16 stycznia 2014

ROZDZIAŁ XXXIII cz. I

ROZDZIAŁ XXXIII cz. I

 

Wake me up if everything changes

And nothing's what it seems

 

Rachel Rabin „Rise the dead”



Czarna rozpacz. Stan całkowicie odmienny od euforii, a jednak symptomy są bardzo podobne. Nie chce się spać, nie chce się jeść... właściwie to nie chce się zupełnie nic. Każdy nowy dzień jest kontynuacją dojmującego cierpienia, a w głowie kołacze się przekonanie, że to uczucie już nigdy nie zniknie. Że już nigdy nie będzie możliwości na to, by być szczęśliwym.

Nie wiedziała, że może aż tak boleć. Spodziewała się tego. Bólu, rozczarowania... na to destrukcyjne, niszczące uczucie nie była jednak w żadnym stopniu przygotowana. Rozpacz rozsadzała ją od środka, mieszając się z bezgraniczną wściekłością.

Nie pamiętała jak dotarła do dormitorium. Nie wiedziała jak i kiedy znalazła się w łóżku. Nie pamiętała nawet momentu, w którym ON wrócił na noc! Zatopiona we własnej rozpaczy zachowywała się zupełnie nieracjonalnie.

Nic jej nie obiecywał. Nie powiedział nic, co mogłaby odebrać jako deklarację uczuć. Dlaczego więc tak bolało?

Odpowiedź była jednocześnie prosta i bardzo skomplikowana.

Zamknęła się w delikatnej, nietrwałej bańce własnego szczęścia, nie dopuszczając do siebie myśli, że coś mogłoby pójść nie tak. Przeżyła cudowne chwile, w których jej serce coraz bardziej garnęło się do tego niepoprawnego mężczyzny. Tego, który w tak brutalny sposób odarł ją z wszelkiej godności. Tak, godności. Otworzyła się przed nim, oddała w całości i co dostała w zamian? Złamane serce...

Ale nie to było najgorsze. Najgorszy był fakt, że nie żałowała tego wszystkiego ani odrobinę. Cieszyła się każdą chwilą, ze świadomością, że kiedyś może to się skończyć. Nie wiedziała jednak, że kiedy to już nastąpi, jej serce rozpadnie się w drobny mak.

Na drugi dzień obudziła się stosunkowo wcześnie, czując w głowie pulsujący ból. Przepłakana noc niosła za sobą niemałe konsekwencje.

Nie patrzyła na drugą połowę łóżka. Doskonale wiedziała, że tam jest i bez tego. Nie chciała wracać do stanu z poprzedniego dnia. Nie chciała robić płaczliwych scen, pełnych zdesperowanych krzyków i szantaży. Nie. Choć została obdarta z godności, to zachowała jej przynajmniej na tyle, by odejść z podniesioną głową.

Nie odwracając się za siebie, by nie widzieć jego twarzy, zebrała swoje rzeczy i czym prędzej wyszła z sypialni.

Przez moment zaświtało jej w głowie, żeby pójść do Ginny, jednak szybko porzuciła ten pomysł. Panna Weasley była teraz nad wyraz szczęśliwa, nie chciała więc obarczać jej własnymi problemami i psuć tej sielanki.

Rozejrzała się dookoła, sprawdzając, czy na pewno niczego nie zapomniała, po czym zmniejszywszy swój kufer do rozmiarów paczki zapałek, schowała go do kieszeni i wyszła na korytarz.

Szybkim krokiem przemierzyła odległość dzielącą ją od wyjścia z motelu. Pragnęła znaleźć się na zewnątrz, lgnęła do świeżego powietrza niczym desperatka. Było to zachowanie czysto irracjonalne, spowodowane dziwnym uczuciem, że jeżeli za chwilę nie wyjdzie, to po prostu się udusi.

Dopiero uderzenie mroźnego, zimowego powietrza sprowadziło ją na ziemię. Zaczęła zastanawiać się co dalej. Co powinna zrobić, gdzie iść? Z pewnością nie wróci powozem razem z resztą, aż tyle siły w sobie nie miała.

Najlepszy byłby świstoklik, jednak w tej chwili nie miała szans by takowy dostać. Pozostawała tylko teleportacja...

Przebiegła spojrzeniem po opustoszałej, oświetlonej blaskiem latarni uliczce, po czym udała się w stronę pobliskiego zaułka. Było naprawdę zimno, co groziło niemal pewnym przeziębieniem, jednak nie obchodziło jej to. Marzyła, aby znaleźć się w Hogwarcie, w swojej własnej sypialni i bez żadnego intruza w łóżku.

Wiedziała, że nie ma możliwości aby teleportowała się prosto do Hogsmeade- granice wszystkich państw były magicznie zabezpieczone przed tego typu poczynaniami.

Jedyne co mogła zrobić, to teleportować się do miasta portowego i przeprawić do Anglii... promem. Mimo, że był to czysto mugolski sposób wiedziała, że korzystają z niego także niektórzy czarodzieje.

No cóż, na ten moment nie pozostawało jej nic innego jak spróbować tego rozwiązania.

Być może zachowywała się nieco dziecinnie i nieodpowiedzialnie, ale czy nie na tym polega młodość? Na popełnianiu ciągłych błędów i uczeniu się na ich podstawie? Pierwsza, prawdziwa miłość, a także cierpienie, które za sobą nierzadko pociąga, także rządzą się swoimi prawami.

Ludzie szczęśliwi bądź zdołowani nigdy nie myślą racjonalnie, nie ważne jak mądrzy by byli i jak dojrzali. Czego więc można oczekiwać od młodej, nastoletniej dziewczyny? Mądrość dorównująca samej Rowenie Ravenclaw nie miała w tym momencie żadnego znaczenia. Nic nie miało znaczenia.

Poprawiła włosy, zakładając na nią ulubioną czapkę, z niewielkim pomponem zwisającym z tyłu, po czym ruszyła w stronę zaułka.

Jedna myśl, jeden pełny obrót wystarczyły, by zniknęła z trzaskiem pozostawiając po sobie tylko pustkę i ciszę.

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

Świeżo upieczeni narzeczeni leżeli w łóżku, delektując się poranną ciszą. Ich oczy były szeroko otwarte, a dłonie splecione. Ginny opierała się o klatkę piersiową ukochanego, automatycznie głaszcząc wolną dłonią jego skórę. Jej wzrok był lekko zamglony, jakby jeszcze dryfowała na granicy snu, jednak to, co po chwili zarysowało się w jej brązowych oczach miało o wiele większe znaczenie. Zmartwienie, brak zrozumienia, żal.

Poprzedniego dnia, na balu, obróciła się akurat na czas by zobaczyć jak Malfoy odsuwa się od Olsen, a Hermiona wybiega z sali. Jej szczęście prysło jak bańka mydlana, zastąpione czystym niedowierzaniem.

Nie potrafiła zrozumieć co właściwie się stało. Czym prędzej wyrwała się z uścisku Blaise'a i pobiegła za przyjaciółką. Szukała jej po całym hotelu, zastanawiając się gdzie mogła pójść. Dopiero zziajany bieganiem za nią Zabini, zasugerował najprostsze rozwiązanie z możliwych – sypialnia.

Miał rację. Kiedy dotarli na miejsce, zastali Hermionę dokładnie tam, gdzie się spodziewali- śpiącą w łóżku.

Ginny uśmiechnęła się pod nosem, wspominając uczucie ulgi, które ją wtedy ogarnęło. Miała nadzieję porozmawiać dziś z przyjaciółką i poświęcić jej naprawdę dużo uwagi. Wiedziała, że będzie tego potrzebować.

Poczuła delikatny dotyk na ramieniu, a chwilę później jej czoło zostało obdarzone buziakiem.

- O czym tak rozmyślasz, Wiewiórko?

Cichy, ukochany głos sprawił, że powoli zaczęła wracać do rzeczywistości. Ścisnęła jego dłoń, po czym podniosła się na łokciu, by spojrzeć w ukochaną twarz.

- O niczym - odpowiedziała po dłuższej chwili, odsuwając jego przydługie włosy z czoła.

- Czy to nic... nie ma przypadkiem na imię Hermiona, a na nazwisko Granger? - zapytał, unosząc jedną brew do góry, na co wywróciła oczami. Miała ochotę się roześmiać, jednak zamiast tego pacnęła go w ramię. 

Skinęła głową.

Blaise podsunął się do pozycji siedzącej i już otwierał usta by coś powiedzieć, kiedy do pokoju wtargnął Malfoy.

- Była u was Granger? - zapytał, bez żadnego pukania, czy zwyczajnego „cześć”. Wyglądał jak siedem nieszczęść, a jego ostatnio roztrzepane włosy były w jeszcze większym nieładzie niż zwykle. Stalowoszare oczy wyrażały determinację i coś jakby... obłęd.

Ginny spojrzała na niego ze zdziwieniem, które po chwili przerodziło się w czystą złość. Także Blaise zmrużył oczy, patrząc na najlepszego kumpla.

- Cześć i tobie, Smoku.

- Więc jak, była? - powtórzył pytanie, zbywając przywitanie Zabiniego zwyczajnym machnięciem ręki.

Ginny podniosła się, wychodząc spod kołdry. Stanęła przed o głowę wyższym Malfoyem, mierząc go zabójczym spojrzeniem w stylu pani Weasley. Mimo znacznej różnicy wzrostu, w tym momencie to Ginevra górowała nad zawsze wyniosłym Malfoyem.

- A niby dlaczego miałaby być? - zapytała złośliwym tonem, nie spuszczając z niego wzroku. - Z tego co wiem, to wasz pokój jest obok.

Malfoy zmrużył oczy i zrobił krok w stronę Ginny.

- Uważaj na ton, Wiewióro – wysyczał ze złością.

- Hej, bez takich stary. - Blaise wyrósł między nimi zupełnie znikąd, starając się opanować nadchodzącą burzę.

- Jak widać tutaj jej nie ma, zadowolony? A może chcesz skrzywdzić ją jeszcze bardziej? - z każdym kolejnym słowem podnosiła głos i miała całkowicie gdzieś zarówno błagalne spojrzenie Blaise'a jak i mordercze Malfoya. Nikt nie będzie traktował w ten sposób jej przyjaciół.

- Jeżeli nie ma jej ani tu, ani tam... to gdzie jest? - zapytał Zabini, a skłócona dwójka spojrzała na niego z oczekiwaniem, jakby za chwilę miał wyjawić największą tajemnicę istnienia.

Zanim jednak którekolwiek zdążyło znów się odezwać, główne drzwi otworzyły się z hukiem, a do salonu wbiegł Pierre. Omiótł wzrokiem pomieszczenie, a przydługa grzywka opadła mu na oczy.

- Jest Hermiona? - mimo mocnej zadyszki, mówił bardzo wyraźnie, a w jego oczach widać było zmartwienie.

Lokatorzy spojrzeli po sobie, nie udzielając odpowiedzi.

Pierre obserwował ich uważnie, a po chwili przejechał dłonią po swojej twarzy.

- A więc to prawda...

- Co jest prawdą? - zapytał Blaise, który jako jedyny panował nad emocjami.

- Rozmawiałem przed chwilą ze znajomą, która jest tutaj recepcjonistką. Zapytała mnie, czy wiem gdzie wychodziła ta dziewczyna z lokami – mówiąc to, uniósł ręce imitując palcami cudzysłowie- i czy już wróciła. Na początku nie zrozumiałem, ale później przybiegłem tutaj. Nie ma jej, prawda? - Po raz kolejny spojrzał po ich twarzach, ale oni nie patrzyli na niego. - Czy może mi ktoś...

Ginny nie wytrzymała. To był impuls. Nie wiedziała, w którym momencie poczuła, że chce to zrobić, ale nie zawahała się. Jej ręka jakby ożyła i wylądowała wprost na policzku blondasa, zagłuszając pytanie Pierre'a. Wszyscy spojrzeli na nią z niedowierzaniem, a Malfoy był w tak wielkim szoku, że nawet nie pomyślał, by złapać się za pulsujące bólem miejsce.

- Jeśli coś jej się stało – wysyczała Ginny, patrząc wprost na niego. - Nie daruję ci tego.

Przytrzymała jego spojrzenie, jakby potwierdzając własne słowa, po czym ruszyła w stronę łazienki, odprowadzana spojrzeniami wszystkich trzech mężczyzn znajdujących się w pomieszczeniu.

Blaise spojrzał na Malfoya, a z jego oczu ciężko było wyczytać cokolwiek.

Klepnął go lekko w ramię i pokręcił głową.

- No to się wpakowałeś stary. To się wpakowałeś...

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

Harry stał przed Wielką Salą, czekając z niecierpliwością na przyjście Luny. Zazwyczaj nie lubił całej tej cukierkowej atmosfery związanej z Walentynkami, ale w tym roku jakoś nie zwracał na nią specjalnej uwagi. Jeżeli oczywiście nikt nie rozsypywał na jego głowę różowego konfetti, czy nie starał się poczęstować słodkościami nasączonymi amortencją.

Ukrył za plecami dorodną, pomarańczową różę, a jego wolna ręka powędrowała do włosów, bez powodzenia starając się nieco je przygładzić.

Planował zabrać Lunę do herbaciarni pani Puddifoot, a także w miejsce gdzie chciał, aby odbyła się ceremonia ich zaślubin...

- Dopadły cię gnębiwtryski, Harry? - usłyszał zatroskany głos, a jego spojrzenie momentalnie padło na ukochaną. Musiał być naprawdę zamyślony, skoro nie zauważył jej nadejścia.

Uśmiechnął się radośnie, wyciągnął jedną rękę i przyciągnął do siebie drobne ciało blondynki.

Pocałował lekko pełne, perłowe usta, a po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Miał nadzieję, że to uczucie nigdy nie przeminie.

Wyciągnął zza pleców różę i nie odsuwając panny Lovegood dalej niż na krok, włożył ją między nich.

Luna uśmiechnęła się radośnie, by już po chwili znów zatopić się w ustach Wybrańca.

- Jakie mamy plany? - zapytała, kiedy oderwali się od siebie i wyszli na zewnątrz. Zwróciła na niego swoje błękitne oczy, lecz on na nią nie patrzył. Patrzył wprost przed siebie i nie mieściło mu się w głowie, że to co widzi, może dziać się naprawdę.

W stronę szkoły szły trzy znajome i zupełnie do siebie nie pasujące osoby. Dwie z nich jeszcze jakoś by zrozumiał, mimo że nie utrzymywały bliższego kontaktu, ale ta trzecia...?

Dean Thomas, Hermiona Granger i... Pansy Parkinson. Stanowili całkowicie niecodzienny widok, idąc blisko siebie i obejmując ciasno. Zdziwił go także fakt, że Hermiona bez żadnego słowa protestu przebywa w tak bliskim towarzystwie Parkinson. Owszem, ich stosunki nieco się ociepliły, ale nie słyszał by zaczęły być tak zażyłe...

- Harry, ona chyba jest nieprzytomna.

Głos Luny dotarł do niego jakby z oddali i potrzebował chwili, by przeanalizować jej słowa.

Gdy dotarł do niego sens, otworzył oczy jeszcze szerzej. Zrozumiał. Oni się nie tulili. Oni prowadzili ściśniętą między nimi Hermionę.

Spojrzał na Lunę, jakby z niemym pytaniem o pozwolenie. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, skinęła głową i ścisnąwszy mocniej jego dłoń, ruszyła w stronę nietypowej trójki.

- Potter! Nie wierzę, że to mówię, ale dobrze cię widzieć – powiedziała Pansy. Harry przyjrzał się jej uważnie, ale o dziwo nie dojrzał w jej twarzy zwyczajowej ironii. Zamiast tego uśmiechała się lekko, jakby nieśmiało czekając na jego odpowiedź.

Uśmiechnął się także, przenosząc wzrok na Hermionę. Luna stała przy niej i patrzyła na jej twarz.

- Co się stało?

- Nie mam pojęcia, Harry – powiedział Dean, przejmując pałeczkę. - Szedłem do Hogsmeade i zobaczyłem Pansy. Pochylała się nad czymś, więc podszedłem, żeby sprawdzić co się dzieje... i zobaczyłem Hermionę – wskazał głową na ledwo stojącą na nogach dziewczynę. Harry wyciągnął dłonie, by odebrać swoją przyjaciółkę. - Od początku jest taka... apatyczna. Zupełnie bez życia.

- Ale dlaczego jest sama? Przecież mieli wszyscy wrócić po południu... - zapytała Luna jak zwykle rozmarzonym głosem, patrząc w niebo. Kiedy nie otrzymała odpowiedzi, spojrzała na Harry'ego, którzy zmarszczył czoło. Coś musiało się stać. Czuł to.

- Zajmę się nią– powiedział. Spróbował wziąć ją na ręce, co przy jego wątłej budowie nie było dobry pomysłem. Zachwiał się niebezpiecznie, ale na szczęście zdążył postawić ją na ziemi, nim stało się najgorsze. Popatrzył na Lunę i jak zwykle nie musiał nic mówić. Doskonale rozumiała go bez żadnych słów. Po raz ostatni spojrzał na dwójkę pozostałych, a na jego twarz wypłynął wdzięczny uśmiech. - Dziękuję.

 

Pansy i Dean odprowadzali ich wzrokiem, wciąż nie ruszając się z miejsca. Zapanowała między nimi dziwna, napięta atmosfera. Nigdy nie czuli czegoś takiego, a o dziwo wcale nie było to nieprzyjemne.

Pansy pokręciła się chwilę, zastanawiając co dalej i już miała odejść, kiedy usłyszała ciche chrząknięcie. Momentalnie obróciła się w tamtą stronę.

- Ekhm... no więc, tego... - jąkał się Dean. Patrząc w różne strony, tylko nie na nią. Pomyślała, że jest nawet zabawny i z trudem powstrzymywała śmiech. - Mozepójdzieszzemnądohogsmeade?

Wreszcie na nią spojrzał, a mina jaką przy tym zaserwował sprawiła, że jej silna wola prysła jak bańka mydlana. Po szkolnych błoniach rozniósł się radosny śmiech, wywołując na twarzy Deana rumieniec wstydu. Obrócił się na pięcie z chęcią odejścia, jednak nie pozwoliła mu.

- Zaczekaj – złapała go za ramię i delikatnie obróciła w swoją stronę. - Oczywiście, że z tobą pójdę.

Uśmiechnęła się do niego ciepło, a jej serce zadrgało na widok radości w jego oczach. Te Walentynki wcale nie zapowiadały się aż tak źle.

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

Draco przez cały okres dzielący go od powrotu do Hogwartu chodził jak struty. Nie chciał z nikim rozmawiać, a na każdą próbę nawiązania kontaktu po prostu warczał.

Nie potrafił przeboleć całej tej sytuacji. Ba! Nie potrafił wybaczyć sobie tego, co zaszło, ale oczywiście nie potrafił przyznać się do tych uczuć nawet przed samym sobą.

Miał wrażenie, że jego serce zamieniło się w rozżarzony węgielek, przypalający jego wnętrzności powoli i bardzo boleśnie. Do tego jeszcze ten wredny krasnoludek, który na nowo zasiedlił się w jego głowie... tak naprawdę były to wyrzuty sumienia, ale skąd miał o tym wiedzieć?

Przez całe śniadanie i pożegnalną mowę nie potrafił usiedzieć w miejscu. Jak przez mgłę pamiętał pożegnanie ze wszystkimi uczestnikami.

Pamiętał, że Pierre mu coś mówił, ale nie potrafił przywołać w pamięci jego słów... a Anika zniknęła bez żadnego pożegnania, tak jak ostrzegała. No właśnie, Anika Olsen. Główny powód jego teraźniejszych problemów i wewnętrznych rozterek.

Jakby banalnie to nie brzmiało, on naprawdę musiał dać jej ten jeden pocałunek. Musiał – to nie jest przesadzone słowo, tak było naprawdę.

Nie chciał tego. Wciąż miał w umyśle jedynie te mądre, roziskrzone, czekoladowe oczy. Nie chciał całować innych ust i nawet jego ciało zareagowało na zmianę. Jego usta jakby wiedziały, że nie dotykają tych, których powinny.

Opuścił głowę, chowając twarz w dłoniach. Powóz, którym wracali wydawał się jeszcze mniejszy niż wcześniej, a prześladujący go, morderczy wzrok Wiewiórki wcale mu nie pomagał. Czuł się osaczony, a co za tym idzie – zdenerwowany.

Chciał jak najszybciej pojawić się na miejscu. Chciał sprawdzić czy ona tam jest. Chciał wszystko jej wytłumaczyć.

A było co tłumaczyć...

Mimowolnie wrócił wspomnieniami do sceny, która wydarzyła się dokładnie piętnaście godzin temu.

 

*

 

- Nie poznajesz mnie, prawda? - zapytała Anika, wprowadzając go do wnęki za drzwiami.

Spojrzał na nią, z uwagą lustrując jej sylwetkę.

Owszem, od samego początku wydawała mu się jakaś znajoma, ale do teraz nie potrafił dotrzeć do tego kim jest. Przekrzywił głowę, zakładając ręce na piersi i uniósł jedną brew.

Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem, po czym wyciągnęła różdżkę i skierowała ją w swoją stronę. Przymknęła powieki, skupiając się na czymś naprawdę mocno.

Trwało to kilka minut i już miał zapytać o co jej tak właściwie chodzi, kiedy zaczęła się zmieniać... dosłownie. Jej krótkie, czarne włosy wydłużyły się i diametralnie zmieniły barwę. Stała przed nim inna, a jednak tak dobrze znana. Teraz pamiętał. Miał w głowie obraz drobnej, długowłosej blondynki z przenikliwie zielonymi oczami...

- Tanya Christensen...? - zapytał z niedowierzaniem. Jego twarz wyrażała bezgraniczny szok i nawet nie zauważył, że ręce opadły mu wzdłuż tułowia. Dziewczyna skinęła głową, uśmiechając się delikatnie, a on zapytał o pierwszą i najgłupszą rzecz jaka mu przyszła do głowy:- Jesteś metamorfomagiem?

Anika, a raczej Tanya, spojrzała na niego z niedowierzaniem, po czym roześmiała się radośnie, a jej postać wróciła do pierwotnego wyglądu.

Draco patrzył na nią oniemiały, zupełnie nie rozumiejąc co się dzieje. Jakim cudem zmienia wygląd? A co najważniejsze... co robi tu dziewczyna, z którą miał do czynienia całe wieki temu?

- Echo praeteritum* - powiedziała, wciąż się uśmiechając.

- Co?

- Echo przeszłości – wytłumaczyła, mierzwiąc swoje na nowo krótkie, czarne włosy. - Zaklęcie, dzięki któremu mogłam pokazać ci się w postaci z lat dziecięcych... z naszych lat. - Spojrzała mu prosto w oczy, a on poczuł się naprawdę nieswojo. - Teraz pamiętasz?

Odwrócił głowę, nie odpowiadając. Oczywiście, że pamiętał. Doskonale pamiętał zaledwie jedenastoletnią dziewczynkę, którą poznał będąc z rodzicami na wakacjach w Asker.

Mimo tego, że był niezwykle rozpuszczonym i zepsutym chłopakiem, ona od razu go polubiła. Chciała się z nim zadawać mimo wszystko. Polubił ją także. Nie rozumiał jednak jej pojawienia się tutaj, pod innym nazwiskiem i wyglądem.

- Co tu robisz? Dlaczego wyglądasz inaczej? I czemu zmieniłaś nazwisko?

Założyła ręce na piersi, przekrzywiając lekko głowę.

- Nazwisko zmieniłam, bo moja matka wyszła za mąż kiedy miałam trzynaście lat. Okazało się, że facet jest moim nieznanym, biologicznym ojcem, więc przyjęłam jego nazwisko. Długa historia – wzruszyła ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - A co do imienia... jesteś pewien, że naprawdę je zmieniłam?

Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad jej słowami. O co mogło jej chodzić? Przecież wcześniej znał ją jako Tanyę, nie Anikę. Chyba więc logiczne, że zmieniła imię... prawda?

Musiał mieć naprawdę głupią minę, bo po chwili zauważył, że dziewczyna zaczyna się śmiać.

- No dalej, Draco. Wytęż mózgownicę – uśmiechnęła się, przytaczając tekst używany za dzieciaka. Widząc, że nadal nie rozumie, poddała się. - Nazywam się Anika Tanya, aktualnie Olsen.

Draco miał ochotę chlasnąć się dłonią po twarzy i przejechać nią z góry na dół. No tak. Przecież nazywał ją Tanyą, bo stwierdził, że to imię bardziej do niej pasuje.

- A co z wyglądem? - przyjął bojowe nastawienie, próbując zatuszować w ten sposób własne zakłopotanie. Anika znów się uśmiechnęła, nie spuszczając rąk. Zachowywała się zupełnie inaczej niż ta opryskliwa Norweżka, którą była w stosunku do innych osób.

- Jestem kobietą – znów wzruszenie ramion. - Nie wiesz, że lubimy od czasu do czasu zmienić swój wygląd?

Chciał to jakoś skomentować, ale całkowicie zabrakło mu pomysłów. Z braku lepszego rozwiązania, po prostu machnął na nią ręką. Na wszystko miała dobrą odpowiedź.

Zapanowała między nimi krótka cisza, w czasie której gorączkowo myślał, jak zacząć kolejne zdanie. W końcu zrezygnował z kombinowania i postawił na bezpośredniość.

- A więc czego chcesz? Bo nie wydaje mi się, że powspominać stare czasy – zapytał nieco bardziej opryskliwie niż zamierzał. W oczach dziewczyny pojawiła się iskra żalu.

Po chwili odwróciła się i ruszyła powoli w stronę drzwi. Nie zatrzymywał jej, po paru krokach zrobiła to sama.

- Nie chciałam jechać na ten cały projekt. Nie miałam ochoty tu być, mam lepsze rzeczy do roboty – odezwała się wreszcie, stojąc do niego plecami. Nie lubił takich sytuacji, więc wyminął ją, by znów stanąć twarzą w twarz. Niechętnie podniosła głowę. - Ale kiedy dowiedziałam się, że będziesz tu TY nie mogłam odpuścić. To była moja szansa.

Słysząc jej słowa, zmarszczył czoło. Nic z tego nie rozumiał.

- Czego chcesz? - powtórzył pytanie, świdrując ją wzrokiem.

Westchnęła krótko, aczkolwiek ciężko, po czym oddała spojrzenie.

- Pamiętasz wakacje, gdy się poznaliśmy? - zapytała wreszcie, a kiedy skinął głową, kontynuowała. - Może zabrzmi to ckliwie i niedojrzale, ale byłeś dla mnie kimś wyjątkowym. Tak bardzo wyjątkowym, że jako młoda, całkowicie niedoświadczona czarownica zrobiłam coś, co ciągnie  się za mną aż do dziś... domyślam się, że za tobą także, choć pewnie w o wiele mniejszym stopniu.

- Co masz na myśli? - ta rozmowa wydawała mu się coraz bardziej absurdalna.

- Widzę, że jesteś szczęśliwy przy tej dziewczynie – kontynuowała, jakby zupełnie nie słyszała jego pytania. - Pragniesz jej, czujesz coś do niej, ale nie wiesz co, prawda? Kiedy próbujesz się zastanawiać, coś cię blokuje, nie dając dotrzeć do sedna. Nie potrafisz się określić, mimo że bardzo chcesz. Mam rację?

Zastanowił się głęboko nad tym, co powiedziała. Czy miała rację? Hermiona była dla niego bardzo ważna, ale rzeczywiście, nigdy nie potrafił odpowiedzieć nawet samemu sobie, co dokładnie do niej czuje. Coś zawsze go blokowało – dokładnie tak, jak powiedziała Anika.

- No dobra, ale co to ma do rzeczy?

- Servus corde**- powiedziała, po raz kolejny wywołując na jego twarzy wyraz niezrozumienia. - Niewolnik serca – wytłumaczyła cierpliwie. - Zaklęcie, które kiedyś znalazłam w zakazanej księdze mojej babci. - Odetchnęła głęboko, dając mu tym samym sposobność to wypowiedzi, jednak nie skorzystał. Patrzył na nią z wyczekiwaniem i ponagleniem w stalowoszarych oczach. - Nie wiedziałam, że takie będą jego konsekwencje. Nie wiedziałam, że w ogóle uda mi się je rzucić! Byłam tylko dzieckiem, dla którego była to świetna zabawa. Obiecałam ci, że będziesz zawsze dla mnie ważny, pamiętasz? - skinął głową, sztywniejąc z każdym kolejnym słowem. - I dotrzymałam słowa, aż nadto.

Zwiesiła głowę i mógłby przysiąc, że otarła dłonią łzę. Zupełnie nie wiedział co ma zrobić, ani jak się zachować. Ta sytuacja kategorycznie go przerastała. Gdzieś zakątkami umysłu zarejestrował, że kapela przestała grać.

- Usycham od środka, rozumiesz? - powiedziała, a jej głos był przepełniony tak wielkim żalem, że aż chwyciło go za serce. - Jestem młoda, przede mną całe życie, a moja dusza jest stara i rozgoryczona. Nie potrafię nic czuć do nikogo, nawet już do ciebie. - Skrzywiła się, nie kryjąc wspomnianej goryczy. - A jednak podświadomie byłam zazdrosna...

- Dlatego byłaś taka opryskliwa względem Hermiony? - zapytał Draco, jakby nagle dostał olśnienia. Anika skinęła głową, a na jej twarzy pojawił się niechciany grymas.

- To nie moja wina. Dziewczyna wydaje się miła, ale to wszystko przez to jedno głupie zaklęcie... - znów przerwała, wzdychając głośno. Spojrzała w stronę sceny i w tej pozycji się zatrzymała.

Draco przeszedł z nogi na nogę, myśląc już tylko o tym by móc odejść.

- A do czego ja ci jestem potrzebny? - zapytał wreszcie, instynktownie obawiając się odpowiedzi.

Spojrzała na niego, a w jej zielonych oczach pojawił się smutek.

- Jedynym sposobem by odwrócić zaklęcie jest, o ironio, pocałunek z osobą, z którą się nim związało.

Draco zmarszczył czoło.

- Ale przecież to nie ma sensu. Jeżeli bylibyśmy razem, to z pewnością doszłoby do pocałunku. Po co więc wiązać się takim zaklęciem, skoro może prysnąć tak czy siak?

Anika uśmiechnęła się z aprobatą względem tej logiki.

- Masz rację, nie miałoby to sensu – potwierdziła, podchodząc krok bliżej. - Zniweczenie zaklęcia zadziała tylko wtedy, gdy jedna osoba poczuje coś, cokolwiek! Do innej osoby...

- Tak jak ja do Hermiony – wyszeptał Draco, instynktownie szukając jej w tłumie.

- Tak jak ty do Hermiony – potwierdziła. - Jeden pocałunek, a obydwoje będziemy wolni. Odejdę. Już nigdy mnie nie zobaczysz...

 

*

 

- Hej, Smoku! Masz zamiar tu zamieszkać? - rozbawiony głos Zabiniego sprowadził go na ziemię. Rozbawiony, a jednak nie ten sam co zwykle. On chyba także miał do niego żal.

Spojrzał w jego stronę kręcąc przecząco głową. Na nic innego nie był w stanie się zdobyć.

Teraz musiał znaleźć Hermionę.

 

Co do jednego Anika miała rację. Ten niechciany pocałunek pomógł. Uczucie, które odczuwał dotychczas Draco było zaledwie echem tego, które od tamtego momentu rozlało się po jego duszy. Wiedział już jaka jest odpowiedź.

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

* i ** - zaklęcia całkowicie wymyślone przeze mnie na poczet historii.

 

45 komentarzy:

  1. Cudowny:)
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Heja świetna historia choć zaspoilerowałam sobie najnowszą notką.... anyway jak przeczytałam kilka zdań uno nie mogłam się dalej powstrzymać :">. Well skoro przeczytałam najświeższe story to nwm czy będę chciała zaczynać od początku. Zwłaszcza jak 32 rozdziały już masz napisane... Ale czekam na cdn choć w sumie nie kapuje zbyt tej historii po prostu lubiem czytać ff o Dramione >->. Salutujem i pózdrawiam :"3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, już jest rozdział, o kurczę! :D Jakoś szybko mi zleciał ten czas :)
    Jest cudowny. :P
    Myśli Hermiony wyszły Ci rewelacyjnie, lecą brawa w Twoją stronę.
    Haha, Ginny jest świetna :) No ale cóż, Malfoy'owi się należało. Sama bym mu przywaliła!
    Tak w ogóle to co się stało Hermionie? :o Ciekawość zżera mnie od środka!
    Ciekawa historia z tą Aniką.. Muszę powiedzieć, że naprawdę świetnie to wymyśliłaś, tylko jak teraz Draco odplącze tą całą sprawę? Pokaże Hermionie wspomnienie?
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i po cichu mam nadzieję, że będzie prędzej :D
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod ogromnym wrażeniem, a rozdział naprawdę mnie oczarował. Pomysł całej postaci Aniki jest co najmniej genialny. Ciekawi mnie jeszcze, co z Hermioną. Czuję, że druga część będzie równie wspaniała, co ta :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest naprawdę świetny :)
    Urzekła mnie rozmowa z Aniką, była rewelacyjna. Cały rozdział mi naprawdę zaimponował i już czekam na następny.
    Pozdrawiam i Życzę weny!
    ~Salvio

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział! Mam nadzieję, że Draco wszystko wyjaśni z Hermioną!
    Czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie, boskie, boskie!!! Kocham twój styl pisania. Wydaje się, że twoja wena nie ma gorszych momentów, są tylko te świetne. Z twoimi opowiadaniami odrywam się od problemów. Weny i czasu!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Sjxjckekskfjcjrjsjxjekskdjcje (wyraża więcej niż tysiąc słow, a ja jestem zmęczona na pisanie od rzeczy :P)
    Największy plus za tą historię z pocałunkiem Draco i Aniki (tak się nazywała?)!!!!!! Mije pomysły były i wieke bardziej powierzchowne xd
    Ja już spadam, przepraszam że tak krótko :(
    Ludum :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Brawa za ukazanie rozpaczy Hermiony. Wiadomo, że szybko do siebie nie wróci. To było dla niej bolesne. No cóż. Draco miał swoje powody, by pocałować tą Anikę, okej, ale dlaczego od razu nie próbował tego wyjaśnić? Zakochany facet ponoć tak łatwo się nie poddaje. Jestem ciekawa co dalej i naprawdę katujesz mnie, każąc czekać mi dwa tygodnie na nową część.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  10. Roździał jak zwykle cudowny :) Już nie mogę doczekać się następnego :D Ciekawe czy hermiona od razu uwierzy Draco czy ten jednak będzie musiał coś wykombinować by mieć ją z powrotem

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej hej hej :)
    Nazywam się Diabełek i pierwszy raz komentuje, co bardzo żałuję. Rozdział jest cudowny, czytałam oczywiście wszystkie i jestem powrażeniem twojego talentu :-) nie wiem ile ten blog będzie miał rozdziałów ale mam nadzieję że jak się skończy to to nie będzie koniec twojej kariery bloggerki
    Pozdrawiam Diabeł :*
    Ps. Ile będzie rozdziałów? Bo kocham ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  12. O bosze! Normalnie brak mi słów Cudo! Kocham to! Nieźle zagmatwane. No cóż miejmy nadzieje że wszystko skończy się dobrze i że Draco jakoś z tej sytuacji wybrnie. Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem pod wielkim wrażeniem niewolnik serca skąd Ty bierzesz takie pomysły?. Szkoda mi Anniki widać że dziewczyna nie jest zła. Mam nadzieję że Hermiona i Draco się zejdą. Karola

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie swietne! Czytam od niedawna twego bloga i przyznam , ze jest moim ulubionym :D Nie moglam sie juz doczekac tego rozdzialu. Mam nadzieje , ze w nastepnym wsxystko sie wyjasni co sie stalo Hermionie no i co do uczyc Draco. Pisz nastepny szybko!

    Pozdrawiam , Patrycja :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaale się porobiło, niezła kaszana...Znając życie Herm nie uwierzy Draco jak jej będzie wyjaśniał ale to dobrze *morderczo zaciera łapki* będzie się musiał chłopaczek postarać buahhahah! Fajnie wymyśliłas całą akcję no i wreszcie taak, Draco jest cały Mionki!
    Ściskam gorąco i czekam na next
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  16. o kurcze nieźle !
    No to już jestesmy w domu i wiemy dlaczego Draco postąpił tak a nie inaczej .
    Tylko czy Hermiona będzie chciała go wysłuchać?
    trzymam za nich kciuki.
    Uwielbiam Ginny .Mała zadziorna wiewiórka ;)
    pozdrawiam ;]
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow! Naprawdę potrafisz człowieka zaskoczyć. Co do Draco, to przynajmniej nie mam ochoty już go zabić. Chociaż mógł ją pocałować w bardziej ustronnym miejscu, żeby nikt go nie zobaczył. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i Hermionie nic się nie stało. Ale dlaczego musiałaś przerywać rozdział, zanim zdążyli ze sobą porozmawiać??!! Życzę Ci duuużo weny!! :D
    Pozdrawiam,
    Lumos ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, to się Draco będzie musiał porządnie postarać, żeby Hermiona uwierzyła w taką historię xD Przynajmniej jest w pełni świadom co czuje do Gryfonki ;) Pozostaje tylko czekać na drugą część, pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział świetny, i cóż. Moja niechęć do Draco zmalała, ale to nie zmienia faktu, że mogli się z Aniką lepiej schować.
    I już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D pisz szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Wszystko zawiłe, i szkoda że następna część za dwa tygodnie dopiero. Hermiona jest uparta więc nie wiem jak Draco sobie da z nią radę. Teraz wie przynajmniej co do niej czuje. Choć nie wiem czy ja bym tam od razu chciała z Draco porozmawiać heh. Życzę weny i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystko się gmatwa, ale to oczywiste, że nie wszystko może iść świetnie, zawsze na naszej drodze pojawiają się kłody rzucane przez los, którym musimy stawić czoła. Tak jest też w przypadku Draco i Hermiony.
    Szczerze to domyślałam się, że od razu nie doprowadzisz do rozmowy między dwójką głównych bohaterów, przez co jestem absolutnie na tak.
    Nie podoba mi się jednak jedno. Hermiona z Ginny wielkimi przyjaciółkami, a przyjaciółki mówią sobie wszystko i starają się sobie wzajemnie pomagać. Moim zdaniem Hermiona, pobiegłaby, by wyżalić się i wypłakać Gin, ze względu na to, że tylko ona ją najlepiej rozumie. Wiem, wiem... Ginny miała sporo własnych problemów, ale według mnie... no według mnie to co najmniej dziwne i w ogóle nie pasuje do Hermiony. Ale tylko to moje zdanie, nie bierz sobie tego do serca.
    Reszta bardzo mi się podoba i z utęsknieniem czekam na kolejną część. Mam nadzieję, że może jednak dodasz ją trochę wcześniej.
    Pozdrawiam,
    Lacarnum Inflamare

    OdpowiedzUsuń
  22. A już myślałam, że Malfoy okaże się zwykłym gnojkiem, który pod wpływem alkoholu zdradza Hermione (przepraszam, wiem, że nie powinnam tak myśleć ale takie odniosłam wrażenie). A tu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Jestem pełna podziwu dla Twojego pomysłu ^^ Wiem jednak, że Hermionka w taką bajeczkę szybko nie uwierzy. Ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  23. Ehhh... Gdyby pisali takie seriale.... To przestałabym się nudzić po pierwszym sezonie. Bo wiesz jak to jest. W wielu serialach (oprócz "Adventures of Merlin") po jakimś czasie zaczyna się robić nudne i przedobrzone (patrz The Vampire Diares), ale u ciebie to niemożliwe. Jak ty to robisz? Nawet w biegu codziennych spraw znajdę czas ściśnięta w autobusie pomiędzy grubszym panem wcinającym frytki, a zimną szybą by przeczytać twój rozdział, który (nie wiem czy wspomniałam) jest świetny jak zwykle.

    Całuję,
    Melania

    Ps. Nie wiem czy widziałaś, ale na moim blogu (http://tajemnice-severusa-snapea.blogspot.com/2014/01/one-shot.html#comment-form) pojawiła się miniaturka, którą obiecywałam. Ta o Syriuszu i Emily.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju, po prostu cudo <3 Oj, Draco będzie się musiał tłumaczyć Hermionie. W sumie mógł przewidzieć, że Herm to zobaczy. Jest jeden plus. Teraz przynajmniej wie co do niej czuje. Fajny pomysł na tą historię z Aniką :D Mam tylko nadzieję, że z Hermioną będzie wszystko dobrze. Reakcja Ginny była świetna. Prawdziwa przyjaciółka :) Cudowna scena z Pansy i Deanem. Czekam na natępny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Coffie

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowny<3 Reakcja Ginny po prostu boska.Należało się mu :)
    Pozdrawiam,
    Avalon

    OdpowiedzUsuń
  26. Ach, wreszcie... Trochę spóźniona ale jetem :) Rozdział cudowny, zachowanie Ginny świetne, a historia z Aniką genialna. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. A więc o to chodzi z Aniką... Ale i tak jakoś jej nie lubię.
    Biedna Hermiona, żeby nic się jej nie stało.
    Lubię dziwne paringi i liczę, że ten Dean&Pansy będzie kontynuowany :)
    Świetny rozdział :3
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  28. Genialny rozdialik! Stęskniłam się za twoim Dramione :) kooooooocham :)

    OdpowiedzUsuń
  29. No, to teraz wszystko jasne! Draco nie jest jednak takim dupkiem. Ale jestem ciekawa jak i czy wyjaśni to Hermionie. Będzie się musiał nieźle postarac. I mam nadzieję że z Hermioną będzie wszystko w porządku! ;) Pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobrnęłam do końca opowiadania :) I nie żałuję ani jednej minuty. Jest genialnie. :)
    Świetny rozdział :) W ciekawy sposób wyjaśniłaś pocałunek Draco z Anniką. A już myślałam, że jest takim dupkiem, że zdradza Hermionę.
    Tylko pytanie, czy teraz gryfonka będzie chciała go wysłuchać. Jakoś ciężko to widzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudowny rozdział.
    Cieszę się, że Draco pocałował Anikę, żeby zdjąć zaklęcia, a nie żeby zdradzić Hermionę. Ciekawe dlaczego Miona zemdlała, mam nadzieję, ż nie stało się ja=ej nic poważnego i wytłumaczą sobie wszystko z Draco.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  32. Sprytnie to sobie wymyśliłaś :) Czyli Anika jest, jednak pozytywną postacią?
    Fajnie :)).
    Nie spodziewałam się, że w tym rozdziale będzie wątek Luna/Harry, więc tochę pozytywnie mnie zaskoczyłaś.
    Tym bardziej nie domyśliłabym się, że Pansy i Dean coś tenteges :D Ale podoba mi się ten pairing xD
    Ciekawa jestem, jak to wszystko się skończy. Draco wie co czuje, Hermiona niczego nie żałuje- co może pójść nie tak?
    Duużo weny :)
    hopelessdream

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie wiem czemu ale byłam pewna że komentowałam ale mniejsza z tym. Cudowny rozdział.
    Bardzo fajny. Jestem nim zachwycona i oczarowana. Wczuwałam się w niego całą sobą i przezywałam aż nadto każdy opis, naprawdę doskonale wyszedł ci ten rozdział. Jest po protu piękny :)
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
  34. Biedactwa z tej naszej Hermionki. Ciągle ktoś ja krzywdzi... Policzek dla Malfoya-bezcenne. Anika jest dobra? I to tylko zaklęcie? To się porobiło. Podobało mi się że rozdział zaczął się od uczuć Hermiony. Jeden z lepszych Twoich rozdiałów;)

    OdpowiedzUsuń
  35. To się porobiło. Ech...
    Masakra.
    Nie mogę się doczekać więcej :)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili

    OdpowiedzUsuń
  36. Rozdział cudowny, pomysł cudowny i piszesz cudownie :) Teraz tylko mam nadzieję, że Hermiona da się przebłagać Draconowi i przyznaję, że jeste bardzo ciekawa tej rozmowy :) Zrób tak, by musiał się troszkę wysilić :)
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ale fajny rozdzialik :D Ciekawam jestem com będziem potem ....

    Życzem wenym i czasum na pisaniem.
    Pozdramiam, Vera :*

    OdpowiedzUsuń
  38. O mamuniu!
    Jestem taka nabuzowana emocjami po tym rozdziale, że nie masz pojęcia!!!
    Normalnie, aż mnie ściska coś od środka. Tak bardzo jest mi żal tej dwójki..
    Jeśli chodzi o Hermionę, to powiem szczerze, że zapewne ja zachowałabym się tak samo na jej miejscu, choć z drugiej strony wielka szkoda, że nie dała sobie nic powiedzieć, ale no tak to jest w życiu, że to co najważniejsze, pozostaje często niedopowiedziane i później robią się z tego problemy. Co do Draco to bardzo podobał mi się opis jego uczuć, to, że tak bardzo się tym wszystkim przejął. Co prawda przeczytałam poprzedni rozdział (mimo, że go nie skomentowałam, ale to niestety wynik braku czasu.. marna wymówka, ale prawdziwa) po którym byłam okropnie zła na Draco, ale to wyjaśnienie, które się tu pokazało... Wow.
    Jestem ogromnie zaintrygowana tym, co zrobisz z tym wszystkim dalej. Mam jednak nadzieję, pewnie jak każdy, że nasza para się pogodzi i to w zjawiskowy sposób, co wcale nie byłoby takie dziwne, zważając na fakt, że piszesz genialnie i masz to we krwi :)
    Ciekawi mnie również, co takiego stało się Hermionie? Gdzie była i dlaczego zemdlała? Pisz, pisz, piiiiiisz, bo usycham na brak Twego opowiadania!
    Pozdrawiam gorąco !

    Silje.

    OdpowiedzUsuń
  39. No, no, no, Dean i Pansy? Ale się porobiło! No, ale mniejsza o nich, bo ważniejsi są główni bohaterowie. W pierwszej kolejności dzięki wielkie, że między Blaisem i Ginny nastąpiła chwila spokoju, że w końcu są szczęśliwi! Tylko dlaczego to wszystko tak się musi komplikować między Draco a Hermioną? :( Chyba nigdy nie będzie między nimi dobrze na dłużej! Mam nadzieję, że Hermiona wysłucha Draco i mu uwierzy, przecież jakby nie patrzeć to zrobił to dla niej (no i odrobinę dla tej okropnej Aniki). I co najważniejsze! Co się stało z Hermioną? Przecież planowała popłynąć statkiem, czyż nie? Coś mi się zdaje, że ta niesforna Gryfonka znowu wpadła w tarapaty... Nie mogę się doczegać drugiej części rozdziału.:*
    Pozdrawiam,
    Cave Inimicum
    Ps. U mnie po prawie dwóch miesiącach pojawił się drugi rozdział, także serdecznie zapraszam :*
    http://dramione-jestesmy-jednoscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. o jezu, jestem chora, siedzę w domu więc zaczęłam czytać Twoje opowiadanie, ale nie sądziłam, że tak mi się spodoba, że przeczytam wszystkie rozdziały, które dotychczas się pojawiły, w jeden dzień. :) Masz naprawdę świetne pomysły, a szczególnie zaczęły się one objawiać przy tym całym projekcie. :)
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału, pozdrawiam i życzę weny.
    Chiyo.

    OdpowiedzUsuń
  41. Oh biedna Hermiona. I ten Malfoy też nie ma lepiej. Tyle nieporozumień. Wszystko przeciwko zakochanym.
    Tak wogóle to czytam już od dawna twojego bloga ale wczesniej podpisaywałam się jako Maaka, a teraz sama postanowiłam coś skonstruować. Zapraszam serdecznie do siebie: http://4everdramione.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Solis ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale zostałam przymusowo wysłana na ferie do dziadków.
    Rozdział cudowny, niesamowity, jej, aż się rozpływam <3
    Kocham parring Luny i Harry'ego, a Ginny i Zabiniego wręcz ubóstwiam, więc jak tylko jest o nich wzmianka to wstrzymuję oddech i czytam na jednym wdechu (No dobra, dwóch. Albo trzech.). No i jeszcze Draco i Hermiona...
    Podziwiam Twój styl pisania, bo potrafisz prowadzić kilka wątków jednocześnie, nie gubiąc się i prowadząc to wszystko do końca, ja niestety nie posiadam takiej umiejętności :( Nie czytałam najnowszej notki, więc lecę czytać i mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży :)
    Pozdrawiam cieplutko,
    Fioletoowa
    P.S. Przepraszam za chaotyczny komentarz :D

    OdpowiedzUsuń
  43. Nooo! ten rozdział to jest coś!! ;-)
    Im dalej tym coraz lepiej! Bardzo dobrze mi się go czytało.. ;-)
    Nie dałaś mi umrzeć na nudnych zajęciach xD

    B.

    OdpowiedzUsuń
  44. Swietne !!
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń