2 stycznia 2014

ROZDZIAŁ XXXII

ROZDZIAŁ XXXII

 

Euforia. Stan wewnętrznego uniesienia, bezgranicznej radości i błogości. Coś, czego każdy człowiek doświadczył choć raz w życiu. Coś, co nie dawało spać, jeść, a smutek oddaliło w najdalszy kąt podświadomości.

Euforia. Tak, to dobre określenie, dla stanu zarówno wszystkich uczestników projektu jak i samej Hermiony Granger.

Prefekt Naczelna Hogwartu chodziła szczęśliwa jak nigdy, ciesząc się ciągłą obecnością najważniejszego mężczyzny w jej życiu. Mężczyzny, którego kochała całym sercem i któremu oddała wszyscy, co tylko miała do zaoferowania. Oczywiście on tego nie wiedział, takich rzeczy się nie zdradza, prawda?

Po pamiętnej nocy, którą spędzili razem, straszliwie bała się poranku. Przerażenie to było tak wielkie, że nie przespała niemal pół nocy.

Doskonale pamiętała, jak kotłowała się na łóżku, zastanawiając co dalej. Swój pierwszy raz przeżyła z Malfoyem. Ślizgonem. Byłym wrogiem! A jednak nie żałowała tego ani trochę, wręcz przeciwnie. Uważała, że była to najlepsza rzecz jaką przeżyła w całym swoim życiu – oddała się komuś, kogo szczerze kochała.

Uśmiechnęła się pod nosem, ściskając w dłoniach kubek z kakao. Od tamtego pamiętnego wydarzenia minęły już całe dwa dni. Dwa dni pełne wrażeń, podczas których zwiedzili Katedrę Notre Dame, Sacre Coeur, przeszli obok Moulin Rouge i przepłynęli po Sekwanie... tyle śmiechu, rozmów, spotkań. Zbliżyli się nawet z gośćmi z Durmstrangu! A mimo to, nie potrafiła ani na moment przestać wspominać.

Wpatrzyła się w resztkę kakao, chlupiącego lekko o brzegi kubka, a jej głowę znów zalały wspomnienia.

 

*

 

W końcu usnęła. Nie wiedziała kiedy, ani jakim sposobem, ale gdy się obudziła, jego nie było. Doskonale pamiętała uczucie smutku, rezygnacji oraz przerażenia, które zalały jej serce. Bała się najbardziej tego, że teraz, gdy osiągnął wszystko co chciał, po prostu się odwróci. Miała ochotę schować głowę pod poduszkę i nie wychodzić z łóżka przez cały dzień. Tonęłaby w tej beznadziei coraz bardziej, gdyby nie cichy dźwięk otwieranych drzwi, a następnie delikatny dotyk na ramieniu.

Zerwała się jak oparzona, a pierwszym, co zobaczyła były roześmiane, stalowoszare tęczówki. Uśmiech ponownie powrócił na jej wargi, gdy przytuliła się do dłoni, która właśnie gładziła jej policzek.

A więc nie uciekł, został.

- Dzień dobry – powiedział, przekrzywiając lekko głowę. - Przyniosłem ci śniadanie.

Obrócił się za siebie, wskazują tacę z jedzeniem, położoną na niewielkiej komodzie.

- Nie powinniśmy zjeść ze wszystkimi? - zapytała, ze zdumieniem spoglądając na górę kanapek oraz kakao.

Blondas pokręcił głową, a jego wesoły uśmiech zmienił się w szelmowski.

- Nie martw się, wszystko załatwione.

 

*

 

Poczuła, że ktoś zakrywa jej oczy, a kubek o mało nie wyleciał jej z rąk. Jej świadomość została drastycznie przywrócona do teraźniejszości, co nie było zbyt przyjemne. Złapała za dłonie, które wciąż zasłaniały jej widok i starała się rozpoznać ich budowę.

- Nad czym tak myślisz? - Kiedy usłyszała znajomy głos, momentalnie się rozluźniła. Pierre.

Uśmiechnęła się pod nosem, a w tym samym momencie Francuz wskoczył na kanapę tuż obok niej.

Jak zawsze przysunęła się do niego i oparła o ramię.

- Tak sobie wspominam – powiedziała, zaglądając do kubka. Nie przyznała się jeszcze to tego co zrobiła. Nie powiedziała nikomu, nie licząc oczywiście Ginevry.

Temu rudemu chochlikowi nie mogło umknąć absolutnie nic, a już zwłaszcza tak ważne wydarzenie z życia jej przyjaciółki.

Zarumieniła się gwałtownie na wspomnienie pisku radości, który wyrwał się z ust najmłodszej z Weasleyów. Kolejne pół godziny było istną męczarnią. Musiała opowiedzieć wszystko, krok po kroku, ze wszystkimi szczegółami...

- Rumienisz się... - powiedział Pierre, marszcząc lekko czoło. Ujął jej podbródek i uniósł do góry, przyglądając się uważnie. Po chwili na jego twarzy pojawiło się coś na kształt zrozumienia, a Hermiona zaczęła pluć sobie w brodę, że nie panuje nad własnymi odruchami. - A teraz, moja droga – Hermiona przewróciła oczami i spróbowała wstać, jednak powstrzymał ją, przyciągając z powrotem do siebie. - A teraz, opowiesz mi dokładnie o co chodzi.

Spojrzała na niego z niedowierzaniem, jednak lisi uśmiech, który wypłynął na jego twarz, całkowicie zgasił nadzieje dziewczyny. Teraz już wiedziała, że nie ucieknie od wyjaśnień.

Westchnęła głośno, po czym schowała twarz w dłoniach. Wyglądała na załamaną, jednak jej twarz zdobił uśmiech.

Trochę się wstydziła, ale chciała mu powiedzieć. Naprawdę chciała. To był Pierre! Jej opoka, przyjaciel.

Uniosła głowę do góry, z radosnym błyskiem w oku.

- Zrobiliśmy to.

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

Rude dziewczę od rana biegało w bardzo podekscytowanym nastroju. Uwielbiała bale. Kochała suknie, całe godziny przygotowań, a także całą atmosferę związaną z tak wielką imprezą. Uroczysty bal w Paryżu, u boku ukochanego chłopaka, był po prostu spełnieniem jej marzeń.

Cieszyła się ze swojej zapobiegliwości, dzięki której kazała Hermionie spakować tę piękną suknię, którą kupiła jej w podzięce. Była przekonana, że przyjaciółka w duchu była jej naprawdę wdzięczna za tę nieustępliwość. W końcu miała rację.

- Blaise! - zawołała, wpadając do pokoju, w którym Diabeł ucinał sobie popołudniową drzemkę. Pokręciła głową i bez żadnego ostrzeżenia wskoczyła na łóżko, siadając okrakiem na zdziwionym chłopaku.

Przerzuciła włosy przez jedno ramię, po czym pochyliła się, żeby buziakami nakreślić linię jego szczęki. Zamruczał z zadowolenia. Objął ją ramionami, próbując przyciągnąć jeszcze bliżej siebie, jednak Ginny zaśmiała się radośnie i zwinnym ruchem wyswobodziła z jego uścisku.

Widząc na jego twarzy minę zbitego psiaka, któremu dodatkowo zabrano sprzed nosa ulubiony przysmak, uśmiechnęła się i pogłaskała go czule po policzku.

- Wstawaj już śpiochu. - Zebrała swoje rzeczy, potrzebne do przygotowań, po czym ruszyła powoli w  stronę drzwi. Przed wyjściem odwróciła się jeszcze dodając: - Malfoy i reszta chłopaków siedzą w salonie. Właśnie otworzyli butelkę Ognistej.

Nie musiała na niego patrzeć, aby zobaczyć ten charakterystyczny błysk w oku. On także wyczuwał cudowny wieczór. Z tą jedną różnicą, że najmłodsza latorośl Weasleyów nie miała pojęcia jak bardzo cudowny może być...

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

- Ginny, tylko błagam cię, nie przesadź – marudziła Hermiona, poddając się zabiegom sprawnych dłoni Rudej. Dziewczyna uparła się, że jej przyjaciółka musi wyglądać dziś naprawdę zjawiskowo, co napawało Hermionę wielkim przerażeniem. Znała możliwości Ginevry Weasley i wcale nie poprawiało to jej nastroju. Nie potrafiła także cieszyć się z balu równie mocno co Ginny. Owszem, czuła lekki dreszczyk emocji, na samą myśl spędzenia calutkiego wieczoru w towarzystwie Malfoya, jednak było to bardziej opanowane niż w przypadku Ginny.

Przed oczami stanęła jej scena ich ostatniego, pamiętanego tańca. Dali wtedy naprawdę niezły pokaz. Tak niezły, że po całym zamku rozeszła się plotka, że są parą.

Wtedy wydawało im się to naprawdę śmieszne. Gryfonka i Ślizgon? Przecież nie było możliwości aby te dwie przeciwności się połączyły...

Teraz jednak było całkowicie inaczej.

Od tamtego czasu wydarzyło się bardzo wiele. Przeżyli dużo wspaniałych chwil, których ukoronowaniem była noc sprzed trzech dni.

Teraz już nie przejęłaby się plotkami. Ba! Byłaby z nich bardzo zadowolona! Może nawet by się spełniły...

Tak, nie marzyła o niczym innym, jak o pewności. Pewności, że przystojny Ślizgon także darzy ją tak wielkim uczuciem. Że nie jest osamotniona i skazana z góry na porażkę...

Westchnęła głośno, ściągając na siebie zdziwione spojrzenie Ginevry.

Po chwili Ruda przewróciła oczami, źle interpretując odruch przyjaciółki.

- Jejku, jaka ty jesteś niecierpliwa. Już kończę.

Hermiona spojrzała na nią ze zdziwieniem, ale skinęła głową, ciesząc się z takiego obrotu sprawy. Przynajmniej nie musiała tłumaczyć się ze swoich myśli.

Po kolejnych piętnastu minutach katorgi, które dłużyły się z powodu kategorycznego zakazu zaglądania w lustro, wreszcie została uwolniona.

- No już. Patrz, i powiedz co sądzisz. 

Ruda była naprawdę zdenerwowana, jakby od dzisiejszego wyglądu Hermiony zależało całe jej życie.

Chcąc nie chcąc, dziewczyna obróciła się w stronę lustra. Bała się tego co zobaczy... a już po chwili niepewność zamieniła się w niedowierzanie.

Wyglądała po prostu cudownie. Rzadko zdarzało jej się myśleć  o sobie w ten sposób, jednak w tej chwili nie potrafiła znaleźć innego określenia.

Jej wcześniej roztrzepane włosy, teraz były ładnie spięte granatową opaską, idealnie współgrającą z odcieniem leżącej na szafce sukienki. Równe sprężynki opadały na jej plecy, sięgając prawie ich połowy. Z kolei makijaż był delikatny, a jednocześnie wyrazisty, podkreślający głębię jej czekoladowych oczu.

Odwróciła się w stronę Rudej, która z nerwów skubała paznokcie. Spojrzała na nią z czułością i zachwytem, po czym rzuciła się jej na szyję.

- Jesteś cudowna, wiesz?

- Czyli się podoba? - upewniła się Ginny, odruchowo oddając uścisk.

Hermiona odsunęła się kawałek patrząc przyjaciółce prosto w oczy.

- A czy wyglądam jakby mi się nie podobało?

Ginny przyjrzała się jej uważnie, szukając jakiejkolwiek oznaki niezadowolenia, a już po chwili jej twarz rozjaśnił radosny uśmiech.

Hermiona skinęła głową, usatysfakcjonowana.

- Zajmij się teraz sobą, a ja idę do reszty.

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

Patrząc z perspektywy poprzednich siedmiu lat, a także kilku ostatnich miesięcy, wspominając konflikty dzielące tę grupkę ludzi, ich wrogość względem siebie, czy brak zaufania... ba, nawet zwyczajnej akceptacji!

Nikt nie uwierzyłby, że mogą ot tak siedzieć w swoim towarzystwie, śmiejąc się, żartując i rozmawiając na wszystkie możliwe tematy.

Nikt nie spodziewałby się pojawienia tak wielu uczuć, emocji, a także przywiązania.

Projekt, mający na celu zjednoczyć trzy różne szkoły wywiązał się z zadania śpiewająco i to nie tylko w skali międzynarodowej. Niemałym sukcesem były z pewnością o wiele cieplejsze stosunki dwójki Ślizgonów względem Ronalda Weasleya. Kiedyś zakrawało to niemal na cud, a teraz... czas pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych.

- Smoku, weź przestań udawać, że myślisz i polej wreszcie tą Ognistą – zawołał Zabini, podsuwając pustą szklankę pod nos Malfoya.

Bal nie zdążył się jeszcze rozpocząć, a w ruch szła już kolejna butelka magicznego trunku. Także towarzystwo się powiększyło.

Z początkowej liczby piątki mężczyzn i Rabielle, grono powiększyło się o gości z Durmstrangu, a także Terry'ego Boota i Hannę Abbot z Erniem.

Obserwowali w milczeniu zachowanie reszty, uśmiechając się delikatnie pod nosem. Obecność dziewczyny z Durmstrangu po raz kolejny zrobiła niemałe wrażenie na zebranych. Tym razem zdziwienie to miało więcej wspólnego z jej naprawdę niecodzienną urodą niż samym faktem jej płci.

Siedząc przy swoim partnerze ze szkoły sprawiała, że mimo całej swojej atrakcyjności, wyglądał jak brzydkie kaczątko. Ona wysoka, smukła, z krótkimi do ramion, czarnymi włosami oraz przenikliwymi zielonymi oczami i zadartym noskiem. On, z szerokimi barami, lekko haczykowatym nosem i bliżej nieokreślonym kolorem włosów. Obydwoje roztaczali wokół siebie aurę dostojności i budzili duży respekt. Ich przymusowi partnerzy wyglądali raczej przeciętnie, wyróżniając się jedynie nieschodzącymi z twarzy uśmiechami. Anika Olsen, Christen Moa oraz Cai i Klaus Danielsen- bliźniaki. Uczniowie słynącej z czarnej magii Szkoły Durmstrang.

- Lepiej przystopuj, Diable – zagadnęła Hermiona, uśmiechając się do niego. - Będziesz miał dość zanim rozpocznie się właściwa impreza.

- A ja ci przypominam, że mają być obecni też nauczyciele – dodała Ginny, wychylając się zza drzwi łazienki.

Zabini na moment zrobił przestraszoną minę, ale po chwili machnął ręką.

- Nie gadajcie tylko lejcie. Nam nic nie zrobią, jesteśmy zbyt cenni.

Mówiąc to, obrócił się dookoła prezentując się w całości. Ginny przewróciła oczami, chowając się z powrotem, a cała reszta wybuchnęła śmiechem.

Draco pokręcił głową, ale pochylił się, żeby rozlać trunek.

Hermiona podziękowała ruchem głowy, uśmiechając się lekko. Blondas na krótki moment zatrzymał na niej swoje spojrzenie, oddając gest, jednak minęło to tak szybko jak mrugnięcie okiem. Nie była pewna czy przypadkiem jej się to nie przewidziało. Ulżyło jej dopiero gdy usiadł znów obok niej, niby przypadkiem przylegając swoja nogą do jej. Posłał jej krótkie spojrzenie i już wiedziała. Wszystko było w jak najlepszym porządku.

Odetchnęła lekko, po czym oparła się o kanapę patrząc z uśmiechem po twarzach obecnych.

Cieszyła się, że koniec końców wszyscy potrafili się zgrać, że zgodnie z założeniem projektu zniknęły wszelkie niedomówienia i wrogość. No, nie licząc Dracona, który rzucał mordercze spojrzenia Terry'emu za każdym razem, gdy ten odważył się do niej odezwać. Ale to był tylko szczegół. Mało znacząca kropla w całym, ogromnym oceanie powodzenia. A do tego, te spojrzenia naprawdę podnosiły ją na duchu. Dodawały nadziei na niepotwierdzone do tej pory żadnym słowem uczucie.

Nagle poczuła jak coś odbija się lekko od jej czoła. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła, a jej wzrok padł na uśmiechniętego Pierre'a. Uniósł do góry garść pełną fasolek wszystkich smaków i pomachał nią w jej stronę. Hermiona pokręciła głową nad tą dziecinną zaczepką, po czym rzuciła w jego stronę tę samą fasolkę, którą przed chwilą oberwała.

- Dobra, dobra. Rozejm! - zawołał, zakrywając się dłońmi. Hermiona roześmiała ściągając na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych.

Na moment zapanowała całkowita cisza, po czym odezwał się Christen, przyglądając się bursztynowemu płynowi w swojej szklance.

- U nas rzadko można spotkać Ognistą. Preferujemy raczej Piekielny Żar. - Na dźwięk jego głębokiego głosu oraz nienagannej angielszczyzny, Hermiona wytrzeszczyła oczy. Nie tylko ona. Blaise zatrzymał dłoń ze szklanką w połowie drogi do ust, a Pierre wychylił się poza Rene, przyglądając się Christenowi z zainteresowaniem.

- Piekielni zary? A co to? - zapytała Rabielle, na moment odrywając się od całującego ją Rona.

Hermiona miała wrażenie, że Anika uniosła lekko oczy do góry, ale znów wrażenie to minęło równie szybko co się pojawiło.

Christen zwrócił się z uśmiechem w stronę Francuzki.

- To taki rodzaj wódki. Bardzo mocnej i ostrej.

Oczy prawie całej męskiej połowy zaświeciły się gwałtownie. Malfoy już otwierał usta aby coś powiedzieć, jednak Hermiona go uprzedziła. Pochyliła się nieco do przodu i oparła łokcie o kolana.

- A skąd tak właściwie jesteście? - zapytała, spoglądając z ciekawością na Christena i Anikę. Cai i Klaus wychylili się z cienia, z zainteresowaniem czekając na odpowiedź kolegów. W niezbyt mocnym świetle można było dostrzec ich przydługie blond włosy.

Anika przeniosła swoje na pozór znudzone spojrzenie na Hermionę, a ona poczuła jakby właśnie ktoś przeglądał jej wnętrze. Jej przenikliwie zielone oczy wywoływały w niej podobne wrażenie jak te, stalowoszare, Malfoya. O dziwo od razu poczuła do tej dziewczyny niechęć.

- Położenie Durmstrangu zawsze było owiane tajemnicą – powiedziała powoli, a ton jej głosu cechowała jakaś bliżej nieokreślona wyższość i duma. Także mówiła płynnym angielskim, jednak akcent był o wiele twardszy niż w przypadku Christena.

Hermiona posłała jej zdziwione spojrzenie, po czym rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu pomocy. Reszta była równie zszokowana tą odpowiedzią co ona, a ich spojrzenia wyrażały ciekawość i oczekiwanie. Tylko Terry i Hanna siedzieli z lekkimi uśmiechami na twarzach.

Hermiona pokręciła lekko głową, starając się uwolnić z szoku. Żałowała, że Ginny nadal siedzi w łazience, na pewno miałaby na końcu języka jakąś niewybredną ripostę.

- Wiemy wszyscy w jakim kraju leży Hogwart oraz Beauxbatons. Dlaczego więc nie możemy wiedzieć gdzie znajduje się Durmstrang? - zapytała na pozór spokojnie, ale w środku niezwykle się denerwowała. Ta dziewczyna miała w sobie coś... mrocznego. Tak, to dobre określenie.

Anika zmierzyła ją spojrzeniem całkowicie pozbawionym wyrazu i już miała odpowiedzieć, kiedy Christen położył jej dłoń na ramieniu.

- Daj spokój – wyszeptał na tyle głośno, że usłyszała go cała reszta. Anika spojrzała mu w oczy, po czym skinęła głową. Christen odwrócił się w stronę Hermiony, nie rezygnując z uśmiechu. - Durmstrang znajduje się w Norwegii. Pozwól jednak, że dokładną lokalizację zachowam dla siebie.

- Norwegii? - zapytał Ronald, po raz pierwszy tego dnia dołączając się do rozmowy. - To Durmstrang nie znajduje się w Bułgarii?

Zadał pytanie, które chodziło po głowie prawie wszystkim zebranym. Większość była tego samego przekonania co Rudzielec, dlatego teraz z niemałą uwagą spoglądali na uczniów Durmstrangu.

Anika przewróciła oczami i zaśmiała się pogardliwie.

- Niby dlaczego miałby być w Bułgarii?

Ronald wyraźnie się zmieszał, a Hermiona poczuła jak po jej wnętrzu zaczyna rozchodzić się złość. Panna Olsen była naprawdę nieprzyjemną osobą, a Gryfonka nie lubiła jej coraz bardziej.

- No bo, przecież... Krum... - wydukał Ron, spoglądając na resztę z niemą prośbą o pomoc, jednak każdy był zbyt zaciekawiony, żeby to zauważyć.

Anika po raz kolejny prychnęła i założyła ręce na piersi. Najwyraźniej nie miała zamiaru odpowiadać.

Christen znów na nią spojrzał zanim się odezwał. Hermiona miała wrażenie, że jego uprzejmy uśmiech zmienił się w nieco zmęczony.

- Wiktor Krum – przerwał na moment, jakby rozkoszując się zaciekawieniem, które otaczało go niemal z każdej strony. Pierre w zawrotnym tempie tłumaczył przebieg rozmowy Rene, który siedział coraz bardziej poirytowany. - Nie wiem dlaczego się nim sugerujecie. Był sławny, to prawda i pochodził z Bułgarii, co nie znaczy, że tam właśnie znajdował się Durmstrang. - Chwycił za szklankę i napił się, delektując smakiem. - W naszej szkole są czarodzieje różnych narodowości.

Wszyscy łaknęli dalszych informacji, w pełnym oczekiwania napięciu patrząc na Norwegów. Trwaliby w tym stanie dłużej, gdyby nie odgłos otwieranych drzwi, który w tej ciszy brzmiał niczym wystrzał armatni.

- Została niecała godzina! - zawołała Ginny, po raz kolejny stając w drzwiach i lustrując wszystkich uważnym wzrokiem. - Radzę się rozejść i zacząć przygotowywać. - Założyła ręce na piersi, przybierając na twarz minę nieznoszącą sprzeciwu. Tak bardzo przypominała w tej chwili panią Weasley, że Ron aż się skulił w ramionach Rabielle.

- Ginny ma rację – powiedział Pierre, podnosząc się z miejsca. - Spotkamy się przed salą konferencyjną za godzinę.

Skinął głową na Rene, Rabielle i Rona, po czym ruszył w stronę wyjścia. Kiedy zniknął, reszta ruszyła za nim niczym fala. Zanim jednak Norwegowie zdążyli zniknąć za drzwiami, dopadł ich Malfoy.

- Christen! A propos Piekielnego Żaru...

Moa położył mu dłoń na ramieniu i uśmiechnął się znacząco.

- Wezmę go na bal – powiedział, po czym zniknął za drzwiami, zostawiając Malfoya i Zabiniego z przygłupimi uśmieszkami na twarzach.

Hermiona pokręciła głową z rozbawieniem, po czym zniknęła za drzwiami łazienki, by pomóc Ginny.

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

Sala, która pierwotnie pełniła rolę konferencyjnej, zmieniła się nie do poznania. Rzędy krzeseł zostały zastąpione okrągłymi stolikami rozstawionymi co kilka metrów, a na scenie rozłożono sprzęt dla kapeli. Kotary zostały zdjęte z ogromnych okien, prezentując widok na pięknie oświetlone budynki Paryża. Z sufitu wisiały sznurki zakończone czerwonymi serduszkami, a także postaciami niewielkich amorków ze strzałami.

Hermiona okręciła się dookoła, chłonąc cały widok, a długa, lśniąca suknia uniosła się lekko znad ziemi. Malfoy spoglądał na nią z czymś na wzór czułości, a Ginny uśmiechała się do siebie. Cała reszta podążyła już w stronę stolików, zajmując najdogodniejsze dla siebie miejsca.

- Pierre pewnie czuje się jak u siebie – powiedział Malfoy, spoglądając na postaci dzieci w pieluchach i łukami w dłoniach.

Hermiona zgromiła go spojrzeniem, ale nie potrafiła ukryć uśmiechu.

- Tak właściwie to te małe potworki nie mają wiele wspólnego z Kupidynem – odezwał się Pierre, pojawiając znienacka przy stole.

Blaise i Ginny parsknęli śmiechem na tę wpadkę, a Malfoy tylko machnął ręką.

Każdy stolik posiadał osiem krzeseł, więc wybrali taki, by był jak najbliżej gości z Durmstrangu. Ślizgoni zdawali się naprawdę zachęceni wizją spróbowania Piekielnego Żaru.

Kiedy wszyscy zajęli się rozmową, Hermiona zaczęła przyglądać się nowym osobom wchodzącym na salę.

Dojrzała profesor McGonagall, samego Ministra Magii, przedstawicieli z Norwegii a także Madame Maxime. Ku jej zaskoczeniu, tuż za ogromną dyrektorką Beauxbatons na sali pojawił się sam Rubeus Hagrid we własnej osobie. Na jego widok uśmiechnęła się pod nosem, a gdy spojrzał w jej stronę, pomachała mu radośnie.

Radość ta nie trwała jednak długo. Już po chwili uśmiech zszedł z jej twarzy, a na skórę wystąpiła mocna gęsia skórka. Gnana wewnętrzną intuicją obróciła się z powrotem w stronę towarzyszy, a jej wzrok padł wprost na Anikę. Dziewczyna przyglądała się jej uważnie z jakimś dziwnym błyskiem w oku. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, a już po chwili oblicze Norweżki rozjaśnił lekki uśmiech. Hermiona mimowolnie oddała gest, po czym odwróciła się z powrotem w stronę wejścia, marszcząc czoło.

Nie potrafiła zrozumieć tej dziewczyny. Czyżby czymś jej podpadła? Od samego początku, kiedy tylko się poznały, Anika zdawała się być w stosunku do niej bardzo zdystansowana. Nie był to jednak dystans jaki się czuje w obecności nowo poznanych osób, w jej zachowaniu było coś tajemniczego...

- Ziemia do Granger! - ktoś delikatnie szarpnął ją za ramię, sprowadzając z powrotem do rzeczywistości. Spojrzała zdezorientowana w stronę Malfoya, który z trudem hamował śmiech. - Próbujesz?

Hermiona zamrugała dwukrotnie powiekami i potoczyła spojrzeniem po stole, zanim dotarło do niej o co pyta blondas.

Zerknęła na trzymany przez niego kieliszek i zrobiła niepewną minę.

- No nie wiem...

- Daj spokój, Miona – zwołał Blaise, uśmiechając się do niej. Pierre puścił jej oczko, a Rabielle uśmiechnęła się lekko, unosząc do góry własny kieliszek. - Trzeba próbować różnych rzeczy.

- Nie rezygnuj z tego cudownego szaleństwa, które mi pokazałaś... - szept, który usłyszała sprowadził na nią gęsią skórkę. Z trudem powstrzymała się od przymknięcia powiek. Pragnęła by mówił tak do niej cały czas- kojąco, z prośbą... z uczuciem.

Spojrzała w jego stalowoszare tęczówki, a szczery uśmiech, który w nich dojrzała całkowicie wymazał jej niepewność.

Uśmiechnęła się także, po czym skinęła głową potwierdzająco.

Christen od razu podniósł się z miejsca i napełnił jej kieliszek, jakby od początku wiedział jaka będzie decyzja.

Kiedy zajął z powrotem miejsce, uniósł swój do góry i uśmiechnął się.

- Za powodzenie projektu i udany bal!

Pierwszy łyk nowego trunku sprowadził jedynie zdziwienie i rozczarowanie. Był łagodny i miał lekki marcepanowy posmak. Skąd więc nazwa „Piekielny żar”?

Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewali.

Jak na komendę cały stolik Hermiony i Dracona zaniósł się mocnym kaszlem, a ręce jak na zawołanie wylądowały na szyi. Trunek okazał się zdradliwy, dając poczucie delikatności. Żar, który pojawił się chwilę później naprawdę przypominał piekło. Hermiona przypomniała sobie moment, kiedy przez przypadek zjadła całą czerwoną papryczkę chilli. Miała wrażenie, że zacznie ziać żywym ogniem. Tym razem było o wiele gorzej.

Draco złapał za dzban z sokiem dyniowym i nie kłopocząc się rozlaniem go do szklanek, zaczął łapczywie pić.

Norwedzy widząc ich reakcję, wybuchnęli donośnym śmiechem, a najgłośniej było słychać samą Anikę.

Kiedy wreszcie wszyscy się uspokoili, Christen otarł nieistniejącą łzę i posłał im kojący uśmiech.

- Przy piątym przestanie tak palić – powiedział. Na widok przerażenia wymalowanego na twarzach towarzyszy, na nowo wybuchnął śmiechem, po czym złapał za butelkę, żeby nalać następną kolejkę.

Kiedy poleciały pierwsze takty muzyki, bal można było uznać za oficjalnie otwarty. Nie było uroczystego wstępu, ani tańca uczestników, jednak tradycja nakazywała aby Minister Magii pierwszy wkroczył na parkiet.

Tak też było.

Już po chwili Kingsley podszedł do McGonagall prosząc ją na parkiet. Zaczęli tańczyć w rytm muzyki, a wokół nich zbierało się coraz więcej ludzi.

Hermiona zobaczyła, że Draco kręci się niespokojnie, rozglądając dookoła. Złapała go delikatnie za dłoń, zmuszając by spojrzał jej w oczy. Kiedy to zrobił, spokój spłynął zarówno na jedno jak i na drugie. Ogień i lód. Brąz i stal. Wieczność.

Nie czekając długo, podniósł się z miejsca i zaoferował jej swoją dłoń. Nie wahała się.

Podążyli na parkiet jako pierwsi z uczestników, odprowadzani licznymi spojrzeniami. Nie było to jednak ważne. Nie dla niej- nie dla Hermiony.

Zatopiła się w jego oczach, dając prowadzić w takt wolnej muzyki.

Znów wróciła wspomnieniami do ich ostatniego tańca. Tamten był pełen namiętności, pasji. Wyrażali wtedy siebie, obnażając dokładnie swoje drugie ja. A teraz... ten taniec był inny. Był ciepły, pełen uczuć. Niezależny obserwator z pewnością mógł stwierdzić, że był przepełniony miłością. Niewątpliwie miałby rację, jednak sami uczestnicy nie byli jeszcze tego świadomi. Nie potrafili, nie mogli, bali się. Kochać wcale nie jest łatwo...

- Mówiłem, że może kiedyś to powtórzymy – szepnął Malfoy, nachylając się w jej stronę. Kiedy jego ciepły oddech musnął jej skórę, poczuła na niej przyjemne mrowienie.

Spojrzała mu w oczy, marszcząc czoło. Nie pamiętała nic takiego.

- Kiedy?

Uśmiechnął się tajemniczo, po czym obrócił ją wokół własnej osi tylko po to, by już po chwili zamknąć w swoich ramionach.

- Talvez um dia ele vai repetir – wyszeptał znów, a jej umysł zalała fala wspomnień. A więc on także myślał o tamtym wieczorze. Były to słowa, którymi pożegnał ją zanim zniknął z parkietu. A jednak miała wrażenie, że brzmiały jakby inaczej.

- Do dziś nie wiedziałam co to znaczyło – przyznała się, uśmiechając delikatnie. Dała się obrócić, po czym przekrzywiła głowę, przyglądając mu się uważnie. - Nie było przypadkiem czegoś jeszcze?

Dracon zmarszczył czoło, jakby nie do końca rozumiejąc.

- Wydaje mi się, że te słowa brzmiały nieco inaczej – wytłumaczyła, też zmarszczywszy czoło. Czyżby jej się wydawało?

Nagle na twarz blondasa wypłynęło olśnienie. Uśmiechnął się zadziornie i przyciągnął ją jeszcze bliżej.

- Você dança bem.

- A to co znaczy?

- Dobrze tańczysz.

Puścił jej oczko i rozpoczął kolejny taniec, nie dając możliwości na odpowiedź.

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

Ginny siedziała obok Blaise'a, trzymając jego dłoń. Po pierwszym kieliszku Piekielnego Żaru, który niemal wypalił jej gardło, reszta wchodziła już naprawdę dobrze. Przy każdym kolejnym coraz bardziej kręciło jej się w głowie, więc mniej więcej przy ósmym, postanowiła zrobić sobie przerwę. Nie chciała przecież przespać całego balu na stoliku.

Oparła się o siedzenie, ruszając głową w takt muzyki. Kapela grała naprawdę rewelacyjnie, zdaje się, że śpiewali nawet mugolskie kawałki. Na parkiecie tańczyło już wiele par, w tym sama McGonagall. Na widok jej pląsów zachichotała pod nosem.

- Z czego się śmiejesz, Wiewiórko? - zapytał Zabini, patrząc z czułością na swoją dziewczynę.

Ginny zwróciła roześmiane spojrzenie w jego stronę, ale nie była w stanie wydusić słowa. Wskazała palcem na parkiet i tym razem wybuchnęła głośnym śmiechem.

Blaise pokręcił głową z niedowierzaniem, ale nijak nie skomentował zachowania ich dyrektorki. W końcu kobiecie też się coś od życia należy, prawda?

Odsunął krzesło i pociągnął Ginny za rękę, żeby wstała. Kiedy poddała się jego zabiegom, zabrał ją na parkiet, gdzie ukłonił się jak na prawdziwego dżentelmena przystało.

Ruda uśmiechnęła się radośnie, po czym podniosła suknię by dygnąć.

Po chwili zaczęli tańczyć i wygłupiać się w rytm muzyki. Dopiero gdy repertuar zmienił się na coś wolniejszego, Blaise przyciągnął ją do siebie, po czym zamknął w szczelny uścisku. Kołysali się powoli, pozwalając porwać magii wieczoru.

Od tego momentu nie schodzili z parkietu nawet na chwilę. Bawili się w najlepsze, nie zważając na innych, którzy musieli robić im coraz więcej wolnego miejsca.

Nawet nie zauważyli nieuchronnego upływu czasu. Północ zbliżała się wielkimi krokami, przybliżając coraz bardziej koniec wyśmienitej zabawy. Parkiet nieco się poluzował, a ludzie siadali na miejscach, bądź całkowicie wychodzili z sali.

Po jakimś czasie została ich zaledwie garstka, w tym Ginny i Blaise, którzy kołysali się lekko, nie odrywając od siebie wzroku. To była chwila tylko dla nich.

Czuli się, jakby byli sami, tylko we dwoje, odgrodzeni od całego świata. Zatopili się w sobie nawzajem, spojrzeniami oddając całą głębię własnych uczuć.

Gdyby ktoś powiedział Ginevrze Weasley jak miał skończyć się ten wieczór, z pewnością przygotowałaby się z jeszcze większą starannością, a na parkiecie wykazywałaby większe zdenerwowanie. Ale nie wiedziała, dlatego wszystko wyszło tak naturalnie, tak... magicznie. Równo z wybiciem północy, kiedy kapela zrobiła sobie chwilę przerwy, a ostatni wytrwali schodzili z parkietu, Blaise po raz kolejny spojrzał jej głęboko w oczy, po czym bez żadnego ostrzeżenia przyklęknął na jedno kolano.

Sytuacja była idealna, a wszyscy, którzy jeszcze znajdowali się na sali, wpatrzyli się w nich niczym w obrazek.

Ginny jednak nie widziała nikogo, był tylko on. Na początku nie rozumiała co się dzieje, a kiedy przyszło olśnienie, odruchowo zakryła usta dłońmi. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Nie po tak krótkim czasie. Ale czyż oni nie robili wszystkiego zadziwiająco szybko?

Tak najwidoczniej miało być.

Ciemne oczy Blaise'a lśniły niepewnością, a dłoń lekko zaczęła się trząść kiedy wyciągał z kieszeni niewielkie, czerwone pudełeczko, z herbem rodowym.

Spojrzał jej w oczy, a jego twarz po raz pierwszy tego dnia wyrażała całkowitą powagę.

-  Ginevro Molly Weasley. Moja Wiewiórko. Wiem, że jesteśmy ze sobą stosunkowo krótko, ale... - zawiesił się na moment, jakby w głowie szukając odpowiednich słów, a w sercu odwagi. - Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną?

Z pewnością każdy z nas miał do czynienia z ciszą, która wydawała się przedłużać w nieskończoność. Niosła za sobą ogromne pokłady niepewności, a także odbierała resztki nadziei. Najczęściej jednak katorga się kończyła, tuszując niepewność całymi tonami szczęścia. Tak było i tym razem.

- Tak! - wykrzyknęła, odkrywając wreszcie usta. W jej oczach błysnęły łzy wzruszenia, a usta zdobił najpiękniejszy uśmiech z możliwych. - Po tysiąckroć tak, ty głuptasie!

Blaise'owi nie trzeba było nic więcej. Porwał ukochaną w ramiona, okręcając się razem z nią wokół własnej osi. Zewsząd otaczały ich oklaski i okrzyki radości, a kapela na nowo zaczęła grać. Dla nich z pewnością były to najwspanialsze Walentynki w życiu.

 

***~~~***~~~***~~~***~~~***

 

Hermiona obserwowała ze łzami w oczach rozgrywającą się scenę. Cieszyła się szczęściem Ginny i życzyła jej z całego serca wszystkiego co najlepsze. Wstrzymała oddech, kiedy Ruda zbyt długo nie odpowiadała, zachodząc w głowę dlaczego się waha.

Klaskała razem z resztą, śmiejąc się wniebogłosy. Brakowało jej tylko Malfoya u boku. Żałowała, że nie mógł tego zobaczyć. Musiał wyjść akurat w takim momencie?

Kiedy muzyka zabrzmiała na nowo, a kapela zaczęła grać piosenkę specjalnie dla Ginny i Blaise'a, wszyscy jak jeden mąż rzucili się na parkiet. Nawet Pierre i Rene nareszcie zaczęli tańczyć, ale nie ona. Obróciła się by usiąść przy stoliku, a jej spojrzenie intuicyjnie powędrowało w stronę drzwi w oczekiwaniu na Malfoya. I doczekała się...

To, co zobaczyła ,prześladowało ją przez długi czas, nie dając w nocy spać.

Stał tam, zaraz obok drzwi, ale nie sam. Odwrócony był tyłem, dlatego widziała wyraźnie niewielkie, damskie dłonie oplatające jego plecy. Nie musiała widzieć, aby wiedzieć, że całuje inną... czuła to niemalże fizycznie. Miała wrażenie, że jej serce pęka w pół, a w oczach pojawiły się łzy.

Nie trwało to długo. Zaledwie po kilku sekundach zrobił dwa kroki do tyłu, a ona miała możliwość zobaczenia twarzy tej, która zniszczyła jej szczęście.

Anika Olsen.

Poczuła zwierzęcą złość, niemal rozrywającą jej klatkę piersiową, a pojedyncze łzy zmieniły się w istny potok. Wiedziała, że jeżeli zostanie dłużej, nie wytrzyma i rzuci się na nią z pięściami, albo potraktuje naprawdę paskudnym zaklęciem.

Nie patrząc na nikogo, rzuciła się pędem w stronę drzwi.

Tak bardzo skupiła się na sobie, na własnym bólu, że nie zauważyła grymasu niechęci na twarzy Dracona, gdy odsunął się od Norweżki.

Tak bardzo zatopiła się w bólu, że nie potrafiła dostrzec całej dziwności tej sytuacji.

Tak bardzo była niepewna, że od razu uwierzyła, że nic do niej nie czuje.

Gdyby tylko poczekała, gdyby tylko pozwoliła mu wrócić...

Uciekła, odprowadzana jego przerażonym spojrzeniem.

Uciekła, chcąc ukryć się jak najgłębiej i nie pokazywać światu.

 

Wtedy po raz pierwszy poczuła prawdziwy ból złamanego serca.

 

45 komentarzy:

  1. dlaczego ? ;< czuje w tym podstep ;<
    czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieee! Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Czuję się strasznie bo czytałam z nadzieją, że będzie dalej!. :(
    Co prawda komentuje pierwszy raz, ale jestem tutaj już znacznie dłużej i już jakiś czas temu przeczytałam wszystkie odcinki ;). Piszesz świetnie, Twoje opowiadanie strasznie wciąga i z każdym odcinkiem czuję tylko rozczarowanie, że to już koniec.
    Z niecierpliwością czekam na dalszą część!
    Pozdrawiam,
    Paula.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo tego, jak Ty sama krytykowałaś postepy w pisaniu tego rozdziału ja się nie zgodzę (niekczekiwane, co nie? :P) ! Nie wylada w żaden sposób blado na tle innych notek, jak zawsze błuszczy pod względem stylistyki i ortografi... Moim zdaniem jednak widać, że trochę się z nim męczyłaś :/ choci mi głównie o przewodywalność akcji z ośwoadczynami Blaisa k chociaż domyślam się, że zrobić z tego wielkie, nieoczekiwane BUM! byłoby trudno, wiem, że Tobie by się udało :) i jeszcze (możeto tylko moje odczucia) trochę szablonowa końcówka... "Zdrada" Malfoya jest częstym motywem, ale zgodnie z tym co kiedyś mówiłaś - ciężko jest wymyśleć przynajmniej w jakimś stopniu nieoklepane wątki pisząc dramione :P
    Ale dlaczegoś akurat ta końcówka rozdziału uderzyła mnie najbardziej :(
    A może tylko sprawia takie wrażenie, bo przecież nie należy sądzić po mylnych pozorach, zgadza się? :D
    Pozdrawiam, Ludum :*

    P.S. Nie ziadę cię za długość rozdziału, nia martw się (heh. musiała to napisać xd)

    P.P.S. A tak na serio, to nie wydawał mi się szczególnie krótkim :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział!! Zaręczyny Zabiniego i Ginny takie niespodziewane i romantyczne:) Mam nadzieję, że Draco wyjaśni wszystko Hermionie, nie chcę żeby się odsunęła od niego! Teraz gdy jest szczęśliwa!!!!!! Więc błagam pogódź ich w następnym rozdziale!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czułam, że Anika jest mendą, no.
    Szalony Blaise. W sumie to nie mogę już się doczekać ich wesela :3
    Świetny rozdział. Szkoda mi tylko Hermiony.
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  6. HA! Zaręczyny! Jak mamusię kocham, tego się nie spodziewałam :D
    Anika, głupia menda, jak ona mogła, tak bez zgody Draco, nigdy jej nie ufałam, kurde no ;___; Oczekuj wiadomości na gg .____.
    Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że Hermiona nie uciekła po tej nocy, a było tak fajnie :)
    Jednak... końcówką złamałaś mi serce. O tak, na pół. D:
    Jejku, niech Draco za nią pobiegnie i niech jej wytłumaczy, że to ta głupia dziewucha go pocałowała! Mam nadzieję, że jakoś to wyjaśnisz między nimi :c
    Eh.. Biedna Hermiona...
    Ogólnie rozdział jest cudowny i jest długi, brawo!
    Oczekuj smsiaka ;x
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie krótkie ? Jak mogłaś mi to zrobić? Ale powiem ci coś w sekrecie. Tylko nikomu o tym nie mów: Zakochałam się. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Z całego serca kocham Twojego bloga i gdybym mogła to z chęcią bym za niego wyszła.
    Super hiper zakochana
    Czarnoczarna

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka szkoda że dopiero teraz znalazłam twój blog. Masz talent do pisania i mam nadzieję że nie jest to twój ostatni blog a temacie potterowskiej. Zmarnowałabyś wielki dar. Nie mogę się już doczekać następnej notki. Prosze nie każ mi czekać zbyt długo <3

    OdpowiedzUsuń
  9. No cóż mogę powiedzieć. Zaskoczyłaś mnie zaręczynami Blaise'a i Ginny. Prędzej spodziewałabym się tego po Ronie, nie wiem czemu.:D Dodatkowo masz u mnie lajka za tańczącą McGonagall. Wyobraziłam to sobie i śmiałam się jak głupia, co spowodowało pobudkę mojej współlokatorki.:D
    Przez większość rozdziału cieszyłam się razem z Mioną.. To było takie piękne. Była szczęśliwa, Draco również. Ale po przeczytaniu sceny z zaręczynami, wiedziałam, że teraz dasz jakieś kontrastowe wydarzenie. No i proszę. Draco i Anika. Mam nadzieję, że tą dziewczynę piekło pochłonie, a Malfoy szybko postara się naprawić sytuację.:)
    Punkt dla Ciebie za emocje pojawiające się w tym rozdziale. Było i całkiem sporo.:D
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział.
    Urocze zaręczyny.
    Cudowny bal.
    Zadziwiające zakończenie.
    Wyczuwam jakiś podstęp ;P
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  11. Głupia lafirynda z tej Aniki!!! Nienawidzę jej i mam nadzieję, że Draco potraktuje ją bardzo brutalnie. Nie dziwię się, że Hermiona wypadła z sali, z racji niewyjaśnionych czuć Ślizgona względem niej samej... Mam tylko nadzieję, że sprawa zostanie szybko rozwiązana, a Hermi zrozumie, że to była wina Aniki i wybaczy Draconowi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie, jak mogłaś! :( Już tak się cieszyłam, że nareszcie między Draco a Granger jest normalnie, że w końcu się między nimi ułoży, aż tu nagle ta paskudna Anika. ;/ Mam nadzieję, że w następnym rozdziale Hermiona pozwoli wytłumaczyć się Malfoyowi, bo przecież on tego nie chciał. :< Ale mimo tak okropnego zwrotu akcji i tak Cię uwielbiam, bo wspaniale piszesz!
    Pozdrawiam,
    Cave Inimicum
    http://dramione-jestesmy-jednoscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. A już było tak pięknie. Wstrętna Olsen! Ale cóż przynajmniej jest ciekawie :D Wierze, że nasz Draco wszystko naprostuje :) Rozdział jest oczywiście wspaniały, cudowny i w ogóle, opłacało się na niego czekać ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział, choc jestem załamana końcówką. Nie mogę uwierzyć że Draco całował się z tą całą Olsen. Jestem po prostu zła. Początek i całokształt cudowny, po prostu taki wciągający i niepowtarzalny. Piękny :)
    Pozdrawiam
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Informuje iż zostałaś nominowana przeze mnie do nagrody Liebster Award
      Informacji szukaj pod linkiem
      http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

      Usuń
  15. Wszystkoo co piękne kiedys się kończy, nie? ;cc
    WREDNA, PODŁA, OKROPNA OLSEN! Nienawidzę jej od dziś. Mój wróg numer Uno.
    Rozdział boski!
    L.I

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale jestem zła :/ jak on mógł, no załamka, cieszę się że Ginny i Blaise <3 Ale ta końcówka, ehhh. Rozdział fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. O. Mój. Boże. Tyle emocji zafundowałaś mi tym jednym rozdziałem. Gdy Blaise oświadczył się Ginny, zaczęłam piszczeć ze szczęścia. Takie to było słodkie. I jeszcze w WALENTYNKI! Najlepszy prezent na całym świecie <3 Ale mój uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił. Ta głupia, durna, idiotyczna, chamska, obrzydliwa OLSEN! Od razu jej nie lubiłam, odnosiła się do wszystkich z pogardą i jeszcze okazała się wredną ... (obiecałam sobie, by w nowym roku nie używać niecenzuralnych słów, więc zostawię trzy kropeczki). Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    Ps. Z mojej strony będą mogły pojawić się pewne zaległości - mam egzaminy gimnazjalne i to im muszę poświęcić cały swój czas. Obiecuję jednak jak najszybciej nadrabiać i oczywiście komentować.

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG Tyle emocji... Rozdział jest świetny, a mnie osobiści nie pasuje ten koniec.

    Ustaw się w kolejce do naszej ocenialni: http://oceniamyyblogi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Zabiję sukę co ona zrobiła. Anika imię ładne ale jej postaci nie lubię. Rozdział jest świetny, tylko końcówką złamałaś mi serduszko ;( Proszę o wyjaśnienia, oby Hermiona nie zrobiła nic głupiego pod wpływem emocji. Piszę pod wpływem silnej nienawiści, Anika=zło.

    P.S

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham kocham Cię. Wzruszyłam się jak Blaise się oświadczał Ginny piękne ale ta Annika i Draco to już mi się nie podoba mam nadzieje że to tylko nieporozumienie które szybko się wyjaśni. Karola

    OdpowiedzUsuń
  21. Komentarz z opóźnieniem, chciałam zrobić wielkie wejście, hahahaha. Nie no, żartuję, nie mogłam napisać go wcześniej, wybacz :)
    Ten rozdział jest po prostu świetny, zakochałam się w nim niezaprzeczalnie! Jest słodko, ale to zdarzenie na końcu dodaję całemu rozdziału takiej idealnej równowagi.
    Kocham intrygi! Zrób jeszcze jeden rozdział jak Hermiona rozpacza i tak dalej :D
    Łakne smutku!
    Boże, przepraszam, ten komentarz wyszedł taki dziwny, ale oddaje mój entuzjazm!
    Pozdrawiam i Życzę weny!
    ~Salvio

    OdpowiedzUsuń
  22. Czyś Ty zwariowała do reszty? Jak...? Jak...? Jak...?
    To niemożliwe, to wszystko ta *słychać dźwięk klaksonu i przejeżdżającej ciężarówki, tłumiącej niecenzuralne epitety* Anika! Toż to skandal, jak tak można, ja się pytam? Ech, pewnie ona go zmusiła, albo ma moc, albo jakiś zakład, albo dar przekonywania.... Nie mam pojęcia, co dla nas wymyśliłaś, ale to wcale nie jest śmieszne! Jeju, ta sielanka z zaręczynami nie miała trwać wieczność, przecież wiem, ale żeby tak od razu? Nawet nie potrafię się dokładnie wysłowić, to Twoja wina, Twoja i Twoich pomysłów :c
    Czekam na kolejny rozdział i jeśli oni się nie pogodzą, to pójdę po swój czołg *tak bardzo tró gimbus ze mnie, posiadam własny czołg :///*
    Pozdrawiam cieplutko,
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział cudowny tak jak tylko ty potrafisz :D Na początku byłam rozczulona i wgl..tak pięknie szło ale koniec mnie dobił. Kurczę biedny Draco, na 100 nie chciał całować tej idiotki i sama się na niego rzuciła ale teraz Herm pomyślała co pomyślała. Nasz blondasek będzie musiał się mocno postarać aby ją przekonać.
    Czekam na next!
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo dobry rozdział, wcale nie czułam tego, że miałaś problemy z pisaniem go.
    Słodkie to było, jak Miona wspominała nad kakałkiem xD No, ale że ta Anika musiała się pojawić i wszystko zniszczyć :(?
    Blaise i Ginny rzeczywiście się strasznie śpieszą, ciekawa jestem co razem odwalą na swoim ślubie :)
    Nie wiem, jak ty to robisz, że masz tyle pomysłów i piszesz takie długie, świetne stylistycznie rozdziały :) A może wiem? Po prostu masz talent.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział,
    hopelessdream

    OdpowiedzUsuń
  25. Trzęsienie ziemi! Malfoy z tą Norweżką? O co chodzi? Ty to umiesz rozbudzic ciekawośc ;) Czekam na następny rozdział, w którym mam nadzieję wyjaśnisz tę sytuację ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny blog :D Będę czytać. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Nie podoba mi się ta Anika. Od początku jest negatywnie nastawiona do Hermiony. Ciekawe dlaczego :D Te zaręczyny Blaise'a i Ginny były świetne. Życzę dużo weny.
      Pozdrawiam,
      Aleksandra Bartoszewska

      Usuń
  27. Rozdział świetny (zresztą jak zawsze :D) Cudowny bal i te zaręczyny <3 Końcówka też super. Mam nadzieję, że się szybko pogodzą. Coś czuję, że Anika jeszcze trochę namiesza. Tylko dlaczego tak bardzo nie cierpi Hermiony? Zobaczymy :3 Bardzo długo nie komentowałam postów na Twoim blogu, za co Cię ogromnie przepraszam. Po prostu na jakiś czas przestałam czytać fanfiction. Akurat na Twoim blogu miałam spore zaległości i dopiero je nadrobiłam. Nie ma dla mnie żadnego usprawiedliwienia. Mam jednak nadzieję, że wybaczysz mi moją głupotę? Niezależnie od tego i tak obiecuję Ci komentować dosłownie KAŻDY następny rozdział :) Tyle się ostatnio wydarzyło na Twoim blogu. Jak tak czytałam zaległe rozdziały to normalnie jakbym była na jakiejś karuzeli. Wszystko działo się w tak zawrotnym tempie. Wartka akcja. Intrygujący nowi bohaterowie. Tajemnica. Cudowny styl. Po prostu mistrzostwo. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Mam nadzieję, że już niedługo.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Coffie
    PS. Jeszcze raz ogromnie Cię przepraszam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie masz za co przepraszać :) Każdy ma lepsze i gorsze dni :)

      Usuń
  28. Dzisiaj przez przypadek trafiłam na twojego bloga. przeczytałam rozdział po rozdziale. trochę mi to zajęło, ale było warto :)
    To jak wszystko opisujesz: ich uczucia, przemyślenia i te sytuacje... jest mało takich blogerek, które potrafią tak mnie zainteresować :)
    Przeczytawszy ostatnie kilka zdań miałam ochotę rzucić laptopem o ścianę. Dlaczego tak to zakończyłaś?! Ale nic, aura tajemniczości w końcu musi pozostać.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Miss Frost
    http://odkryc-prawde-o-przeszlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Ojejku, dawno mnie tu nie było, ale cieszę się, że nie przegapiłam rozdziału :D
    Na początku byłam zachwycona, tą atmosferą, emocjami i w ogóle. Ale jak czytałam końcówkę to czułam jak prawie rozrywa mi serce :( mam nadzieje, że wszystko się odkręci, a jeśli nie...
    Nie obchodzi mnie, że Anika Olsen to postać fikcyjna :D znajdę ją i zabije :3 :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Znalazłam tego bloga niedawno i nie mogłam się od niego oderwać :) Pod koniec poczułam dreszcze, a teraz zastanawiam się, co dalej będzie. Coś mi się wydaje, że Hermiona nie tak łatwo wybaczy Draco ;) Pozdrawian serdecznie i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Czytam tego bloga od świąt i z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić że go uwielbiam tak samo jak jego autorkę.
    Życzę dużo natchnienia i czekam na kolejna notkę.
    PurpleKey

    OdpowiedzUsuń
  32. 😃ekstra piszesz!!!nie moge sie doczekac nastepnego rozdzilau!! Nietety niezbyt przepadam za Ginny wiec wolalabym njiej scen z nią,proszeeee!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Witam. Dobra, jeśli mówią, żeby się udzielać w komentarzach, to może zacznę. :)
    Świetny blog, świetny rozdział, wszystko cudowne.
    Podoba mi się bardzo to, jak urozmaicasz to opowiadanie różnymi wątkami. Te wszystkie wyjazdy integracyjne, różnorodność bohaterów. Gratuluję więc oryginalnego pomysłu i ciekawego bloga. :)
    Szkoda tylko tego, że zepsuła ta zdzira takie ładne uczucie... Ale cóż, będzie może dobrze, :)
    To do zobaczenia i pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: dodałam do obserwowanych/czytanych u siebie. :)

      Usuń
  34. Powiedz, jak ta Anika mogła to zrobić? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?! Mam nadzieję, że Draco jej to wytłumaczy, że się pogodzą, to tak nie może zostać.
    A zaręczyny to po prostu cud miód i orzeszki! <3 Jak się cieszę! Zaskoczyłaś mnie, nie sądziłam, że Zabini coś takiego zrobi. No no no, czekam na kolejny rozdział pełen emocji. :)

    M. Dawson
    http://gdy-jestem-sama-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. *Płaczem zanosząc się pisała*
    Strasznie mi smutno :( Biedny Draco i Hermiona :( Od razu znielubiłam tą Anikę :( Starszanie mi smutno :( Okropnie mi smutno :( Taaak bardzo mi smutno :( Anika postąpiła okropnie :( Głupia Anika :( A myślałam, że Anika jednak będzie OK :( A tu tak jędza :(

    *Uśmiechając się myślała*
    Jak fajnie, że Blaise oświadczył się Ginny :D To była chwila niepewności i... BUM! Wielkie tak! :D

    Życzę weny i czasu na pisanie.
    Pozdrawiam, Vera :*

    OdpowiedzUsuń
  36. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu! Więcej informacji na: http://dramione-fedemila-i-innni.blogspot.com/
    Ps. Cudowny rozdził<333
    Całuję;**

    ~Nikita

    OdpowiedzUsuń
  37. Boski, boski, boski, boski :) Blaise i Ginny. Tego się nie spodziewałam :)
    No, ale kurde, czy każda baba musi wchodzić między Draco a Hermionę? Przecież ona mu tego nie wybaczy...:/

    OdpowiedzUsuń
  38. Witam serdecznie :)
    Nominowałam cię do Liebster Blog Award
    Więcej informacji :
    http://hope-i-jonathan.blogspot.com/2014/01/nominacja-do-liebster-blog-award.html

    Pozdrawiam,
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń
  39. Rozdział super, ciekawa jestem co wykombinowałaś w następnych :D
    Na szczęście mam je jak na tacy, ale chyba skończę jutro :D
    Jedyne co mi nie pasowało to opisy, jakoś za dużo ich, ale to może z tego względu, że jestem zmęczona... ogólnie na +!!

    B.

    OdpowiedzUsuń
  40. Ta Anika to po prostu pieklo , jak mogla !!!
    Pozdrawuam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń