważyła, kiedy pozbyli się wierzchnich ubrań, zostając jedynie w bieliźnie. Nie zauważyła też kiedy weszli do sypialni. Ledwie zarejestrowała, że leży na łóżku. Potrafiła czuć jedynie palące pocałunki, którymi było obdarzane całe jej ciało.
Nie pozostawił żadnego miejsca na zmarnowanie. Jego dłonie, usta... był po prostu wszędzie, sprawiając jej tak niebiańską rozkosz, jak nikt nigdy.
Rozchyliła wargi, wydając z siebie przeciągły jęk, a jej dłonie powędrowały do jego krótko przyciętych włosów.
Pragnęła go tak bardzo, miała wrażenie, że zaraz wybuchnie. Nigdy nie sądziła, że coś takiego jest możliwe.
Poczuła, że czekała na niego nie kilka miesięcy, a całe życie.
Byli dla siebie jak dwie, idealnie pasujące połówki jabłka.
Kiedy w amoku zerwał z niej majtki, dostając się do najczulszego miejsca, pociemniało jej w oczach.
Chciała jeszcze i jeszcze. To pragnienie było niczym studnia bez dna. Niekończące się, nieprzerwane.
Dołączyła do jego pieszczot, nieporadnie muskając dłońmi idealnie umięśnione ramiona, brzuch, a następnie schodząc jeszcze niżej...
Westchnęli jednocześnie, gdy dotarła do samego meritum.
Spojrzał jej prosto w oczy z niemym pytaniem o zgodę. Udzieliła jej.
Z cichym jękiem przyjęła jego pierwsze pchnięcie, dostosowując swój rytm.
Była jego, on był jej. Połączeni nierozerwalnie, tak w mentalny jak i fizyczny sposób.
Kolejne chwile były najcudowniejszymi jakie było dane im przeżyć.
Obydwoje nie byli „świeżakami” w tych sprawach, a jednak tak się czuli.
Poruszali się niezdarnie, zamroczeni podnieceniem. A jednak było idealnie. Dotykali się wzajemnie, chcąc dać jak najwięcej rozkoszy.
Kończąc prawie jednocześnie, opadli z westchnieniem na łóżko.
Obydwoje wykończeni gamą doznań, obydwoje szczęśliwi jak nigdy.
Ginny spojrzała na mężczyznę swojego życia, dłonią gładząc delikatnie jego szorstki od zarostu policzek. Kiedy odwrócił się w jej stronę, ujrzała bezkresną miłość i uwielbienie wymalowane na jego twarzy, emanujące z całego ciała.
Czy żałowała?
Ani trochę.
Nawet gdyby miało się to skończyć źle, w tym momencie była szczęśliwa jak nigdy.
Leżała w ramionach najwspanialszego mężczyzny na świecie. Czy można chcieć więcej?

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Obudził ją nieznośny ból w skroni i echo słów rozbrzmiewających gdzieś w pobliżu. Nie rozumiała ich, jednak z tonu głosów wywnioskowała, że rozmówcy są naprawdę zmartwieni.
Chciała otworzyć oczy, jednak gdy tylko o tym pomyślała, pojawiły się drażniące zawroty głowy. Czuła się jak po ogromnej dawce alkoholu. Nawet zrobiło jej się niedobrze.
Zaczęła oddychać przez nos, starając się uspokoić oddech i pozbierać myśli. Nie do końca pamiętała co się właściwie stało, ani gdzie się znajduje.
- … mówi ci. Mademoiselle 'Ermiona niedługi czas się obudzi.
- Jesteś pewna?
Znała ten głos. Zmarszczyła lekko czoło, przywołując w głowie znajomy obraz. Pierre. W jej sercu zatlił się lekki płomyk złości, jednak ugasiła go całkowicie. Tak bardzo cieszyła się, że tu był! Martwił się o nią!
- Oui.*
Uniosła powieki. Najpierw tylko troszeczkę, obawiając się nagłego oślepienia, a po chwili patrzyła już na ogromną salę ozdobioną malowidłami przedstawiającymi jakieś człekopodobne istoty. Miały krótkie, czarne włosy sięgające uszu, zwyczajne postury oraz ubrania... Tym, co najbardziej odróżniało je od ludzi, był fakt, że posiadały troje oczu, dwie pary rąk zamiast jednej, a także lekko prześwitujący odcień skóry.
Zastanowiła się nad nazwą tych dziwnych stworzeń. Pamiętała, że już gdzieś je widziała, tylko gdzie? Obróciła spojrzenie w stronę rozmawiającej pary i aż pisnęła z emocji.
Przeskoczyła wzrokiem kilkakrotnie ze stojącej przed nią istoty, na malunki, i z powrotem. Nie było wątpliwości. To to samo stworzenie.
- Hermiona! - głos Pierre'a dotarł do niej gdzieś z głębin podświadomości. Patrzyła na niego, ale go nie widziała, zbyt zamroczona szokiem. - Jak się czujesz? Boli cię głowa? Jest ci niedobrze? A może...
W odpowiedzi na każde pytanie kręciła jedynie głową, cały czas wpatrując się w dziwną postać. Była kobietą, zobaczyła to po lekkim wcięciu w talii.
- Pierre. Zostawi ją. Pewni nie czui najlepij. Prawda bébé** ? - Zwróciła się do Hermiony, uśmiechając łagodnie. Jej przeźroczystobiałe zęby ujrzały światło dzienne.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, ale grzecznie skinęła głową.
Istota podeszła do niej z wyciągniętą dłonią. Najwyraźniej chciała sprawdzić jej temperaturę. Pozwoliła. Spodziewała się delikatnego, chłodnego dotyku, przypominającego muśnięcie wiatru – nic bardziej błędnego. Dłoń, która dotknęła jej czoła była silna i ciepła, jak u zwykłego człowieka.
Musiała wiedzieć z kim ma do czynienia. Otwierała usta, by zadać nurtujące ją pytanie, gdy jej wzrok przykuła osoba leżąca kilka łóżek od niej.
Blond włosy. Malfoy.
- Nie – jęknęła, a jej dłoń instynktownie zakryła usta. Chciała zerwać się i podbiec do niego, ale Pierre złapał ją zanim zrobiła choćby krok. Gdyby nie jego interwencja, z pewnością wylądowałaby na posadzce.
- Spokojnie. Jeszcze całkowicie ci nie przeszło.
- Ale Draco...
Spojrzała na niego błagalnie, czując jak w oczach zbierają jej się łzy rozpaczy.
Właściwie nie wiedziała dlaczego płacze. Nie miała pojęcia co mu się stało, ani w jakim jest stanie, a mimo to... nawet najmniejsza myśl o tym, że leży tutaj, nieprzytomny, łamała jej serce.
Odwróciła się w jego stronę, z odległości starając się dokładnie ogarnąć sytuację. Ze swojego miejsca widziała wielkie sińce pod oczami, kontrastujące z dojmującą bladością.
Chciała złapać go za dłoń, przytulić. Natychmiast.
Nie czekając na zgodę, podniosła się jeszcze raz. Nie poczuła zawrotów głowy, więc niepewnie zrobiła krok do przodu. Pierre nie odstępował jej ani na sekundę, asekurując każdy kolejny ruch, ale już nie protestował. Jak zwykle doskonale rozumiał jej stan. Wiedział także, że nie odpuści dopóki nie zobaczy z bliska co się dzieje z jej... no właśnie, z kim? Przyjacielem? Tak, chyba tak...
Pochyliła głowę, żeby ukryć grymas, który pojawił się na jej twarzy.
Nie czas o tym myśleć.
- Co z nim? - zapytała cicho, pochylając się niepewnie nad bezwładnym ciałem Malfoya. Wyglądał strasznie. Wymizerowany, blady... tak, jakby leżał tu już parę dni, bez żadnej konkretnej dawki jedzenia. Właśnie... - I ile właściwie już tu jesteśmy?
Kiedy nie otrzymała odpowiedzi, uniosła głowę by spojrzeć Pierre'owi prosto w oczy.
Chłopak patrzył na nią niepewnie, z ogromną troską wymalowaną w ciemnych oczach.
Pochylił głowę i podszedł bliżej.
- Jesteście tu dwa i pół dnia.
Hermiona zmarszczyła czoło. Dwa i pół? Ale przecież...
- Nie powinniśmy dzisiaj wrócić do Anglii?
- Powinniście. - Wzruszył lekko ramionami, spoglądając na Dracona. - Ale w tym wypadku nie jest to możliwe. Madame Maxime powiadomiła waszą dyrektorkę o zaistniałej sytuacji. Macie zostać tu jeszcze kolejne dwa lub trzy dni. Tyle powinno zająć leczenie...
- No właśnie! Co z nim? - przerwała mu gorączkowo. Mogą zostać, nie ma sprawy. Ale niech on z tego wyjdzie!
- Jego stan stabilni, ale jest na eliksir słodki sen – odpowiedziała istota, pojawiając się tuż obok nich. Hermiona momentalnie zwróciła się w jej stronę, łaknąc jak najwięcej informacji.
- Specjalnie go usypiacie? Dlaczego?
- Potrzebuje dużo odpoczynku. - Tym razem głos zabrał Pierre. - Ma bardzo duże uszkodzenia wewnętrzne...
Urwał, niepewnie odwracając wzrok. Najwyraźniej nie chciał jej martwić, ale ona musiała wiedzieć. Po prostu musiała!
- Co znaczy „bardzo duże”? - Dłonią uniosła jego głowę do góry tak, by spojrzał jej prosto w oczy. Sam gest potrzebował dużej dawki wysiłku. Nawet nie wiedziała, że jest aż tak osłabiona.
Pierre spojrzał na stojącą obok nich kobietę i skinął lekko głowa.
- Jego żołądek i wątroba zostały zmiażdżone, a żebra połamane. Z trudem udało się go odratować.
Hermiona poczuła silne zawroty głowy i gdyby nie silne ramiona Pierre'a, z pewnością by upadła.
Mógł tego nie przeżyć. Dalej nie wiadomo czy przeżyje. Nie, to nie może tak się skończyć...
- Nie martw się, wyjdzie z tego.
Podniosła głowę, patrząc wprost w ciemne oczy Campbella.
- Skąd wiesz?
- Jego stan jest stabilny, nie słyszałaś? - Uśmiechnął się łagodnie, pomagając jej utrzymać równowagę. - Usypiają go tylko po to, by szybciej się zregenerował.
Gdy Pierre mówił, Hermiona kątem oka zobaczyła jak istota podchodzi do Malfoya z jakimś dziwnym preparatem w dłoniach.
Trzymała go jedną parą rąk, a drugą nabierała, by po chwili zanurzyć je w ciele Dracona. Zanurzyć w ciele?
Rozszerzyła szerzej oczy, ze zdumieniem obserwując całe to zjawisko. W jej głowie zapaliła się lampka. Wiedziała, że gdzieś już widziała te stworzenia!
- Wiem kim jesteś! - powiedziała głośno, ze słyszalną dozą satysfakcji. Kobieta popatrzyła na nią z taką miną jakby nie wiedziała, czy ma się obrazić czy pogratulować.
Jej dłonie nadal zajmowały się pacjentem – jedne w jego wnętrzu, drugie na powierzchni.
- Jesteś leśnym strażnikiem życia***!
- W skróci Leczniczka – odpowiedziała, uśmiechając się lekko, ale wciąż nie przerywając pracy. - Jesteś bardzi mądrą osobą 'Ermiono. Wyczuli to tu – dłonią trzymaną na powierzchni ciała Malfoya, dotknęła swojego czoła. Hermiona zarumieniła się, jednak postanowiła kontynuować.
- Potraficie zmieniać się w ludzi w razie potrzeby. Większość waszego ciała ma takie same funkcje jak zwykłe- ludzkie. Tylko dodatkowe przymioty, jak druga para rąk czy trzecie oko służą typowo do leczenia. - Podążyła spojrzeniem do jej dłoni, wciąż będących wewnątrz ciała Malfoya. - W ten sposób badacie, prawda? Możecie przenikać ciało, dotykając i lecząc wewnętrzne organy w momencie, gdy samo oko nie wystarcza?
Istota cały czas kiwała głową, dobrotliwie potwierdzając jej słowa.
- Ale... - Hermiona zacięła się na moment, nie do końca wiedząc jak ująć swoją myśl w słowa. - Czytałam, że jesteście gatunkiem wymarłym...
Wbrew jej obawom, Leczniczka wcale się nie obraziła. Spokojnie wyciągnęła dłonie, którymi badała Draco i wytarła je specjalną ściereczką. Na jej twarzy widniał uśmiech.
- Widzi, że panienka odrobili zadanie. Oui, większość naszi rasy wyginęli. Zostali nas niewieli i Madame Maxime zaopiekowali nami. Teraz pomagamy i leczymy ludzi tu.
- A jak masz na imię? - zapytała, znów niepewnie. Skąd miała wiedzieć, czy czymś jej nie urazi?
- Magali.
Hermiona uśmiechnęła się do niej uprzejmie i skinąwszy głową podeszła do Malfoya. W opiekuńczym geście poprawiła mu poduszkę pod głową oraz naciągnęła pościel na całe ciało.
Mimo dość dobrych rokowań strasznie się martwiła.
- Chodźmy do pokoju. Musisz się przebrać i zjeść coś porządnego – powiedział Pierre, wyciągając do niej dłoń. Spojrzała na nią z roztargnieniem, ale przyjęła. - Wrócimy tu później.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Przez kolejne półtora dnia, Hermiona chodziła jak struta. Nie potrafiła spać, nie chciała z nikim rozmawiać, a jedzenie wręcz stawało jej w gardle. Nie wiedziała, że może tak źle reagować na stres. Już nie pamiętała w jakim stanie była na początku roku szkolnego.
Pojawiało się także pytanie, dlatego właściwie tak bardzo się tym wszystkim przejmuje? Owszem, Malfoy był jej współlokatorem, partnerem, a ostatnimi czasy także przyjacielem... w głębi duszy czuła jednak, że to nie to. Definitywnie chodziło o coś więcej.
Westchnęła cicho, pochylając się do przodu i chowając twarz w dłoniach. W towarzystwie nieprzytomnego Malfoya nie miała wiele do roboty, jednak czuła wewnętrzną potrzebę, by przy nim czuwać. Schodziła z warty naprawdę bardzo rzadko, głównie pod usilną namową Pierre'a lub Rabielle, która po wyplątaniu się z całego tego incydentu była dla niej wsparciem w każdym calu. Hermiona dowiedziała się, że Gael został surowo ukarany za swoje bezmyślne zachowanie. Został wykluczony z zajęć i przez najbliższe dwa miesiące musiał pomagać tutejszemu woźnemu patrolować korytarze, rąbać drewno, zajmować się abraksanami... Hermionie skojarzyło się to z „zawieszeniem” znanym w mugolskich szkołach, jednak tutaj wyglądało to o wiele gorzej. Kara, która spotkała zadufanego w sobie Francuza była najgorszą z możliwych.
Czy mu współczuła? Odpowiedź była prosta – ani trochę. Gdyby chodziło tylko o nią, to z pewnością by się ulitowała, jednak nie mogła mu wybaczyć, że przez niego Draco leży w szpitalu, w dodatku w takim stanie.
Rabielle opowiedziała jej wszystko. Okazało się, że Draco ją uratował. Rzucił się własnym ciałem pod ogromne kopyta gigantycznego pegaza, byle tylko ją ochronić. Ją, szlamę. Dlaczego?
W tej sytuacji nie można było zrzucić winy na magię Pierre'a. Nie było go tam, więc nie mógł nimi manipulować. Czyżby więc miał rację mówiąc, że coś do siebie czują? A może chodzi tylko o poczucie odpowiedzialności?
Ona coś czuła, z pewnością. Przyznała się sama przed sobą już dawno. Miała moment zwątpienia, gdy dowiedziała się o dziedzictwie Pierre'a i jego machlojkach... jednak teraz, siedząc przy szpitalnym łóżku i obserwując nieprzytomnego Malfoya, była pewna jak nigdy dotąd. Jej serce nigdy wcześniej nie biło w takim rytmie, a całego ciała nigdy nie wypełniała tak wielka tęsknota. Nawet wtedy, gdy Pierre majstrował przy ich emocjach.
Podniosła głowę czując na sobie czyjś wzrok i napotkała spojrzenie Rabielle. Dziewczyna obserwowała ją z czułym uśmiechem, przekrzywiając lekko głowę. Odwzajemniła gest i podniosła się z miejsca. Chociaż jedna sprawa się rozwiązała- Rabielle patrzyła na Pierre'a z o wiele mniejszą niechęcią niż dotąd. Zrozumiała, że się myliła. Wtedy, w stajni, zrozumiała także coś, co dotarło do Hermiony całe trzy dni później, a do Dracona nie miało jeszcze możliwości dotrzeć. Wiedziała już, że to Pierre miał rację, od samego początku.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Przerażenie, determinacja, ulga, a następnie ból i wszechogarniająca ciemność.
Nie wiedział, gdzie się znajduje, nie pamiętał co właściwie się stało. Był w stanie skupiać się jedynie na odpychaniu pochłaniającej go ciemności. Zmagał się z nią przez bardzo długi czas, który dla niego wydawał się wiecznością. Wiecznością w bezdennej pustce, głuszy oraz ciemności. Bez Ognistej Whiskey, żartów Blaise'a, tyranii ojca. Bez problemów i zmartwień. Bez kochającej go matki i... przed oczami nagle pokazała mu się para tak dobrze znanych oczu, uwodzących swą cudowną, czekoladową barwą. Znał te oczy. Były dla niego bardzo ważne. Hermiona. Wszechogarniająca pustka, ciemność. Bez niej.
Gdyby mógł, zacząłby się szamotać, jednak nie był w stanie się ruszyć. Ból rozciągający się od klatki piersiowej przez cały brzuch, paraliżował go i odbierał dech. Nie mógł nic zrobić.
Czy będzie tęskniła? Czy się martwi? Czy... nic jej się nie stało?
Leżał w tej pustce kilka godzin, dni, a może lat. Kiedy zaczął się przyzwyczajać, wszystko nagle minęło. Tak po prostu. W jednej chwili ciemność ustąpiła jasności, ból zaczął znikać, a oddech się wyrównał.
Już wtedy wiedział, że najgorsze minęło.
Nie potrafił otworzyć oczu, jednak czuł bodźce z zewnątrz. Słyszał jej głos, gdy cicho szeptała, czuł jej delikatną dłoń, ściskającą jego własną. Nie potrafił opisać uczucia, które starało się wydostać na wierzch i zawładnąć jego sercem. Pozwolił mu na to. Jeżeli już nigdy nie będzie mu dane otworzyć oczu, to dlaczego ma się hamować? Tutaj nie musiał tego robić. Tutaj nie było zasad, statusu krwi, ani patologicznego ojca. Tutaj mógł być prawdziwy. A prawda była taka, że czuł niewysłowione szczęście, gdy była obok.
Nagle dłoń wysunęła się z jego uścisku, zabierając jednocześnie całe szczęście i poczucie bezpieczeństwa. Nie odchodź!
Włożył w to całą swoją siłę. Całą duszę oraz wolę. I udało się.
- Granger … - usłyszał swój ochrypły szept, krzywiąc się niemiłosiernie. Chciał powtórzyć. Bał się, że już sobie poszła, ale w tym samym momencie poczuł znajomy zapach jej szamponu do włosów.
- Draco? - jej głos był pełen niedowierzania, ale także nadziei. Czyżby zaczynała w niego wątpić?
Skupił się, by po chwili całą siłą woli unieść ciężkie jak smoła powieki. Zobaczył ją, nareszcie. Na jego twarz wypłynął krzywy, aczkolwiek bardzo szczery uśmiech.
- Draco! - zawołała, po czym niewiele myśląc, rzuciła się na niego przykrywając własnym ciałem.
- Granger, u-udusisz mnie – wycharczał. Żałował, że musiał to zrobić, bo było mu naprawdę przyjemnie.
Dziewczyna podniosła się, by po chwili opaść z powrotem i połączyć jego usta ze swoimi.
Nie pamiętał, by kiedykolwiek całowała go w ten sposób. W tej krótkiej pieszczocie zawarła całą swoją złość, niepewność, frustrację, a także... tęsknotę? Nie, niemożliwe.
- Wiedziałem, że ci się podobam – powiedział z łobuzerskim uśmiechem, kiedy już się od niego oderwała. Hermiona jedynie wywróciła oczami i obróciwszy się, machnęła na kogoś ręką.
Po nie więcej niż pół minucie pojawiła się przy nim najdziwniejsza istota jaką w życiu widział. Półprzezroczysta skóra, dwie pary rąk, troje oczu... Miał ochotę uciec z krzykiem. Dziwił się, że Hermiona stoi spokojnie, uśmiechając się do stwora jakby nigdy nic. Co gorsza, istota odwzajemniała uśmiech, ukazując w nim swoje proste zęby.
- Jak się czui? - zapytała go, podnosząc dłoń by sprawdzić mu gorączkę. Spodziewał się zimna, dlatego rozkoszne ciepło, które poczuł, gdy dotknęła jego skóry, wprowadziły go w osłupienie.
- D-dobrze. - Zobaczył kątem oka, jak Hermiona śmieje się cichutko z jego reakcji. Wredna, mała kujonica...
- Draco, to jest Magali. Leśny strażnik życia – powiedziała, jednocześnie posyłając mu spojrzenie mówiące „ później ci wszystko wyjaśnię”.
Magali skinęła głową, po czym zaczęła oglądać jego do połowy obnażone ciało.
- To może byci trochi nieprzyjemni – powiedziała, unosząc dwie pary rąk lekko do góry i przymykając na moment powieki.
- Ale co...
Zanim zdążył dokończyć zdanie, Magali w jakiś magiczny sposób włożyła swoje ręce w jego ciało. Poczuł nieprzyjemny chłód, ukłucie, a następnie lekkie łaskotanie, jakby coś zagnieździło się w jego wnętrzu i poruszało się tam delikatnie. Zrobiło mu się niedobrze.
- Wszystki z nim jak najlepij – powiedziała, wyciągając dłonie z jego brzucha.
Hermiona uśmiechnęła się radośnie.
- Dziękuję, Magali. Za wszystko.
- To moi praca – odpowiedziała, wzruszając ramionami, ale w jej oczach błysnęła radość. Po chwili odwróciła się i lekkim krokiem wróciła do niewielkiego pokoiku przyłączonego do sali szpitalnej.
Hermiona wyciągnęła do niego dłoń, uśmiechając się zadziornie.
- Chodźmy do pokoju. Trzeba poinformować McGonagall, że wrócimy szybciej niż było zaplanowane.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Hermiona wracała ze szkolnej sowiarni, nucąc cichutko pod nosem. Jej wczorajsze zaczątki depresji zniknęły całkowicie, stłumione niemalże w zalążku.
Obudził się! Ta jedna rzecz wystarczyła, by odzyskać humor na cały dzień. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby stało się inaczej. Chociaż zupełnie nie miała wpływu na te wydarzenia, to mimo wszystko czuła się trochę winna.
Ale już po wszystkim. Jutro wracają i nareszcie zobaczy się z Ginny!
Dziś rano otrzymała od niej list, jednak dopiero po przebudzeniu Malfoya miała siłę by go przeczytać. Nie mogła uwierzyć, że zdecydowała się na tak wielki krok! Nie miała jej tego za złe, w żadnym wypadku. Cieszyła się razem z nią. Mimo wszystko sądziła, że... wszystko działo się zbyt szybko. Jednak Ginevra była dorosła i z pewnością bardzo dobrze wiedziała co robi.
Tak bardzo chciała z nią porozmawiać!
Skręciła w boczny korytarz, kierując się wprost do sypialni Malfoya. Zostali przy nim Pierre i Rabielle, żeby nadrobić stracony czas, a także opowiedzieć wszystkie wydarzenia ze szczegółami. Obawiała się zostawiać ich samych, jednak nie miała wyjścia. Obiecała, że osobiście da znać McGonagall, jak tylko pojawi się jakiś przełom.
Westchnęła dwa razy, po czym zapukawszy cichutko, weszła do środka. Zdziwiła się, kiedy zobaczyła, że Malfoy jest sam. Sądziła, że wciąż będzie miał towarzystwo.
Ze zmarszczonym czołem podeszła do kanapy, ale nie znalazła go tam. Rozejrzała się dookoła, ale wszędzie panował taki porządek jaki był wcześniej. Żadnych dowodów odwiedzin, ani nawet jakiejkolwiek bytności.
W momencie, gdy zaczynała panikować, drzwi do łazienki uchyliły się i stanął w nich poszukiwany, w samych bokserkach.
Hermiona zachłysnęła się powietrzem i powoli cofnęła w stronę drzwi.
- Granger? - Nie była pewna, czy było to bardziej pytanie czy stwierdzenie.
- Ja... ja chciałam tylko sprawdzić, czy niczego nie potrzebujesz.
Miała nadzieję, że nie widział jak bardzo zaciska ręce ani, że nie zwrócił uwagi na jej lekko roztrzęsiony ton.
Blondas rozejrzał się dookoła, wzruszając po chwili ramionami. Podszedł do łóżka i położył się na nim, przeciągając lekko.
- Zostaniesz? - zapytał po prostu, a ją zalała fala gorąca.
Miała... zostać? Tutaj? Z nim? Miała spać z nim w ł ó ż k u ?!
Popatrzyła na niego jak na wariata, spodziewając się, że za chwilę wybuchnie śmiechem. Nic takiego się nie stało. Zamiast tego, zobaczyła w jego oczach niepewność, a także niemą prośbę.
- Raczej nie – wydukała, cofając się jeszcze krok do tyłu.
- Daj spokój – żachnął się, unosząc do pozycji siedzącej. - Nic ci przecież nie zrobię. Nie czuję się najlepiej i wolałbym, żebyś ze mną została – zawahał się na moment – jako przyjaciele.
Wytrzeszczyła oczy, a jej serce przecięło zimne ostrze. A czego więcej się spodziewałaś?...
- Dobrze się czujesz? - zapytała podejrzliwie, ignorując własne odczucia.
- No przecież mówię, że nie za bardzo.
- Wiesz o co mi chodzi.
Mierzyli się przez moment spojrzeniami, a Hermiona zaczęła pluć sobie w brodę za to, że zaczyna wszystko psuć. No i na co ta podejrzliwość?
Malfoy przyjrzał się jej dokładnie, po czym uniósł lekko głowę do góry.
- W tym względzie, tak. - Położył się z powrotem, patrząc na nią wyczekująco. - A teraz przestań narzekać i się kładź, Granger. Mam zamiar być jutro wyspany.
Dziewczyna przewróciła oczami, ale podeszła, wsuwając się pod kołdrę.
- Masz zamiar spać w ubraniu?
- Mogę z tobą zostać, ale nikt nie powiedział, że muszę się rozbierać. W niczym ci to nie pomoże.
- Czy ja wiem...
Hermiona prychnęła, a w odpowiedzi otrzymała krótki śmiech.
Położyła się na plecach, patrząc w sufit, ale już po chwili wylądowała w jego ramionach.
- Draco?
- Hmm?
- Dziękuję.
- Za co?
- Że mnie uratowałeś.
Nie odpowiedział. Nie musiał. Była mu wdzięczna. Uratował jej życie i nie spodziewała się z jego strony żadnych więcej aktów miłosierdzia.
Wsłuchiwała się w jego oddech, oddając powoli w ręce Morfeusza. Gdzieś na granicy jawy i snu dotarły do niej słowa:
- Zrobiłbym to za każdym razem, gdybym musiał.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

* tak
** skarbie

*** Motyw wymyślony całkowicie przeze mnie. 


44 komentarze:

  1. Super rozdział, cieszę się, że Hermiona pogodziła się z Pierrem. Zakończenie po prostu genialne. Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Ahhh i nasze Dramionowate gołąbeczki coraz bliżej ;D Końcówka najwspanialsza, życzę weny. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Matulu, cóż za rozdział!
    Zbieram jeszcze szczękę z podłogi, serio.
    Kochana, jesteś niesamowita! Wszystko opisujesz tak realnie, tak genialnie, że mam wrażenie jakbym stała obok i wszystkiemu się dokładnie przypatrywała. :)
    Jeej! Jak ja się cieszę, że Hermiona pogodziła się z Pierre'em :3
    Czekałam na ten moment :>
    Troska Hermiony o Draco.. Powalająca. Sama miałam łzy w oczach, gdy to czytałam, serio. Świetnie oddajesz uczucia bohaterów. Jestem pod wrażeniem. I jeszcze się pocałowali do tego! :3
    Łiiii, Ginny i Blaise, łohoohoho. Scenka opisana świetnie :)
    A końcówka? Boże, brak mi już przymiotników :P
    MEGA, MEGA, MEGA :D
    Przyjaciele? Oj, Draco chyba był jeszcze pod silnym wpływem leków :P
    Eh.. Niestety ludzie są tak leniwi, że aż chce się płakać.. Nie tylko Ty zmagasz się z tym :c Ale ja jestem, i zostanę do końca, choćby nie wiem co! :)
    Więc nawet nie myśl o niekontynuowaniu opowiadania, bo M. ma znajomości i Cię znajdzie.. :> Ale to nie jest szantaż, skądże znowu!
    Więc czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Piszesz niesamowicie i nie śmiej się nigdy w to wątpić. :)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. O jensy, ludzie, którzy nie zostawiają komentów to niewdzięcznicy, świetna robota. Ni spodziewałam się po Hermionie tak mocnego wybuchu uczucia, ona się wręcz na Draco rzuciła :D Ale w sumie dobrze, biedulek, jak czytałam o tych łamanych kościach to aż mnie zatrzęsło. No i Ginny, nie spodziewałam się tak odważnego kroku, i to tak szybko! No ale Gin jest dorosła i chyba wie co robi nie? Ostatnia scena przesłodka mimo tych ,,przyjaciół", Malfoy sam się okłamuje eh...faceci.
    Buziaki i do następnej notki ;*
    Wpadnij do Remusa i Belli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak bardzo super. .
    Dobrze, że Draco już się obudził.
    Świetny pomysł z tymi strażnikami życia.
    Pozdrawiam, em. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. genialne.
    nie ma słów, by opisać Twój talent, naprawdę :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział :) Uwielbiam Hermionę i Draco w takich sytuacjach !! Końcówka po prostu genialna !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ci dam zamykać bloga ani nie kończyć go...
    Rozdział świetny, zajebisty czy co tam jeszcze chcesz :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski roździał, opisana scena naprawde świetna.
    Masz dobre pomysły i wspaniałe roździały na które czekam ze zniecierpliwieniem.
    Ale ja dalej czekam na taką poważną rozmowę o uczuciach między Hermioną i Draco.Nooo niech już będą razem!:d haha

    Tak,więc weny,weny,weny. ^^

    ~Nika

    OdpowiedzUsuń
  10. Piszesz świetnie. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam do tego głowy. Twoje opowiadanie jest naprawdę ciekawe i bardzo mi się podoba. W tym rozdziale najbardziej podobała mi się scena, gdy Draco się obudził. To było takie słodkie :) A co do tego, że coraz mniej ludzi komentuje, to według mnie nawet jeżeli miałabyś pisać nawet dla jednej osoby, to jest to tego warte. Więc nie poddawaj się, jestem pewna, że czyta to więcej ludzi niż myślisz :) Pozdrawiam i życzę weny kasiuu98

    OdpowiedzUsuń
  11. <333333
    Taki cudny rozdział... Ale trochę krótki (?) czy to ja go tak szybko połknęłam xd
    Jest Blinny i Dramione... Czego więcej chcieć od życie (no może jeszcze czekolada by się przydała :P )
    Komentarz krótki, bo zależy mi żeby u mnie jeszcze w październiku pojawiła się jakaś notka :)
    Mam nadzieję, że zdążę przed północą, więc zapraszam :D
    Pozdrawiam, Ludum :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdzial ! Czekam na wiecej :) ~E. =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  13. rozdział piękny, moj ulubiony, ostatnia scena piękna, aż mam łzy w oczach . :")
    przepraszam ze nie komentowałam poprzednich rozdziałow, wiedz ze ten blog jest jednym z najlepszych w całej sieci. Draco w tym rozdziale był niesamowity. Bardzo rozczuliły mnie jego slowa. o panie , jak chce mi się teraz płakać ;p
    z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. życzę weny i pozdrawiam.

    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski, genialny, świetny :)
    A końcówka...
    Och ...
    Normalnie, cud.
    Weny:)
    Pozdrawiam,Lili Blue(Potter)
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham Cię rozdział po prostu nieziemski i fantastyczny. Dziękuje za Blinny i że opisałaś to z takim wyczuciem i delikatnością pięknie. Draco staje się coraz bardziej idealnym facetem dla Hermiony. Karola

    OdpowiedzUsuń
  16. jakie cudne zakończenie rozdziału :) achhh kocham Cię za to! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. :)

    Wow, :)

    Jestem w szoku oni i no nie wierzę. pfuu wdech i wydech dobra już ogarnęłam sie z szoku :)
    Wspaniały rozdział już nie moge doczekać się następnego *-*
    Pozdrawiam
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział. Uwielbiam Twoją Hermionę i Draco. Są niesamowici. Cudownie ich przedstawiasz! No i motyw Ginny i Zabiniego! Boski :D
    Nie mogę doczekać się już następnego rozdziału. Twoje opowiadanie jest na serio bardzo dobre i niesamowicie ciekawe :D
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Pożoga

    OdpowiedzUsuń
  19. Jedno z lepszych opowiadań Dramione jakie czytałam. Fajnie pokazujesz emocje między bohaterami. No i całość jest oryginalna.:D
    Czyta się z zapartym tchem.
    Czekam na więcej.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Właśnie tu trafiłam i jestem absolutnie zakochana! Genialny pomysł z tą wymianą. Pierre jest absolutnie uroczy i już go kocham! ;) Twoje dramione jest wyjątkowe, Hermiona z taakim pazurem.. No, no :D Pozdrawiam i życzę weny! :)
    Lionne

    OdpowiedzUsuń
  21. Nawet nie myśl o zawieszeniu tego opowiadania. Piszesz fantastycznie i bardzo ciekawie a bohaterowie są świetni. Rozdział niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
  22. I znów zaskakujesz mnie swoimi pomysłami! :**
    Rozdział był genialny. Rozumiem rozterki Ginny. Jednak cieszę się, że to zrobili. Ja wiem, tak samo, jak Gin, że Blaise jej nie zostawi. xD Będzie dobrze.
    A miałam taką nadzieję, że w końcu coś ruszy... Ale Malfoy wyjechał z przyjaciółmi.. ;/ Niby nic takiego, ale jednak.. Ech... Zlitujże się, kobieto! Kiedy oni wreszcie przyznają się do swoich uczuć?! :P
    Mam nadzieję, że znajdziesz czas, by napisać nowy rozdział. :P
    I nawet nie myśl o tym, żeby zawieszać albo przerwać to opowiadanie!!! Inaczej Cię znajdę... A wtedy.... będzie źle....
    Pozdrawiam! xD I wenyyy! :3
    Ana M.

    OdpowiedzUsuń
  23. JUŻ MIAŁAM NADZIEJĘ, ŻE TO DRAMIONE +18!!!! JESTEŚ OKRUTNA!!!!!
    Dziewczyno- Twoja wyobraźnia mnie powala, naprawdę! Jestem w szoku! Wielkie ukłony za ten pomysł z medykami.
    Hermiona jest przesłodka. Ogólnie bardzo mi się podobała cała ta rozprawka po wypadku, a co do Blinny to brakowało mi trochę pikanterii w tym całym +18... :)
    Pozdrawiam serdecznie i, aha, zapraszam na następną część one shota. :)
    Ina

    OdpowiedzUsuń
  24. mmm... Cud, miód i orzeszki :D Pragnę więcej!!! Chociarz przyznam się szczerze, myślałam że scena +18 będzie dramione. Zawiodłam się na tobie...

    Życzę weny i czasu na pisanie.
    Pozdrawiam, Vera :*

    OdpowiedzUsuń
  25. O BOŻE!!! Wspaniały, genialny rozdział! Kobieto , ja po prostu nie mogę!! :) A szczególnie Draco i Miona... Ale zacznę od początku.
    W tym liście rozśmieszyło mnie jedno (aczkolwiek bardzo trafne) stwierdzenie: ,,czy nadal jesteście pokłóceni jak Snape z szamponem?" Po prostu się uśmiałam :D Co do Ginny i Blaise'a.... Zgadzam się z Iną, w końcu to Diabełek i Ruda, oni są szaleni i ich 18+ również jako takowe sobie wyobrażałam, ale z drugiej strony... Hah, mam dopiero 15 lat a czytam takie rzeczy. Moja matka by mnie zabiła xD Nie no, ale to jest część historii, więc wydaje mi się, że lepiej żebym wiedziała co i jak (taa ja się muszę zawsze tłumaczyć)
    Co do Dracona i Miony... ONI SIĘ POCAŁOWALI!!! Nawet nie wiesz, jak mi serce zaczęło walić, gdy nasz słodki blondynek się obudził. I to jego zdanie:,,- Robiłbym to za każdym razem, gdybym musiał." BOŻE ŚWIĘTY!!! Jakie to słooooodkie! W ogóle podczas tego rozdziału piszczałam jak najęta ^^ I za to uwielbiam Twoją historię.
    A co do coraz mniejszej ilości komentarzy... Nie przejmuj się, pewnie tym leniom śmierdzącym nie chce się skrobnąć paru słów, bo nie mogę uwierzyć, by komuś się znudziło, to chyba jest nierealne!! Jeżeli chodzi o mnie zostanę do samego końca i pewnie jeżeli poźniej zaczniesz pisać nową historię, będę Ci towarzyszyć od samego początku. I jeszcze raz nawet nie waż się przestawać, bo jakimś nygusom nie chce się napisać komentarza. Uwierz mi mam różdżkę (na serio mam z Harrego Pottera, kiedyś była taka gazetka i tam można było szachy czarodziejskie uzbierać i w pierwszym wydaniu właśnie była ^^) i nie zawaham się owej różdżki użyć (np. żeby rzucić Imperiusa, czy coś)
    Pozdrawiam magicznie i życzę duużo weny ( szczególnie dla upragnionej 18+ z Draconem i Hermioną w roli głównej)
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  26. Ostanie zdanie mnie strasznie rozczuliło ♥ Rozdział jest oczywiście boski :) Piszesz wspaniale i nigdy w to nie wątp :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Czasami nie zdaję sobie sprawę, jak wiele znaczą dla autorów pojedyncze komentarze... Czasami mówię sobie: "a po co pisać to samo co już napisali inni... przecież i tak ma już dużo komentarzów". Przepraszam za ten egoizm i obiecuję poprawę, bo nie chcę żebyś przerywała pisanie na tym blogu!

    Rozdział bardzo mi się podoba. Cieszę się, że z głównymi bohaterami wszystko w porządku po tym przykrym wypadku. Oczywiście, najchętniej bym chciała, żeby Draco i Hermi rzucili się w swoje ramiona i wyznali targające nimi uczucia, ale wiem, że to jeszcze za wcześnie, jeszcze nie ten etap : ) Dlatego związek Blaisa i Ginny mi to rewanżuje xD
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. o rety, ta końcówka taka słodka <3
    Oczywiście ile razy widzę +18 to myśle o Draco i Herm ale mam nadzieję, że tego też się doczekamy :D
    Bardzo fajny rozdział! :)
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Gin i Blaise!!! <3
    Jak słodko!
    A Draco i Herm! Brak mi słów! To było cudowne! I ten pocałunek *.*
    Jejku!!!!
    Świetny rozdział, taki przyjemny i przeprzesłodki! Więcej takich proszę
    Niecierpliwie oczekuję następnego!

    OdpowiedzUsuń
  30. Boski chciałabym takiego faceta jak Zabini jest absolutnie w moim typie Malfoyem też bym nie pogardziła..) Rozdział i znowu się powtarzam jest Boski uwielbiam Twoje opowiadanie więc nawet nie myśl o jego zawieszeniu bo Cię znajdę i rzucę klątwę na Ciebie..) WiW

    OdpowiedzUsuń
  31. Genialny rozdział! ;3
    Gin i Blaise i ich pierwszy raz (tzn.razem) ^^
    Cudownie opisana ta troska Hermiony, jej spontaniczny pocałunek...*.*
    Znów jestem pełna podziwu nad wymyślonym stworzeniem - gratuluję pomysłu!
    Mam nadzieję, że relacje między bohaterami będę pnąć się ku lepszemu :)

    ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozumiem, że brakuję ci weny i czasu- zdarza się :) Czasami na pomysł trzeba cierpliwie poczekać. Uważam, że jeśli pisanie sprawia ci przyjemność, to powinnaś to robić. Zobacz jak daleko zaszłaś :)
    Jak zawsze napisane świetnym stylem, wniosłaś do opowiadania postacie których nie było w książkach...
    Herm trochę poniosło, ale wciąż czekam na jakiś większy rozwój tego uczucia. Malfoy trochę nietaktownie powiedział, że zostanie z nim tylko jako przyjaciółka. Chyba nie zdaję sobie do końca sprawy jak jej zależy.
    A co do dalszego ciągu opowiadania- coś wymyślisz nie martw się.

    OdpowiedzUsuń
  33. Och dziś odkryłam tego bloga i przeczytałam calutkiego! Genialny i zdecydowanie bardziej ciekawy niż przeciętne blogi o Hermionie i Draco. Nie mogę doczekać się następnej notki!
    Twój styl pisania jest wspaniały, właśnie tego szukałam.
    Czekam niecierpliwie na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie chciał bym żebyś źle mnie zrozumiała bo bardzo lubię całego bloga i bardzo chętnie czytam ale ten rozdział podobał mi się trochę mniej od pozostałych. Był odrobinę chaotyczny? nie wiem jak to określić. początek podobał mi się dużo bardziej od reszty, cześć +18 była zdecydowanie lepiej napisana :) Życzę weny, bo zdaję sobie sprawę, że może być ciężko :)

    P

    OdpowiedzUsuń
  35. Wczesniej nie komentowałam twojego bloga, ale teraz zacznę bo widze ze ma to dla ciebie duze znaczenie :) Pamietaj ze masz duzo takich czytelników, ktorzy nie przestana czytac az do samego konca.
    Życzę weny i wiecej wiary w to co robisz <3
    D.

    OdpowiedzUsuń
  36. Leczniczka? :D wybacz, naprawdę nie wiem czemu mnie to śmieszy. Gratuluje Ci zgrabnie wymyślonego motywu, postaci itp, ale nazwa po prostu super! :) Nadrabiam dziś wszystkie zaległe notki na blogach i muszę przyznać, że z każda jedną u Ciebie coraz lepiej :) Fajna relacja Blaise-Ginny, choć przyznam, że jest ona już w prawie każdym dramione :) i czytelnicy kochają tę parę chyba tak samo mocno :) Bardzo podobało mi się ostatnie zdanie Dracona - przemyślane i niebanalne - gratulacje :) Dużo Weny na przyszłość i powodzenia!
    PS. Wybacz brak regularnych komentarzy... zawsze komentuje, jeśli przeczytam, ale po prostu sytuacja wygląda właśnie tak, że długo tu nie zaglądam, a później staram się nadrobić wszystko na raz. :) ale obiecuje, że raz na jakiś czas będę tu wracać i nadrabiać zaległe notki. Pozdrawiam!
    V.

    OdpowiedzUsuń
  37. Głupia ja też nie komentowałam ale teraz obiecuję poprawę i będę zostawiała swój autograf. To jeden z moich ulubionych blogów bez lukru postaci są autentyczni i interesujący bardzo fajnie piszesz. Anielica

    OdpowiedzUsuń
  38. Nom więc tak: siedzę sobie pod kołdrą (troszeczkę się już dusząc) z telefonem w ręce i czytam. W pewnej chwili zachłysnęłam się powietrzem i tak głośno pisnęłam że aż mama z sąsiedniego pokoju przybiegła pytając czy dobrze się czuję. Więc jak widzisz rozdział wspaniały. Nom lovciam i wysyłam Ci 347 całusków
    Lekko już przyduszona
    Nivis

    OdpowiedzUsuń
  39. Część +18 zasługuje na duuży plus! :)
    Dalsza na trochę mniejszy, ale też mi się podobało :)
    Piszesz na prawdę dobrze, nie muszę Ci chyba tego powtarzać po raz 100!!

    B.

    OdpowiedzUsuń
  40. Piszesz genialnie. Kolejne zdania połykam z taką szybkością i łatwością, że sama się sobie dziwię.
    Draco z Hermioną są tacy słodcy, a scena +18 wyszła Ci naprawdę super :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Robiłbym to za każdym razem, gdybym musiał. - JEDNO ZDANIE DOPROWADZIŁO MNIE DO ŁEZ.
    Jesteś geniuszem.
    Rozdział genialny!

    OdpowiedzUsuń
  42. Tak bardzo genialne, mistrzostwo.
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń