Dni mijały z zawrotną
prędkością, przybliżając termin rozpoczęcia projektu, a także przynosząc
pierwszy w tym roku śnieg. Biały puch sprawił, że błonia otaczające zamek
przywodziły na myśl bajkową krainę. Uczniowie korzystali z pierwszych oznak
zimy, biegając po dworze i organizując walki na śnieżki. Tylko garstka
przejmowała się nadchodzącymi wydarzeniami, zastanawiając się jak to wszystko
wypadnie. Czy sprostają zadaniu i zrobią jak najlepsze wrażenie?
Hermiona nie potrafiła
nawet określić, gdzie zniknęły te wszystkie dni. Przecież dopiero, co wyszła ze
Skrzydła Szpitalnego i wściekła się na Malfoya, a już pojutrze trzeba rozpocząć
współpracę! Nie miała na to najmniejszej ochoty. Szczerze mówiąc, nadal była na
niego zła. Od pamiętnego pocałunku młodego arystokraty z tą wywłoką Greengrass,
nie odezwała się do niego ani słowem. Wiedziała, że takie zachowanie jest godne
czteroletniego dziecka, a nie dorosłej kobiety, którą była, nie potrafiła
jednak stłumić chęci mordu na widok przystojnego ślizgona. Nie wiedziała co się
z nią dzieje. Nie potrafiła określić, ani nawet nazwać tego uczucia, które ją
ogarniało. Potrzepała głową, aby odgonić natrętne myśli, a wilgotne po
prysznicu włosy rozsypały się na jej ramionach.
Siedziała na parapecie wpatrując się w malowniczy krajobraz za oknem z nadzieją, na ukojenie zszarganych nerwów. Po półgodzinie stwierdziła, że ani trochę nie czuje się lepiej, więc po prostu zeskoczyła na podłogę i ruszyła w stronę salonu, żeby łyknąć eliksiru na uspokojenie.
Siedziała na parapecie wpatrując się w malowniczy krajobraz za oknem z nadzieją, na ukojenie zszarganych nerwów. Po półgodzinie stwierdziła, że ani trochę nie czuje się lepiej, więc po prostu zeskoczyła na podłogę i ruszyła w stronę salonu, żeby łyknąć eliksiru na uspokojenie.
Ostatnio zdarzało się jej
to dość często, jednak starała się o tym nie myśleć. Brakowało jej ciszy oraz
spokoju. Kategorycznie potrzebowała wakacji.
Owinęła się ciaśniej
szlafrokiem i w oczekiwaniu na działanie mikstury usiadła na kanapie, wpatrując
się ospale w kominek.
Nie obawiała się nagłego
widoku swojego współlokatora. Od czasu pamiętnego wydarzenia, pojawiał się się
w prywatnym dormitorium nadzwyczaj rzadko. Nie wiedziała, czy pamiętał całą
sytuację, przez co było mu wstyd, czy po prostu obawiał się groźnej aury, którą
roztaczała wokół siebie kasztanowłosa gryfonka.
Oparła się o kanapę i
przymknęła powieki. Otaczająca ją cisza, przerywana jedynie wesołym trzaskaniem
ognia w kominku, była niezwykle kojąca. Niestety nie było jej dane rozkoszować
się nią dłużej, gdyż w tym samym momencie usłyszała znajomy pisk burzący cały
spokój.
- Miona! Dlaczego nie
jesteś jeszcze gotowa?! - krzyknęła Ginny, wskakując obok niej na kanapę.
Prefekt Naczelna spojrzała na nią na poły rozbawieniem i dezorientacją.
Wiewiórka, widząc brak zrozumienia malujący się na twarzy przyjaciółki,
wywróciła oczami w geście rozdrażnienia.
- Hogsmeade!
Hermiona spojrzała na nią
jak na wariatkę, nadal nie potrafiąc zrozumieć o co temu chochlikowi chodzi.
Wiedziała, że dziś wypadało wyjście do pobliskiego miasteczka, jednak co to
miało wspólnego z nią?...
- Nie rób głupich min,
tylko się zbieraj. Chyba nie chcesz pokazać się w tych łachmanach przed
francuzami?
Słowa Ginny podziałały na
nią jak kubeł zimnej wody, sprowadzając olśnienie. Scena sprzed pamiętnej
imprezy w Pokoju Wspólnym Krukonów stanęła jej przed oczami, jak żywa.
-Miona, ty naprawdę masz w
szafie same worki? - zapytała Ginny łapiąc za obszerny sweter koloru zielonego
i krzywiąc się nieznacznie.
- To wcale nie są worki! -
zaperzyła się właścicielka garderoby, krzywiąc przy tym komicznie buzię. - Ten
akurat jest bardzo ładny, dostałam go...
- Dobra, dobra... -
przerwała jej niecierpliwie przyjaciółka, po czym na nowo zagłębiła się między
ubrania. Hermiona usiadła naburmuszona na kanapie i z niezadowoloną miną
założyła ręce na piersi.
(...)
Buszowanie w nieswojej
szafie zajęło jej jeszcze kilka dobrych minut, po czym z miną naburmuszoną
niemal w tym samym stopniu co przyjaciółka, padła obok niej na kanapę,
przybierając nieświadomie tę samą pozę.
- Nie no, ja mam dość... -
oświadczyła pochmurnie. - Jak będzie jakieś wyjście do Hogsmeade to zabieram
cię na zakupy, i bez gadania!
Spojrzała na przyjaciółkę z
przerażeniem wymalowanym w czekoladowych oczach.
Jakim cudem ta mała wredota nadal o tym pamięta?! Była przekonana, że po tych wszystkich wydarzeniach, Ruda da jej spokój. Nieźle się jednak przeliczyła.
Jakim cudem ta mała wredota nadal o tym pamięta?! Była przekonana, że po tych wszystkich wydarzeniach, Ruda da jej spokój. Nieźle się jednak przeliczyła.
Ginny widząc przerażenie
wymalowane na twarzy Granger, uśmiechnęła się z satysfakcją
i założyła ręce na piersi.
- Tylko nie próbuj się
wymigiwać! - zagroziła, machając palcem, jakby zabraniała dziecku zabawy
różdżką, po czym złapała załamaną Hermionę za ręce, ciągnąc ją do góry. -
Jesteś moją przyjaciółką i nie pozwolę, żebyś zrobiła z siebie
pośmiewisko.
Hermiona wydała z siebie
pomruk oznaczający oburzenie, na tak brutalne słowa młodej Weasley. Wcale nie
robiła z siebie pośmiewiska! To, że lubi chodzić w wygodnych rzeczach wcale nie
znaczy, że jest bezguściem...
Już otwierała usta, żeby
wytoczyć argumenty na swoją obronę, jednak nie została dopuszczona do głosu.
Ginny zakryła jej usta dłonią, po czym bezpardonalnie obróciła w stronę
drzwi.
- Tak, tak. Wcale nie
robisz z siebie pośmiewiska i w żadnym stopniu nie jesteś bezguściem –
zironizowała, jakby doskonale znała myśli swojej ofiary. Wywróciła oczami i
bezlitośnie pchnęła ją w stronę sypialni. - Pozwól jednak, że ja zajmę się od
dziś twoją garderobą. A teraz – otworzyła drzwi, wpychając przyjaciółkę do
środka,- ubierz się w coś i za pięć minut widzę cię w salonie.
Drzwi zamknęły się za
Hermioną zanim zdążyła choćby mrugnąć. Poczuła, że ogromna fala złości
rozprzestrzenia się po jej ciele, jednak po minucie westchnęła tylko z
bezsilności. Wiedziała, że z tym wrednym, rudym chochlikiem i tak nie wygra.
Nie w tej sprawie. Przeczesała dłonią suche już włosy, po czym otworzyła szafę
w poszukiwaniu jakiegoś ciepłego swetra. Zapowiadał się długi dzień, a cały
spokój bezpowrotnie diabli wzięli.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Draco chodził po swoim
starym pokoju, wprawiając Blaise'a w coraz większą irytację. Od kilku dni, a
mianowicie od momentu otrzymania feralnego listu, oraz upicia się do
nieprzytomności, chodził bardzo pobudzony i podenerwowany.
Wiedział, co narobił będąc
pod wpływem alkoholu, a ta informacja z pewnością nie wprawiała go w lepszy
humor. Nie dowiedział się tego jednak od Zabiniego, tylko od samej
zainteresowanej. Daphne osaczyła go następnego dnia, próbując łapać za rękę
oraz obmacywać przy wszystkich. Była pewna, że po namiętnym pocałunku, który
jej zaserwował, z pewnością zostaną parą. Prawda musiała być dla niej niezwykle
paraliżująca.
Do dziś nie potrafił
zrozumieć jak mógł całować tę wywłokę, przyjaciółkę dziewczyny, która chciała
otruć Granger!
Wmawiał sobie, że to nie ma
żadnego znaczenia, że przecież jest oschłym draniem i śliczna gryfonka nie ma
dla niego żadnego znaczenia, na próżno. Męczyła go ta cała sytuacja. Nie
potrafił wytrzymać atmosfery gniewu, unoszącej się w ich wspólnym dormitorium,
dlatego umykał przed jej towarzystwem, kryjąc się w zakątku Diabła.
- Smoku, weź usiądź, bo
zaczynasz mnie drażnić – mruknął Blaise, wodząc wzrokiem za przyjacielem.
Rozłożył się wygodnie na łóżku, ze szklaneczką Ognistej w ręku i poruszał lekko
dłonią, wzburzając bursztynowy płyn. Miał już szczerze dość zachowania
przyjaciela.
Nie widząc żadnej reakcji
ze strony blondyna, westchnął przeciągle, po czym podniósł się do pozycji
siedzącej.
- Skoro tak cię to męczy,
to weź ją po prostu przeproś i tyle – powiedział, upijając spory łyk.
Słysząc słowa przyjaciela,
Draco przystanął na środku pomieszczenia i spiorunował go wzrokiem.
- O czym ty znowu
pieprzysz?
Diabeł wzniósł oczy do góry
z niemą prośbą o cierpliwość dla tego głupka stojącego tuż przed nim. Draco
wpatrywał się w niego ze zdezorientowaniem, ale i złością. Tak naprawdę
doskonale wiedział, co ma na myśli jego przyjaciel, nie mógł jednak dać po
sobie znać, że myślał właśnie o Granger. Niektóre rzeczy powinny zostać
niewyjawione.
- Jesteś tchórzem, wiesz?
Ale chyba już ci to mówiłem – powiedział Blaise, patrząc na przyjaciela z
politowaniem. Już drugi raz w krótkim czasie zarzucił mu tchórzostwo. Wiedział,
że w końcu przyjdzie mu odpowiedzieć za te słowa, jednak w tym momencie miał to
gdzieś.
Spojrzenie stalowoszarych
oczu zaczęło ciskać błyskawice. Mimo, że nie był jakimś tam gryfonem, to
nienawidził, gdy ktoś podważał jego odwagę. Nie był tchórzem, do cholery!
- A ty jesteś pacanem, Zab
– powiedział na pozór spokojnie, siadając jednocześnie na swoim starym łóżku.
Opadł na plecy z rękami pod głową, a na twarz przywołał ironiczny uśmieszek.-
Naprawdę sądzisz, że nie mam większych problemów niż przejmowanie się jakąś
głupiutką gryfonką? Otóż wyobraź sobie, że mam.
- Na przykład jakie? - ton,
którym zostało zadane to pytanie doprowadziłby do szewskiej pasji każdego
normalnego człowieka. Jednak Draco zacisnął zęby i odetchnął dwa razy zanim
zdobył się na odpowiedź. Nie miał zamiaru dawać temu arogantowi
satysfakcji.
- Choćby takie, że mój
ojciec dostaje przepustkę na święta.
Nie odwrócił się w stronę
Blaise'a, jednak cisza, która zapadła w pokoju, jasno określiła jego reakcję.
Przymknął powieki,
delektując się spokojem, który przez ten krótki moment zapanował wokół.
Wiedział, że wyciągnął asa z rękawa. W tym przypadku temat Granger zejdzie na
dalszy plan, i dobrze. Nie miał ochoty o niej rozmawiać.
- Stary... masz przejebane
– usłyszał po kilku minutach, co przypomniało mu, że nadal nie jest sam.
Podniósł się na łokciach chcąc zapytać o powód takiego stwierdzenia, jednak na
widok Blaise'a szykującego się do wyjścia zmarszczył jedynie brwi.
- Co robisz?
- Idziemy do Hogsmeade –
odpowiedział mulat, zapinając długi czarny płaszcz. - Rusz ten swój
arystokratyczny tyłeczek, nie mamy całego dnia. Trzeba odreagować.
Miał już dość
odreagowywania... jednak coś w spojrzeniu Zabiniego kazało mu zatrzymać protest
dla siebie i po prostu zrobić to, co mówi.
Z ociąganiem podniósł się z
miejsca, po czym ruszył w stronę drzwi.
- Jak ty mnie drażnisz,
Diable – wymruczał sięgając po klamkę, a w odpowiedzi otrzymał szczery śmiech.
***~~~***~~~***~~~***~~~***
- Ty chyba żartujesz! -
jęknęła Hermiona patrząc z niedowierzaniem na obcisłe, pstrokate legginsy,
przylegający, zielony golf, idealnie podkreślający jej główne atuty, a także
wysokie kozaczki na niewielkim obcasie.
Obróciła się w stronę
Ginny, która stała tuż za nią podjadając fasolki wszystkich smaków i
oceniającym okiem mierzyła jej kreację. Z przerażeniem zarejestrowała
zadowolenie rozjaśniające na jej drobną twarz. W tym momencie uzyskała
całkowitą pewność, że żadne protesty na nic się nie zdadzą.
- Bierzemy – postanowiła
Ruda, kiwając głową z uznaniem. Hermiona posłała jej załamane spojrzenie, na co
młoda Weasley parsknęła śmiechem. - Wyglądasz świetnie. Skromnie, ale seksownie
i tak powinno być – podeszła do niej odwracając z powrotem w stronę lustra, po
czym oparła głowę o jej ramię, przyglądając się ich odbiciu w przejrzystej
tafli. - Jesteś piękną dziewczyną. Naucz się to w końcu pokazywać.
Granger zastanowiła się
przez chwilę nad słowami przyjaciółki, po czym skinęła głową w pojednawczym
geście. Koniec końców, ten zestaw i tak był najbardziej znośny spośród tych,
które już zdążyły kupić.
Biegały po sklepach od
dobrych paru godzin, przymierzając różne ubrania, kłócąc się, obrażając, a
ostatecznie wychodząc z naręczami nowych paczek. Ginny wodziła prym, a Hermiona
płaciła za każdą jej zachciankę. Nie ważne było, że w gruncie rzeczy te wszystkie
paczki zostaną wciśnięte do jej szafy. Na razie nie chciała o tym myśleć.
Podeszła do kasy, żeby
dokonać ostatniego w tym dniu zakupu, a następnie ruszyła w stronę wyjścia.
Poczuła wszechogarniającą ochotę odetchnięcia świeżym, zimowym powietrzem. Owinęła
się cieplej szalikiem, czekając na Rudą, która została w tyle.
- Idziemy do Trzech Mioteł?
Stawiam Piwo Kremowe! - usłyszała za plecami i wprost nie mogła powstrzymać
uśmiechu na widok radosnej miny najmłodszej z Weasleyów.
Skinęła lekko głową, nie chcąc
uwalniać twarzy spod ochronnej powłoki grubego szala, po czym ruszyły w stronę
wspomnianego pubu.
Przez te kilka godzin
buszowania po sklepach, zdążyły obskoczyć także Miodowe Królestwo oraz Sklep
Zonka. Kupiły większość prezentów dla najbliższych, nie spodziewając się
szybkiego wyjścia na zakupy w najbliższym czasie.
Obydwie dosłownie padały z
nóg, a ich zęby szczękały dźwięcznie od mrozu, więc odetchnęły z ulgą, gdy
znalazły się w królestwie madame Rosmerty.
- Ups, gady na trzeciej –
szepnęła Ginny, zerkając kątem oka w prawą stronę. Hermiona podążyła za jej
spojrzeniem i momentalnie ruszyła się w przeciwnym kierunku.
Nie była tchórzem, po
prostu nie miała ochoty na konfrontację z tym dupkiem. Jej nerwy już i tak były
dostatecznie zszargane przez cały dzień spędzony w przebieralni, przy
akompaniamencie zaleceń tego niemożliwego chochlika. Znalazła postawiony
w jak najdalszym kącie stolik, po czym opadła na krzesło z niemym
westchnieniem. Ruda dołączyła do niej chwilę później, ściągając w biegu płaszcz.
- Dobrze, że tu usiadłaś.
Nie mam ochoty na rozmowę z Blaisem – powiedziała, a jej spojrzenie mimowolnie
pobiegło na drugą stronę lokalu.
Hermiona spojrzała na nią
uważnie, przypominając sobie swoją ostatnią rozmowę z Zabinim. Zdała sobie
sprawę, że od tego czasu nie rozmawiały z Gin na ich temat, skupiając się
jedynie na tej tlenionej fretce, Malfoyu.
- A co właściwie jest
między wami? Bo z tego co widzę, to chyba nie wyjaśniliście sobie za wiele –
zapytała delikatnie, obawiając się nerwowej reakcji ze strony
przyjaciółki.
- Wyjaśniliśmy...
Madame Rosmerta podeszła do
ich stolika, przynosząc dwa ogromne kufle Kremowego Piwa, więc na moment
nastąpiła cisza, w czasie której delektowały się przyjemnym ciepłem
rozchodzącym po ciele.
Nie doczekawszy się jednak
dalszego ciągu, mimo iż Wiewiórka odłożyła swój napój, postanowiła sama
pociągnąć ją za język.
- No więc?
- Co, no więc? -
zapytała, rozszerzając oczy w szczerym zdziwieniu. Jasno było widać, że jej
myśli odleciały gdzieś bardzo daleko.
Hermiona uśmiechnęła się
pobłażliwie, przewracając jednocześnie oczami.
- Co takiego sobie
wyjaśniliście? - sprostowała pytanie, dając mocny akcent na ostatnie słowo.
Ginny zmieszała się przez moment, jednak po chwili na jej twarz wypłynął lekki
rumieniec.
- Powiedziałam mu, że nie
możemy być razem.
- Dlaczego? - szok uderzył
w nią ze wzmożoną siłą. Myślała, że jej przyjaciółka wreszcie przejrzała na oczy
i postanowiła dać sobie szansę. Co się stało z tą odważną, ognistą kobietą,
którą była Ginevra Weasley? Nie pamiętała, by zachowywała się w ten sposób
będąc z Harry'm. Co się zmieniło?
- Witam piękne panie –
znajomy głos rozległ się tuż za jej plecami, na stałe przekreślając możliwość
usłyszenia odpowiedzi na zadane pytanie. Na widok ślizgona będącego tematem ich
rozmowy, a przysuwającego sobie właśnie krzesło obok Ginny, twarz Rudej w
jednej sekundzie zmieniła barwę z czerwonej na trupio bladą. Nie spodziewała
się jego pojawienia. W jej brązowych oczach pojawiło się nieme błaganie o
pomoc. Hermiona była naprawdę zdziwiona wpływem jaki Zabini miał na tego
rudzielca.
Otworzyła usta, żeby coś
powiedzieć, kiedy usłyszała za plecami głos, który z kolei ją doprowadził na
skraj paniki.
- Posuń się, Granger i zrób
miejsce dla swojego przystojnego współlokatora – powiedział Malfoy,
jednocześnie przysuwając sobie krzesło, które postawił tuż obok jej. Kiedy
usiadł, poczuła, że ich kolana zetknęły się ze sobą, co wprawiło ją w niemałe
zakłopotanie.
Co ten dupek sobie
wyobraża?!
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Nie mógł uwierzyć, że dał
się namówić chorym popędom Blaise'a i ruszył za nim do stolika Granger. Co
chciał przez to osiągnąć? Chyba tylko pogorszenie własnej reputacji.
Od kiedy Zabini zobaczył
rude włosy wiewiórki znikające za choinką, siedział jak na szpilkach. Nie
trzeba było być wybitnym magopsychologiem, żeby wiedzieć co zaprząta jego
myśli.
Nie minęła minuta, a
wymyślił jakąś dziecinną przykrywkę, dla której powinni do nich pójść. Draco
wiedział, jaka była prawda. Ten kretyn po prostu zakochał się w tej głupiej
Wiewiórce, a że była niedostępna, postanowił zmienić taktykę.
Nie chciał tam iść. Nie
chciał patrzeć na Granger, czuć tej emanującej od niej wściekłości. Właściwie
dlaczego była na niego aż tak zła? Co ją obchodzi co robi i z kim się całuje?
To chore...
Potrzebował dokładnie kilku
sekund, żeby jakieś niejasne przeczucie wdarło się do jego umysłu. Nie był
pewny czy ma rację, jednak ten właśnie bodziec skłonił go do podniesienie tyłka
i towarzyszenia Blaise'owi. W innym przypadku z pewnością nie ruszyłby się z
miejsca.
Puścił przyjaciela przodem,
chcąc rozeznać się w sytuacji, a na widok trupio bladej twarzy Weasley omal nie
parsknął śmiechem. Urok Blaise kategorycznie działał także i na nią, w tym
wypadku nie była indywiduum. A mimo to, miała w sobie coś, co sprawiało, że
była jedyna w swoim rodzaju. Tylko ona mu nie uległa, co było nie lada
wyczynem.
Podszedł bliżej, przystanął
jeszcze na moment, by rozważyć ewentualny odwrót, jednak jego ciało postanowiło
za niego. Podszedł do sąsiedniego stolika, gdzie złapał za wolne krzesło.
- Posuń się, Granger i zrób
miejsce dla swojego przystojnego współlokatora – powiedział, siadając
jednocześnie jak najbliżej niej. Nie wiedział co go to tego podkusiło, jednak
gdy poczuł jej nogę tuż przy swojej, przez jego ciało przeszło rozkoszne
ciepło.
Dziewczyna spojrzała na
niego spod byka, momentalnie odsuwając się na drugi koniec.
Ten drobny gest wywołał w
nim mieszaninę zażenowania oraz złości. Żadna dziewczyna, nigdy nie uciekła
przed jego dotykiem. Każda wręcz lgnęła do jego obecności, choć
najdrobniejszego kontaktu cielesnego. Ta mała gryfonka naprawdę doprowadzała go
do szału. Była nieprzewidywalna w swoim zachowaniu. Sprawiała, że zaczynał
wątpić we własną intuicję.
- Ty i to twoje zapatrzenie
w siebie... pasujecie do siebie z Greengrass jak ulał – warknęła, mrużąc przy
tym powieki.
Spojrzał na nią ze
zdziwieniem, po raz kolejny ważąc w myślach jej zachowanie. Już miał
odpowiedzieć w takim samym tonie, kiedy rozbrzmiał donośny śmiech Blaise'a. Jak
na komendę obydwoje odwrócili się w jego stronę wpatrując ze zdziwieniem.
- Spokojnie Wiewiórko,
przecież to nie żadna randka – uśmiechnął się do Rudej, puszczając oczko.-
Mówię tylko, że stawiam drugie piwo.
- Nie mam ochoty na żadne
drugie piwo, już ci mówiłam – odpowiedziała Ginny coraz bardziej zirytowana.
Jej twarz wyrażała toczącą się w jej wnętrzu walkę między złością, a wszechogarniającym
szokiem. Draco po raz kolejny poczuł rosnące rozbawienie.
- Ale Mionka z pewnością
się jeszcze napije, prawda? - na widok słodkiego uśmiechu, który Zabini posłał
w stronę siedzącej obok niego Granger, poczuł dziwny skurcz w żołądku.
Gryfonka przyglądała mu się
przez dłuższą chwilę, zanim na jej twarz wypłynął delikatny uśmiech.
- Oczywiście, Diabełku –
odpowiedziała, ku zdziwieniu Draco, a także oburzeniu Rudej. - Ale nie dzisiaj.
Nie mam ochoty siedzieć w pewnym towarzystwie – sprostowała, akcentując
złośliwie końcówkę.
- Skoro nie chcesz
przebywać z Wiewiórką, to doprawdy nie wiem, dlaczego ciągle, wszędzie z nią
chodzisz – zaczął naiwnie, z przyjemnością patrząc jak w ślicznych,
czekoladowych oczach rodzi się wściekłość. Oko za oko. Ząb za ząb. Złośliwość
za złośliwość.
- Po kim odziedziczyłeś
poczucie humoru? Bo z wybitnie suchego wydźwięku twoich żartów, śmiem
twierdzić, że po swoim ojcu – stwierdziła arogancko, podnosząc podbródek do
góry.
Poczuł rosnącą złość.
Wszystko wszystkim, ale w tym momencie przesadziła. Nie miał nic wspólnego z
tym łajdakiem!
Na widok błyskawic
rodzących się w szarych oczach, Hermiona odsunęła się kawałek z przerażeniem.
Musiał wyglądać naprawdę groźnie, bo nawet Blaise spojrzał na niego ze
zdezorientowaniem.
- Odwal się od mojej
rodziny, głupia szlamo.
TRZASK! Szybciej usłyszał
niż poczuł dłoń, uderzającą o jego lewy policzek. W oczach dziewczyny błysnęły
łzy. Znów to zrobił, znów ją zranił. A już tak dawno przestał odnosić się do
niej w ten sposób... przestał nawet myśleć o tej irytującej gryfonce w takich
kategoriach!
Zanim zdążył dodać chociaż
jedno słowo, burza kasztanowych loków mignęła mu przed oczami, ginąc wśród
śnieżnej zamieci, która nagle rozpętała się nad wioską.
Spojrzał na dwójkę, która
nadal jeszcze siedziała przy stoliku, patrząc na niego z mieszaniną
niedowierzania oraz złości.
- Jesteś cholernym dupkiem,
Malfoy – syknęła Weasley, chwytając płaszcz i czym prędzej pędząc za
Granger.
Wiedział, że przesadził.
Wiedział to już w momencie, gdy zaczął wypowiadać tamto przeklęte słowo.
Pokręcił głową, próbując
pozbyć się natrętnych myśli, po czym sięgnął po resztkę piwa, które stało przed
nim.
- I co się gapisz? -
warknął na Zabiniego, który od dobrych kilku minut nie spuszczał z niego
wzroku.
Diabeł przymknął powieki,
po czym powoli podniósł się z miejsca.
- Jesteś moim przyjacielem,
Smoku, dlatego powiem ci szczerze, że czasem powinieneś zacząć używać tych
swoich szarych komórek – powiedział nadzwyczaj spokojnym tonem, który uderzył w
niego bardziej niż najgłośniejszy krzyk. Wyrzuty sumienia nasiliły się,
pulsując w skroni i rozprzestrzeniając się po całym ciele.
Nim zdążył się odezwać
Blaise zniknął wśród płatków śniegu, pędząc za gryfonkami.
I co ci dało unoszenie się
ślepą dumą?
Oooch, zamknij się!
***~~~***~~~***~~~***~~~***
Hermiona spędziła ostatni
dzień, dzielący ją od projektu, na unikaniu Malfoya jak ognia. Nie była pewna
własnych reakcji w stosunku do niego. Czuła jedynie silną nienawiść za każdym
razem, gdy tylko go ujrzała. Nie była pewna, ale odniosła wrażenie, że to uczucie,
które ją ogarniało było tysiąc razy silniejsze niż cała ich sześcioletnia
nienawiść.
Porozumienie oraz
akceptacja, która niepewnie zrodziła się między tą dwójką, już od jakiegoś
czasu chwiała się w posadach, a po wczorajszym występie runęła z wielkim
hukiem.
Bolało, bardzo. Nie
sądziła, że aż tak przywykła do braku agresywności między nimi. Teraz znów
wszystko wróciło do starej normy. Nie ważna była pomoc jakiej sobie wzajemnie
udzielili, nie ważne to dziwne, chore i niechciane uczucie, które rodziło się w
sercu. Nie ważny... niedoszły pocałunek. Nic nie było ważne.
Nie chciała mieć z nim nic
wspólnego. Teraz była już całkowicie pewna, że ani trochę się nie zmienił.
Nadal był tym napuszonym, aroganckim, arystokratycznym dupkiem, co kiedyś.
- Co ja sobie wyobrażałam?!
- krzyknęła, rzucając w kąt stary sweter trzymany w dłoniach. Frustracja
roznosiła ją od środka, więc postanowiła jakoś spożytkować nadmiar energii i
zmienić wystrój szafy, układając swoje nowe ubrania.
Od jutra mają być
nierozłączni, razem jeść posiłki, wstawać co rano, spędzać czas... nie
potrafiła sobie tego wyobrazić. Nie, wśród tej aury wrogości, która od kilku
dni nie opuszczała ich na krok, a dnia wczorajszego osiągnęła apogeum.
Postanowiła, że będzie
współpracować, ale rozmowę zostawi tylko na specjalne okazje. Będzie go ignorować. Tak, to jest najlepsze rozwiązanie.
Kiedy podjęła wreszcie
konkretną decyzję, na jej twarz wypłynął lekki uśmiech. Nienawidziła tej
niepewności, która ogarniała człowieka, kiedy nie wiedział, co powinien zrobić.
Rozejrzała się dookoła,
sprawdzając czy nie zapomniała o żadnej rzeczy i kiwnęła głową z zadowoleniem.
Nie chciała pozbywać się swoich starych ubrań, ale Ginny zagroziła, że jeśli
nie zrobi tego sama, to wpadnie do jej pokoju i spali wszystkie rzeczy nie
szczędząc nawet jej ulubionego swetra. Nie miała wyjścia.
Uśmiechnęła się do siebie
na wspomnienie iskier sypiących się z oczu Rudej, za każdym razem, gdy widziała
jej stare kreacje. Nienawidziła jak ktoś nie potrafił się ubrać, a Hermiona
odczuwała to na każdym kroku.
Mimo wszystko, brakowało
jej bardzo tej Rudej istoty, jednak nawet gdyby chciała, nie mogłaby pozwolić
jej na dalsze mieszkanie w prywatnym dormitorium. Nie teraz, kiedy zostanie do
niego przyłączone jeszcze inne, dla gości.
Odetchnęła głęboko,
spoglądając na zegarek. Dochodziła dwudziesta. Było jeszcze wcześnie, jednak
czuła, że powieki zaczynają jej ciążyć. Nie zwlekając, położyła się do łóżka,
prosząc Merlina o cierpliwość na cały kolejny tydzień. Wiedziała, że będzie tego potrzebować.
Rozdział jakby... Krótszy?
OdpowiedzUsuńAle nie wiem czemu uważasz, że jest kiepski :)
Jak dla mnie nawet bardzo w porządku :P
Oooo... Projekt się zbliża... Będzie gorąco xd
Fantastyczny, fantastyczny, fantastyczny i boski :D nie mogę uwierzyc Malfoy nazwał ją szlamą ZNOWU, jak on mógł ją nazwac ją szlamą. no jak, wstrętny arystokratyczny dupek, biedna hermiona proszę niech mu utrze tego jego nosa którego zadziera tak wysoko, jeszcze chwila a o krawężnik zacznie się potykać.
OdpowiedzUsuńuhh, wkurzyłam się na niego serio :D, ale myśle że miałas w tym jakiś cel :D
pozdrawiam, Charlotte :D
Jak on mógł jej to powiedzieć,, dupek i tyle, Hermiona niech się zemści żeby mu w piety poszło :D Rozdział świetny, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńWreszcie kolejny :D
OdpowiedzUsuńWedług mnie ten rozdział nie był zły. Był dobry, cholernie dobry ;)
Akcja się rozwija, już niedługo projekt, tylko szkoda że Malfoy znowu przezwał Hermionę. Mam nadzieje, że jakoś szybko się pogodzą. Tak samo ma być Ginny i Blaisem.
Podobał mi się moment z zakupami. Był taki luźno i lekko napisany.
Pozdrawiam
Bloom
Mi też wydaje się, że rozdział jest krótszy, co nie znaczy że gorszy, wręcz przeciwnie ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie, wcale nie widać, że wena wyjechała na wakacje. :P
Oj, Draco przesadził. Nie dobry i nie grzeczny Draco :x
Mam nadzieje, że jakoś tam pogodzi się z Hermioną :D
Jestem ciekawa jak przebiegnie ten cały projekt :)
Czekam z niecierpliwoscią na kolejny rozdział.
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Na TAKI rozdział naprawdę warto czekać! :)
OdpowiedzUsuńDraco ty tłuku! Jak mógł jej powiedzieć coś takiego? No ja rozumiem, że pod wpływem emocji, ale niech się chłopaczyna trochę hamuje, to lepiej na tym wyjdzie.
Biedna Hermi. Mnie znajoma też ciągnie po galeriach. A swetry, wytarte dżinsy i męskie t-shirty rządzą. Na serio nie rozumiem modowych fanatyczek jak Ginny. :P
weny :)
pozdrawiam, em.
Zakupy,Malfoy,Blaise,Miona i Ginny w śnieżnej scenerii to jest coś co Tygryski lubią najbardziej.Znowu ten Draco namieszał kurczę no,ten to powinien iść na kurs dla bulwersowiczów(jest takie słowo?)No cóż mówiąc szczerze,cudo!
OdpowiedzUsuńMalfoy ty ciołku, łajzo, fretko zakochana! Ups.. miało być zakichana. ^^ Ale takie określenie też jest trafne. xD No, ale wracając do mojej tyrady.. Jaki debil! Nazwał Mionę szlamą! To ty nie wiesz, że kobiety zazdrosne nie panują nad sobą?! Głupek.
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż ma Zabiniego, która zawsze go do pionu postawi, tylko czy on musi być taki uparty? Ech.. Brak mi słów. Mam nadzieję, ze szybko jakoś to wszystko wytłumaczy. :P
Pozdrawiam.
Ana M.
Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award. :P
Usuńhttp://the-formula-for-happiness.blogspot.com/p/nominacje_20.html
Ana M.
No to Draco się popisał wybitna głupotą ;p Już mnie ciekawość zżera, jak przebiegnie ten projekt :D Co do tego rozdziału, to jest oczywiście wspaniały :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Super rozdział! Mam nadzieję, że następny będzie równie dobry :-) Nie mogę się doczekać tego projektu! :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Ah ten Smok zawsze coś palnie. Długo trzeba było czekać na ten rozdział ale było warto naprawdę masz talent. Szkoda tylko że mało Blinny..). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzo ten Draco jej powiedział ;o
OdpowiedzUsuńNiegrzeczny... Bywa.
Wciągnęła mnie ta historia :)
Czekam na następny rozdziały:)
Odiumortis (swag)
Ale jestem zła na Draco. Okazała się w tym momencie totalnym frajerem, i zadufanym w sobie dupkiem xD
OdpowiedzUsuńGinny mogłaby być w końcu z Diabłem, a nie zachowywyać się jak tchórz ;)
Czekam na nowy rozdział i zapraszam do siebie na nowy http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com
pozdrawiam serdecznie Avad ka ;*
No tak, właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały (zaczęłam wczoraj). Świetnie piszesz, więc życzę nieustającej weny i czasu na zrealizowanie pomysłów dotyczących poczynań naszych bohaterów. Mam nadzieję, że nie zawiesisz bloga, tak jak wielu przed Tobą. Rzucałam okiem na to, co pisałaś przed każdym rozdziałem i wiem, że chciałabyś, abyśmy (czytelnicy) zostawiali po sobie ślad. Dlatego też piszę ten komentarz i deklaruję, że jeśli znajdę czas to zawsze będę zostawiać krótką notkę z moim skromnym zdaniem na temat rozdziałów. No, ale ja przynudzam!
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału... Jak ten Arystokratyczny Dupek (piszę z dużych liter, bo zwykłam używać tego zwrotu jako odpowiednika jego imienia) mógł nazwać ją szlamą?! Ale nasza Mionka znów pokazała pazurki, dając mu w twarz. I dobrze! Niech chłopak w końcu zrozumie, że jest zbyt impulsywny... Kretyn. Ale i tak go kocham! <3
Pozdrowienia, Dracarys ;*
super!
OdpowiedzUsuńHermiona i jej przerażenie w oczach na wieść o zakupach z przyjaciółką :p
OdpowiedzUsuńDrako i jego niewyparzona gęba xD
Rozdział cudowny! Zresztą jak zwykle ;p
Weny życzę i pozdrawiam ;3
Jesteś nominowana do Libster Award :) Informacje znajdziesz na www.if-tomorrow-never-comes-dramione.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział!! Bardzo, bardzo fajny blog. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. Mam nadzieję, że niedługo dodasz. Życzę duuuużo weny, pozdrawiam i zapraszam do mnie (dopiero zaczynam, więc ucieszę się, jak wpadniesz i zostawisz jakiś ślad)
OdpowiedzUsuńhttp://zemstaidealna.blogspot.com/
Cudowny, wspaniały, fantastyczny, a jak ktoś twierdzi inaczej to Avada Kedavra mu na drogę XD Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale trochę sie wydarzyło w moim życiu... Zresztą, nieważne ;)
OdpowiedzUsuńW tym momencie? Akurat tym? Dlaczego? :O
Idę zabić Malfoy'a gołymi rękami - masz coś przeciwko? :D
Uwielbiam Zabiniego i jego poczucie humoru, ale to już chyba kiedyś wspominałam :3
Myślę, że na oceniająca źle Cię oceniła, bo literówki zdarzają się każdemu, a trzeba przyznać, że Twoje rozdziały są bardzo długie. ;)+ jeszcze oryginalność... No proszę! W Dramione trudno jest być oryginalnym, a wg mnie Tb się udało. I te wszystkie odjęte punkty, które nie wiem z jakiej racji są odjęte... Agrr!
Dla mnie Twoje opowiadanie jest wybitne ;3
Czekam na kolejny z niecierpliwością ;)
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Bardzo fajne opisy, nie czytało się ciężko, wręcz przeciwnie :)
OdpowiedzUsuńTeż wydaje mi się, że rozdział jest krótszy, albo tak mnie wciągnął - tak też mogło być :D
Podoba mi się to, że nie zbliżasz ich tak od razu do siebie, to sprawia, że chce się czytać coraz więcej! Drugą rzeczą, która mi się podoba jest to, że Twoje wypocinki są nieprzewidywalne, jak już się czegoś domyślam, że coś się wydarzy, Ty piszesz całkiem coś innego dzięki czemu notki są jeszcze ciekawsze :)
Pisz, pisz i jeszcze raz pisz ! <3
B. :D
UsuńMalfoy to dupek! Jak on mógł ją nazwać szlamą?!??! Nie mogę się doczekać projektu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam magicznie
~hope~
Cooo? To już koniec rozdziału? No nie wiem nie wiem. Jak możesz być taką paskudą hmm? Żeby skończyć w takim momencie? Ale nie martw się. I tak Cię kocham<333
OdpowiedzUsuńZdumiona
Nivis
Nie wiem czy opuściłam sobie za dużo Dramione czy może przeczytałam za dużo ocen na analizatorniach, ale jakoś dziwnie opisujesz Ginny. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale teraz uważam, że określenie jej jako rudego chochlika czy rudej istotki wydaje się lekko przesłodzone. Też kiedyś improwizowałam z tekstem, ale czasami najprostsze określenia są najlepsze. Jakoś w książkach nie widzę, by określali bohatera takimi zdrobnieniami. Poza tym żadna z niej przyjaciółka skoro narzuca Hermionie w co ma się ubierać. Rozumiem, że można coś doradzić, ale jak ktoś by mi groził spaleniem ciuchów, w których czuję się najlepiej, to bardziej bym się wkurzyła, niżbym ustąpiła. Poza tym nie mam rozdziałowi czego zarzucić. Kiedy przysiedli się do stolika, to już wiedziałam jaki będzie finał :)
OdpowiedzUsuńwoow bardzo fajnie, wszystko opisane ,a Draco musi przeprosić Mionkę !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Wow. W sumie naczytałam się tyle dramione, a to mój pierwszy komentarz :) Nawet nie wiem od czego zacząć. Po pierwsze piszesz CUDOWNIE. Po drugie naprawdę rzadko zdarza mi się czytać blog, w którym praktycznie nie ma żadnych, rażących błędów ortograficznych (jestem bardzo na to wyczulona). Zdarzyło się tam chyba parę błędów typu ą czy om (chodzi o końcówki rzeczowników w liczbie mnogiej w celowniku) ale jeśli i te znikną to już wogóle będę szczęśliwa. Czyli podsumowując JEDNO WIELKIE WOW! :D
OdpowiedzUsuń~ Lucy Malfoy
Chciałabym widzieć Mione w takich ciuchach :3 Pewnie będzie wyglądała zajebiście ! Dobrze , że Ginny zabrała ją na te zakupy .
OdpowiedzUsuńEhh ,ten Draco. Ewidentnie przesadził z tymi wyzwiskami . Ale przynajmniej dobrze ,że jest tego świadomy.
Biedna Hermi :c Ale mam nadzieję , że odkąd przyjadą goście , to ich stosunki się ocieplą :3 Czytam daleeeej :*********
/DramiLoveStory
Zatraciłam się. Czytam, i czytam, i czytam... I ciągle mi mało. <3
OdpowiedzUsuń