Don’t wanna say your
love is a waiting game
Banks
„Waiting Game”
Mimo początkowych zgrzytów,
Blaise i Ronald zupełnie nie zwracali na siebie uwagi. Jakimś cudem udawało im
się koegzystować bez wściekłych spojrzeń czy niewybrednych komentarzy. Prawda
jest taka, że zarówno jeden, jak i drugi byli całkowicie pochłonięci cudami,
które pokazywał im specjalnie wynajęty przewodnik. Zresztą, nie tylko oni.
Dosłownie każdy z towarzystwa otwierał szeroko oczy, oglądając dziedzictwo
czarodziejów. Średniowieczne lochy ze szczątkami czarownic i czarodziejów,
Francuskie Ministerstwo Magii, czarodziejskie „ZOO” z tak ogromną ilością oraz
rodzajem magicznych zwierząt, że szczęki same lądowały na posadzce. O dziwo, z
ogromnym zainteresowaniem oglądali także wystawę największego na świecie,
czarodziejskiego Muzeum. Znalazły się tam między innymi pierwsze na świecie
różdżki, stare kodeksy, największy na świecie kocioł czy kończyny mitycznych,
niebezpiecznych stworzeń. Na widok odciętej głowy Meduzy, z wciąż wijącymi się
na jej głowie wężami, większość dziewczyn uciekła z krzykiem.
Pierwsze trzy dni minęły z
zawrotną prędkością, dostarczając każdemu z uczestników projektu wiele wrażeń i
nowej wiedzy.
Wieczorami padali zmęczeni
jak muchy, albo pili do późna, kładąc się w stanie wysokiej nietrzeźwości.
Dzięki temu, lęk Hermiony przed dzieleniem łóżka z niebotycznie przystojnym
chłopakiem, którego kochała miłością głęboką i beznadziejną, zmniejszył się
niemal do całkowitego minimum.
*
Wyciągnęła się na łóżku,
jak co wieczór wpatrując w sufit i czekając, aż Malfoy przyjdzie się położyć.
Dziwną ironią losu, nie chciała z nim spać, a teraz nie potrafiła bez niego
zasnąć.
Dzisiejszy dzień był
naprawdę wyczerpujący, a kolejne wcale nie zapowiadały się lepiej. W końcu od
jutra zaczynają zwiedzać niemagiczny Paryż.
Mimo, że znała to miasto na pamięć, już nie mogła doczekać się kolejnego dnia.
Wiedziała, że stolica Francji zrobi naprawdę duże wrażenie na Malfoyu, a bardzo
chciała zobaczyć zachwyt na jego twarzy.
Nagle usłyszała, że drzwi
do sypialni otwierają się delikatnie, a chwilę później druga połowa łóżka
ugięła się pod ciężarem ludzkiego ciała.
Jak codziennie, zamknęła oczy
i zacisnęła dłonie w pięści. Zapach, który wydzielała skóra Ślizgona, mącił jej
w głowie, z jednej strony sprowadzając spokój, ale z drugiej... różnorodne
pragnienia. Najlepszy, a może najgorszy (?) był fakt, że chłopak ani razu jej
nie dotknął. Przed wyjazdem całowali się namiętnie, z trudem opanowując własne
emocje, a teraz, gdy śpią ramię w ramię, nic się nie dzieje...
Zganiła się w środku, za
głupie myślenie. Sama tak naprawdę nie wiedziała czego chce i było to bardzo
frustrujące. Nieświadomie wykrzywiła usta w geście niezadowolenia, dając tym
samym wyraz własnej frustracji. Jakie było jej zdziwienie, gdy poczuła na
policzku dotyk czyichś palców!
Jak na zawołanie
skamieniała, pozwalając by dłoń delikatnie głaskała jej skórę, odgarniając
zbłąkane kosmyki z czoła.
Czuła się zdezorientowana i
oszołomiona. Doskonale znała ten dotyk, a zapachu, który roztaczał się wokół
niej, nie mogła pomylić z żadnym innym. Czuła jak jej serce gwałtownie
przyspiesza, a twarz instynktownie wtula się w męską dłoń. Nie mogąc się
powstrzymać, otworzyła oczy.
- Myślałem, że śpisz –
powiedział Malfoy swobodnym głosem. Był do połowy przykryty pierzyną tak, że
jego naga klatka piersiowa prezentowała się w całej swojej okazałości. Oparł
głowę na ręce, przyglądając się jej z lekkim uśmiechem. Nie zabrał dłoni z
policzka dziewczyny, jednak przestał go gładzić.
- Bo spałam –
odpowiedziała, patrząc prosto w jego stalowoszare tęczówki. Czuła jak
hipnotyzowały ją coraz bardziej i bardziej...
Chłopak przysunął się
bliżej tak, że teraz dzieliły ich zaledwie milimetry.
- To czemu nie śpisz dalej?
- zapytał zmysłowo, wpatrując się w jej oczy. Kiedy jego ciepły oddech musnął
jej spragnione wargi poczuła, że zaraz nie wytrzyma. Nawet nie zdawał sobie
sprawy jak bardzo na nią działa... albo zdawał bardzo dobrze i robił to
wszystko specjalnie.
Przymknęła na moment
powieki i wstrzymała oddech. Nie może przecież okazać słabości.
Odnalazła w sobie ostatki
silnej woli, a następnie nałożyła na usta najbardziej sarkastyczny uśmieszek na
jaki było ją w tej sytuacji stać.
Uniosła się nieco na
ramieniu, zmniejszając dystans między nimi jeszcze bardziej, o ile to w ogóle
możliwe.
- Bo ktoś mnie obudził.
Wyobrażasz sobie?
Malfoy odsunął się
odrobinę, a na jego twarzy przez sekundę malowało się zdziwienie. Zniknęło
jednak równie szybko jak się pojawiło, a zamiast niego znów zagościł uśmiech,
tym razem szczery.
- Który to? Zaraz
potraktuję go drętwotą- zażartował, rozglądając się po pokoju z udawanym
zaciekawieniem.
Hermiona chcąc nie chcąc,
parsknęła śmiechem i klepnęła go lekko w ramię. Po chwili jednak dotarło do
niej, że właśnie dała pokaz przyjacielskiego zachowania... czyli takiego,
jakiego za wszelką cenę chciała uniknąć.
W jednym momencie
posmutniała, a z jej ust wydobyło się krótkie westchnienie.
Nie patrząc więcej na
Draco, który w tym samym momencie rzucił jej zdezorientowane spojrzenie,
odwróciła się w drugą stronę i przykryła po samą szyję.
Gdzieś głęboko, jakiś
wredny głosik mówił jej, że zachowuje się jak mała, obrażona dziewczynka, lecz
po raz kolejny nie miała na to żadnego wpływu. Rozum dawał jej masę dobrych
rad, a serce zagłuszało ten wywód po tysiąckroć.
Po kilku minutach poczuła,
że zaczyna na nowo odpływać. Ostatnim co zapamiętała, to silna męska ręka,
obejmująca ją w pasie oraz wszechogarniające szczęście.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Ginny leżała z głową na
torsie Blaise'a, a jej palce bezwiednie bawiły się maleńkimi włoskami
pokrywającymi jego klatkę piersiową. Czuła się szczęśliwa, spełniona i wyspana,
mimo że tej nocy nie zaznała zbyt wiele snu.
Miała cudownego chłopaka...
mężczyznę, z którym właśnie teraz przeżywała wyjazd swojego życia. Ponad to,
kochała go najbardziej na świecie. Czy trzeba czegoś więcej do szczęścia?
Wsłuchała się w równomierne
bicie jego serca, odruchowo przymykając powieki. Gdzieś w zakamarkach jej
podświadomości tłukła się jakaś złośliwa istotka, krzycząc, że czas już
wstawać... ale było jej tak dobrze!
Po kolejnych pięciu
minutach jej sumienie tak bardzo dawało się we znaki, że skrzywiona podniosła
się ze wspaniałej „poduszki”. Kiedy spojrzała na spokojną twarz Blaise'a,
uśmiech na nowo wrócił na jej usta i bez wahania pochyliła się, by pocałować go
w usta.
Zrobiła to najdelikatniej
jak potrafiła. Miała ochotę przedłużyć jego pobudkę, jednak już po chwili
usłyszała ciche mruknięcie, od którego przeszył ją przyjemny dreszcz.
Sekundę później leżała
plecami na poduszce, a nad nią pochylał się całkowicie rozbudzony Ślizgon. Jak
on to robił, że zawsze był pełen energii?
- Witaj, Wiewióreczko –
powiedział, muskając jej nos swoim, jednak uciekając kiedy próbowała go
pocałować.
Skrzywiła się słodko, na co
roześmiał się i położył na boku tuż przy niej. Zaczął bawić się ramiączkiem jej
cieniutkiej piżamki, z zadowoleniem obserwując kwiecisty rumieniec wypływający
na jej policzki.
- Musimy się zbierać,
wiesz? - Zapytała, przymykając powieki, kiedy musnął dłonią jej szyję.
- Naprawdę?
Nie musiała otwierać oczu.
Doskonale potrafiła wyobrazić sobie jego teraźniejszy wyraz twarzy – lekko
uniesione brwi i zalotny uśmiech. Kwintesencja Blaise'a.
- Mhm – mruknęła,
odchylając się lekko by dać mu lepszy dostęp. - Dzisiaj mamy zwiedzać Luwr.
Poczuła jego usta w
miejscu, gdzie przed chwilą znajdowała się jego dłoń. Po raz kolejny przeszedł
ją dreszcz.
- Mówię serio.
- Serio? - zapytał,
podnosząc się i patrząc jej prosto w oczy.
- Serio, serio – uniosła
się do pozycji siedzącej, starając nieco ochłonąć. - A teraz może wstaniemy?
Nie chciałabym się spóźnić.
Wstała, z zamiarem udania
się do łazienki, jednak w połowie drogi poczuła, jak silne ramiona otaczają ją
w pasie. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Te gesty były naprawdę cudowne.
- Nie idźmy – wyszeptał jej
do ucha, na co momentalnie skamieniała.
- Co?
- Nie idźmy.
- Słyszałam – żachnęła się,
nie zwracając uwagi na jego pełną niezrozumienia minę. - Czemu mielibyśmy nie
iść?
Obrócił ją przodem do
siebie i odsunął na wyciągnięcie ręki.
- Bo można robić różne,
inne, lepsze rzeczy – powiedział, patrząc uważnie na jej reakcję.
Ginny już chciała
odpowiedzieć, jednak ugryzła się w język. Jej żądna przygód natura, po raz
kolejny brała górę.
Widząc, że jest na dobrej
drodze do wygranej, uśmiechnął się pewnie i pociągnął ją z powrotem w stronę
łóżka.
Ginevra widząc co
kombinuje, w tym momencie postanowiła posłuchać głosu rozsądku i zaparła się
nogami, nie ruszając z miejsca.
- Zaraz. Co masz na myśli
mówiąc „inne, lepsze rzeczy”?
Blaise spojrzał na łóżko, a
następnie na nią, lecz kiedy zobaczył jedną brew dziewczyny podnoszącą się do
góry i ręce założone na piersi w czysto obronnym geście, spasował.
- Na przykład – zaczął,
podchodząc znów blisko niej – zabieram cię na rejs po Sekwanie i na obiad.
Ginny poczuła jak jej
szczęka opada nieco w dół. Czyżby właśnie zaprosił ją na randkę?
Nagle przed oczami pojawiła
się jej Hermiona oraz wydarzenie z pierwszego dnia wyjazdu. Nie chciała więcej
stwarzać jej problemów.
Niepewnie przygryzła wargę.
- No nie wiem... - po
chwili zastanowienia, postanowiła spojrzeć mu w oczy – Przecież mieliśmy nakaz
bycia na każdej wycieczce.
- Spokojnie – powiedział,
łapiąc ją za ramiona i racząc cudownym uśmiechem. - Nikt nawet nie zauważy, że
nas nie ma.
Spojrzała na niego z
powątpiewaniem w oczach, jednak ciekawość i chęć spędzenia z nim dnia sam na
sam zwyciężyła.
- To za ile mam być gotowa?
- na widok uśmiechu zadowolenia, który rozświetlił jego twarz, wszystkie
pozostałe wątpliwości zniknęły całkowicie.
- Później. - Złapał ją za
dłoń i pociągnął z powrotem w stronę łóżka. - Na razie mamy inne rzeczy do
roboty.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
- Ale ja cieszę, że nie ja
muszę być przewodniki – westchnęła Rabielle, opierając się o Ronalda. Od samego
rana zwiedzali mugolski Paryż, a i tak jedyne co zdążyli zobaczyć to Katedra
Notre Dame oraz Luwr, i to nie w całości.
- Uwierz mi, ja też –
powiedział Pierre, obserwując Rene, który właśnie z ogromną uwagą przyglądał
się Kodeksowi Hammurabiego. Rabielle uśmiechnęła się leciutko pod nosem, lecz
nie było w tym nic z dawnej ironii czy złośliwości. Stosunki między nimi już
dawno uległy zmianie, co bardzo cieszyło Hermionę. Dwójka Francuzów zmieniła
się nie do poznania, za sprawą swoich drugich połówek. Jeżeli chodzi o Rabielle
i Ronalda, działało to oczywiście w obydwie strony.
- Nuda, nuda, nuda, nuda...
- marudził Malfoy, chodząc tam i z powrotem. Nie mieli żadnego nadzoru, czy
przewodnika. Po wstępnej instrukcji o tym, jak poruszać się w tak wielkim
miejscu, zostali podzieleni w grupki i mogli się rozejść. Draco zatrzymał się w
miejscu, a na jego twarz wypłynął wyraz olśnienia. - Gdzie, na gacie Merlina,
są Zabini z Wiewiórą?!
Wszyscy rozejrzeli się
dookoła, zdziwieni. Jak przewidział Zabini, nikt nawet nie zauważył ich nieobecności,
co było dziwne. Nikt, poza...
Hermiona przewróciła oczami
i z głośnym westchnieniem opadła na pobliski, marmurowy murek, robiący za
ławkę.
Ginevra przybiegła do niej
z samego rana i poprosiła o małe zaklęcia tuszujące ich nieobecność. Nie
powiedziała gdzie idą, ani co mają zamiar robić.
Hermiona próbowała
protestować, przekonać przyjaciółkę, że jest to zły pomysł, jednak przerwał im
Malfoy, a Ruda wykorzystując sytuację po prostu się ulotniła. Hermiona miała
nadzieję, że jej przyjaciółka jednak zmądrzeje, jednak gdy nie pojawiła się na
zbiórce, chcąc nie chcąc spełniła jej prośbę. Nie chciała by Ginny wpadła w
kłopoty, ciągnąc za sobą i ją. A i tak było bardzo prawdopodobne, że ktoś się
zorientuje. Tak jak Malfoy w tej właśnie chwili.
Oparła się plecami o ścianę
i przymknęła powieki. Głowę powoli zaczął męczyć tępy ból, a ciało zalała fala
zniechęcenia.
- Nie wiem gdzie są, ale
im zazdroszczę- powiedziała głośno, ani na moment nie otwierając oczu.
- Co masz na myśli? -
usłyszała głos Malfoya tuż przy uchu, jednak dzielnie zatuszowała dreszcz,
który przebiegł przez jej ciało.
Obróciła głowę w jego
stronę i uniosła powieki. Dopiero wtedy zorientowała się, że jej grupa jest
skupiona na jakimś kolejnym eksponacie, a oni zostali sami.
Wzruszyła ramionami i
poprawiła zieloną chustkę, zdobiącą jej szyję.
- Nudzi mi się.
Malfoy omal nie zachłysnął
się własnym powietrzem. W jego oczach pojawiło się bezgraniczne niedowierzanie,
a na ustach błąkał się delikatny uśmieszek.
Miała ochotę roześmiać się
w głos na ten widok.
- Czy ja dobrze słyszę?
Kujonka- Granger nudzi się zwiedzając coś tak wspaniałego i pełnego wiedzy jak
muzeum?
Słysząc ironię w jego
głosie, jedynie przewróciła oczami, ale nie potrafiła się nie uśmiechnąć.
Założyła dłonie na piersi i
lekko pochyliła się w jego stronę.
- Tak to już jest, kiedy
ogląda się to samo, któryś raz z rzędu. Po piątym staje się po prostu
nudne.
W tym momencie wyglądał,
jakby ktoś podstawił mu pod nos coś niezbyt przyjemnego. Nie musiał nic mówić,
doskonale wyczytała z jego twarzy nieme pytanie: Na cudnego Salazara,
dziewczyno, czy twoje życie naprawdę jest aż tak nudne, że musisz pięć razy
zwiedzać to samo muzeum?
Po raz kolejny przewróciła
oczami, po czym podniosła się z miejsca.
- Czas na nas. Popatrz jak
daleko odeszli – wskazała palcem na znikające za ścianą plecy Pierre'a i już
miała odejść, kiedy poczuła dłoń, łapiącą za jej palce.
- A może też się urwiemy? -
powiedział Draco, a w jego oczach błysnęły wesołe iskierki.
Hermiona spojrzała na niego
jak na idiotę.
- Oszalałeś? Przecież
wiesz, że musimy być na wszystkich wycieczkach, poza tym...
- Blaise'owi i Wiewiórce
się udało – przerwał jej, odwracając przodem do siebie.
- Bo im w tym pomogłam, a
poza tym...
- Granger, przestań, bo
zaraz oszaleję – powiedział, najwyraźniej już zły i odwrócił się by odejść. -
Zero zabawy z tobą. Zero.
Dziewczyna napuszyła się,
wypinając dumnie pierś. Że niby co?!
- Uważasz, że jestem
nudna?!
Malfoy przystanął, jednak
nie odwrócił się. Z pewnością ukrywał uśmieszek satysfakcji, że tak łatwo dała
się sprowokować, lecz mało ją to obchodziło.
- Hmm...
- Wcale. Nie. Jestem.
Nudna.
- W takim razie ustalone –
powiedział z wrednym uśmieszkiem i złapał ją za rękę, ciągnąc w swoją stronę. -
Zmywamy się.
*
Paryż po zmroku jest
naprawdę pięknym miejscem. Zwłaszcza zimą, kiedy kolorowe światła z
billboardów, okien oraz wystaw sklepowych, mienią się w czystym, białym śniegu.
Hermiona, mimo że znała to
miasto niemalże na pamięć, była naprawdę oczarowana otaczającym ją widokiem.
Najbardziej jednak podobał jej się fakt, że towarzyszący jej Ślizgon raz po raz
ocierał swoją dłonią o jej własną. Miała ochotę ją, spleść ich palce, jednak
zabrakło jej odwagi.
Spacerowali tak dłuższy
czas, śmiejąc się z ludzi, żartując i rozmawiając. Zachowywali się jak para
całkowicie zgranych przyjaciół, a od tej myśli pękało jej serce. Owszem,
cieszyła się, jednak już od dawna wiedziała, że to nie jest to czego pragnie.
Ale przecież lepsze coś niż nic, prawda?
Cudowne słowa, szkoda
tylko, że nie potrafiła przypomnieć sobie od kogo je usłyszała.
- Żartujesz! Naprawdę to
zjadł? - zaśmiewała się Hermiona, z niedowierzaniem słuchając opowieści z
dzieciństwa Draco i Blaise'a.
- Myślał, że to zwykła
żelka. Naprawdę nie wiedziałem, co może się po tym stać...
- I zamienił się w
jaszczurkę?
- Bardzo skoczną,
pomarańczową jaszczurkę.
Hermiona roześmiała się
jeszcze bardziej i pokręciła głową. Ona sama miała wiele przygód, jednak te,
które opowiadał jej blondas, przebijały jej własne o całe niebo.
- Wariaci.
Malfoy roześmiał się
szczerze i spojrzał na nią z błyskiem w oku.
- Tak. Zawsze byliśmy
trochę nienormalni – pokręcił głową, śmiejąc się do swoich wspomnień. - A skoro
mowa o wariacjach. Zawsze jesteś taka poważna, przykładna, regulaminowa...
Zrobiłaś kiedykolwiek coś szalonego?
- To znaczy? - spojrzała na
niego nieco speszona. Wszystkie historie uznane przez nią za anormalne, już mu
opowiedziała. O co więc pytał?
- No nie wiem – wzruszył
ramionami i przysiadł na futrynie wystawy sklepowej. Właśnie weszli w jakąś
mniej ruchliwą uliczkę, zmierzając w nieznanym kierunku. - Może podpaliłaś
kiedyś komuś włosy? Albo uciekłaś z domu w środku nocy?
Patrzyła na niego jak na
wariata, szukając we wspomnieniach czegoś na kształt tej sytuacji. Jedyne
szalone rzeczy jakie przeżyła, były po rozpoczęciu nauki w Hogwarcie i
wszystkie nierozłącznie wiązały się z Harrym i Ronaldem.
- Przecież wiesz. Zawsze z
Harrym i Ronem coś majstrowaliśmy...
- Nie o to mi chodzi –
przerwał jej, kręcąc głową. Po chwili spojrzał jej w oczy tak przenikliwym
wzrokiem, że na moment zapomniała jak się oddycha. - Pytam, czy zrobiłaś coś
takiego SAMA. Przecież wiem, że te wszystkie rzeczy działy się z inicjatywy
Wybrańca albo Rudzielca.
Hermiona zamyśliła się
jeszcze na moment, jednak nie musiała daleko szukać. Odpowiedź nasuwała się już
od pierwszego momentu- nigdy nie miała takiej sytuacji. Zawsze trzymała się
zasad i była bardzo przykładna. Wyłamywała się tylko i wyłącznie ze względu na
lojalność i lęk o przyjaciół – nigdy z własnej woli. Spuściła wzrok.
- Tak myślałem. Jesteś po
prostu sztywna, Granger.
Spojrzała na niego z
oburzeniem w oczach, jednak ze zdziwieniem zobaczyła szczery uśmiech zamiast
pogardy, której się spodziewała.
Podniósł się z miejsca i
podszedł do niej, zmuszając by spojrzała mu w oczy.
- Ile już razy mówiłem ci,
żebyś wyluzowała? - zapytał, chowając jej zbłąkany kosmyk pod czapkę. -
Osiwiejesz w końcu.
Hermiona spojrzała na niego
i westchnęła bezradnie.
- Nie mogę nic na to
poradzić. Tak po prostu zostałam wychowana. Jestem taka od zawsze...
- No właśnie – po raz
kolejny jej przerwał. W innej sytuacji z pewnością ostro by go zrugała, jednak
nie teraz. Za bardzo interesowało ją to, co ma do powiedzenia. - A nie
chciałabyś tego zmienić?
- Zmienić?
- Tak. Zrobić coś...
szalonego.
Otworzyła szerzej oczy,
zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Ma być szalona? Ale jak?
- Ja...
- Przestań. Sama przed
chwilą nie zaprzeczyłaś, że jesteś sztywna. A ja ci mówię, że czas to zmienić.
Mówiąc to, puścił jej
ramiona i ruszył w stronę jezdni. Początkowo nie rozumiała co ma zamiar zrobić,
jednak kiedy zobaczyła jak rozgląda się ostrożnie, a następnie zatrzymuje na
samym środku poczuła, że jej serce tężeje. Jednak było to nic w porównaniu z
szokiem, jaki wywołał fakt, że położył się dokładnie w tym samym miejscu, w
którym stał. Na środku jezdni. Niedaleko ruchliwej ulicy. Cholera.
- Malfoy, wracaj tu
natychmiast! Do reszty zdurniałeś? - krzyknęła, rozglądając się w panice
dookoła. Przecież coś go przejedzie!
- Nie panikuj, Granger –
usłyszała jego rozbawiony głos i poczuła jak ogarnia ją wściekłość. Do reszty
oszalał?! - Chodź tutaj.
- Słucham? - Zamarła. Czy
on naprawdę chciał, żeby przyłączyła się do tej głupoty?
- To co słyszałaś.
Nie ruszyła się z miejsca,
nie miała najmniejszego zamiaru.
Po krótkiej chwili,
podniósł się na ramieniu i spojrzał w jej stronę.
- Pamiętasz co ci mówiłem?
Wyluzuj, Granger. Wyluzuj. Nic nam się nie stanie – spojrzał jej w oczy, co z
daleka nie było wcale łatwe, po czym wyciągnął rękę w jej stronę. - A teraz
uwolnij się z tej sztywnej złotej klatki. Chodź tutaj. Zrób coś całkowicie
nienormalnego.
Stała jeszcze chwilę,
rozważając w swojej głowie różnorodne konsekwencje tego typu zabaw. Nie trwało
to jednak długo, gdy poczuła jak w jej sercu rodzi się jakieś nowe pragnienie.
Chciała to zrobić. Tak.
Niepewnie zrobiła krok w
przód i rozejrzała się na boki. Gdy uzyskała pewność, że nic nie nadjeżdża,
przyspieszyła i już po chwili leżała obok Malfoya, mając pod plecami lodowatą
jezdnię i przyglądając się pięknemu, czystemu niebu.
- I jak? - zapytał, niby od
niechcenie łapiąc jej dłoń.
Obrócili się w swoją
stronę, a na usta Hermiony wkradł się radosny uśmiech.
- Jesteś nienormalny! Pfu.
My jesteśmy! Będziemy chorzy, zobaczysz...
Dotknął jej policzka dłonią
zakrytą rękawiczką.
- Wyluzuj – szepnął, po
czym odwrócił się z powrotem w stronę nieba.
Hermiona obserwowała go
przez chwilę, kiedy do jej uszy dotarł jakiś dźwięk.
Następne wydarzenia potoczyły się zaledwie w ułamku sekundy. Pamiętała
dokładnie, że leży na jezdni, a jej oczy rozszerzają się z rosnącego
przerażenia. Nadjeżdżał samochód. Sądząc po hałasie jaki robił, nie należał do
najmniejszych. Miała ochotę krzyczeć, a po chwili... po chwili stała na
chodniku, przyciśnięta do muru przez ciało Malfoya.
Rozejrzała się zdezorientowana,
podążając wzrokiem za tylnymi światłami oddalającego się vana. Było tak
blisko...
- Ty idioto! - zawołała,
zaczynając tłuc go po piersi. - Mogliśmy przez ciebie zginąć!
Nadal nie przestawała go
bić, kiedy poczuła, że zaczyna się trząść. Z niedowierzaniem spojrzała na jego
twarz, na której widniał z trudem hamowany śmiech.
Miała ochotę zbesztać go,
kopnąć, a następnie zostawić, jednak jej ciało zupełnie nie słuchało głosu
zdrowego rozsądku. Zamiast zrobić to co powinna, zawtórowała mu śmiechem, już
po chwili opierając się bezsilnie o ścianę.
To było naprawdę szalone. A
jak na nią... wręcz ekstremalne. Miała ochotę na jeszcze.
Rozejrzała się dookoła w
poszukiwaniu dalszych wrażeń, kiedy natrafiła na jego stalowoszare tęczówki.
Wpatrywał się w nią intensywnie i z pasją, jakby próbował przejrzeć ją na
wylot. Poczuła, że robi jej się gorąco, jednak nie odwróciła wzroku. Z mocno
bijącym sercem patrzyła jak przybliża się coraz bardziej. Na początku jego ruch
był nieśmiały, zupełnie jakby pytał o zgodę – Malfoy i pytanie o cokolwiek?-,
po chwili jednak wpił się w jej usta z ogromną pasją i długo powstrzymywanym
pragnieniem.
Całowali się namiętnie,
zupełnie zapominając o tym, że stoją na środku ulicy w szalejącym coraz
bardziej mrozie. W każdym dotykiem ust przekazywali sobie uczucie, oddanie, a
mimo to wciąż nie byli siebie pewni...
Przypominało to trochę
pocałunek sprzed wyjazdu – ostatni, który pamiętała – jednak był... lepszy. Nie
wiedziała czy było to spowodowane więzią, która właśnie się między nimi wytworzyła,
czy też czym innym, ale po prostu taki był- lepszy, pochłaniający, odbierający
dech. W jej biednym sercu po raz kolejny zapaliła się iskierka nadziei.
Kiedy wreszcie oderwali się
od siebie, bez problemu można było dojrzeć rumieńce na ich twarzach, a
przyspieszone oddechy zamieniały się w smugę pary na zimnym powietrzu.
Jeszcze przez krótką chwilę
patrzyli sobie w oczy, po czym Hermiona wyswobodziła się z jego uścisku.
- To było cudowne! -
zawołała, z uśmiechem podbiegając do jezdni i rozglądając się dookoła.
- To już nie uważasz, że
jestem idiotą i że mogliśmy zginąć? - zapytał, a jego brwi podjechały nieco do
góry.
- Uważam – kiwnęła głową,
po czym przekrzywiła ją lekko spoglądając na niego. - Nie zmienia to jednak
faktu, że było super.
Blondas roześmiał się,
kręcą głową.
- Jesteś naprawdę
nieprzewidywalna, Granger. Podoba mi się to.
Pochylił się w jej stronę i
puścił perskie oko. Zarumieniła się lekko, chichocząc.
- Chcę jeszcze.
- Co? - teraz jego brwi
sięgały dokładnie linii włosów.
- To co słyszałeś –
powtórzyła jego słowa i zaśmiała się radośnie na widok miny, którą
zaprezentował.- Mam ochotę jeszcze poszaleć.
Przyglądał jej się przez
moment, po czym rozłożył ręce i uniósł lekko ramiona.
- Proszę bardzo. Do takich
rzeczy zawsze chętny. Jakieś propozycje?
Hermiona rozejrzała się
jeszcze raz dookoła, a jej wzrok powędrował za przejeżdżającym właśnie
samochodem. Poczuła jak się uśmiecha.
- Malfoy?
- Hm?
- Jeździłeś kiedyś
samochodem?
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Nie mógł uwierzyć w to co
usłyszał. On i samochód? Przecież to śmierdzący, mugolski wynalazek, a on jest
przecież arystokratą czystej krwi...
Naprawdę? Znowu zaczynasz
blondasie? Daj sobie spokój. Etap buntu i nienawiści już przerabialiśmy...
Myślał, że tylko żartuje,
jednak kiedy widział jak podchodzi do pobliskiego samochodu i otwiera go za
pomocą różdżki, mina mu zrzedła.
Nie, nie zrobi tego...
- Granger, co ty wyrabiasz
na gacie Merlina? - zapytał, czując rosnące zdenerwowanie. - Chcesz ukraść to
pudło na kółkach?
Dziewczyna wzruszyła
ramionami i odwróciła się w jego stronę otwierając o drzwi.
- Nie. Mam zamiar je
pożyczyć.
Patrzył na nią jak na
wariatkę. Zupełnie nie potrafił pojąć tej dziewczyny. W jednym momencie boi się
odpyskować McGonagall, a w drugiej chce kraść auto ze środka ulicy. Jak ich
złapią będą mieli nieźle przerąbane.
A od kiedy ty taki
porządny, blondasku?
Prychnął pod nosem i
przestąpił z nogi na nogę.
- Idziesz czy tchórzysz? -
zapytała arogancko, zakładając ręce na piersi. W tym momencie miał ochotę
potraktować ją jakimś słabym, ale wrednym zaklęciem.
Zamiast tego po raz kolejny
prychnął i ruszył w jej stronę.
- Wiesz w ogóle jak to
prowadzić? - zapytał patrząc z powątpiewaniem na cały sprzęt, który miał przed
oczami. Dla niego nic z tego wszystkiego nie miało sensu. Jak się tym steruje?
A tym kółkiem... a ten drąg pośrodku?
- Oczywiście, że wiem –
prychnęła. Widząc, że patrzy na nią ze zdziwieniem, posłała mu pobłażliwe
spojrzenie. - Jestem szlamą, pamiętasz?
Poczuł jak zalewa go wściekłość.
Nikt nie będzie jej tak nazywał! Nawet ona sama. Nie i koniec!
- Uważaj na słowa.
Spojrzała na niego ze
zdumieniem, ale nijak tego nie skomentowała.
Za pomocą różdżki odpaliła
auto i powoli ruszyła przed siebie.
Początkowo czuł się jak w
zupełnie innym świecie. Było mu na przemian niedobrze i duszno.
Dopiero po trzydziestu
minutach rozluźnił się na tyle, by móc cieszyć się widokami oraz bardzo
wygodnym środkiem transportu. Musiał przyznać, że ci mugole to nie są wcale
tacy źli. To pudło było nawet lepsze niż teleportacja. Też było trochę
niedobrze, ale zdecydowanie mniej. No i było ciepło! A z radia leciała jakaś
śmieszna, ale wpadająca w ucho muzyka.
Po kolejnych paru chwilach
zaczął żartować i śmiać się razem z Granger, kiedy nagle zauważył, że wjeżdża w
inną uliczkę i staje na chodniku.
- Już koniec? - zapytał,
nieumiejętnie tuszując nutę zawodu.
Dziewczyna roześmiała się
wesoło, po czym wysiadła z samochodu i chwilę później otwierała drzwi z jego
strony.
- Wysiadaj Malfoy. Zmiana
miejsc.
Popatrzył na nią jak na
idiotkę. Halooooooo! Gdzie jest ta kujonowata, nudna Granger?
Zaczęła mu coraz bardziej
imponować.
- Oszalałaś. - To nie było
pytanie. To było stwierdzenie, które przypieczętował kręceniem głową.
- Wcale nie. Daję ci
okazję, żeby się wykazać – zaprotestowała, zakładając ręce na piersi i
opierając się o drzwi. - No dalej, to nie jest takie trudne. Wytłumaczę ci.
Popatrzył na nią, zupełnie
nie wiedząc co robić. Cała jego odwaga uleciała zupełnie jeżeli chodziło o tę
warczącą kupę metalu.
- Jesteś walnięta, Granger.
- O, już nie sztywna i
nudna? - zapytała sarkastycznie, obnażając zęby we wrednym uśmieszku.
Malfoy spojrzał na nią
morderczym wzrokiem, ale postanowił tego nie komentować. Jeszcze ma swoją dumę.
Jeszcze jej pokaże.
Uniósł głowę do góry i bez
słowa zamienił się miejscami. Oparł dłonie na kierownicy i spojrzał na nią z
wyczekiwaniem.
Skinęła głową i założyła
włosy za ucho.
- Na dole masz pedały. Od
lewej: sprzęgło, hamulec i gaz. - Mówiąc, wspomagała się wskazywaniem
palcami. Miała nadzieję, że wtedy więcej do niego dotrze. - Tu pośrodku masz
skrzynię biegów, które musisz zmieniać w zależności od prędkości. A to
pośrodku, to kierownica. - Zignorowała jego pełne oburzenia spojrzenie,
radośnie kontynuując dalej. - Żeby ruszyć, musisz wcisnąć sprzęgło i wrzucić
jedynkę. Następnie zacznij powoli zwalniać sprzęgło, jednocześnie lekko
wciskając pedał gazu. - Oparła się o siedzenie, patrząc na niego zadowolonym
wzrokiem. - I już. Proste, prawda?
Spojrzał na nią spod byka,
czując się całkowicie odarty z własnej męskości. Był pouczany przez kobietę, do
cholery!
Nie chcąc wyjść na
kompletnego laika, starał się robić dokładnie to, co mu kazała.
Wrzucił jedynkę. Powoli
zaczął spuszczać sprzęgło, dodając jednocześnie gaz. Bach! Zgasł.
Pierwszy, drugi, trzeci...
czuł jak frustracja rośnie w nim coraz bardziej, a chichocząca po jego boku
Granger, wzbudzała w nim iście mordercze instynkty. Z niego się nie śmieje!
W końcu, za piąty razem,
kiedy postanowił, że zaraz zrezygnuje, dodał tyle gazu, że wyrwali z miejsca z
piskiem opon. Hermiona pisnęła z przerażenia, a Draco uśmiechnął się do siebie
z satysfakcją. Kierowanie już nie było takie złe. Jechał szybciej i szybciej, a
w aucie zaczynało coraz bardziej śmierdzieć i zaczął wydawać jakieś dziwne
dźwięki. Co się, na Salazara, dzieje?
- Zmień bieg, Malfoy! -
zawołała w końcu Hermiona, dochodząc do siebie po pierwszym szoku. - Sprzęgło i
drążek do siebie. Super.
Po kilku zgaśnięciach,
dwukrotnym przejechaniu na czerwonym świetle poczuł, że zaczyna rozumieć o co
chodzi w tym zamiłowaniu do prowadzenia tych żelaznych potworków. Było to
całkiem przyjemne. Mogło nawet uzależnić.
Od kilku minut jeździł jak
chciał. Hermiona przestała się wtrącać w momencie, gdy zauważyła, że radzi
sobie całkiem nieźle. Teraz siedziała obok niego, podziwiając miasto
zakochanych.
Skręcając w kolejną
uliczkę, zastanawiał się o czym właśnie myśli. Ostatnio bardzo często się nad
tym zastanawiał.
Już miał zapytać, kiedy
poczuł silne szarpnięcie i auto po prostu zgasło.
Hermiona momentalnie
spojrzała w jego stronę.
- To nie ja! - zawołał,
podnosząc ręce w obronnym geście.
Dziewczyna odpięła się i
pochyliła przed nim tak, że dokładnie poczuł zapach jej perfum. Zakręciło mu
się w głowie.
- Skończyło się paliwo –
zdiagnozowała, opadając z powrotem na siedzenie.
- Co?
- Paliwo. Coś jakby
jedzenie dla samochodu – wyjaśniła, ubierając rękawiczki.
- Wiem co to jest paliwo! -
oburzył się, wysiadając. Nie był aż takim ignorantem.
W odpowiedzi wzruszyła
ramionami i trzasnęła drzwiczkami.
- Trzeba go odstawić na
miejsce.
- Niby jak chcesz to
zrobić? - prychnął, zakładając ręce na piersi. - Nie ma paliwa, jak sama
zresztą zauważyłaś.
- A od czego masz różdżkę,
Sherlocku?
- Sher-co? - po raz kolejny
go zadziwiła. O co jej chodzi?
Jednak nie dostał na to
odpowiedzi, bo dziewczyna roześmiała się i wyjęła różdżkę.
Obserwował jej ruchy, a złość
i oburzenie powoli go opuszczały.
Tak naprawdę oboje się
dzisiaj czegoś nauczyli. Zachowywał się bardzo swobodnie i musiał przyznać, że
było to więcej niż przyjemne.
Rozejrzał się dookoła,
sprawdzając gdzie są, kiedy zobaczył niewielki sklep. Momentalnie wpadł na
pewien pomysł. Tak świetny dzień trzeba odpowiednio zakończyć prawda?
Dając Hermionie znać, że
zaraz wróci, ruszył w stronę wejścia. Wino, najlepiej dwa. Świeczki. Będzie
dobrze.
Ale z ciebie
romantyk...
Zamknij się.
- Wracamy? - zapytała Hermiona,
zaglądając do sklepu.
- Już idę.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Kiedy wrócili było już na
tyle późno, że większość uczestników albo siedziała w pokojach albo już spała.
Jak najciszej przemknęli się do swojego dormitorium, nie chcąc zwracać na
siebie uwagi.
Hermiona aż drżała na myśl
co by się stało, gdyby ktoś odkrył tę ich wyprawę. Bała się, a jednocześnie nie
potrafiła ukryć radosnego uśmiechu, który zdobił jej twarz.
Przeżyła jeden z
najlepszych dni w swoim życiu. Jak mogła nie być szczęśliwa?
- Udało się! - wykrzyknęła,
kiedy weszli do salonu. Niewiele myśląc, rzuciła się Malfoyowi na szyję, przez
co zamarł, widocznie zaskoczony. Chciała się odsunąć, rozumiejąc co właśnie
zrobiła i czując jak jej dobry humor zaczyna gdzieś umykać, jednak nie pozwolił
jej. Kiedy tylko poczuł, że zaczyna się wymykać, objął ją w pasie i przysunął
bliżej siebie.
- Mówiłem, że się uda –
uśmiechnął się typowym, malfoyowym uśmiechem i cmoknął ją lekko w nos. -
Ogarnij się i za dwadzieścia minut u nas.
Popatrzyła na niego ze
zdumieniem, ale grzecznie skinęła głową.
Nie miała pojęcia co
kombinuje, jednak czuła, że będzie to coś ciekawego. Weszła pod prysznic,
zmywając z siebie zamierzchłe echo stresu i relaksując odrobinę. Po wyjściu,
rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu jakiś ubrań i zobaczyła jedynie piżamkę,
którą zostawiła rano.
Wiedziona jakimś
wewnętrznym instynktem, wsunęła ją na siebie, nawet nie zastanawiając nad innym
zestawem ubrań.
Po chwili, całkowicie
odświeżona i gotowa, pojawiła się w pokoju.
To, co tam zobaczyła
sprawiło, że dosłownie wrosła w ziemię.
Łóżko zostało przesunięte
maksymalnie w prawą stronę, a na środku stał wyczarowany stolik, z dwoma
krzesłami. Jego zastawienie nie było zbyt bogate, jednak drogie wino, które
zobaczyła, wystarczało w zupełności. Po różnych kątach rozłożone były świeczki,
wprowadzające intymny nastrój. W innych okolicznościach byłaby przekonana, że
to coś na kształt randki...
- Taki dzień trzeba uczcić,
prawda? - zapytał Draco, pojawiając się w samych spodniach od dresu i rozlewając
wino do szklanek. W tym momencie dziękowała wszelkim bóstwom, że on też nie
dbał o ubiór. Gdyby przyszedł w czymś eleganckim, ona w tej swojej piżamce
zapadłaby się pod ziemię.
Stuknęli się szklankami,
uśmiechając do siebie delikatnie. Więź, która pojawiła się dziś między nimi,
wciąż trwała i nic nie wskazywało na to, że miałaby zniknąć.
Siedzieli, rozmawiając,
śmiejąc się i pijąc.
Godzina, półtorej, dwie...
szklanka, dwie, trzy, butelka...
Przy otwarciu drugiej,
nieświadomie przenieśli się na łóżko.
Hermiona czuła, że coraz
bardziej zaczyna jej się kręcić w głowie. Była upojona nie tyle winem, co
szczęściem. Miała go obok siebie. Spędził z nią cały dzień, a teraz leżeli obok
siebie, rozmawiając.
Kiedy wypili po kolejnej
szklance poczuła, że obejmuje ją ramieniem i przyciąga bliżej siebie. Spojrzała
w jego oczy i ze zdumieniem zobaczyła w nich troskę, uznanie i... coś.
Nie potrafiła określić tego słowami. Było to głębokie oraz tak prawdziwe, że aż
zaparło jej dech. W tym momencie wiedziała, że leży obok mężczyzny, dla którego
zrobiłaby wszystko... Z KTÓRYM zrobiłaby wszystko.
Uniosła się powoli na
dłoniach, by złożyć na jego ustach czuły pocałunek.
Na początku się zdziwił,
jednak nie zajęło dużo czasu nim zaczął oddawać pieszczotę z ogromną pasją.
Naparła na niego klatką
piersiową i zaczęła wodzić dłonią po nagim torsie chłopaka. Była zakochana w
Malfoyu. Wiedziała o tym od bardzo dawna, jednak wciąż nie dotarła do tego czy
to dobrze czy źle. W tym momencie nie było to ważne.
Odgadując jej poczynania,
odsunął ją na moment od siebie i spojrzał prosto w oczy.
- Jesteś pewna?
Nie potrafiła wydobyć z
siebie głosu. Bała się, że gdy go usłyszy, wszystko pryśnie. Chciała tego.
Skinęła głową, a on od razu
wpił się w jej usta i przewrócił ją na plecy.
Jego ręce zaczęły błądzić
po jej ciele, a usta całowały każdy jego zakątek. Nie pozostawała bierna. Mimo,
że nie miała najmniejszego doświadczenia, intuicyjnie wiedziała co musi robić.
Głaskała go, przygryzała, całowała.
Po kilku minutach na ziemi
wylądowała jej koszulka, następnie spodenki.
Kiedy była już całkiem
naga, po raz kolejny się podniósł, jednak teraz po to by móc obejrzeć jej ciało
w pełnej okazałości.
Spojrzała w jego twarz i
zobaczyła coś na kształt spełnienia. Pragnął jej. On też jej pragnął.
Zalała ją tak wielka fala
szczęścia, że niewiele myśląc przyciągnęła go to siebie i obdarzyła namiętnym
pocałunkiem.
Sięgnęła dłońmi w dół,
zsuwając z niego irytujące w tym momencie spodenki. Pragnęła go tak bardzo, że
nie dało się tego opisać. Poddał się jej zabiegom z pełnym zadowoleniem, a już
po chwili po raz kolejny patrzył jej w oczy z niemym pytaniem o zgodę.
Nie wahała się.
Wiedziała, że zaboli jednak
w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Pragnęła tego, jak niczego
innego na świecie. Pragnęła jego.
Lekkim skinieniem głowy
odpowiedziała na nieme pytanie, a już po chwili poczuła go całego w sobie.
Ból, rozkosz, spełnienie...
trzy odczucia walczyły w niej w pierwszych minutach. Był delikatny, jednak nie
na wszystko mógł mieć wpływ.
Poruszali się w zgodnym
rytmie, wspólnie dążąc do spełnienia, które pojawiło się zaledwie parę chwil
później.
Hermiona opadła na poduszkę,
przytulając się do torsu Malfoya. Była spełniona i szczęśliwa. Uniosła głowę,
spoglądając na jego twarz. Ich oczy po raz kolejny się spotkały, pełne emocji,
szczęścia, spokoju. Draco pochylił się, by pocałować ją w policzek. Pragnął tym
samym okazać całe swoje uczucia i doznania. Byli szczęśliwi.
Czego człowiek by nie
oddał, by to uczucie trwało wiecznie?
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Scena na ulicy inspirowana
filmem "Pamiętnik".
Czyżbym była pierwsza? Jej!
OdpowiedzUsuńno to zacznę swój komentarz od słów: GENIALNE !
Matko i córko, strasznie podobał mi się ten rozdział. Od początku do końca wprowadziłaś taką atmosferę romantyczności, a zarazem tajemniczości oraz ciekawości na to, co będzie dalej. Draco też ją kocha i pewnie też już to wie, tylko się do tego nie przyznał, ale myślę, że już niedługo to się zmieni.
Szczerze Ci powiem, że brakowało mi tutaj tego najważniejszego wyznania, jednak śmiem twierdzić, że zrobiłaś to specjalnie, ponieważ takie atrakcje przygotowałaś dla nas na odpowiedni moment. To musi i, znając Ciebie i Twój styl, będzie niezwykłe.
Co do sceny tzw. '+18' to była delikatna, subtelna i przekazywała to, co dla bohaterów było w tym momencie najważniejsze, czyli nieopisane szczęście oraz spełnienie niewypowiedzianych pragnień, także jak najbardziej na plus.
Uroczy rozdział z zabawnymi sytuacjami, zakrapiany napięciem i wyczekiwaniem na najlepsze kąski - czyli to, co tygryski lubią najbardziej. <3
Dobił mnie jedynie fakt, że nieuchronnie zbliża się koniec.. Jednak wciąż pozostaje tych kilka rozdziałów, na które na pewno będę czekać z ogromnym utęsknieniem.
Mam również nadzieję, że nie zaprzestaniesz dalszego pisania, bo Twój talent jest wielki i szkoda byłoby go zmarnować. :))
Póki co kończę, pozdrawiam i do następnego razu.
Silje
Nareszcie <3
OdpowiedzUsuńWybacz, że ostatnich postów nie skomentowałam, ale miałam 4 konkursy w tygodniu i kompletne urwanie głowy
Ale już powróciłam :D
Rozdział był genialny!
Jeden z lepszych moim zdaniem.
Uwielbiam film Pamiętnik, a ty genialnie wplotłaś tę scenę w swoje opowiadanie/
Ciekawi mnie natomiast co będzie po nocy :DDD
Ty chcesz, żebym ja umarła. Serio. Wracam sobie spokojnie z zakupów, a Ty mi tu taki rozdział fundujesz i takie emocje. :D
OdpowiedzUsuńBoże, ONI SIĘ ZE SOBĄ PYKNĘLI. xD
No ja cię kręcę, ale emocje, normalnie jak po rwaniu wiśni.
Ten rozdział był taki calutki cudowny! Od pierwszej literki do ostatniej kropki :D
Jak już na początku zobaczyłam +18 to... łohoho :D Jeszcze laptop mi się rozłączył, tak, moje szczęście, i się tak wkurzyłam, że zaczęłam czytać na telefonie xD
Jest cudowna. Ta scena. Taka subtelna i taka delikatna i taka ogólnie cudowna. :>
Uwielbiam Blinny w Twoim wykonaniu :) Są słodcy :>
Hah, ta akcja na jezdni jest bezbłędna :D Draco zwariował xd
Jestem ciekawa jak będą się zachowywali, gdy rano wstaną. Bo jak będzie "ła co Ty robisz w moim łóżku, co ja zrobiłam, ło matko i córko" to umrę xd
Co się w tej DiaMentowej głowie kryje? To wiesz tylko Ty :D
Więc rozdział jest taki jdbckwbkabweckjwebckjawbe :>
Smutno mi, że tak genialne opowiadanie niedługo się kończy. Będę płakusiać :C
Kończę, bo głowa mnie z wrażeń rozbolała ;__;
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :>
Pozdrawiam M.
ha, w końcu <3 ale się cieszę, wspaniały rozdział :D Życzę weny i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńEee i co ja mam powiedzieć?! Ja się pytam co?! Wspaniały, genialny... cholera to za mało powiedziane!! Najlepszy rozdział!! Draco i Herm!! :)
OdpowiedzUsuńO matko, końcówka *-* Świeci mi się w głowie :) Jestem pod wrażeniem tego rozdziału jak i każdego który w ogóle pisałaś. Jest wspaniały a to opowiadanie jest boskie. Cudo :)
OdpowiedzUsuńCharlotte
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńPomysł z szaleństwami niesamowity.
Genialne zakończenie.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Nareszcie.:D
OdpowiedzUsuńŚwietne.
Emocje Hermiony.
Draco.
Czego chcieć więcej.
Czekam na kolejny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Inspirował Cię film ''Pamiętnik''? To dziwne, bo właśnie przed chwilą skończyłam czytać książkę ''Pamiętnik'', a wczoraj oglądałam także film. Przypadek? Nie sądzę..;)
OdpowiedzUsuńScena +18 jak najbardziej na tak. Rozdział ogólnie, cud, miód i malina, tak długo czekałam na właśnie taki <3
Szkoda, że zbliżamy się do końca ;c
Tak pro po, to mam nadzieję, że już w następnym rozdziale, wyznają sobie miłość, nooo..... :D
Pozdrawiam,
Lacarnum Inflamare
Aaaaaaaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńSzalona Hermiona jest zabójcza uwielbiam ja taka, a cala romantyczno-erotyczna scena GENIALNA ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
*.*
OdpowiedzUsuńCzemu tak perfekcyjnie piszesz?!
Mam tylko zastzerzenie, co do początku akapitu, gdzie zaczyna się wypowiedź Rabielle - nie ma tam myślnika ;)
I jak dla mnie to nie zgodziłabym się z Hermioną, bo uważam, że na zwiedzanie Luwru trzeba poświęcić wiele lat, jeśli ma się dobrego przewodnika, który opowiada z pasją :D
Nie do końca ogarnęłam scenę z zrobieniem czymś szalonego, chyba kestem zbyt śpiąca :/ poza tym ciągle myślałam, że Miona na pytanie "czy zrobiłaś coś szalonego" pomyśli "zakochałam się w Ślizgonie", choć pewnie to dlatego, że takie tekstu często pokawiają się na różnych blogach... Jednak ciągle miałam tekie wrażenie, że lada moment, a przeczytam to jedno zdanie :P
Pozdrawiam,
Zbyt śpiąca, żeby myśleć (więc nie dziw się, jak mój komentarz będzie przesadnie nielogiczny) Ludum :*
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńGdy zaczęłam czytać komputer zaczął się konfigurować- czyli coś co kocham! Wreszcie gdy udało mi się wejść i zacząć czytać... ojeju. Blinny i dramione w jednym, czego chcieć więcej? Napisałaś naprawdę cudną notkę, która jest moim zdaniem za krótka, za szybko mi się ją czytało, może jest nawet takiej długości jak zawsze, nie wiem.
Scena 18+... Zacznijmy, że nie jestem pełnoletnia, a i tak to przeczytałam, szaleństwo. Cała scenka wyszła Ci świetnie, trafiłaś w mój gust, bo nie którzy opisują wszystko. Ty napisał tą subtelnie, super. :)
Pozdrawiam i Życzę weny!
~Salvio
Rozdział jest o wiele dłuższy niż normalnie ;) Cieszę się, że się podoba.
UsuńNaprawdę nie wiem, co mogę napisać. Wszystkie słowa wydają się nie pasować do określenia tego rozdziału. Wydaje się być żywcem wydarty z jakiegoś genialnego romansidła, ale zawierającego wszystkie cechy i osobowość bohaterów stworzonych przez J.K.Rowling, dzięki czemu nie sprawia wrażenia szczęśliwych ludzi tworzących słodką i uroczą scenerię. Uwielbiam Twoje połączenia, bo są takie naturalne, jakbyś nie zastanawiała się w ogóle nad treścią, tylko sama wychodziła Ci z głowy i przechodziła na palce, które to piszą. Jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńNa początku zdziwiła mnie nagła zmiana nastawienia Hermiony, ale wnioskuję z tekstu, że to po pocałunku z Malfoy'em, tak? :)
Scena +18 *jak już ktoś wyżej pisał* jest bardzo subtelna i delikatna, ale zawierająca to, co powinno być w takich opisach, czyli mnóstwo uczuć i emocji.
Szkoda, że to już będzie koniec tego opowiadania, bo naprawdę go sobie upodobałam, jak jedną z ulubionych książek. Mam nadzieję, że nie zamierzasz usuwać bloga, bo zapewne będę tu jeszcze nie raz wracać :)
Planujesz coś nowego po skończeniu tej historii?
Trzymaj się ciepło *teraz zimno na dworze, agh* i pisz dla nas kolejne rozdziały :D
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Jej, dziękuję :) Szczerze powiem, że określiłaś moją przygodę z pisaniem lepiej niż zrobiłabym to sama; "jakbyś nie zastanawiała się w ogóle nad treścią, tylko sama wychodziła Ci z głowy i przechodziła na palce" - zazwyczaj tak właśnie jest :)
UsuńPo skończeniu tego opowiadania czeka mnie jeszcze obiecana miniaturka do napisania i jedna, kolejna historia.
Niesamowity rozdział. Fragment na jezdni był słodki, jazda samochodem jeszcze lepsza.
OdpowiedzUsuńHermiona w końcu pokazała, że potrafi zaszaleć xD.
Draco musiał się bardzo dziwnie czuć, ucząc się obsługiwać samochód. Albo jak nie miał pojęcia kto to Sherlock :D.
Ginny i Blaise jak zwykle sumiennie wywiązuję się ze swoich obowiązków, widzę ;)
Co do scenki +18 przyznam, że nie przepadam czytać tego typu fragmentów, ale ten był subtelny i delikatny i myślę, że potrzebny dla całości opowiadania.
Dobór słów tym rozdziale, opisy, akcja- świetne.
Trzymaj tak dalej :)
Ciekawa jestem tylko, jak uda ci się zakończyć to powiadanie w zaledwie 9 rozdziałach. Będzie się dziać :).
Czekam na następny i jak zwykle zapraszam do siebie:
http://how-to-say-i-am-sorry.blogspot.com/
http://scorose-our-senior-year.blogspot.com/
Ubóstwiam Cię za nawiązanie do "Pamiętnika". Kocham ten film ;)
OdpowiedzUsuńDraco za kierownicą.. Moje dzieciństwo już nigdy nie będzie takie samo :D Super że w końcu ktoś wyzwolił szaloną naturę panny Granger ;) Świetny rozdział, jednak mam nadzieję że nasi bohaterowie nie okażą się idiotami i doprowadzą swoje sprawy do końca :D
Pozdrawiam! :)
Szalony rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńRomantycznie, tajemniczo, i w ogóle wszystko było takie: Ach!
Ostatnia scena przepiękna.
Oby takich rozdziałów było więcej. :D
Pozdrawiam, Maadź. :*
www.dramione-impossible-love.blogspot.com
Uwielbiam z całego serduszka <3 jak czytałam tą scenę na ulicy, od razu wiedziałam, że jest z filmu pamiętnik. Draco jest taaaaki słodki! Nie chcę, żeby to się skończyło! Obiecaj mi, że nie skończysz z pisaniem i powoadomisz mnie o nowym blogu ;)
OdpowiedzUsuńA i scena 18+ bardzo dobra^^ jestem ciekawa co będzie jak się rano obudzą...
Pozdrawiam magicznie
~hope~
Šwietny rozdział, szczegolnie końcòwka <3 Bardzo ciekawi mnie, co bedzie dalej, bo znajac naszych Prefektòw tak łtwo nie pòjdzie :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com
Aaaaaa!!!
OdpowiedzUsuńCudo. Niemogę się doczekać więcej
Pozdro Alutka :*.
wkkońńńcu TO zrobili! :D achhhh! kocham ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńBbbboooosssskkkkiiii *______* Po prostu brak mi słów !! Tylko w głowie po przeczytaniu " Osz kurna " i fejs *o*. A teraz : "Chcemy więcej, chcemy więcej!! "
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alvin
Ojejku jeku. Jeden z najlepszych rozdziałów. Szkoda że taaaaki krótki. Z chęcią czytałabym dalej. Mimo że to będzie powtórzenie powiem to jeszcze raz: Protestuję!!! Ja chcę więcej!!! Protestuję!!! Ja chcę więcej!!!
OdpowiedzUsuńRozanielona
Nivis
:O no nareszcie się doczekałam :D a już się zastanawiałam czy kolejne +18 bd znowu o kimś innym :D
OdpowiedzUsuńsuper rozdział i mam nadzieję, że niedługo już poznają prawdę o swoich uczuciach :)
weny :)
Cudownie cudownie hm ta scena 18+ jest piękna bardzo delikatna subtelna idealna. Na samą myśl że kiedyś ta historia się skończy jest mi smutno ale mam nadzieję że jeszcze stworzysz kilka świetnych opowiadań. marzy mi się taka o tematyce Blinny..) Karola
OdpowiedzUsuńAj, jak śmiesz zmierzać do końca? Założysz jeszcze jakiegoś fajnego bloga co? Podbiłaś mnie nawiązaniem do Pamiętnika, scena śliczna i taka cudowna. Za to +18 subtelna i pięknie zrobiona. Nareszcie Herm i Draco...jak mi się miło zrobiło.
OdpowiedzUsuńSorry, że wcześniej nie skomciałam ale brak czasu.
Wpadnij do Blain :D Jakoś nikt nie widzi mojego drugiego bloga -,-
Jest sobie 4.30 a ja skończyłam czytać, tak mnie pociągnęła historia, że aż musiałam skomentować, a bardzo bardzo rzadko to robię. Cudowne. Genialny pomysł, genialnie piszesz. Tylko się pytam kto obudzi mnie za 2h do szkoły..? Kat.
OdpowiedzUsuńPo trzech tygodniach bez internetu taka notka to spełnienie marzeń <3
OdpowiedzUsuńGenialne w cholercię, chcę więcej. QuQ
Pozdrawiam~ :3
Natknelam sie na twoj blog stosunkowo niedawno tzn. dzis rano i po nadrobieniu wszystkich rozdzialow musze stwierdzic, ze naprawde masz talent i od dzis dolacze do grona fanow twojego bloga. Notki sa super. Podoba mi sie twoj styl pisania i ogolny zmysl tej histori. Troche brakuje mi "gadki" o uczuciach, ale jestem pewna, ze pojawi sie w miare dazenia do konca histori. Czekam na nastepny rozdzial.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny,
Le na
Wreszcie chwila na nadrobienie zaległości na blogach i taka niespodzianka. Świetny rozdział. Jestem ciekawa jak długo będzie trwała ta sytuacja między Draco i Hermioną zanim powiedzą, że się kochają. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością. Jestem wielce ciekawa jak zachowają się rano, gdy uświadomią się co zrobili.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Pożoga
Witam cię serdecznie i od razu wyznaje ci swoją miłość. Hihi ale jaja. Tak, zakochałam się w twoim opowiadaniu. Piszę po raz pierwszy i, bo dopiero 2 dni temu wpadłam na ten blog. Masz niezwykły dar przejawiający się tym co piszesz. Przeczytałam naprawdę ogrom opowiadań typu Dramione i chociaż mnie nie jest łatwo zadowolić, mogę przyznać, że to mój ulubiony blog.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona nie tylko opowiadaniem, lecz także tobą samą. Masz szacunek do swoich czytelników i widać, że chociaż piszesz dla siebie to liczysz się z emocjami fanów. Jestem niezwykle zainteresowana dalszym losem bohaterów i jako twoja nowa fanka życzę ci abyś miała tak ogromną radochę w pisaniu, jak my w czytaniu, bo nie ma, co życzyć weny, bo jest kapryśną księżniczką, która czasami jest, a czasami łapie focha ;)
Pozdrawiam,
Maaka
PS.: Pijanego sylwestra i nowego 2014 roku pełnego miłości, bo to właśnie ona trzyma nas na tym świecie ;)
Genialny rozdział. :) Draco romantykiem? Nie spodziewałam się tego, szczerze mówiąc. Ciekawa jestem, co będzie rano.
OdpowiedzUsuńJeden z Najlepszych rozdziałów! Cudowny!
OdpowiedzUsuńNa początku czytało mi się bardzo dobrze, ale jakoś później nie umiałam przebrnąć, po czym znów czytało mi się dobrze, a +18 to już w ogóle najlepiej :D
OdpowiedzUsuńRozdział dobry, ale tamten mi się bardziej podobał : )
B.
Genialne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki