20 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XVI


Draco obudził się z samego rana całkowicie wyspany, ale z dziwnym niepokojem w sercu. Wiedział dokładnie co go powodowało, jednak nie potrafił tego zrozumieć. Po raz pierwszy bał się konfrontacji z drugą osobą, którą w dodatku była Granger.
Nastąpił pierwszy dzień ich skazania. Będą musieli przebywać ze sobą cały czas. Było już za późno na jakiekolwiek zmiany. Lista uczestników ze wszystkimi wytycznymi została wysłana do Ministerstwa Magii już dwa tygodnie temu, więc klamka definitywnie zapadła.
Kątem oka zobaczył, że jest dopiero dziewiąta, co oznaczało, że do przyjazdu gości pozostały dokładnie dwie godziny. Postanowił wykorzystać maksymalnie ten krótki okres spokoju, który mu jeszcze pozostał i poleniuchować dłużej w łóżku. Podłożył ręce pod głowę, a następnie z cichym westchnieniem rozciągnął mięśnie, leżąc na wznak i wpatrując się w sufit.
Miał pełną świadomość tego, że Granger jest na niego wściekła. Sprawił jej przykrość, po tak długim okresie pokoju. Zawiódł na całej linii. Nie, żeby mu zależało jakoś specjalnie na znajomości z nią, ale musiał przyznać, że czas rozejmu był bardzo przyjemny. Zwłaszcza, że nie zrezygnowali całkowicie z zaczepek, nadal je praktykując tylko w mniej złośliwym zabarwieniu. Jak to będzie wyglądało teraz? Czy znów wrócą do czasów wrogości?
Próbował wmówić sobie, że nic a nic go to nie interesuje, jednak na marne. Czuł, że te kilka miesięcy na zawsze zmieniło jego sposób postrzegania tej ślicznej, przemądrzałej Gryfonki. Nawet jeśli ubierała się jak chodzące nieszczęście i siedziała całymi dniami w książkach. Zdążył przekonać się osobiście, że potrafi się zabawić, a pod tymi workami chowa bardzo seksowne ciało.
Na samo wspomnienie wspólnego tańca, widoku jej ciała w krótkiej, koronkowej sukience oraz jeszcze wcześniej, w samej bieliźnie, poczuł dreszcz przebiegający po całym ciele. Kiedy jego wyobraźnia stała się zbyt sugestywna, odzwierciedlając realistycznie ucisk jej ciała na jego, podczas feralnego upadku w łazience, poczuł fizyczny dyskomfort w dolnych partiach ciała.
Parsknął poirytowany, przeklinając w myślach własne, nieposłuszne ciało, a następnie wstał, przeciągając się z rękami w górze.
Postanowił wykorzystać w miarę wczesną porę i zająć łazienkę zanim zrobi to Granger. Spodziewał się, że dziewczyna wciąż jeszcze śpi, więc wyszedł z sypialni w samych tylko bokserkach, z przerzuconym przez ramię świeżym ręcznikiem. Nie zrobił jednak więcej niż trzy kroki, kiedy przystanął jak wryty na widok długich, zgrabnych nóg przewieszonych przez oparcie fotela. Dopiero po kilku sekundach był wstanie przenieść spojrzenie na resztę postaci dziewczyny, która rozłożyła się w salonie okryta jedynie krótkim, puchowym szlafrokiem, z książką w jednej ręce i kubkiem kawy w drugiej. Prezentowała całkowicie niecodzienny, pociągający wygląd, który wprawił Dracona w niezwykłe osłupienie, a wcześniejszy dyskomfort zdążył wrócić z podwójną siłą.
Gdzieś w podświadomości, jakiś głosik krzyczał, że wygląda śmiesznie i zupełnie nie seksownie, stojąc na środku pomieszczenia oraz wpatrując się w Granger niczym cielę w malowane wrota. Mimo zdrowego rozsądku, próbującego przebić się do jego świadomości, wciąż stał w miejscu. Otrzeźwił go dopiero widok czekoladowych oczu, w których ujrzał zdziwienie, niezidentyfikowany, osobliwy błysk, a ostatecznie bezgraniczną obojętność, nim dziewczyna wróciła z powrotem do czytania książki.
A więc tak to będzie teraz wyglądać. Będą przebywać w swoim towarzystwie, akceptować się w jakimś stopniu, ale w większości udawać, że wcale się nie widzą.
Poczuł skurcz w żołądku, jednak nie miał zamiaru łamać się pierwszy. Był Malfoyem, do cholery! Widział jednak błysk, który pojawił się w jej oczach, gdy go zobaczyła. Nie był głupi, wiedział, że i na nią działa jego urok osobisty. Mogą się nie odzywać do siebie, nie znaczy to jednak , że nie może jej trochę podręczyć.
Zacisnął dłoń, którą przytrzymywał ręcznik, a następnie ruszył w stronę łazienki, specjalnie przechodząc tuż obok Granger i ocierając się lekko o jej nogi. Nie odwrócił się, by sprawdzić, czy na ciele dziewczyny pojawiła się identyczna gęsia skórka co u niego. Z pewnością siebie zniknął za drzwiami, blokując zamek.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Hermiona siedziała na fotelu, wpatrując się oniemiałym wzrokiem w drzwi, za którymi zaledwie chwilę temu zniknął jej współlokator. Nadal czuła resztki prądu, który przeszedł przez jej ciało, gdy otarł się o jej nogi. Czyżby zrobił to specjalnie?
Z pewnością, przecież to ślizgon i podły podrywacz!
Z drugiej strony, po co miałby to robić? Chyba tylko po to, żeby ją zdenerwować.
Zamknęła książkę czując, że nie przeczyta już ani zdania, po czym dopiła resztkę kawy. Dochodziła dziesiąta, więc postanowiła wreszcie się ubrać.
Jako uczestnicy projektu, mieli odwołane wszystkie zajęcia. Dobrze, że mimo to wstała wcześniej i wzięła prysznic. Teraz z pewnością prowadziliby wojnę o pierwszeństwo do łazienki.
Powoli podniosła się z miejsca, po czym ruszyła w stronę niewielkiego barku. Umyła kubek, a następnie otworzyła niewielką lodówkę, w której trzymali jedzenie właśnie na takie okazje, jak jak dziś.
Złapała za kilka pasztecików, a następnie ruszyła w stronę sypialni.
Nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić do ubrań kupionych razem z Ginny, więc w pierwszym odruchu zaczęła rozglądać się za jednym ze swoich wygodnych, szerokich swetrów. Dopiero skąpa, jedwabna bluzeczka, którą wyciągnęła przy drugim podejściu, otrzeźwiła ją na tyle, by zdała sobie sprawę ze swojej sytuacji.
Z westchnieniem złapała za jeden z niewielu, w jej mniemaniu, przyzwoitych strojów, po czym z kwaśną miną wcisnęła się w niego. Wygładziła ołówkową spódnicę do kolan i poprawiła kołnierzyk, a na koniec zakryła całość wymaganą w Hogwarcie szatą. Rozejrzała się w poszukiwaniu Odznaki Prefekta Naczelnego, którą już dawno przestała zakładać. Wszyscy i tak bardzo dobrze wiedzieli, że nią jest, więc po co ciągle miała się z tym afiszować jak głupiutka nastolatka?
Kiedy skompletowała całość, złapała za różdżkę i wyszła do salonu.
Malfoya nigdzie nie było, więc opadła na kanapę, wzdychając ostentacyjnie. Spodziewała się, że nie zobaczy go jeszcze przez co najmniej dwadzieścia minut, w efekcie czego spóźnią się na przybycie gości.
Jakby nie mogła pojawić się bez niego!
McGonagall i te jej wymogi...
Prychnęła pod nosem niczym rozjuszona kotka, a jej ręce niemalże mechanicznym ruchem założyły się na piersi.
- Długo będziesz się tak wylegiwać? - usłyszała zadziorny ton, a chwilę później zobaczyła Malfoya zmierzającego w stronę wyjścia.
Prychnęła jeszcze raz dając wyraz swojej frustracji, a następnie zerwała się z miejsca, żeby wyminąć go w drzwiach.
Ruszyła przed siebie zostawiając go w tyle. Wiedziała, że zachowuje się jak mała, zazdrosna dziewczynka, jednak nie potrafiła sobie z tym poradzić. Ona, Hermiona Granger nie potrafi sobie z czymś poradzić! Świat się kończy...
Prychnęła po raz trzeci, ostatkami woli powstrzymując się przed wyrzuceniem rąk do góry w geście frustracji.
- Nie wiem czy wiesz, ale McGonagall jasno powiedziała, że mamy pojawić się razem... - usłyszała rozbawiony głos Malfoya, jednak nie zwolniła kroku, odwracając jedynie nieznacznie głowę.
- To rusz ten swój arystokratyczny tyłek i przestań narzekać!
- I co ci się tak spieszy? Tak bardzo chcesz niańczyć jakieś obce dzieciaki?
Słysząc to dziwne pytanie, na moment przystanęła. Odwróciła się do niego, marszcząc czoło.
- Dzieciaki? O czym ty mówisz? Według regulaminu nie mogą mieć mniej niż szesnaście lat.
- A my mamy prawie po dziewiętnaście, więc dla nas to już dzieciaki – odpowiedział prosto, wzruszając ramionami, jakby to była najbardziej oczywista sprawa na świecie.
Hermiona, czując wciąż rosnącą irytację, przewróciła tylko oczami, po czym ruszyła dalej.
- Wiesz co? - odezwała się po chwili, kiedy blondyn zdążył już do niej dołączyć. - Te tak zwane przez ciebie dzieciaki, są w tym momencie najmniejszym problemem...
- A co jest największym? - zapytał wyraźnie zaintrygowany i w pewien sposób zadowolony, że Gryfonka z własnej nieprzymuszonej woli ciągnie tę rozmowę.
Przystanęła na moment, z premedytacją patrząc mu prosto w oczy. Starała się stłumić uczucie, które zrodziło się w niej na widok jego hipnotyzującego spojrzenia.
- A to, że będę na ciebie skazana przez cały następny tydzień – odpowiedziała zjadliwie, po czym odeszła w stronę McGongall, która właśnie pojawiła się w Sali Wejściowej.
Miała świadomość, że w tym momencie zachowała się nie tylko jak mała, zazdrosna dziewczynka, ale także jak złośliwa zołza.
I dobrze, należało mu się.
- Panno Granger, panie Malfoy – powiedziała dyrektorka skinąwszy głową na dwójkę prefektów. - Panna Abbott i pan Boot już są. Do przybycia gości pozostało jeszcze pięć minut, proszę za mną.
Ruszyli za kobietą, nie patrząc w swoją stronę. Ona wściekła, on śmiertelnie obrażony za rzuconą wcześniej uwagę.
Wyszli na błonia, na których zbierali się uczniowie, wszyscy poubierani w grube płaszcze i szaliki. Dopiero mroźny powiew wiatru, uświadomił Hermionie, że poza mundurkiem szkolnym nie ma na sobie żadnego okrycia. Silny dreszcz wstrząsnął jej ciałem.
Jeszcze tylko brakuje, żebym się pochorowała...
Podeszli do pozostałej dwójki prefektów, którzy stali przed tłumem uczniów. Skinęła im głową, obejmując się ramionami, a następnie rozejrzała dookoła.
Powróciły wspomnienia z czwartej klasy, kiedy w ten sam sposób oczekiwali pojawienia się tych samych szkół. Ich przybycie było naprawdę spektakularne. Jednak tym razem miało przybyć tylko po dwoje przedstawicieli, co więc przygotowali?
Poczuła, że dreszcze się nasilają i zaczyna jej cieknąć z nosa.
Nie mogła uwierzyć, że zapomniała ubrać płaszcza. Jak mogła być aż tak roztargniona?
Kątem oka zauważyła, że stojący obok niej Malfoy obserwuje ją z dziwnym wyrazem twarzy, więc obróciła się w stronę Terry'ego. Skonsternowana spostrzegła, że on też się jej przygląda. Poczuła się osaczona, a na jej twarz wypłynął szkarłatny rumieniec.
- Mionka, zimno ci? - usłyszała szept Krukona przy swoim uchu. Spojrzała na niego i ze zdziwieniem  zauważyła, że rzuca lekko przestraszone spojrzenia w stronę jej współlokatora. Najwidoczniej musiał się go bać, jednak troska o nią zwyciężyła. Poczuła, że robi jej się ciepło na sercu.
- Nie...
- Na pewno? - dopytywał się, podchodząc krok bliżej. - Masz rumieńce...
Już miała potwierdzić, kiedy zorientowała się, że ściąga swój płaszcz, a następnie próbuje zarzucić go na jej ramiona.
- Bardzo to rycerskie, Boot – zakpił Malfoy, podchodząc bliżej Hermiony. Spojrzała na niego ze zdziwieniem oraz złością. Czemu on zawsze musi wtrącić swoje trzy sykle? - A teraz zabieraj swój worek z Granger.
Niedowierzanie wypłynęło na jej twarz, mieszając się ze złością, kiedy blondyn złapał za gustowny płaszcz i zrzucił go na ziemię. Co ta durna fretka sobie wyobraża?!
Zacisnęła zęby, żeby nie poczęstować tego ignoranta całą paletą przekleństw i wyzwisk. Naprawdę, aż tak bardzo mu zależało na tym, żeby się pochorowała?
- Wal się, Malfoy. Ma zamarznąć na śmierć? - zaprotestował Terry, podnosząc swoją własność i otrzepując ze śniegu.
- A kto tu mówi o jakimkolwiek zamarzaniu? - zakpił Ślizgon, ściągając swój czarny, długi płaszcz. - A mówią, że Krukoni są mądrzy...
Hermiona spojrzała na wyciągniętą przez współlokatora rękę, a na jej twarzy pojawił się szok, który już po chwili ponownie zastąpiła bezkresna złość.
- Nie boisz się pobrudzić szlamem? - wysyczała, podkreślając aż nadto ostatnie słowo. Z satysfakcją zauważyła zmieszanie, które przemknęło przez zwykle opanowaną twarz Malfoya.
- I tak jestem nim ubrudzony – odpowiedział, spoglądając z pogardą na Terry'ego, który przyglądał się całej sytuacji z szeroko otwartymi oczami.
Hermiona prychnęła, zakładając ręce na piersi, po czym pochyliła się lekko do przodu i zmrużyła powieki..
- Nic od ciebie nie chcę, Malfoy - wysyczała, patrząc mu prosto w oczy.
Widząc, że nie wygra z jej upartym charakterem, opuścił dłoń, a na twarz przywołał ironiczny uśmieszek.
- To marznij w takim razie, Granger.
- Och, nie mam takiego zamiaru – odpowiedziała słodko, po czym wyciągnęła różdżkę, by transmutować mundurek w piękny, czerwony płaszczyk.
Spojrzała z satysfakcją na oniemiałego współlokatora, a za jej plecami rozległ się krótki śmiech.
- I co rżysz, Boot-kmiot? - warknął Malfoy, sypiąc błyskawicami w stronę Terry'ego, który momentalnie ucichł.
- Odwal się Malfoy, ty....
- Już są! - przerwał im głośny krzyk Hanny, która stała z boku, całkowicie ignorując wymianę zdań pozostałych prefektów.
Cała trójka jak na komendę podążyła za spojrzeniem Puchonki.
- Gdzie? Nic nie widzę... - zapytał Krukon, mrużąc oczy, żeby lepiej widzieć.
- Na jeziorze, tępoto. Kup sobie okulary, bo widzę, że...
- Zamknij się Malfoy, kretynie! - zganiła go Hermiona, w podnieceniu spoglądając na falującą taflę wody w miejscu, gdzie nie zdołała zamarznąć.
Draco zmierzył ją wrogim spojrzeniem i już miał odpowiedzieć, jednak rozmyślił się w ostatniej chwili. Skupił wzrok na jeziorze, zakładając jednocześnie ręce na piersi, a już po chwili poczuł, że i jemu udziela się aura podniecenia.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Ginny stała pod zadaszeniem, opierając się łokciami o niski murek tuż przed nią, a jej wzrok przebiegał po tłumie uczniów, zebranych na błoniach. Przymknęła powieki, czując mroźny powiew na policzku, a jej prawa dłoń bezwiednie złapała za szalik w barwach Gryffindoru i podsunęła wyżej, by zasłonić usta.
Chłonęła rozprzestrzeniającą się wokół aurę podekscytowania. Czuła, że czas tego całego projektu, będzie czasem przełomowym. Nie wiedziała dlaczego, ale intuicja podpowiadała jej, że niedaleka przyszłość będzie naprawdę ciekawa.
Odetchnęła głęboko, zastanawiając się jak sobie radzi Hermiona w tej całej sytuacji z Malfoyem, kiedy do jej myśli wkradł się już stały ich bywalec, Blaise Zabini.
Od dwóch dni znów zaczął się wokół niej kręcić. Zachowywał się tak, jakby tych kilka wydarzeń w ogóle nie miało miejsca. Jakby nigdy się nie całowali, jakby nigdy nie dała mu kosza...
Musiała przyznać, że czuła się przy nim coraz bardziej komfortowo. Przestał ją nachodzić, przestał poruszać ICH temat, zachowując się tak jak kiedyś. Przyjaźnie, zabawnie, przebojowo. Byłaby hipokrytką, gdyby stwierdziła, że mimo wszystko nie zabolała jej ta zmiana. Z początku zupełnie nie rozumiała jego dziwnego zachowania w „Trzech Miotłach”, jednak wraz z olśnieniem przyszedł ból...
Mimo wszystko spodziewała się, że tak to wszystko może się skończyć, że słysząc odmowę przestanie się nią interesować. Była wdzięczna, że nie zrezygnował całkowicie z tej znajomości. Znaczyła dla niej bardzo wiele. Mimo, że bała się z nim związać, to on sam znaczył dla niej naprawdę bardzo dużo. Ale jemu przeszło, end of story.
- Hej, Wiewiórko! Widzisz tam coś? - usłyszała rozbawiony głos, na co uśmiechnęła się pod nosem.
- Cześć Blaise – powiedziała, nadal się ciesząc. Chłopak spojrzał na nią uważnie i oddał uśmiech. - Właśnie się zastanawiam, jak rozgonić ten cały tłum przede mną.
Chłopak roześmiał się słysząc jej słowa, ale gdy zobaczył całą masę ludzi rozpychających się przed nimi, śmiech przeszedł w głośny gwizd.
- A co ty na to, żeby ich przerosnąć, zamiast rozganiać? - zapytał z błyskiem w oku.
Ruda spojrzała na niego z niezrozumieniem w oczach i aż pisnęła kiedy znienacka znalazł się przy niej. Złapał ją w pasie i bez pardonu postawił na murku, podtrzymując za łydki.
Potrzebowała chwili, żeby dojść do siebie po tym spontanicznym zagraniu chłopaka. Wciąż czuła jego ręce na swojej talii. Nigdy by się nie spodziewała, że ma w sobie tyle siły.
A teraz te silne dłonie wciąż trzymały ją za nogi...
- I jak tam wielkoludzie? Lepiej widać? - krzyknął rozweselony, jakby była nie wiadomo jak wysoko.
- Lepiej, karzełku, lepiej. A jak tam na dole? - zażartowała wciąż się śmiejąc. Rozejrzała się dookoła, dostrzegając czwórkę Prefektów Naczelnych, stojących przed tłumem niczym delegacja powitalna.
- Powinni pojawić się już za chwilę – wyszeptała, śmiesznie marszcząc czoło. - Blaise, która go...
Obróciła się do niego, niefortunnie stawiając stopę i w następnym momencie już leżała w jego ramionach, przyciskając ciałem do zimnej posadzki.
Ich spojrzenia zetknęły się ze sobą, wzbudzając całą gamę, różnorodnych emocji.
Tak podobne, a tak różne... Ciepłe, rozbawione, pełne bliżej nieokreślonego uczucia... Twarze zbliżyły się do siebie, a usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Magia, uczucie, namiętność. Cały świat przestał istnieć, na ten krótki moment. Na krótką chwilę, w której istnieli tylko oni.
- Już są! - usłyszeli głos tuż obok nich, a cała magiczna aura pękła niczym bańka mydlana.
Ginny zerwała się z ziemi, z zapamiętaniem poprawiając odwiązany szalik, a na jej twarzy wykwitł mocny rumieniec, przywodzący na myśl dojrzałego pomidora.
Blaise roześmiał się, z próbą rozładowania sytuacji i podniósł się z miejsca jednym zwinnym ruchem.
- Jesteś lekka jak piórko, Wiewiórko – zadeklamował, puszczając jej perskie oczko.
Spojrzała na niego z rozbawieniem, nie potrafiąc się nie roześmiać.
- To co, wracamy do poprzedniej pozycji? - zapytał, podchodząc do murka i klepiąc jego powierzchnię w zachęcającym geście.
Skinęła głową, pozwalając znów się unieść i postawić w tym samym miejscu. Chłopak po raz kolejny złapał ją za łydki, wzmacniając tym razem uścisk.
- Zdawaj relację!
- A może staniesz obok mnie, zamiast dalej bawić się w krasnala? - zapytała zadziornym tonem, posyłając mu uśmiech.
Przesunęła się nieco w lewą stronę, opierając o gruby filar, żeby złapać równowagę, a Blaise stanął po jego drugiej stronie, zganiając wcześniej jakiegoś pierwszoroczniaka.
- Ty to naprawdę jesteś Diabeł wcielony – zaśmiała się Ruda na widok czmychającego dzieciaka.
- Skądś musiało się to wziąć – odpowiedział rozbawiony, a już po chwili wszystkich pochłonęło głębokie oczekiwanie.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Na całych błoniach zapanowała pełna oczekiwania cisza. Najstarszym z uczniów nieprzyjemnie skojarzyła się z tą ciszą sprzed ostatecznego ataku Voldemorta na Hogwart. Na samo wspomnienie dreszcz przebiegał po plecach, a w serce wkradał się irracjonalny strach.
Kiedy uczucie niepewności zaczęło sięgać apogeum, ze skotłowanej już od jakiegoś czasu tafli jeziora zaczął wyłaniać się kadłub, a zaraz za nim cała reszta przepięknego żaglowca. Wyglądał dokładnie tak samo jak ten sprzed czterech lat, z tą jedynie różnicą, że teraźniejszy był o wiele mniejszy.
Wzburzone wody jeziora przyjmowały intruza, witając go niewielkimi falami, łamiącymi resztkę lodu pozostałą przy brzegu. Całość trwała zaledwie ułamek sekundy, a już w następnej chwili statek dryfował swobodnie, opuszczając prowizoryczne schody prowadzące na stały ląd.
Dwójka przedstawicieli Durmstrangu dostojnie zeszła na ziemię, witając się z Profesor McGonagall, a następnie kierując w stronę Prefektów Naczelnych.
Ubrani byli w grube, puchate płaszcze, a na głowach nosili czapki przypominające rosyjskie uszanki. Toporne buty chroniły ich nogi od zimna, a twarz do połowy zakrywały grube szaliki.
Pokłonili się nisko, zakładając jedną rękę na brzuchu, drugą a plecach, po czym bez słowa ustawili się obok Terry'ego i Hanny.
Szum przechodzący przez tłum zebrany na błoniach wzmógł się, a w głosach uczniów dało się słyszeć niegasnącą ekscytację i zaciekawienie. Czy delegacja z Beauxbatons także pojawi się w ten sam sposób, co cztery lata temu?
Wiele osób zadzierało głowy do góry wypatrując ogromnego powozu, inni rozglądali się dookoła, jakby w przekonaniu, że kolejni goście wyłonią się z Zakazanego Lasu.

Hermiona czuła, jak jej serce szamocze się w piersi. Już za chwilę miała poznać ludzi, z którymi przyjdzie jej spędzić bardzo dużo czasu. Miała tylko nadzieję, że nie będą aroganccy, tak jak większość przedstawicieli, których poznali z okazji Turnieju Trójmagicznego.
Zerknęła w bok na Malfoya i z satysfakcją zauważyła, że on także się denerwuje.
Dobrze. Chociaż raz zaczął coś brać na poważnie...
Ledwie ta myśl przemknęła jej przez głowę, a za plecami rozległ się krzyk i już po chwili wszyscy podążali wzrokiem za dłonią znalazcy.
Na niebie, tuż nad drzewami pojawił się niewielki punkt, który z każdą sekundą rósł coraz bardziej.
Po dłuższej chwili, można było dojrzeć wielką karocę, przypominającą tę z mugolskich bajek Disney'a, ciągniętą przez jednego Abraksana. Na widok przepięknego konia o miodowej maści, większość dziewczyn jęknęła z zachwytu.
Tak samo jak w przypadku przedstawicieli z Durmstrangu, również delegacja z Beauxbatons przybyła w skromniejszy, lecz mimo to, równie spektakularny sposób co ostatnim razem.
Gdy kareta osiadła miękko na wolnej przestrzeni, tuż obok jeziora, dokładnie można było dojrzeć paletę kolorów, migoczących w słabym zimowym świetle.
Po chwili uchyliły się drzwiczki, a w dół została spuszczona złota drabinka, na której pojawiła się dwójka gości z Francji. Ich stroje były zwiewne, ale ciepłe, a ciała poruszały się z niezwykłą gracją i delikatnością.
Cały tłum zamarł, obserwując całą tę bajkową scenę, a goście w międzyczasie zdążyli przywitać się z dyrektorką i dygnąć przed Prefektami.
Hermiona była wręcz onieśmielona anielską urodą tej dwójki. Emanował z nich pewnego rodzaju blask i pewność siebie. Dziewczyna z pewnością była potomkinią wili, co do chłopaka... nie była tego taka pewna.
Jakby czując na sobie czyjś wzrok, francuz odwrócił się w jej stronę, po czym uśmiechnął wdzięcznie, ściągając przy tym czapkę zakrywającą jego brązowe, krótkie włosy.
Odwzajemniła uśmiech czując, że jej serce wykonuje fikołka. Odwróciła się czym prędzej, czekając na przemowę McGonagall, a zza jej pleców rozległo się głośne prychnięcie.
Zmierzyła Malfoya pogardliwym spojrzeniem, jednak ślizgon nie zwrócił na nią uwagi, przyglądając się przybyłej piękności.
Poczuła jak dziwna igiełka wbija się w jej serce, a w żyły wystrzeliwuje złość. Odniosła silne wrażenie, że nie znajdą wspólnego języka z piękną francuzką.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

- Witam serdecznie wszystkich gości. Wasi opiekunowie i zarazem koledzy, wskażą wam wasze miejsce zamieszkania na cały okres pobytu w Hogwarcie. Mam nadzieję, że będziecie czuli się tu jak w domu, a także, że wyniesiecie stąd naprawdę miłe wspomnienia. Życzę udanego projektu, owocnej nauki i niezapomnianych chwil. Smacznego! - głos dyrektorki poniósł się po Wielkiej Sali, na dobre otwierając pierwszą część projektu.
Na stole pojawiły się góry pysznego jedzenia, jednak tylko nieliczni byli w stanie oderwać wzrok od ustawionego w rogu sali stolika, przy którym siedziała czwórka przybyłych. Mimo swej cudownej urody, smukłej sylwetki oraz uroku osobistego, to nie przedstawiciele Beauxbatons zwracali na siebie największą uwagę.
Większym odkryciem, a zarazem niespodzianką, była wysoka, dobrze zbudowana dziewczyna, siedząca obok chłopaka z Durmstrangu. Nie była zjawiskowo piękna, jednak miała w sobie to coś, co przyciągało spojrzenia. W głowach wszystkich hogwartczyków rodziło się pytanie: Dlaczego dziewczyna uczęszcza do typowo męskiej szkoły za jaką uważany był Durmstrang?
- Jak myślisz? Będą z nimi problemy? - zapytała Ginny, kiedy wstawały od stołu.
Wzrok Hermiony powędrował w stronę jej „podopiecznych” i zmarszczyła lekko czoło.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała nie do końca szczerze. Nie chciała przyznać się do pierwszego, niezbyt dobrego wrażenia, jakie zrobiła na niej piękna blondynka. O niektórych rzeczach się nie mówi.
W tym samym momencie francuska odwróciła się w ich stronę, a na jej twarz wypłynął przepiękny uśmiech. Uniosła rękę i zaczęła machać w przyjaznym geście.
Gryfonki spojrzały po sobie zdziwione tym zachowaniem, ale chcąc nie chcąc oddały gest.
- Nie sądzę, żeby machała do was, Granger – usłyszała arogancki głos przy uchu, a kiedy się obróciła zobaczyła uśmiechniętego Malfoya z podniesioną ręką.
Spłoniła się na tę swoją naiwność i momentalnie opuściła własną.
- To... może ja już pójdę – powiedziała Ginny, także zarumieniona. Podeszła do przyjaciółki i przytuliła ją serdecznie. - Powodzenia Miona. Zobaczymy się jutro na zajęciach.
- Pewnie – odwzajemniła uścisk, próbując przywołać na twarz coś na kształt uśmiechu.
Odprowadziła Rudą wzrokiem, po czym, nie patrząc na Malfoya, ruszyła w stronę dostawionego stolika, przy którym została już tylko dwójka Francuzów.
- Cześć, jestem Hermiona Granger, a to jest Draco Malfoy – przedstawiła ich znudzonym tonem, wskazując jednocześnie ślizgona, który właśnie pojawił się u jej boku. Na widok chłopaka, piękna blondynka uśmiechnęła się promiennie.
- Ja Rabielle Bonnetty, a to Pierre Campbell – obdarzyła swego towarzysza niezbyt pochlebnym spojrzeniem. - Bardzo nam przyjemni.
- Witajcie – powiedział Pierre czystą angielszczyzną, a w jego oczach pojawił się wesoły błysk.
Hermiona przyjrzała mu się z lekkim zdziwieniem, posyłając jednocześnie jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
Chłopak był przystojny, nawet bardzo. Jego brązowe włosy, o ton jaśniejsze od jej własnych, były postawione w coś na kształt irokeza, a ciepłe, piwne oczy błyskały wesołymi iskierkami. Miał prostą, wysportowaną sylwetkę, która z pewnością przyciągała wiele damskich spojrzeń.
Podali sobie wzajemnie ręce, pieczętując tym samym zawarcie znajomości, po czym ruszyli w stronę prywatnego dormitorium dla gości.

Prefekci już wcześniej otrzymali bardzo dokładne wytyczne, dotyczące miejsca położenia pokojów, hasła oraz innych potrzebnych rzeczy, bez żadnego więc wahania ruszyli w stronę trzeciego piętra.
Hermiona przez całą drogę opowiadała różne ciekawostki dotyczące Historii Hogwartu, starając się nie zwracać uwagi na irytujące zachowanie Rabielle, która cały czas szczebiotała coś tą swoją łamaną angielszczyzną.
Malfoy wydawał się całkowicie znudzony zarówno opowiadaniem Hermiony jak i słowotokiem panny Bonnetty, więc szedł lekko z tyłu, rozglądając się na boki. Jedynie Pierre pochłaniał każde słowo, wpatrując się w Hermionę z podziwem.
- … a tutaj wisi obraz namalowany przez Aleksandra Edgecombe. Przedstawia czarownicę podczas palenia.* To naprawdę bardzo ciekawe dzieło... - obróciła się w stronę słuchaczy, a rumieniec zabarwił jej policzki na widok skupienia wymalowanego na twarzy Pierre'a.
Otrzepała się z odrętwienia, podchodząc do ogromnego obrazu zawieszonego kawałek dalej. Przedstawiał przepięknego jednorożca, pasącego się na polanie.
- Tutaj jest wejście do waszego dormitorium. Macie tam salon, dwie sypialnie, łazienkę oraz niewielką kuchnię, obok której znajdują się ciemne drzwi – wytłumaczyła po raz pierwszy przykuwając uwagę Rabielle. - Nasze dormitoria są ze sobą magicznie połączone, więc jeżeli będziecie czegoś potrzebować, wystarczy tylko przez nie przejść. Wasze hasło to: jedność. Zobaczymy się za godzinę i oprowadzimy was po zamku.
Spojrzała na ich twarze, sprawdzając czy na pewno wszystko dobrze zrozumieli, po czym kiwnęła głową z satysfakcją.
- Czy macie jakieś pytania?
- Mamy mieci wspólna łazienka z nim? - zapytała Rabielle, marszcząc swój mały nosek, a w jej głębokich, błękitnych oczach pojawiło zniesmaczenie.
Hermiona spojrzała na nią jak na wariatkę. Jak można narzekać na obowiązek przebywania z takim przystojniakiem?
Posłała mu pocieszający uśmiech, na co tylko wzruszył ramionami.
- Niestety, taki układ mają dormitoria – powiedział Draco, oschłym tonem.
Dopiero teraz zauważyła, że mierzy Pierre'a niezbyt przychylnym spojrzeniem.
O co mu chodzi?

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Wrócił do prywatnego dormitorium, niemalże depcząc Granger po piętach. Był wściekły. Wyzywa go, ignoruje, a teraz jeszcze zaleca się przy nim do tego ciecia, Perwolla Caterbella, czy jak mu tam.
Dobrze, że już był wieczór. Musiał odreagował cały ten długi dzień.
Złapał za butelkę Whiskey i nalał sobie szklaneczkę, obserwując jak Granger znika za drzwiami do swojej sypialni. Opadł na fotel, zastanawiając się nad nowo poznaną dziewczyną. Była śliczna z tą swoją drobną sylwetką, po której spływały długie, proste blond włosy. Tak, była bardzo śliczna, jednak czy w jego typie? Na pewno jej wygląd pociągał go w jakimś stopniu, jednak patrząc na nią nie czuł nic głębszego. Ot kolejna, głupiutka blondynka. Miał już chyba dosyć dziewczyn o tym kolorze włosów.
Przymknął oczy, delektując się smakiem złocistego płynu, a po chwili usłyszał dźwięk kroków. Instynktownie uchylił powieki i omal nie zachłysnął się własną śliną.
Granger rozsiadła się wygodnie na kanapie, całkowicie ignorując jego obecność. Jej ciało zakrywały jedynie króciutkie spodenki, odkrywając w pełni jej piękne, długie nogi, a z kolei górę zdobił obcisły golf z rękawami trzy-czwarte. Włosy spięła w niesfornego koka, a pojedyncze kosmyki spływały na jej ramiona w artystycznym nieładzie.
Siedząc w blasku ognia wyglądała niezwykle pociągająco i seksownie. Ułożyła się tak, by zostały uwydatnione wszystkie jej atuty i zatopiła się w książce, wciąż zupełnie nie zwracając na niego uwagi.
Czuł intuicyjnie, że ta zadziorna Gryfonka robi to wszystko specjalnie. Miała pełną świadomość tego, że na niego działa. Coś mu mówiło, że jest to taka mała zemsta za poranek.
Zapowiadał się długi tydzień. Bardzo długi. 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

* Zarówno malarz jak i dzieło są wytworem mojej wybujałej wyobraźni :D


29 komentarzy:

  1. Super! Jeszcze w żadnym opowiadaniu Malfoy nie wkurzał mnie tak, jak u Ciebie. Zachowuje się, jak dupek! Niech powie Herm jedno, cholerne "Przepraszam" i zrobi coś dobrego dla niej i koniec tych nieporozumień. Ale nieee... Bo po co?! Oj, Malfoy, Malfoy.. I co ty takiego widzisz w tej francuzce? Jak dla mnie to jest brzydka. :P Widziałam ładniejsze na przykład.. taka Hermiona. xD
    Scena z Blaisem i Ginny była cudna. *_* Fajne żarciki między nimi, magiczna chwila i.. Awww. Czemu się oni nie pocałowali, no? :3
    Już nie mogę się doczekać następnego!
    Pozdrawiam. :**
    Ana M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie :3
    No, czyżby Draco był zazdrosny o Mionę? Słusznie. Niech pogodzą się szybciutko.
    A akcja z upadkiem Ginny na Diabełka wspaniała! Uwielbiam paring Blaise&Ginny według Ciebie :)
    No, ciekawe jak potoczy się ta cała wymiana.
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musze przyznać, że z każdym rozdziałem Twoje opowiadanie zaczyna mnie coraz bardziej interesować :)
    Francuzi przypominają mi w pewnym sensie Draco i Herm.
    W sensie, że dziewczyna nie lubi chłopaka :D
    Ciekawie, ciekawie ;)
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie!
    Odiumortis!

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście twierdze, ze nie kazda blodynka jest głupia xD tak jestem blondynka xd co do rozdziału to uwielbiam :D hahhahaha, niesamowicie się uśmiałam :D jest genialny :D a te zemsty ochhh :D ciekwy tydzień się zapowiada i juz nie mogę się doczekać :D Pozdrawiam,Lili:D
    ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com <-- ZAPRASZAM :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem blondynką :D I wcale nie uważam, że wszytskie są głupie :P Tak jakoś wyszło w tym opowiadaniu :P Ale Thicks też jest strasznie tępa, a brunetka :D

      Usuń
  5. Draco jaki zazdrosny ;p Świetny rozdział, ja tam lubię się kłócą, heh Ginny i Blaise Forever <3

    OdpowiedzUsuń
  6. hej,
    Hhaha, Malfoy biedactwo zazdrosny i dobrze mu tak, było nie wkurzac Granger, każdy wie że z nią się nie zadziera, hah, pj nie zadziera, Ahhh Ginny Ginny, będzie kiedyś panią Zabini, jestem ciekwa co wyniknie z ich wielkiej "miłości". Nie mogę sie doczekac nowego rozdziału,
    Pozdrawiam
    Tatia. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ♥ Rozdział jest boski :) Zazdrosny Draco, to jest to, co kocham najbardziej :) Mam tylko nadzieje, że za długo nie będą się kłócić :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Perwoll... Heheheh xd
    Odbija mi pod wieczór :P
    Rozdział cudny, kochana *.*
    Ahhhh, zazdrosny Draco :)
    Pozdrawiam, Ludum :*

    P.S. Perwoll.... Hahahhah

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh, Ah... Rozdział cudowny. Chyba jeden z lepszych. Czytało się go szybko, lekko i w niektórych momentach uśmiechałam się do telefonu jak głupia. Ale co do samej akcji... Świetny był "bohaterski czyn Boot'a", no i oczywiście zazdrośnik Draco. O tak...

    Świnka Hermionka podpuszcza Draconka...


    Potem rozwalił mnie Perwoll. ;p Hermi wpadła mu w oko. Tą to ma szczęście do ciach. Tu Draco. Tam Boot i jeszcze Perwoll (xd) No, no... Za to na Draco leci chyba pół Hogwartu (nie dziwię się) + ta francuzka wywłoka (mimo że było jej mało to jej nie polubiłam). Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

    Buźki,
    Melania Zabini

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział, myślę nawet, że jest to najlepsza notka, jaką kiedykolwiek napisałaś :D
    Uuu.. Robi się coraz bardziej ciekawie i muszę Ci powiedzieć, że zaczynasz mnie naprawdę uzależniać swoim opowiadaniem, a to już jest nie lada osiągnięcie ;)
    Kochać tą historię to za mało... Ją trzeba wielbić i składać jeszcze hołdy XD
    No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na następny rozdział z niecierpliwością ;3
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  11. O rany to jest coś.Widzę wiszącą w powietrzu niezłą akcję:D zazdrość,zazdrość,zazdrość...Miona zazdrosna,Draco zazdrosny co tu kryć.Wielkie brawa za scenę z Ginny i Diabełkiem;*
    Rozdział co tu kryć,cudowny jak tylko ty potrafisz.Nie lubię tych francuzów,obojga nie lubię,Draco ma rację z tym Perwollem.
    Weny;*
    Czekam na kolejną nocię.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze Hermiono! Daj Malfoyowi popalić. Należy mu się ;D
    Pierr cudowny, podoba mi się mam nadzieje, że Hermiona go jakoś wykorzysta, żeby utrzeć nosa Draconowi ;D
    czekam na kolejny rozdział ;)
    pozdrawiam gorąco Avad Ka ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Co tu dużo mówić.
    Rozdział jak zwykle bardzo ciekawy ;)
    Uwielbiam czytać o zazdrości, nie wiem w sumie czemu, ale kocham czytać jak jedno jest zazdrosne o drugie :D Kurcze strasznie mi się podoba.
    A tera lecę czytać Insygnię Śmierci ;*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam to :O nie ja to kocham <3 :o *o* podbiłaś me ślizgońsko - gryfońskie serce tym opowiadaniem. Rozdział genialny, chyba jeden z najlepszych. Malfoy zazdrosny - jak słodko :3. Uhuhuhhu szykuje się niezła akcja. Weź pisz szybko kolejny :3 bo będę czekać w zniecierpiliweniu

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział. Bardzo fajnie wykreowałaś tych francuzów. Miona mogłaby nareszcie utrzeć nosa Malfoyowi, bo mu się należy. To z płaczem było mega :) Dzisiaj tylko krótki komentarz, bo za chwilę idę do koleżanki na urodziny.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  16. Wyłapałam parę literówek, ale w sumie nie niszczą one rozdziału :D
    Jedyne co mi nie pasuje to : francuska, chodziło o obywatelkę Francji więc musi być Francuzka :)
    Rozdział super, choć nie podobał mi się aż tak jak poprzednie :)
    Czekam na kolejny!

    B.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubię tą iskierke zazdrości i irytacji u Draco. Za to raczej zazdrość Hermiony, nie :D uważam że Hermiona ma takie atuty, że Draco i tak polegnie :) //ALEKSANDRA -
    https://
    facebook.com/
    JaPierdoleKurwaMac
    DracoMalfoyInoBrac

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku, jaki długi i cudowny rozdział ;)
    Kocham Twoje opisy! Nie są nużące, ale wciągają normalnie jak dialogi :P
    Uuaa, kolejny adorator Granger? No fajnie :D
    No no.. Hermiona zazdrosna o Draco, Draco zazdrosny o Hermionę <3 Cudowne!
    Jestem ciekaawa jak będą wyglądały dalsze losy bohaterów :)
    Nie moge doczekać się kolejnego rozdziału :>
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział!!! *.*
    Draco chcący zachować się po dżentelmeńsku :D Szkoda, że tylko chcący xD
    Polubiłam Pierre :> Jest taki słodki, kiedy słucha z fascynacją wywodów Hermiony ^.^
    Nie podoba mi się tylko ta francuzka... Pusta blondi xD
    Hermiono! Stoję za Tobą całym sercem i duszą! Mam nadzieje, że skopiesz Malfoy'owi dupę i może wtedy wreszcie zmądrzeję i przeprosi za swoje zachowanie! :D
    jak już mówiłam rozdział fantastyczny :33
    Weny życzę i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wpadłam na tego bloga dzisiaj przez przypadek i muszę powiedzieć, że tak mnie wciągnęła twoja historia że właśnie skończyłam czytać wszystkie dotychczas dodane rozdziały. Masz świetny styl i bardzo ciekawe pomysły!
    Życzę dużo weny i z niecierpliwością oczekuję na kolejny rozdział!:)

    P.S> Masz we mnie kolejna wierną fankę ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ach dawno nie komentowałam, wybacz to roztargnienie. Ogólnie to ja już się boję, co będzie między Draco, a Hermioną. Jestem niemalże pewna, że ta parka francuzów wszystko popsuje, więc na moją sielankę oj długo sobie poczekam :/ Mam jednak nadzieję, że to Smoku pierwszy wyciągnie rękę do Miony. Życzę weny!
    PS Zaczęłam niedawno pisać bloga. Są u mnie dopiero 3 rozdziały. Fajnie by było gdybyś zajrzała i takie tam :)
    http://dramione-always-and-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam Twoje opowiadanie jest genialne tylko więcej Ginny i Zabiniego i będzie idealnie..). Rozdział cudowny naprawdę już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Karola

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialny rozdział, jak zawsze! Coś mi sie wydaje ze ci francuzi wszystko popsuja i jeszcze bardziej namieszaja miedzy miona a draconem. Przepraszam za bledy ale pisze na telefonie xd
    pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaczyna się wreszcie rozkręcać. Bardzo mi się spodobał początek rozmowy, a akcja z Ginny i Blaise'em rozwija się w bardzo ciekawym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział, zresztą jak zwykle. :) Malfoy straszliwie zaczyna mnie drażnić. Mam nadzieję, że w końcu przeprosi Hermionę za swoje zachowanie i już więcej nie będzie takim dupkiem. :)
    Z kolei Blaise i Ginny to jak na razie moja ulubiona para. ich zaciętość w unikaniu "tego" tematu po prostu mnie bawi. :) Ciekawa jestem, kiedy oni w końcu zaczną ze sobą być tak na serio.

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdział !!!
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  27. Noo , te gesty Dracona niczego sobie :3 Ahh , on zazdrosny o nią , a ona o niego <3
    Terry i ten płaszcz <3 Głupio Draco zrobił jak rzucił mu ten płaszcz na ziemię -,- W pewnym momencie byłam nawet na niego zła , a Terry'ego mi żal było .
    Ginny i Blaise <3 No jak słodko *,* Oby więcej takich gestów było <3
    Mmm , Pierre :d Musi być przystojny ^^ Może im z Hermioną coś wyjdzie ? A ta Rabielle niech Dracona lepiej zostawi !
    /DramiLoveStory

    OdpowiedzUsuń