24 września 2013

ROZDZIAŁ XXII


ROZDZIAŁ XXII

Te­raz je­dyne co mi po­zos­tało to uda­wać, że wszys­tko jest ok,
że two­je imię nie wy­wołuje u mnie dreszczy,
że na twój wi­dok mo­je ser­ce nie przyśpiesza.”

Siedziała na parapecie, bawiąc się trzymanym w dłoniach łańcuszkiem. Przedstawiał małego amorka, z pieluchą zamiast majtek i strzałą na napiętym łuku. Musiał być zrobiony ze srebra goblinów albo czegoś podobnego, bo kiedy się przyjrzeć, jaśniał delikatnym blaskiem. Dostała go od Pierre'a, wraz z tajemniczym dopiskiem:

Gdy nadejdzie pora, będzie wiedział co ma robić.”

Biedziła się nad tym od kiedy tylko odpakowała prezent, jednak nie potrafiła rozwiązać zagadki. Zauważyła, że ostatnimi czasy nazbierało ich się dość sporo.
Kiedy przyglądała się małemu amorkowi, odniosła wrażenie, że ten mrugnął do niej figlarnie. Przymknęła dwa razy powieki, próbując pozbyć się halucynacji. Po chwili wszystko wróciło do normy, a naszyjnik nadal był tak samo tajemniczy jak na początku.
Dziękowała sobie w myślach, że w ostatniej chwili przypomniała sobie o Campbellu i zamówiła na szybko jakiś ładny sweter z Katalogu Modnego Czarodzieja.
Westchnęła pod nosem, podnosząc spojrzenie na wichurę śnieżną za oknem. Już od samego rana pogoda ich nie rozpieszczała.
Sylwester...
Jak szybko mijał ten czas! Miała wrażenie, że dosłownie przed chwilą siedziała z rodzicami przy stole, rozmawiając o przyziemnych sprawach. Mimo swojej nieświadomości, Jean i Stuart Grangerowie zachowywali się naprawdę opiekuńczo.
Podarowali jej srebrną bransoletkę z zawieszką w kształcie sowy oraz kilka książek. Rozmowa o dziwo także przebiegała bez większych problemów.
W trakcie krótkich chwil, wydawało jej się, że widzi w niebieskich oczach matki coś, jakby przebłysk świadomości. Po sekundzie pojawiała się także bezgraniczna miłość... a następnie wszystko wracało do normalności i z pięknych oczu pani Granger wypływała jedynie uprzejma akceptacja.
Jak to możliwe, że nie budziły się w niej instynkty macierzyńskie?
Jak wielkie szkody narobiła tym głupim zaklęciem?
Miała ochotę potraktować samą siebie jakąś naprawdę przykrą klątwą. Poczuła jak echo zamierzchłej depresji pomrukuje w niej, z pełną gotowością do powrotu. Nie mogła na to pozwolić. Nie teraz, gdy odzyskała własne życie, siebie, pokochała...
Na samo wspomnienie cudownych stalowoszarych tęczówek Malfoya, poczuła jak przez jej ciało przebiega przyjemny dreszcz, a serce znów pulsuje bólem.
Dlaczego to wszystko musiało przydarzyć się właśnie jej?
W całym domu rozległ się donośny dźwięk dzwonka do drzwi, zastąpiony po chwili krzykiem pani Granger.
- Hermionko, mogłabyś otworzyć? Mam trochę zajęte ręce...
- Już idę!
Zeskoczyła z parapetu, biegnąc przez przedpokój i przeskakując co dwa schodki. Dobrze wiedziała kto czeka w przedsionku i właśnie ta myśl wlewała w jej serce choć trochę nadziei.
Otworzyła z impetem drzwi, po czym nie czekając ani chwili, rzuciła się na szyję zdziwionemu gościowi.
- Spokojnie Hermiono, bo mnie udusisz! - zawołała ze śmiechem najmłodsza z Weasleyów.
Odsunęła od siebie przyjaciółkę i przyjrzała jej dokładnie, z błyskiem w brązowych oczach. - Wszystko w porządku? Wyglądasz trochę...
- W jak najlepszym – Hermiona przerwała jej momentalnie, nakładając na twarz jeden z najbardziej według niej przekonujących uśmiechów. Nie chciała opowiadać o odzywającej się depresji.
Nie mogła zepsuć im dnia. Nie dzisiejszego.
Mówi się, że to, w jaki sposób przeżyjemy Sylwestra, zaważy na tym, jak będzie wyglądał cały kolejny rok.
A ona miała zamiar się bawić. Nieprzerwanie, aż do utraty tchu.
Bez pytania ściągnęła Rudej gruby płaszcz z ramion i pociągnęła ją w głąb domu.
- Dzień dobry pani Granger! - zawołała Ginny, zaglądając do kuchni i machając do niemalże idealnej kopii Hermiony.
Przez jej głowę przemknęło pytanie, jak to jest możliwe, że oni nie widzą tego podobieństwa...
Kobieta uśmiechnęła się uprzejmie, ale jej ręka zatrzymała się w połowie drogi do góry. Na wciąż piękną twarz wypłynęło zamyślenie.
Więcej nie mogła zobaczyć, bo została pociągnięta na górę.

*

- Jak tam święta? - usłyszała Hermiona, kilka minut później.
Siedziały na jej dużym, dwuosobowym łóżku, korzystając z chwili wytchnienia. Do wieczornej imprezy miały jeszcze naprawdę dużo czasu, więc postanowiły nadrobić zaległości.
- Jakoś – mruknęła i uśmiechnęła się delikatnie na widok współczucia wymalowanego na twarzy Rudej. - A u ciebie?
- Nawet nie wspominaj – jęknęła, podciągając nogi pod tyłek i poprawiając zagubiony kosmyk. - Ron  przez cały czas nie mówił o niczym innym, tylko o tej Rabielle. Bill i Fleur... właśnie! Wiesz, że Rabielle i Fleur są kuzynkami … trzeciego albo piątego stopnia? Cokolwiek to znaczy.
Hermiona rozszerzyła oczy w niemym zdziwieniu. Wiedziała, że w Bonnety jest coś dziwacznie znajomego!
Widząc pytający wzrok Ginny, zdała sobie sprawę, że nadal oczekuje wyjaśnienia w sprawie tych „stopni”.
- No cóż, to trochę skomplikowane... Możliwe na przykład, że ich babcie są siostrami- co by tłumaczyło pochodzenie od wili- albo/i ojcowie kuzynami. Naprawdę ciężko to określić. Sama nie jestem pewna – jej czoło przecięła podłużna zmarszczka, a Ginny zaczęła się śmiać.
- Jakie to wszystko porąbane!
Hermiona patrzyła na nią chwilę z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, po czym zawtórowała jej równie głośnym śmiechem.
- Co wam tak wesoło, dziewczęta? - zapytała z uśmiechem pani Granger, stojąc w drzwiach.
W rękach trzymała duży talerz, na którym piętrzyła się góra kanapek.
Gryfonki momentalnie się opanowały, siadając w bardziej przyzwoitych pozycjach.
- Nic takiego, ma... ciociu – Hermiona zwiesiła głowę, czując piekący rumieniec, nie tyle wstydu, co żalu.
Na twarz kobiety po raz kolejny wypłynęło zamyślenie.
Zmarszczyła brwi, po czym odłożywszy talerz na półkę, usiadła na łóżku.
Jej wzrok momentalnie powędrował w stronę Ginny.
- Wiesz... - zaczęła, najwyraźniej zastanawiając się jak ubrać w słowa własne myśli.- Od kiedy cię dziś zobaczyłam, mam niegasnące wrażenie, że już cię gdzieś widziałam... Nie, nie. Nie chodzi mi o początek roku – zaprzeczyła szybkim ruchem głowy, widząc jak Ginny otwiera usta. - Chodzi mi bardziej o czas przeszły. A jak patrzę na was razem, to...
Przerwała na moment, po czym pokręciła głową i machnęła ręką. W sercu Hermiony zaczęła kiełkować nadzieja.
- Opowiadam głupoty, prawda? - zapytała pani Granger, a na jej usta wypłynął niepewny uśmiech.
Nastolatki spojrzały na siebie, z pewnością myśląc o tym samym. Czy to możliwe, by zaczęła odzyskiwać pamięć? Czyżby tliło się w niej wspomnienie o córce?
- Właściwie to... - zaczęła Hermiona, jednak w tym samym momencie przerwał jej donośny głos ojca.
- Jean! Możesz na chwilę zejść na dół?
- Już! - odkrzyknęła kobieta, po czym znów zwróciła się do Gryfonek. - Zjedzcie kanapki, a później zacznijcie się szykować. Z pewnością chcecie wyglądać pięknie w dzisiejszy wieczór?
Puściwszy im oczko, wymknęła się z pokoju.
Przyjaciółki spojrzały na siebie na poły ze zdziwieniem, na poły z nadzieją.
- Myślisz, że... - zaczęła Hermiona, podnosząc wzrok na drzwi, za którymi zniknęła jej mama.
Ginny pokiwała głową, uśmiechając się delikatnie.
- Myślę, że już bliżej niż dalej. Odzyskasz ich, zobaczysz – uścisnęła jej rękę, chcąc dodać tym samym otuchy. - Szykujemy się?

***~~~***~~~***~~~***~~~***

- Siemka Smoczku! - usłyszał przesłodzony głos Blaise'a i z irytacji aż przymknął powieki. Wiedział, że przyjdzie. Spodziewał się go, w końcu dziś Sylwester.
Po jego tonie wywnioskował jednak, że nadal nie zapomniał o feralnym pocałunku Pierre'a.
Czasem żałował, że mówi mu niemalże wszystko.
Zacisnął dłonie na szklance Ognistej, którą popijał od kilku minut, po czym siląc się na spokój, odwrócił w stronę drzwi.
Zmarszczył brwi, gdy nie znalazł przy nich Zabiniego i omal nie padł na zawał kiedy usłyszał jego zatroskany głos tuż przy uchu:
- Jak tam, żyjesz?
Nie musiał tłumaczyć o co chodzi, doskonale wiedział.
Ojciec opuścił Malfoy Manor dokładnie godzinę temu, a jego obecność wciąż była wyczuwalna w grubych murach posesji.
Spojrzał w brązowe oczy przyjaciela znajdujące się zaledwie kilka centymetrów od niego i poczuł się naprawdę nieswojo.
Zrobił dwa kroki w tył, odchrząknął, po czym odezwał się przybierając kpiący ton.
- Coś ci się pomyliło? Nie wydaje mi się, żebym ogłaszał zmianę orientacji.
Blaise przewrócił teatralnie oczami, po czym jak gdyby nigdy nic, złapał za pustą szklankę i nalał sobie Whiskey.
Złocisty płyn wdzięcznie obił się o ściany naczynia, kiedy Zabini opadł na czarną kanapę.
- Przy Perwollu gadałeś co innego... dobra, dobra nic nie mówię! - dodał, widząc żądzę mordu w oczach blondasa. W następnej chwili ryknął śmiechem. - Wybacz – wydyszał – wciąż nie mogę uwierzyć, że naprawdę przeżyłeś swój pierwszy gejowski pocałunek...
Draco spiął się, mimo że zdawał sobie sprawę, że takie zachowanie jest po prostu szczeniackie.
Miał ochotę wyjść z pokoju i trzasnąć drzwiami. Ale po co psuć sobie wieczór?
- Nabijaj się ile chcesz. Ciebie też miał na oku, więc na twoim miejscu miałbym się na baczności – powiedział, spokojnie wychylając resztkę płynu.
Śmiech Blaise'a momentalnie ucichł. W spojrzeniu, które posłał Malfoyowi można było dostrzec niedowierzanie i strach.
Teraz Draco parsknął śmiechem, napawając się swoim zwycięstwem.
- Jeden-jeden, Diable!
W odpowiedzi otrzymał jedynie prychnięcie i książę piekieł obrócił głowę w geście obrazy.
- To może odpowiesz wreszcie na moje pytanie? - zapytał Zabini kilka minut później. Cisza zaczynała ciążyć już obojgu.
Draco spojrzał na niego ze zdumieniem, unosząc brwi aż pod linię włosów.
- Halo! Pytałem czy żyjesz – wytłumaczył Blaise, kręcąc głową z udawanym poirytowaniem. 
Blondas skrzywił się koszmarnie, palcem wskazującym obrysowując wierzch szklanki.
Nie podniósł spojrzenia. Nie chciał by Zabini zobaczył w jego oczach tę bezsilność oraz desperację.
Nadal miał w głowie rozmowę z matką, która opuściła jego pokój niecałe dziesięć minut przed przybyciem Diabła.

*

- Draco, nie przejmuj się – wyszeptała, kładąc mu dłoń na ramieniu. Tak skromny gest, a naprawdę dodał mu otuchy. - Żyj tak, jak chcesz, masz do tego pełne prawo. Nie wierzę, że to mówię, ale mam nadzieję, że szybko go nie wypuszczą – spuściła wzrok, próbując schować zbierające się w oczach łzy.
Nic nie odpowiedział, łapiąc ją za dłoń i prowadząc w stronę kanapy.
Wiedział, że bardzo przeżyła tę parodniową wizytę ojca. Te kłótnie, rozkazy...
- On oszalał, wiesz? - usłyszał po chwili i z żalem zobaczył, że matka ociera nos.
Znów płakała przez tego sukinsyna.
Kiwnął głową i z lekkim wahaniem objął ją ramieniem. Reakcja była natychmiastowa. Kobieta położyła mu głowę na ramieniu, mocząc koszulkę potokiem łez.
- Dziękuję – nie był do końca pewien, czy dobrze usłyszał, jednak nie dała mu czasu na zastanowienie. Spojrzała mu w oczy, a drobnymi dłońmi ujęła jego policzki. - Masz moje błogosławieństwo. Nie ważne co postanowisz, gdzie zaprowadzą cię twoje decyzje. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
Patrzyła mu w twarz o kilka sekund za długo, jakby intensywnością spojrzenia, próbując przekazać jakąś informację.
Po chwili pocałowała go w czoło i wyszła zamykając za sobą drzwi.

*
- Ziemia do Malfoya... - Dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że Blaise patrzy na niego ze zniecierpliwioną miną.
- Powtarzasz się – zironizował w odpowiedzi, starając się uśmiechnąć. - A wracając do pytania- tak, żyję. Mój stary to sukinsyn, ale daję radę. Dziś zabrali go z powrotem.
Zabini skinął ledwo dostrzegalnie głową, nie spuszczając z niego wzroku.
- A wiadomo na jak długo? - spytał.
- Nie – Draco pokręcił głową, a w sercu powtórzył słowa matki; mam nadzieję, że szybko go nie wypuszczą. On też miał taką nadzieję. Po chwili machnął ręką. - Daj spokój, bo zaraz wpadnę w deprechę. Jakie plany?
Zatroskanie na twarzy Zabiniego momentalnie zastąpił radosny uśmiech.
- Z pewnych źródeł wiem, że jakaś Krukonka robi domówkę...
- Mam rozumieć, że wpadamy bez zaproszenia? - było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Jak ty mnie znasz, Smoku! - zawołał Blaise, szturchając przyjaciela w ramię. Z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech. - Szykuj się blondasku. Komu w drogę, temu w las! Chyba tak to szło...
Draco tylko pokręcił głową na te głupie gadanie i ruszył w stronę łazienki.
Mimo siedzącego w nim echa pocałunku z Granger… Mimo ogromnej chęci powtórki, a także czegoś w rodzaju... tęsknoty? Postanowił zabawić się dziś za wsze czasy.
Może nawet wpadnie mu w oko jakaś ładna dziewczyna i wyleczy go z tego dziwnego uczucia?

***~~~***~~~***~~~***~~~***

- Woooow – wyszeptała Ginny, patrząc na Hermionę szeroko otwartymi oczami.
Właśnie skończyła zabiegi kosmetyczne na pannie Granger, a efekt był wręcz zniewalający.
Gęste loki, zakręcone jeszcze bardziej za pomocą różdżki, zostały zebrane z tyłu głowy, spięte po bokach i puszczone luźno na plecy, gdzie wiły się sprężystymi pętlami. Piękna suknia z czerwonym gorsetem i czarnym rozkloszowanym dołem zdobiła jej szczupłą sylwetkę, makijaż typu smoky eye w połączeniu z czerwoną szminką dodał zazwyczaj spokojnej Gryfonce pewnego rodzaju zadziorności. Całości dopełniły czarne pióra zwisające z uszu.
Hermiona uśmiechnęła się w odpowiedzi, myśląc dokładnie to samo o kreacji Ginny- skromnej, ale nad wyraz seksownej.
- Powiedz mi... - zaczęła Ruda, obchodząc ją dookoła. - Skąd masz tę sukienkę? Nie pamiętam, żebym ci ją kupiła.
Hermiona spuściła spojrzenie, rumieniąc się delikatnie.
- Dostałam na święta...
- Od kogo? - podłapała Ginny, a w jej oczach błysnęły iskierki zaciekawienia. Widząc, że przyjaciółka nie jest skora do odpowiedzi, żachnęła się i usiadła na łóżko. - No dalej, mów.
- Od Malfoya – Hermiona podniosła głowę, a na jej usta wypłynął lekki uśmiech.
- Żartujesz...
- Nie, nie żartuję – pokręciła głową, a kilka loczków wymsknęło się z fryzury opadając jej na twarz. - Napisał dokładnie... - podniosła palec do góry, szykując się do cytowania – mieszkamy razem, pomyślałem więc, że wypadałoby coś ci dać. Wesołych Świąt. - Westchnęła przeciągle, opuszczając dłoń. Wzruszyła ramionami. - Wydawała mi się idealna na dzisiejszą okazję. Nie spotkam się z nim, więc nie zobaczy, że przyjęłam prezent, a ja będę mogła się nim nacieszyć.
Ginny spojrzała na nią badawczo, perfekcyjnie rozumiejąc ukryty przekaz tych słów. Nie skomentowała tego jednak, sięgając po torebkę. Jej kok zadrżał lekko, kiedy podnosiła się z miejsca.
- A więc chodźmy się zabawić.

*

Euphorion był jednym z lepszych mugolskich klubów w Londynie. Hermiona znalazła o nim wzmiankę w jakiejś gazecie czytanej przez ojca i razem z Ginny postanowiły w tę jedną noc zniknąć ze świata czarodziejów.
Wiedziały, że bawiąc się w niemagicznej części Londynu, nie grozi im spotkanie z dwoma niezwykle przystojnymi, ale także niepożądanymi w tym dniu Ślizgonami.
Z cichym trzaskiem aportowały się w ciemnej uliczce przy High Street i ruszyły za tłumem.
Hermiona spodziewała się, że z okazji Sylwestra może być naprawdę dużo ludzi, jednak na widok tłumów oblegających wejście do klubu poczuła, że zaczyna kręcić jej się w głowie.
Spojrzała na Ginny, a w jej oczach zobaczyła ten sam szok i niepewność, które odczuwała sama.
Złapała ją za rękę i pociągnęła na koniec długaśnej kolejki.
- Zachciało się nam mugolskich klubów... – mruczała pod nosem, rozglądając się kątem oka po twarzach ludzi.
Nie znała nikogo, jednak zauważyła, że nie czuje się nieswojo. Wokół panowała tak przyjazna atmosfera, że wszystkie wątpliwości wyparowały z niej w jednej chwili.
- Czy mi się wydaje, czy tamten chłopak do nas macha? - usłyszała szept Gin i automatycznie powędrowała za jej spojrzeniem.
Zauważyła wysokiego chłopaka, w ciemnym płaszczu i ciepłej czapce na głowie. Patrzył dokładnie w ich stronę, machając lekko dłonią.
- Nie wydaje ci się – szepnęła w odpowiedzi, po czym niewiele myśląc, odwzajemniła gest.
Nie sądziła, żeby go znała, dlatego widząc, że zmierza w ich stronę lekko się przeraziła.
Uspokój się. Jesteś czarownicą czy nie?
- Cześć Mionka! Pięknie wyglądasz – powiedział chłopak, nachylając się do niej lekko, po czym kiwnął głową w stronę Gin.
Dziewczyny popatrzyły na siebie z niemym zaskoczeniem.
- Ernie?! - zawołała Hermiona, przyglądając mu się trochę dokładniej. Nic dziwnego, że go nie poznała. W końcu nie spodziewała się spotkać nikogo z magicznego świata. Zwłaszcza o czystej krwi. - A co ty tu robisz?
- Wydaje mi się, że to samo co wy – odpowiedział, błyskając w uśmiechu swoimi białymi zębami.
Hermiona zauważyła, że coś się w nim zmieniło... stał się jakby bardziej męski i pewny siebie.
Bezwiednie odwzajemniła uśmiech.
- Chyba nic z tego nie będzie – powiedziała Ginny, wychylając się poza tłum. Po wyrazie jej twarzy jasno było widać, że nie jest zbytnio zadowolona z obecności Puchona.
- Dlaczego? - zdziwiła się Granger, znów podążając za jej wzrokiem.
Dopiero teraz zauważyła, że ludzie się rozchodzą, wydając z siebie zawiedzione jęki.
- Nie wpuszczają.
- Chyba żartujesz...
Ruda podniosła ręce w geście rezygnacji. A zapowiadało się tak dobrze!
Ku zdziwieniu obu dziewczyn, Ernie uśmiechnął się niemalże radośnie i zaproponował obydwu ramiona.
- Nie martwcie się. Znam miejsce, gdzie możemy się pobawić.
- Gdzie? - zapytała Ginny, najwyraźniej chowając wcześniejszą urazę.
- Znajoma robi imprezę – odpowiedział, uśmiechając się delikatnie. Poprowadził je w głąb zaułka, z daleka od ciekawskich oczu mugoli. - Gotowe?
Zgodnie skinęły głowami, a w następnej chwili poczuły nieprzyjemny ucisk w pępku i zalała je ciemność.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

- No, no. Niczego sobie – mruknął Draco, rozglądając się po gustownie urządzonym salonie, teraz pełnym gości. Całą ścianę naprzeciw pokrywał bielony kamień, a pod nim stoliki z przekąskami. Dookoła prowizorycznego parkietu poustawiane zostały wygodne fotele i krzesła. Całości dopełniły zmieniające się światła i dobra muzyka.
Zjawili się kilka minut temu, mijając w drzwiach zdziwioną i jednocześnie zafascynowaną dziewczynę. Jednak dobrze mieć urok osobisty.
- U kogo my właściwie jesteśmy?
- A bo ja wiem? - Blaise wzruszył ramionami, rozglądając się po ludziach. - Dziewczyna nazywała się chyba Anette Downey - skinął głową w stronę barku. - Idę po Ognistą.
Kiedy Zabini zniknął w tłumie, Malfoy opadł na kanapę, przeganiając jakichś piątoklasistów. Nie zostało mu zbyt wiele do roboty, poza siedzeniem w miejscu i czekaniem na powrót Diabła.
Znudzonym spojrzeniem lustrował wszystkich gości, rozpoznając w nich rówieśników z Hogwartu. Raz czy dwa skinął głową na przywitanie, cały czas utrzymując nieprzenikniony wyraz twarzy.
- Cześć – usłyszał z prawej strony, więc momentalnie się obrócił.
Jego oczom ukazała się śliczna blondynka, z nietypowymi, ciemnymi oczami i słodkimi dołeczkami ujawniającymi się przy każdym uśmiechu.
Musiał przyznać, że miała w sobie pewien urok.
- Cześć – odpowiedział, przywdziewając jeden z najbardziej zalotnych uśmiechów i delikatnie przekrzywił głowę.
Dziewczyna zarumieniła się wdzięcznie, poprawiając kosmyk włosów.
- Czy mogę...? - zapytała, gestem wskazując wolne miejsce obok niego.
Skinął głową, przesuwając się bardziej w stronę oparcia po prawej stronie.
- Mam na imię Rebecca – przedstawiła się z uśmiechem, wyciągając drobną dłoń, na której zagrzechotały bransoletki.
- Draco – ujął jej rękę, składając na jej wierzchu uwodzicielskiego całusa. Kiedy znów oblała się rumieńcem, poczuł w sercu narastające wyrzuty sumienia.
Zawsze podrywał dziewczyny. Zawsze – od kiedy pamiętał. Nigdy nie miał skrupułów, ani wątpliwości. A teraz nie potrafił kokietować dziewczyny tylko dlatego, że w jego umyśle raz po raz pojawiała się twarz Granger.
Przyjrzał się Rebecce jeszcze raz i ze zdumieniem stwierdził, że porównuje jej wygląd, zachowanie, ruchy...
To nie była kobieta, przy której chciał teraz być.
Jednak po to tu przyszedł, czyż nie? Żeby poznać jakąś śliczną dziewczynę, żeby zapomnieć. Musiał, bo inaczej mógłby narazić Granger na niebezpieczeństwo...
Niewiele myśląc, ujął rękę dziewczyny podnosząc się z miejsca.
- Zatańczysz?
Akurat trafili na jakiś wolny kawałek, więc chcąc nie chcąc przyciągnął ją bliżej siebie. Dziewczyna była wniebowzięta.
Kołysali się delikatnie, a jemu przeszkadzały coraz to nowe rzeczy. Inny zapach włosów, inna talia, nie układająca się tak dobrze pod dłonią, inne spojrzenie...
Nagle poczuł dziwne zniecierpliwienie spowodowane nieobecnością Zabiniego. Gdzie on, do cholery zniknął? Miał tylko pójść po Ognistą!
Poczuł, że Rebecca wtula się w niego coraz bardziej, wciskając twarz w zagłębienie jego szyi. Nie odsunął jej, tylko z lekkim grymasem nadal rozglądał się po tłumie.
I wtedy ją zobaczył.
Ubrana była w sukienkę, którą sam jej kupił i wyglądała naprawdę cudownie. Długie loki spływały jej kaskadą po plecach, a wysokie obcasy podkreślały krągłość pośladków.
Jakby czując jego spojrzenie, odwróciła głowę i ich spojrzenia się spotkały.
Czas zwolnił, gdy obserwował całą gamę uczuć malujących się w jej czekoladowych oczach.
Zdumienie, bliżej nieokreślone uczucie, następnie szok i złość. Obróciła się na pięcie, ruszyła przed siebie. 
Nie zastanawiając się nad własnymi odruchami, odsunął od siebie Rebeccę jednym wprawnym ruchem, po czym ruszył w głąb domu szukając JEJ.
Miał zapomnieć. Oderwać się i trzymać z daleka. Jednak nie potrafił.
Zobaczył ją w rogu kuchni, gdzie rozmawiała z tym przychlastem McMillanem. Niewiele myśląc, pokonał dzielącą ich odległość i złapał ją za rękę.
Dwie pary zdziwionych oczu spoczęły najpierw na ich splecionych dłoniach, a następnie na jego twarzy. Po chwili w jednej z nich zrodziła się złość.
- Czego chcesz? - syknęła, mrużąc powieki. Próbowała wyrwać swoją dłoń, jednak trzymał ją zbyt mocno. Przechodzące go raz po raz dreszcze, jednocześnie fascynowały i przerażały.
- Porozmawiać, Granger – odpowiedział, posyłając mordercze spojrzenie w stronę Erniego.
- O czym?
- Zobaczysz...
- Puść mnie! - krzyknęła, kiedy po raz kolejny jej próba wydostania dłoni spełzła na niczym.
Draco jedynie pokręcił głową, po czym pociągnął ją za sobą w stronę pobliskiej łazienki.
Wyrzucił stamtąd całującą się parę i bez wahania zajął ich miejsce.
Nie zważając na protesty oraz obelgi rzucane pod jego adresem, zamknął drzwi na zamek, po czym odwrócił ją w swoją stronę.
Przez dłuższą chwilę nie potrafił wydobyć z siebie słowa. Była taka śliczna, taka pociągająca!
Nie do końca wiedział, co go zmotywowało do takiego działania. Przecież specjalnie uciekł dzień po pamiętnym pocałunku! Chciał zniknąć z jej świata.
Naprawdę sądziłeś, że to się uda? Jesteście skazani na swoją obecność do końca roku...
Tak, ale mimo wszystko nie chciał narażać jej na niebezpieczeństwo. Był pewny, że da radę. Co się więc zmieniło? Czyżby aż tak za nią zatęsknił?
Spojrzał jej prosto w oczy, zatapiając się w płynnej czekoladzie.
- Założyłaś sukienkę ode mnie – powiedział, jakby to była najważniejsza rzecz dzisiejszego wieczoru.
- A ty koszulę ode mnie – odpowiedziała, małpując jego ton. Założyła ręce na piersi, a jej wzrok powędrował do czarnej koszuli. Była naprawdę dobra gatunkowo. Wiedział, że musiała wydać na nią naprawdę dużo pieniędzy. Dlaczego?
Uśmiechnął się szczerze.
Po chwili zauważył dziwny wisiorek na jej szyi. Przedstawiał mieniącego się amorka. Nigdy wcześniej takiego nie widział.
Wyciągnął dłoń by go dotknąć, jednak przeszkodziła mu w połowie drogi.
- Nie dotykaj mnie – słysząc jej drżący głos, ze zdumieniem spojrzał jej w oczy. Były tak przepełnione desperacją i tym nienazwanym uczuciem, że momentalnie zaniechał dalszej próby.
Patrzyli sobie w oczy jeszcze dłuższą chwilę, jakby próbując dotrzeć do samego wnętrza duszy. Pierwsza spuściła wzrok i ruszyła w stronę drzwi, zostawiając go z istną burza uczuć w jego odtajałym sercu.

***~~~***~~~***~~~***~~~***

Sprawdzała wszystkie pokoje, łazienki, pomieszczenia... chciała znaleźć Ginny i jak najszybciej stamtąd zniknąć. Wiedziała, że gdyby została choć trochę dłużej, mogłaby natknąć się na niego znowu, a wtedy...
Wtedy z pewnością by się nie powstrzymała.
Nawet nie wiedziała, że aż tak jest na niego zła. Zranił ją tym pocałunkiem, a następnie ucieczką. A dziś jeszcze ten taniec z blondyną...
Wpadasz w paranoję!
Oparła się o ścianę, przymykając powieki. Musiała się uspokoić, bo łzy powoli zasłaniały jej cały widok.
Odetchnęła kilka razy, po czym uchyliła drzwi, przy których stała.
Już miała zamknąć je z powrotem kiedy kątem oka zauważyła rudą grzywę Ginny.
Najciszej jak potrafiła wsunęła się do pokoju, a to, co zobaczyła dosłownie wbiło ją w ziemię.
Pod oknem stali Ginny z Blaisem. W półmroku wyglądali jak jedna osoba, tak bardzo zatopieni we własnych ustach.
Poczuła się dziwnie nieswojo obserwując przyjaciółkę podczas tak intymnej sceny. Nie wiedziała, czy powinna to przerwać, czy po prostu wyjść.
Ruda go kochała – tego jednego była pewna. Domyślała się też, że gdyby teraz przerwała ich pocałunek, Ginny mogłaby mieć do niej żal. W końcu MOGŁA go całować, a on ten pocałunek odwzajemniał.
Cofnęła się za drzwi, cichutko je zamykając.
- Za trzy minuty północ! - usłyszała krzyk, a ktoś niechcący popchnął ją, pędząc na dół.
Chcąc, nie chcąc poszła za wszystkimi.
Nie mogła wrócić bez Ginny, a nie chciała odbierać jej tej chwili przyjemności.
Założyła płaszcz i wyszła na zewnątrz, by oglądać fajerwerki.
Ktoś ją przytulił, ktoś podał szampana... a mimo to, czuła się naprawdę bardzo samotnie.
Nagle przypomniało się jej powiedzenie: jak przeżyjesz Sylwestra, taki będzie cały rok.
W takim razie jej będzie do dupy. Kolejny.
Opatuliła się mocniej, a po policzku spłynęła jej pojedyncza łza.
- Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Granger – usłyszała znajomy szept, a jej ciało spięło się w słodkim oczekiwaniu.
Odwróciła się, spoglądając wprost w stalowoszare tęczówki.
Nie chciała się z nim kłócić. Nie teraz. Mieliby unikać się przez cały rok? O nie.
Wspięła się na palce i dotknęła ustami jego ust. Był to tylko przelotny buziak, ale...
Po raz kolejny go smakowała.
Znów poczuła ten dreszcz i tę jedność.
Nic więcej się nie liczyło.
Oderwała się po chwili, znów patrząc mu w oczy. Nie była pewna, ale wydawało się jej, że ujrzała w nich iskierkę radości oraz ulgi.
- Wzajemnie, Malfoy – szepnęła w jego wargi, po czym zgrabnie wyminęła, by zabrać Ginny i wreszcie wrócić do domu.
Może jednak ten rok nie będzie taki zły?


35 komentarzy:

  1. Uuuu,boski rodział ♥.Kocham twojego bloga i Ciebie za to że jest Dramione oraz Blinny.

    Zapraszam na mojego bloga o Blinny i Dramione : http://diabel-wiewioreczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Asz kurdę Czarna Wdowo, a ja myślałam, że będę pierwsza :\

    No ale cóż rozdział genialny. Szczególnie ostatnia scena. Miona chyba trochę zazdrosna ^^
    A i mam nadzieje, że w następnym będzie o Ginny i Blasie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hermi, Hermi, Hermi... Ty niezdecydowana małpo wredna :D
    Rozdział super! Żadnych błędów i powiem też, że trzymał w napięciu aż do ostatniego wyrazu! :) Wielkie propsy za to.
    Czekam niecierpliwie na więcej!
    Udanego wyjazdu! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny.;d
    No to spędzą z Malfoyem cały rok wedle powiedzonka.;d
    Napisz coś o Blinny.:P
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwww... Wszystko w końcu ładnie się układa <3
    Jest Blinny i jest Dramione... Po prostu bajka, a nie życie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ukrywam, bardzo spodobało mi się słowo ,,przychlast '' :D Rozdział fajny, ciekawe czy mama Hermiony odzyska pamięć. I Malfoy i Granger mieli dosyć smutne święta :(
    Ciekawa jestem kontynuacji, mam nadzieję, że Draco I Hermiona będą razem - w sumie ma nawet błogosławieństwo matki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Nominuję cię do the Versalite Blogger Award :)

      unknownhogwartstory.blogspot.com

      Usuń
  8. Jak ja uwielbiam Twojego Draco! :3 Ale i tak Sev jest lepszy :p
    Rozdział cudowny, czyli inaczej...Nic nowego xd
    Ja też chcę tak pisać *.*
    Te uczucia, te opisy, TE EMOCJE! :o
    Chcę więcej! ^.^
    Weny życzę i pozdrawiam :*
    Alexa

    OdpowiedzUsuń
  9. Do wyboru był zeszyt od polskiego i Twój rozdział. Ciekawe, czy zgadniesz co wybrałam? :D
    Notka jest... Cudowna. Pełna emocji, uczuć i tego wspaniałego niedopowiedzenia, które tak kocham w Dramione. No, po prostu nie da się z tego zrezygnować, ot tak. Już czuję tą kosę ze sprawdzianu xD
    Hermiona i Draco - najwspanialszy parring, jaki mógł powstać z HP. Tak bardzo się cieszę, że wybrałaś właśnie to, a nie np. Sevmione czy Romione. Tak z ciekawości, czytałam ostatnio pierwszy rozdział, żeby porównać style i faktycznie: jest różnica pisania - niewielka, ale jednak. ;) To widać, że rozwijasz z każdym dniem swój styl i rozbudowujesz go, dodając więcej opisów - bardzo mi się to podoba :)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :)
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  10. Nonono :) Cudo. :) Twój Draco jest taki.... Och nie wiem jak go określić :D W każdym bądź razie jest wspaniale :D Weny:D
    Pozdrawiam,Lili:D

    OdpowiedzUsuń
  11. oo w moje urodziny nowy rozdział :D dziękujeeee !!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Końcówka jest wspaniała, tak jak i cały rozdział :) Było już tak dobrze, a Lucjusz wszystko musiał zepsuć, no ale cóż, dzięki temu jest ciekawie :) Mam nadzieje, że w następnym rozdziale dowiemy się, co zaszło między Ginny i Blaisem, bo osobiście jestem bardzo ciekawa jak i, czy w ogóle się pogodzili :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Pomysł z prezentami świetny!!! Nareszcie Blaise i Ginny się do siebie zbliżyli :) Końcówka rozdziału świetna. Mam nadzieję, że Hermiona i Draco nie będą się unikać po powrocie do Hogwartu. Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Coffie

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudo. Mam nadzieję, że wreszcie się przyznają i przestaną unikać. :P Super, że u Gin i Blaise'a nareszcie coś ruszyło. ^^
    Pozdrawiam,
    Ana M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezeli facet skonfiskuje mi telefon, to bedzie Twoja wina, kochana!
    Co do tresci... Uwielbiam!!! Piszczalam ( z zamknietymi ustami - oczywiscie) i dźgałam palcem przyjaciółke podczas sceny ich pocałunku! I w ogóle cały rozdział fantastyczny!! ONI SIE POCALOWALI W NOWY ROK!! Yupi!!
    Sorry za brak polskich znakow ale jak juz mowilam trwa teraz lekcja
    pozdrawiam
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  16. Eh,skoro Herm się zakochała to się chyba nie odklei :D I bardzo dobrze!
    Akcja w łazience...uuuu
    No i Blaise i Ginny-uwiecznienie życia.
    Dzięki ci za ten rozdział,poprawił mi samopoczucie :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Chcę jeeeeszcze... Piękne opowiadanie! Napisane ładnie, płynnie. Ani przez chwilę się nie nudziłam podczas czytania. Opisy nie są za długie, dialogi nie za krótkie - no idealnie po prostu. Podoba mi się kreacja bohaterów, to że Draco powoli zaczyna rozumieć, że od Hermiony się tak łatwo nie uwolni. Ginny i Blaise - kocham wątki z nimi!
    Ah, czy musiałaś skończyć w takim momencie?! Już sobie wyobrażam reakcję Draco...
    Dobra, nie przedłużając, opowiadanie baaaardzo przypadło mi do gustu. Gratuluję pomysłów i talentu.
    Pozdrawiam :)

    http://huragan-uczuc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale zrobiłaś niespodziankę, napisałaś piękny rozdział :) Ja tu się uczę z polskiego, a tu nowy rozdział, i od razu lepiej mi się uczy :D Rozdział świetny. Życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział super tylko szkoda że bez Ginny i Diabła stęskniłam się za nimi. Będę jednak wiernie czekać na nowy rozdział z nadzieją że wyproszę obecność mojej ulubionej pary. Karola

    OdpowiedzUsuń
  20. :D <3 :D <3 :D <3 :D <3 :D <3 :D <3
    Nie wiem co więcej napisać... :D <3 :D <3 Mam! Rozdział genialny i po prostu wspaniały! To chyba jeden z najlepszych Twoich rozdziałów <3 No CUDEŃKO
    Życzę czasu na pisanie i weny oraz żebyś mogła w pełni wykorzystać czas odpoczynku :)

    Vera :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam wszystko !! Czekam na następne, dopóki mam czas :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Boskie!
    Chcę więcej i więcej :P
    Bloom

    OdpowiedzUsuń
  23. Trochę dziwnie jest czytać o Sylwestrze we wrześniu, ale mi to pasuje.
    Rozdział genialny.
    Miłego wyjazdu.
    em.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dlaczego nie widziałam o rozdziale łeee. Powiem mamie. xD hahaha. :-*
    O boże on jest boski. Nie wiem co mam o nim powiedzieć. Że piszesz wspaniele to wiesz. Że masz talent to też wiesz. Że nie umiem pisać długich komentarzy to też wiesz. Jest super. Naprawdę. I no coż. Mam tylko jedno pytanie.
    Kiedy nowy hahaha
    Buziaczki
    Tatia.

    OdpowiedzUsuń
  25. ijweufgweiufwauefgsiaeufhw
    O kurde, ale świetny rozdział!:3 Uwielbiam takie klimaty xd
    i pocałowali się na końcu :> Łiiiiiii!
    Cieszę się, że chyba coś się zaczyna znowu dziać między Ginny i Blaisem :) Tylko tak dalej!:D
    Biedna Narcyza.. Strasznie mi jest jej szkoda. Mam nadzieję, że Lucjuszowi da buziaczka dementor :3
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :>

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  26. Przepraszam za tak długą zwłokę, ale dopiero dziś znalazłam czas żeby nadrobić wszystkie zaległości ;)
    Kurcze czuje niedosyt... jakoś tak za krótko xD
    mogliby w końcu powiedzieć co do siebie czując a nie ciągle się obrażać i kłócić xD
    zapraszam do siebie na nowy rozdział http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com

    pozdrawiam Avad Ka ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. Liczyłam na coś więcej ze strony Hermiony niż przelotny pocałunek, ale zawsze coś :) Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. Twoja historia niesamowicie wciąga ;)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Pożoga

    OdpowiedzUsuń
  28. jestem tu 1 raz i przyznaję, że stronka wygląda na całkiem fajną ;) też jestem fanką hp i nawet też piszę fanfiction :D kronikizakrecenia.blogspot.com/ Ale prowadzę te inną stronkę, która dopiero zaczęłam prowadzić i pliss mogłabyś skomentować rozdział? chciałabym wiedzieć, czy rozdział wyszedł mi chociaz znosnie :) haha z góry dzięki ^^ http://poweroffourelements.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej ;D
    Wpadłam na Twojego bloga przypadkiem, ale wcale tego nie żałuję xD
    dziewczyno, ale ty świetnie piszesz *o*
    mam nadzieję, że poinformujesz mnie o kolejnym rozdziale ;)
    zapraszam do przeczytania meine "Hellheaven" ^^
    mam nadzieję, że nie pożałujesz :)
    Ps. na blogu oprócz opowiadań są też recenzje książek. Liczę na Twoją opinię w sprawie mojej pseudo-książki xd
    Pozdrawiam C.C.Clouds ;*
    http://mybooksmylife.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  30. Ulala czyżby coś poważniejszego?
    Zachwycona oczarowana i spetryfikowana
    Nivis

    OdpowiedzUsuń
  31. Koncowka zniewalajaca , uwielbiam.
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń